Poniedziałek tak potwornie zabiegany, tak zapracowany, że nie miałam nawet czasu na normalny, pełnowymiarowy lunch. Zjadłam w biegu zupkę i trochę bagietki, a jeszcze przed wyjściem z pracy zaprawiłam szaszłykiem z kurczaka z ryżem. Nie wiem, jakim cudem udało mi się wyjść z pracy ;) Ale jednak się udało. Z ćwiczeń: 30 minutek na orbitreku, 20 na bieżni, trochę brzuszków i ćwiczeń na uda. I wystarczy :D
A teraz zmykam oglądać "Pachnidło" :D
Dzięki za wsparcie, dziewczynki! Pozdrawiam serdecznie :)