Oj Ago, już tak nie pudruj. Przecież wszyscy widzą, że aż zzieleniałaś w awatarze z tej zazdrości :D
Wersja do druku
Oj Ago, już tak nie pudruj. Przecież wszyscy widzą, że aż zzieleniałaś w awatarze z tej zazdrości :D
nie ma Cie i nie ma.. kurde..
Buziaki.
Tusiaczek.
Anise i jak urlop? :)
Puk,puk...
http://images23.fotosik.pl/126/65d3117837ed2266.jpg
A tu dalej nikto doma.
Dziewczyny, dzieki za pamiec. Wlasnie wrcilismy, dochodzi druga w nocy. Dziwnie jest wylatywac z upalu i ladowac w sniezycy. O Karaibach opowiem jak sie wyspie, ale czy bedzie cos o czym nie jest wiadomo?
Pozdrawiam bardzo mocno.
Pewnie nie będzie to nic nowego - szczególnie jestem ciekawa twoich wrażeń, tych, o których nie piszą w przewodnikach i jakie tam jest żarełko :D:D:D
Karaiby... no kto by pomyslal, ze nas tam zagna. Stalo sie to jednak przez nasza wrodzona ciekawosc nowego, jak rowniez dzieki checi zmiany otoczenia i klimatu na cieplejszy. Czy to bylo wlasnie to czego oczekiwalismy? Moglabym przyznac, ze czesciowo napewno. Niestety moj Polowek podobnie jak ja, nie jest zawzietym plywakiem (chociaz w wodzie czuje sie jak ryba) i amatorem sportow wodnych, a tam przeciez o to chodzi przede wszystkim.
Doswiadczylam nowych wrazen, poznalam nieznany do tej pory lad, jednak wracac w to dokladnie miejsce nie mam zamiaru. Jak mnie natchnienie kopnie to popisze cos wiecej w temacie.
Waszka, pytalas o jedzenie. W skrocie napisze, ze ludziska jedza tam praktycznie wszystko oczywiscie. Typowe dla tego rejonu dania to zupa 'callaloo' z dodatkiem szpinaku, gotowana na wedzonej wieprzowinie (przepis podam przy innej okazji). My jako lubiacy probowac miejscowych specjalow, pare razy jedlismy lunch w miejscowym spozywczaku razem z 'normalna' gawiedzia. Mozna bylo wybrac miedzy krewetkami z warzywami w sosie curry, a bardzo typowa 'salt-fish' czyli ryba zakonserwowana w soli i przyzadzana na rozne sposoby. Czesto serwowane byly kawalki wolowiny z koscia w ciemnym sosie, co jak dla mnie wygladalo malo apetycznie. Dodatkami byl ryz bialy, ryz smazony z fasola albo soczewica, wielki jeden kopytek (czyli klucha wielkosci dloni), biale slodkie ziemniaki i przepyszne zielone banany albo plantany. Typowym rowniez przysmakiem jest wielki pierog nadziewany wszystkim co jest mozliwe i smazony na tluszczu. Koza, jagniecina to rowniez typowe mieso konsumowane w tym rejonie. Na wyspie St. John kozy i osly to dziko zyjace zwierzeta, dziwne... Oczywiscie ryby i bezustannie 'polowany' przeze mnie 'conch'. Conch to stworzenie zyjace w muszlach i to tych pieknych. Udalo mi sie zjesc pare dan z jego dodatkiem, ale niestety wyjechalam z lekka nieusatysfakcjonowana pod tym wzgledem.
W ogole wyspa St. Croix to miejsce gdzie produkuja rum Cruzan. Z tego to powodu kosztuje w sklepie tylko troszke wiecej niz woda. Slodyczy nie jadlam, ale tyle ile ja sie opilam slodkich drinkow to.... uffff. Tylko ze to wlasnie o to na wyspach chodzi i tubylcy zdaja sobie dokladnie sprawe upijajac zwalajacych sie do nich w duzych ilosciach turystow.
Chyba przytylam. Wazyc sie nie mam w tym momencie zamiaru. Po prostu zabieram sie za siebie i nie ma lekko. W sumie przyjemnie bylo... ale to chyba mozna docenic dopiero jak sie wraca na swoje 'smieci' zasypane polmetrowa warstwa sniegu.
Na zdrowie!
http://cruzanrum.com/
Anise, mnie miejsce z taką wodą, takim rumem i ciepłem zupełnie by do szczęścia na tydzień wystarczyło. Mam nadzieję, że Cię natchnienie jednak najdzie i coś popiszesz o tych wysepkach, a jak nie, to może trchę fotek wrzucisz.
Choć fajnie, że już jesteś z powrotem 8) .
Selva, napewno popisze wiecej, tak mi sie wydaje. Generalnie najlatwiej byloby stwierdzic, ze Karaiby to tanie zloto i brylanty, lazurowa woda i biale plaze usiane palmami. Jezeli nie oczukuje sie niczego wiecej, jest to idealne miejsce dla odpoczynku i relaksu. Szkoda tylko, ze ja sie nie lubie opalac i nie plywam, a przeciez o nurkowaniu posrod kolorowych ryb itp. to nie jeden moglby pomarzyc.
Jak na moj gust, za mocno czulam sie turysta. Rdzenna ludnosc to potomkowie niewolnikow i piratow. Z tymi drugimi to w ogole historia. Ci to nadal jak chca to biora i jeden taki to mnie z lekka przerazil, kiedy zobaczylam jego maczete w materialowym pokrowcu. W gazetach dziennie czyta sie rozne przypadki i wypadki, wlacznie z jednym co to osobnik 'wkrecil' sie na impreze chcac poderwac zamezna juz nie panne. Skonczylo sie na nierownej walce, kiedy to maz zaslaniajac twarz uchronil swoja glowe od sciecia poswiecajac dlon... Maczety ostre sa, tak sie sklada.
Sciskam...