-
Tussiaczku - to chyba jakaś telepatia, bo ja właśnie wysmarowałam posta u ciebie, a ty u mnie... 
I dziękuję za gratulacje.
Bardzo się cieszę, że tak moja waga jak i centymetr dały się w końcu namówić na dalszą współpracę w kwestii skurczania moich gabarytów... 
Dobranoc,
Moni
-
Ja zaraz bede sie wspomagac kawka z mleczkiem zeby sie obudzic i wziasc do pracy,a Ty...idzisz spioszkac
.
Coz,nie pozostaje mi nic innego jak zyczyc Ci slodkich snow.
-
Wielkie gratulacje
Pieknie Cie ubylo, Xana. A Twoj to ma faktycznie jakas powazna te alergie, ze az ladowania w szpitalu mu groza
Matko, nie wiedzialam, ze mozna byc az tak uczulonym...
-
I ja spieszę z gratulacjami: świetne wyniki :P :P :P
Oby tak dalej
Jeśli chodzi o tarczycę, to się wtedy nie odchudzałam, kiedy okazało się, że mam nadczynność 
Ale nadczynność tarczycy to taka choroba, że jadłam 5000 kcal dziennie i chudłam, ważyłam wtedy 56 kg, ale to było niezdrowe chudnięcie, chorobowe .........
Ech, to długa historia, nie będę Cię zanudzać!
W każdym razie, niedoczynność, którą mam teraz, dość poważnie może utrudniać odchudzanie, bo o ile przy nadczynności bardzo się chudnie, to przy niedoczynności można utyć ....
Spokojnego dnia Kobietko o Pięknym Uśmiechu
-
Witam porannie...
Kasiu - dziękuję
(w diecie chyba nie da się zapeszyć, więc można podziekować, prawda?
). Chciałabym bardzo kiedyś przczytać cały twój wątek, wtedy wiedziałabym więcej o twoich zmaganiach (z dietą, jak i z tą tarczycą) ale jak na razie brak mi na to czasu.
Ojej, niezłe miałaś przeboje z tarczycą - z nadczynności do niedoczynności.
Życzę ci, aby ta tarczyca w końcu się uspokoiła i pozwoliła ci schudnąć (jeśli jeszcze chcesz) lub też utrzymać teraźniejszą wagę...
Co do mojego uśmiechu, hehe, moja mama na widok moich ząbków w kamerce stwierdziła, że gdyby nie uszy, to mialabym uśmiech naokoło głowy.
Muszę się zmobilizować i trzasnąć jakieś w miarę dobre zdjęcie - bardziej figury, niż uśmiechu
- to będziecie wiedziały, z kim macie do czynienia...
Całkiem o tym zapomniałam...
Ziutko - moim skrmnym zdaniem trochę winy za to ponoszą jego Rodzice: jego Ojciec jest weterynarzem, więc zwierząt zwsze było sporo w domu, za to niestety ani jednego naturalnego kwiatka, który oczyszczałby powietrze!
Odkurzacz również nie jest tam zbyt często używany. W domu jego Rodziców mieszka teraz kotka (która ma chyba z 15 lat) oraz dwa psy - pomimo tego, że Matka również ma silną astmę i alergię, więc się faszeruje lekami (ma jeszcze większe kłoppoty zdrowotne niekoniecznie związane z alergią i astmą). Lothar jednak, od kiedy rzucił palenie (czyli od prawie sześciu lat - kiedy to się poznaliśmy
) ma znacznie mniejsze problemy zdrowotne, na całe szczęście, ale to właśnie jakieś 2 i pół roku temu wylądował w szpitalu. Gdzieś wyczytałam, że astma może mieć podłoże psychiczne i może ją wywołać np. silny stres, a tak właśnie wtedy było z nim (właśnie przyjechał do Stanów do nowej pracy, ja jescze daleko, więc sporo stresu), jak i pół roku temu z jego siostrą. Od kiedy mieszkamy razem tylko raz musiał brać Ventolin.
Chyba mu służę, hehe... 
Tussiaczku - ja również z rana piję kawę z mlekiem sojowym (udało mi się znaleźć takie, które ma w szklance tylko 70 kcal
) oraz z łyżeczką cukru (mam już uraz do słodzików), podwójną porcję...
A oto mój wczorajszy rozkład jazdy... 
Relacja ze środy, 25. kwietnia:
Ruch:
Spacer: uff, trudno powiedzieć dokładnie ile tego było, ale jakieś półtorej do dwóch godzin na mieście w deszczu i na obcasach
Na więcej ruchu nie miałam już sił.
Menu i kalorie:
> kawa z mlekiem sojowym i cukrem x2 = 100
> mleko sojowe, 1 szklanka = 70
> owoce mrożone = 40
> cereals All bran = 80
> batonik = 110
> pałki kurczaka, 100g = 145
> gotowane warzywka = 40
> buraczki = 20
> 4 tortille mexa z mąki kukurydzianej = 190
> 2 łyżki dżemu brzoskwiniowo-kawowego (własnej roboty
) = 50
> batonik = 110
> odrobina zupy, którą będę jadła dziś = 50
> pomidor, 150 g = 25
> sardynki z wody = 140
> kostka czarnej czekolady = 47
Łącznie 1217 kcal
Po porannym bieganiu a mieście, rozmowie kwalifikacyjnej u pewnego pośrednika (rozmawiałam z Polką, bardzo było nam miło, ale to i tak stres) oraz szukaniu 3 innych firm, przyszła do domu cała niebieska i roztrzęsiona. Bardzo nie lubię siebie w takim stanie, mam wrażenie, że zaraz zemdleję, chociaż na całe szczęście nigdy nie mdlałam, ale takie odpływy cukru przy niskim ciśnieniu są bardzo niemiłe w skutkach, pozanokcie bardzo bolą i przez to mi sinieją...
I to wszystko chyba tylko z tego lekkiego stresu, chociaż wcale nie czułam się zestresowana (ale mój organizm zawsze coś sobie wymyśli
) , a poza tym miałam już za sobą sycące śniadanie oraz batonik na drugie po porannej rozmowie...
Nie wiem, jak temu zapobiec, ale chyba się nie da za bardzo...
Buziaki, a ja sobie trochę pobiegam w deszczu...
Moni
-
Aha, chciałam się was jeszcze zapytać, czy nie odebranie listu poleconego jest niezgodne z prawem? Czy jeśli ktoś mi wyśle list polecony, a ja go nie odbiorę świadczy przeciw mnie? Czy ja muszę taki list odebrać? To nie jest mój problem, ale osoby bardzo mi bliskiej, więc bardzo chciałabym sie to dowiedzieć dla niej...
Czy któraś z was wie? Chodzi o prawo polskie...
Dzięki!
Moni
-
-
Dzięki Kasiu!
Rozumiem, że nieodebranie listu poleconego nie ma konsekwencji prawnych, prawda?
Mam jeszcze jedno małe pytanie, tym razem kulinarne i mam nadzieję, że ktoś mi szybko pomoże, bo inaczej nie będę mogła zjeść obiadu...
Jak obliczyć zawartość kaloryczną fasoli po ugotowaniu, jeśli suchej było funt, czyli 454 gramy? Kto mi pomoże?
Teraz oprócz tej fasoli w zupie jest jeszcze marchewka, cebulka oraz boczek drobiowy, no i woda.
Buziaki,
Moni
-
Chyba juz za pozno na podpowiedz co do obiadu, tym bardziej,z e moja jedyna rada - zwazyc fasole po ugotowaniu. Nie mam zielonego pojecia, o ile ciezsza staje sie fasola po obrobce cieplnej.
Co do listu poleconego - odmowic mozesz zawsze, ale konsekwencje prawne tez moga byc, zalezy skad ten list. Np. jesli jest to pismo z sadu, a Ty nie odbierasz, to sad uznaje tak czy inaczej pismo za doreczone. I wtedy moga byc klopoty, jak np. bylo to wezwanie na rozprawe. Ja pozwalam swojego pierwszego pracodawce do sadu, bo mi zwyczajnie nie zaplacil, kretacz wstretny. 3 razy nie odebral listu z sadu z pozwem, wiec sad uznal ze list zostal doreczony i skazal faceta zaocznie. Co prawda ja dalej nie dochodzilam swoich praw, bo musialabym wynajac komornika, ktory by sciagnal pieniadze z goscia, ale w papierach ma naciapane nawet o tym nie wiedzac. Jesli np. bedzie chcial wziac powazny kredyt, to juz jest zalatwiony, bo slad w papierach. A jak ktos jeszcze go pozwie o brak wyplaty, to wpadnie w powazniejsze tarapaty. To tyle mojej historii
Jesli Twoja znajoma nie chce odebrac poleconego z jakiejs firmy, ktora jej cos oferuje, albo z informacja od osoby prywatnej, to chyba nie ma az tak powaznych konsekwencji.
-
Hmm, to dziwne, a jeśli np. wyjechałam albo leżę w szpitalu i fizycznie nie mogę odebrać listu z sądu, nawet jeśli bym chciała?
List polecony zostaje zaawizowany, pierwsze awizo leży tydzień na poczcie (taka procedura) a list na mnie czeka - ja nie mogę odebrać, bo mnie nie ma.
Wystawiane jest wtedy awizo powtórne, po którym list czeka jeszcze 14 dni i nie odebrany zostaje zwrócony do nadawcy ....
Jak sąd może uznać za dostarczony list, który mu zostaje zwrócony?
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki