Dziewczynki! Jeszcze do niedawna, byłam pewna, że jedzenie to najprzyjemniejsze co może być pod słońcem! W sumie poniekąd dalej tak uważam Ale teraz wiem, że jedzenie to również coś bez czego da się żyć! (Oczywiście chodzi o jedzenie w ogromnych ilościach)
Uwierzcie, nie łatwo mi było dojść do wagi, jaką teraz mam, a wręcz bardzo ciężko, ponieważ uwielbiałam się najeść, a nawet nażreć! Miewałam również częste napady na jedzenie, w których robiłam sobie szykowne i bardzo duże kolacje np. ok. godz. 22-23 w nocy, lub jak wracałam do domku późną nocą. Walczyłam ok 2 lata, zanim tak naprawdę się za siebie wzięłam, ponieważ jedzeniowe nawyki które sobie przyswoiłam, były nie do ujarzmienia:P
Pewnego dnia, po ok. 10-o dniowej diecie polegającej na MŻ (mniej żreć) i ograniczającej się praktycznie tylko do śniadań, stanęłam na wadze i zobaczyłam 4 kg mniej... poczułam się jak najszczęśliwszy człowiek na ziemi! Wcześniej, tysiące diet- a waga w miejscu A tu taka miła niespodzianka... Miałam ochotę krzyczeć ze szczęścia, skakać i tańczyć.
Ok 2 miesiące utrzymuję "dobrą" wagę. ( :O ) Chcę ważyć jeszcze mniej, ale spokojnie- nie wszystko na raz Z czasem będzie jeszcze mniej.
Od tygodnia, podłamałam się i znowu jem bardzo dużo.
Zdziwiłam się, ponieważ nie mam o dziwo efektu jojo, którego się spodziewałam, a wręcz byłam pewna! Jego po prostu nie ma! Dlatego wykorzystam szansę- i osiągnę swój cel. Od jutra diametralnie zmieniam dietę, na taką jak dawniej (MŻ) zaczynam (w miarę możliwości) biegać i przede wszystkim (znowu) schudnąć!
Trzymajmy się razem! Ja osiągnęłam już bardzo dużo
Zakładki