-
będę taka jak chcę!!!
no dobrze...zaczynam...
nie wiem skąd wezmę siłę na kolejne odchudzanie...gdzieś się tak silna wola zapodziała :( ale nie narzekam! nie mam nadwagi...przy wzroście 173 ważę 62kg...niektórzy mówią że to waga idealna ;/ jak dla kogo...dla mnie nie cyferki są ważne...tylko to jak sie czuję i wyglądam...a fakty są takie
duży brzuch...pokaźne biodra i uda...od pasa w górę wszystko ok (no moze troche za mały biust :wink: )
mam 19 lat...przez 18 byłam grubasem...dwa lata temu podjęlam walkę i zwalczyłam 22kg...ale dalej mam problemy z samoakceptacją...mam wizję siebie którą chce osiągnąć i wierzcie to nie jst obraz anorektyczki ew. wieszaka na ubrania....po prostu pare centymetrow mniej tam gdzie ich jest za dużo :)
przyszło lato....słońce dodaje mi energii...wierze ze sie uda!!
-
Ja też wierzę, że Ci się uda. I trzymam kciuki (licząc na wzajemność ;))
-
dzieki! już od jakiegoś czasu mam taką metodę...myślę o tym że jak potrzymam kciuki za inncyh którzy walczą tak jak ja...to i oni pmyślą o mnie....(im więcej dobra wysyłasz tym wiecej do ciebie wraca) :)
-
Jasne, efekt placebo murowany :):):)
-
no nie po prostu świetnie... :? wrrrrr a tak sie pieknie zaczeło....
poziom endorfiny wzrósł mi dziś samoistnie - ze szczęścia że tak malokalorycznie iz zdrowo jadłam....aż....no właśnie...aż mamuśka wróciła z domu...moja kochana mamuska, która sama mając balast w postaci przynajmniej 25kg, uwaza to za rzecz normalną a mnie za chudzinę świata nr jeden....
o ironio! o perfidio! nieopatrznie wspomnialam jej ze od dziś walczę od nowa i co? w siatce z dzisiejszymi zakupami oprócz mleka 0% i wszelkiej maści owoców i warzyw...lezały sobie moje ulubione ciacha :( na moje pytanie "co to jest?" mama z niewinna minką srwierdziła: "jutro masz ezgamin na studia, chcialam ci poprawic humor" i klops....nie wytrzymalam w stresie zawze sięgam po sodycze....co ja gaddam? zawsze sięgam po słodycze jesli są pod ręką...jak to zwalczyć? i tak na marginesie czy Wam rodzinka też tak "cudownie pomaga w odchudzaniu"
-
Oczywiścieeee, że tak !!!! Wszystkie grzechy, które popełniłam od początku diety są winą mojej mamusi. Tak jak dziś. Od rana trzymałam się świetnie, rano twarożek, pomidorek, potem wiśnie, agrest i parę ziemniaczków bez masła i do tego dużo ćwiczeń, aż tu bach ... mama przychodzi z pracy i co wyjmuje z siatki ???? Ano oczywiście, dwa śliczne, stugramowe pudełeczka lodów waniliowych z polewą toffi !!!!!!!! Zjadłam jedno opakowanie, nie mogłam się powstrzymać, ale nie było tak źle, bo już nic nie jadłam, a gdybym się nie skusiła na te lody, to skończyłabym z bilansem głodówkowym, a to podobno wcale nie pomaga w odchudzaniu. No i spaliłam skrupulatnie te lody na rowerku. Poza tym moja mamusia niby chce się odchudzić, bo ma parę...dziesiąt kilo do zrzucenia, ale za bardzo lubi jeść. Tak jak dzisiaj: zaserwowałam jej obiad (ziemniaki z kotletem i surówką), a ona zaczęła grymasić, że niby taka duża porcja. I co ? Zmiotła, rzecz jasna, wszystko z talerza. A potem zaglądam do jej pokoju, a ona leży na łóżku z gazetą i chrupie paluszki. W ogóle to u nas w domu zawsze jest coś słodkiego. Aż dziw bierze, że tak dobrze się trzymam, bo od dawna jedynymi słodyczami, na które sobie pozwalam są lody. Jem je i chudnę. Co prawda od paru dni mam przestój, ale to podobno normalne. Ważne, że już trochę schudłam i myślę, że dalej będzie tylko lepiej.
-
ok nie był taki najgorszy ten pierwszy dzień...
swoją drogą fajny termin sobie wybrałam- dzień przed ezgaminem na studia heheh :lol:
moim podstawowym grzeszkiem są duuże wieczorne posiłki...a dziś wypiłam kubek mleka 0% i wcale nie czułam podobieństwa do wody :wink: mleczko jak mleczko...pyyszne i sycące...gdziesik czytałam że ludzie pijący dużo mleka zjadają dziennie mniej kalorii niż inni...no zobaczymy...
acha no i żeby było mobilizująco - poczyniłam dziś wszelkie pomiary....najwięcej problemów mialam z centymetrem krawieckich "zesz kurde gdzie to trza przyłożyc?" hihi
a więc...:)
waga 61.5 (co mnie zdziwilo...gdzie te 0.5 kg?)
talia 74..buuuuu
biodra 95 2 razy buuuuu
biust...lepiej nie pisac bo żenada hehe a tu i tak nic nie zmienie...trza mi maści na wytryski a nie biustonosza :P
kurde- ja mam chyba strasznie lekkie kości....
przy mojej wadze powinnam mieć troszkę weższą talie i biodra...no to do dzieła!! dobranoc grubaski kochane
-
przede wszytski BARDZO BARDZO GRATULUJE tego co juz udalo Ci sie osiagnac:-) a po drugie to sie przywitac chcialam:-)
mam prawie 22 lata, z tego lkadnych 20 przezylam z nadwaga. moze nie straszna aale jednak. mierze sobie 171 cm, i w szczytowym momecie wazylam 77.5- cialo rozlazle, sflaczale;-|
teraz po pewnym czasie walki waze 64. bylo juz 60 no ale...:-|
teraz do konca wakacji chce dojsc do 57.5 zeby 20 bylo za mna rowne:-)
powspieramy sie wzajemnie?
<u mnei w domu grasuja czekoladki, a ja starm sie tzrymac 1000 kcal>
pozwolisz dolaczyc?
-
o mamuniu!! jak fajnie!!!.... acha przepraszam DZIEŃDOBRY Wszystkim :)
wracając do tematu :) tak...naprawde bedzie mi SUPA CHRUPA :wink: fajnie jeśli powalczymy razem....:) może nie będzie tak trudno skoro juz tyle osiągnęłyśmy (bo i Tobie nalezy się solidne GRATULEJSZYN) do dzieła :)
a co dzisiaj? dzisiaj to była masakra....nie nie mowie o jedzonku :P po prostu mialam ezgamin na studia 2.5 h bleeeeeeh....zobaczymy czy mi sie udało pobić inne móżgi ktore razem ze mną zmagaly się z testem heheh....
z oczywistych powodow zlamalam dzis moja regule regularnych posilków...ale jako tako z tego wybrnęłam...troche za dużo kalorii mi sie nazbierało..więc dziś bez kolacyjki tylko płyny!!!
teraz kiedy skończył sie okres kucia....moge się wziąc za aktywne spalanie resztek mego tłuszczyku...( " o matko i córko :!: :!: ") i tu okrzyk mojego Wlasnego Na Wyłączność :) Lenia...jejuuuuu jak mi sie nie chce
a co u Was?
-
muszę sobie pogratulowac :!: ja- Pierwszy Leń Rzeczpospolitej- wczoraj troche pobiegałam, wprawdzie było to tylko 10 min...tyle zajmuje mi dystans (tam i spowrotem) do mojej kumpeli hihi...zawsze to coś...:) ale szczere mówiąc bieganie nie dla mnie :( irytująco na mnie działa...a sport przede wszystkim powinien dawać przyjemność, prawda? z rowerkiem już troche lepiej, ale teraz taka pogoda ze szkoda gadać :(
lubię ćwiczyć w domu...taniec, aerobik...nawet sobie cieżarki kupiłam ("będę mieć ramionka jak Lara Croft" hehehe) tyle że JAASSSSNA CHOLLLEEERA już od miesiąca i przynajmniej jeszcze przez dwa, bedę się gniotła w jednym pokoju z bratem i siostrą....bo mój i wyzej wymienionej siostry jest poddawany remontowi..i trudno jest znaleźć te przynajmniej 30min samotnośi aktywnej :).....pocieszam sie myślą, że będzę miały śliczniutki, odnowiony pokoik, z duuuużą ilością miejsca na ćwiczonka :)
jestem już po śniadaniu...chciałam sobie policzyć ile kalorii zjadłam, ale nic z tego...nie wiem jak się nazywa wędlina którą jadłam :lol: chyba muszę pytać mamy wcześniej :)
o! przypomniało mi się...jaki jest najlepszy sposób żeby oduczyć się słodzenia herbaty i tym podobnych płynów?? od razu zero cukru czy np ograniczyć porcję do polowy?? za wszelkie rady będę dźwięczna hehe
ps. gdzie sie podziała nadziejka?? :) ktokowliek widział, ktokolwiek wie...