No to zaczynam. Na powaznie. Na poczatek prawda, cala prawda i tylko prawda,czyli cos o mnie

Brief: 1,58m wzrostu; 66 kg; waga docelowa: 50-52 kg.

Zawsze mialam "kobiece" ksztalty, nigdy nie bylam szczudlem. Ale wygladalam wzglednie zgrabnie... Chociaz nie mialam nigdy stalej wagi, nie odzywialam sie regularnie (nie mowie juz nawet zdrowo), wahania 2-3 kg/mc to norma, latem nawet 5/mc.

Rozstanie z chlopakiem odreagowalam na moim ciele. Jak teraz na to patrze, to naprawde mi siebie szkoda. W ciagu 3 tygodni przytylam ok. 7 kg. Przestalam ogolnie dbac o siebie, przestalo mi zalezec na czymkolwiek. Jadlam nawet mieso - jestem wegetarianka(!)...

Eh. Aktualnie wyciagam wnioski i bardzo chce zmienic troche rzeczy w moim zyciu. M.in. wage. Przede wszystkim chyba jednak chodzi o nauczenie sie zdrowego i racjonalnego jedzenia. Tak, zeby osiagnac te odpowiednia wage i ja utrzymac, czujac sie dobrze i zdrowo.

Mialo byc optymistycznie i chociaz moze wcale tak nie brzmi, to jednak tak jest To taki optymizm przez lzy. Biore sie w garsc w koncu.

Na tym skoncze. Na poczatek to i tak duzo.