-
Skruszona powracam :oops: :oops:
Wszystko ok-jem 1000kcla choc to ciezkie w takie upały...wczoraj obwody podskoczyly mi o 1cm i byłam przerazona-ale dzis juz jest wszystko w normie, nawet weszłam na wage-48,8kg.Czyli ok.Pewnie jakies zatrzymanie wody przez te goraca albo cos....
normalnie jak waga mi podskoczy to sie nie martwie-ale wymiarki sa dla mnie wazne.Zwłaszcza tyłek i uda-mam obsesje :oops: :oops: :lol: :lol:
Wygrzebałam dzis rano z szuflady terminarz i w nim bede zapisywała co jem-tymbardziej teraz musze sie pilnowac.Cale dnie w siedzacej pracy....
Troszke sie boje-bo musze tam zabierac kanapki.Ok, wiem...ale ja dotad jadłam chleb tylko na sniadanko, potem warzywa, białka itd. A nie wiem jak tam bede jesc i boje sie,ze organizm na samym chlebie oszaleje....ech...ale smece....
trudno-nawet kosztem przytycia bardzo sie ciesze,ze mam te prace.Teraz to ona jest najwazniesza :lol: :lol:
-
Zoe, no coz ja Ci moge powiedziec o jedzeniu w pracy... Choc nie pracuje, tylko chodze na kursy mam ten sam problem z tymi wrednymi kanapkami.. :roll: Od paru dni moje drugie sniadanie jest kanapka i obiad ROWNIEZ :evil: Do tego jadam to "w locie", nie mam czasu np. aby sie rozlozyc ze sztuccami i salatka... "W locie" mam na mysli idac na kurs i wracajac z niego. Czasem po kursie nie chce mi sie jesc, ale wciskam w siebie ta kanapke, bo zaraz wieczor bedzie a ja mam tylko np. 500kcal na koncie... W przyszlym tygodniu postaram sie moze robic sobie jakies kanapki bardziej warzywne tzn z pomidorem, ogorkiem, salata.. :roll: Ogolnie nie jestem zadowolona z mojego jedzenia.. Jakos specjalnie nie mam apetytu.. Jedyny plus tego wszystkiego jest taki, ze "w biegu" nie ciagnie mnie przynajmniej do innych smieci takich jak slodycze.. Poprostu nie mysle o nich..
Milego weekendu :wink:
-
Zoe, kobieto pracujaca :wink: co tam u Ciebie? Az tak zabiegana, ze nie piszesz?