Witam witam witam.....

Wiem jestem jedną z wielu napalonych kobit co to pierwszego dnia diety mają TYYYYLEEE zapału. No wlasnie A z czasem zapal mija.
Ale nie u mnie! Nie moze byc. Od 3 dni podchodze i przez 3 dni kapitulowalam okolo godziny 15 i jak zwykle konczylo sie to MEGA obzarstwem do konca dnia (bo przecież od jutra od jutra....) Dzisiaj stanelam na wage i sie przerazilam. 65kg Tak tak... 5 kg do przodu. Mam niecale 2 miesiace zeby zbić chociaz 8kg... Moj chlopak wraca wtedy z anglii i chcialabym mu zrobić taką milą niespodzianke

Pewnie oryginalna nie jestem.. przyznam ze juz kiedys miewalam konto na tym portalu ale wiadomo, studia, inne zajecia itp. Teraz w sumie nie mam nic do roboty wiec moze sie tak poodchudzam? Nie wymagam od was zebyscie Tu wchodzily i komentowaly wszystkie moje brednie... to ma pomoc MI w przejsciu przez te kilka pierwszych dni bo wiem ze pozniej jest latwiej. No! Ale sie rozpisalam.

Zeby zbudzić w sobie jakąs motywacje, ducha walki postanowilam zacząć od Kopenhaskiej. Wiem wiem.. nie zdrowa, glodowka itp. Ja to wiem doskonale! Ale ja naprawde tylko w ten sposob sie zmobilizuje do dzialania! Te 13 dni mnie nie zabije a moze mi naprawde pomoc jak zobacze chociaz troche efekty...
Nie bede mowic co dalej bo jak to mowią "myślał indyk o niedzieli a w sobote łeb ucieli" Przejde 13-stke i bede mysleć co dalej zeby dojsc do tych 57, no w marzeniach 55 kg

POZDRAWIAM I Z GORY DZIEKUJE ZA wszelkie wpisy :*:*:*