Zaczelo sie z poczatkiem wakacji kiedy zostalam zupelnie sama w mieszkaniu i zaczelam nowa prace. Samotnosc i stres a takze niemoznaosc jedzenia regularnie i dobrze skomponowanych posilkow sprawilo ze zaczelam sie nadmiernie pocieszac i sobie dogadzac. Dogadzanie to wlasciwie za duze slowo bo ladowalam w siebie co sie dalo... raz bylo to pol paczki makaronu innym razem paczka wafelkow. Brrrr!! I coraz wiecej miekkich i slodkich waleczkow!! Mimo solennych obietnic przed wakacjami ze tym razem bede sie trzymac...

Czuje do siebie wielki niesmak. Tyle czasu walczylam o szczupla sylwetke i nawet mi sie udalo - w ciagu 3 miesiecy z 73kg zeszlam do 67 i czulam sie cudownie!! Codziennie cwiczylam czulam sie lekka i wysportowana... A teraz siedze przed ekranem komputera po kolejnej sesji obzerania sie ciezka nieruchawa i pelna pogardy dla samej siebie!!!!

Przede mna jeszcze dwa cudowne miesuace wakacji, koncze prace wracam do domu. najwyzszy czas zadbac o siebie!! Zaczac sie troszczyc o wlasne cialo a nie karac je w jakis niezrozumialy sposb...

Moj plan to godzina-2 godziny cwiczen z Shape'em dziennie i dieta w wiekszoasci z warzyw i owocow, 5 razy dziennie do 1200kcal. No i niezaprzeczalnie skuteczne hernatki SlimFigura!! Tym razem sie uda!! Wroce do poprzedniej wagi i nie dam sie wpedzic w chore kolo pocieszania sie i jedzenia zbyle czego z byle powodu...

Przepraszam za ten przydlugi wywod ale musialam sie tym z kims podzielic:0

Jesli chcecie wesprzyjcie mnie bo czasem juz sama sobie nie ufam ani nie wierze... Tyle prob za mna i wciaz nic....:/ a wakacje za pasem

Pozdrawiam wszystkich