-
Byłam kurą domową, gdy siedziałam przez 2 lata z dzieckiem w domu, dziękuję! ale nie chcę więcej :lol: :lol: :lol: wolę już to, co mam teraz :wink:
... chociaż ... gdybym wygrała w totka, to bym chyba tą kurą została, ale mogłabym wtedy realizować różne pasje, na które teraz czasu brakuje ... i kochanych pieniążków :lol:
Dobrej nocki Gosiu :) :)
-
Dołączalam sie do zworcowego listopada, ostatnio za wiele sobie pozwaliłam (ten weekend w domu :? ) i trzeba to naprawić!! I specjalnie dziś się nie ważyłam, zeby sie nie załamać :roll:
Matko, Pit, bede w przyszłym roku wypełniać, nie mam pojęcia, z czym to się je :shock:
-
Ja nie dosc ze lubie przyslowiowo 'siedziec w domu' to juz bym chetnie na emeryture z Moim przeszla.
Meeg, pitow sie nie obawiaj, jak tylko masz czas i energie to sie spokojnie nauczysz je wypelniac. Bo mi sie wydaje, ze ignorantem sie jest z wyboru w tej dziedzinie.
Selva, sciskam Cie mocno.
-
Bylam 'cura domestica' przez pierwsze 8 miesiecy mojego mieszkania tutaj. Tra-ge-dia. Nie cieszylam sie nowym, egzotycznym miejscem, nie lezalam nad basenem, nie wysypialam sie do oporu i nie robilam, co chcialam - ja depreche mialam i czulam sie okropnie. Brrrr!
-
Dzisiaj niby wolne miałam, a cały dzień latałam. Rano las, potem szybko zakupy żarciowe, parę spraw w urzędzie, kawa ze spotkanymi tamże znajomymi, dentystka, parę sklepów z rtv/agd - muszę kupić nowego lap[topa, dopadłam do domu, bo jeszcze dziś mi instalację elektryczną sprawdzali, przerobiłam produkty na żarcie... i już jestem. Dopiero przysiadłam i jestem z lekka skonana.
Waga pokazała mi 64 kg. Jakoś tak popatrzyłam po pamiętniku - i w ubiegłym tygodniu ważenia nie było (zapomniałam :shock: :?: :?: ). Czyli urobek za ostatnie 2 tygodnie to ledwie -0,4 kg. No dobrze, że w dół, tylko czemu tak wolno???
Dziś dietetycznie było bardzo, może wręcz za mało, rano biegałam, mam nadzieję, że i na jutrzejsze bieganie siły wygrzebię. Choć niestety wolnego to nie będę miała.
Ziutka - nie umiem pojąć, czemu nie robiłaś tego wszystkiego, o czym napisałaś, że nie robiłaś. Ale widać każdemu co innego do szczęścia potrzebne.
Anise - ja mam tak samo. Dlatego też ze swojej przyjemności sobie pracę zrobiłam, bo tak to bym już pewnie kilka morderstw miała na koncie. Albo była z jakąś deprechą w psychiatrycznym.
Meeeg - dołączaj, w kupie raźniej!
Kasia - ja, jakbym wygrała w totka, też bym się pracą nie splamiła. Jest mnóstwo rzeczy, które lubię robić, ale robię za rzadko, bo nie mam czasu. A nie mam, bo muszę pracować, żeby przynajmniej na część zarobić.
Bike - mam nadzieję, że ciężki dzień minął. I znowu możesz trochę odpocząć.
Pozdrawiam Was wszystkie mocno i lecę spać, bo jutro pobudka o godzinie, która na zegarze w ogóle nie powinna istnieć.
-
Wazysz 64 kilogramy. Jejku... Gdybym ja sie tak nie spasla to juz dawno bylabym na mecie. Badz cierpliwa i rob swoje, juz i tak jestes zgrabniusia.
Odezwe sie pozniej.
-
Gosiu, wolno czy nie, ważne że spadają :wink: :P :P
Fajnie, gratuluję :) :)
-
Melduję się posłusznie, że ładnie dietkowałam i pobiegałam. Przy tej pogodzie z lasu wypadam ubłocona od podeszwy po kokardę :) . Ale jaka zadowolona :!:
W takie dni, jak dzisiaj, cudownie jest wracać do ciepłego domu. I jeszcze wyjatkowo, jak na mnie :wink: , jest wysprzątane i ugotowane. Wołami mnie dziś stąd nie wyciągną. Szkoda tylko, że chłop dopiero jutro w nocy wróci. Dobrze, że są koty :) .
-
http://www.luckyoliver.com/photos/de...cup-734151.jpg
Witaj Selva :D
oj tak, nie ma to jak gorąca herbatka albo kawusia parująca po powrocie do domu :) nie dosyć, że zimnica, to jeszcze tak szybko robi się teraz ciemno, trzeba się jakoś rozgrzewać od środka :wink:
zaraz idę sobie zrobić herbatkę żurawinową 8)
co do wagi, to u mnie właśnie nastąpił zastój, ale to jest bardzo dla mnie typowe, mam takie okresy kiedy waga leci jak szalona w dół, a potem miesiącami stoi w miejscu :roll: no cóż, trzeba się uzbroić w cierpliwość :wink:
pozdrawiam Sąsiadeczko :D
-
A my chyba w ten weekend na ryby idziemy. Jeszcze nie wiem gdzie sie zdecydujemy jechac czy blizej na szczupaki czy dalej na 'steelheads', ale chyba sie zbierzemy. U mnie zimnica, tylko zeby nie padalo.
Oczywiscie w domku to bedziemy zyrandol wieszac i takie tam rozne robotki, bo ciagle cos na spisie sie znajdzie.
U mnie tez porzadek, ale niestety odkurzacz sie ostatnio zapalil, a bez niego przy kociakach to ciezko. Dlatego tez musze sie na jakas maszyne zdecydowac, a to bedzie juz czwarta za mojego tutaj urzedowania. Pierwszy odkurzacz byl od tesciowej, jak sie zepsul to zakupilam nowy, pozniej nastepny, a teraz bedzie faktycznie czwarty (?!). Naprawiac takich cudow moj chlop nie potrafi, a nawet mu sie nie chce (w sumie to koszty nowych czesci tez jakies sa plus usluga wiec sie raczej nie oplaca). W jednym z magazynow "Consumer Reports" typuja dobre modele wiec zakupie co polecaja.
A z kociakami jest naprawde dobrze. Moje tak sie na mnie przed chwila gapily, szkoda ze zdjecie kiepsko wyszlo. Dobrze wiesz o co chodzi z tymi pyszczkami.
http://i160.photobucket.com/albums/t...ofIMG_1685.jpg