-
Witam wszystkich,
w pierwszym odruchu miałam zamiar kajać się posypawszy głowę popiołem, bo diety w weekend nie pilnowałam w ogóle, ale po chwili stwierdziłam, że jednak nie. Bo się nie przeżarłam, w sumie miałam dużo ruchu - łażenie po lesie, sporo bieganiny hangarowej i domowej, a że jadłam to co chciałam, bo tak popadło - to chyba tylko o to chodzi. Jedynym odstępstwem w stronę rzeczy zakazanych była szarlotka, ale nie w jakichś monstrualnych ilościach. Jak waga jutro utwerdzi mnie w tym dobrym samopoczuciu, to już w ogóle będzie euforia. Wczoraj grzecznie pobiegałam 80 min., jadłam znów rozsądnie, dziś podobnie - i biegałam, i jadłospis był też w porządku.
Jutro mam nadzieję zrobić sobie wolne, bo coś ogólne zmęczenie materiału zaczynam odczuwać. A o wakacjach zdaje się w dalszym ciągu mogę sobie tylko marzyć...
Anne - dzięki za dostawy jedzenia i trunków :wink: , już opijam Twoj sukces razem z Tobą
Sirrun - jak miło znów Cię widzieć
Ośmiorniczka - ja to lubię najbardziej te z lasu, własnoręcznie zbierane
Anise - Pachnidła akurat nie widziałam, ani nie czytałam, więcej u Ciebie 8)
Etno - oj dobrze mi pożyczyłaś, bo nazbierałam od cholery i ciut ciut...
Gduszka - jak fajnie, że znów się pojawiłaś
Ziutka - na liniowca to ja się właśnie robię, póki co, to takie do kilkunastu osób. A najbardziej tak dla siebie to lubię stare poczciwe ceśki :)
Aga170 - mam nadzieję, że już się wykurowałaś, ja po 3 dniach bez biegania byłam na takim głodzie, że mimo zmęczenia poleciałam. I mam prośbę: mogłabyś wkleić link do swojego wątku w podpisie?
Bike - jak w następny weekend tyle znów uzbieram, to chętnie część oddam...
Ninka - no dokładnie, nie dajmy się zwariować. Po prostu MŻ + ruch rulez 8)
Anikas - no jestem... A zdjęcia mogę robić tylko jak sobie dla przyjemności śmigam, ale obiecuję wrzucać jak coś porobię.
Asq - dzięki za soczek
Tag - polecam koniecznie. Dla mnie jesienny las to wielka frajda.
Meeeg - oj weekend był intensywny, fakt. Ale ja nie prezentowałam się tak ładnie jak Ty z łapami brudnymi od grzybów i igłami we włosach :wink:
AleXL - ja lojalnie uprzedzałam, że bieganie uzależnia. W związku z czym, po 3 dniach przerwy, to już byłam jak narkoman na głodzie...
Kasia - wątek jak wątek, ale jak mi fajnie w domu pachniało...
Przypomniała mi się jeszcze jedna rzecz z soboty. Jak wróciłam z pracy, koniecznie chciałam zrobić na niedzielny wypad do lasu szarlotkę. Padnięta byłam jak diabli, bo w sobotę pogoda dała mi popalić. Ale zrobiłam, wrzuciłam w piekarnik, ustawiłam minutnik, budzik zwykły i w telefonie... i obudziłam się o 1.30 w nocy w kłębach siwego dymu.
Zdenerwowałam się solidnie, że o mały włos chatę bym z dymem puściła, z tego wszystkiego spać mi się odechciało... i zrobiłam następną po wyłuskaniu węgla z blachy.
Najwyższa pora zrobić sobie wolne...
-
Gosia, uważaj :shock: a jakbyś się nie obudziła, tfu tfu!
Powinnaś solidnie wypocząć a na wakacje żadnych szans? :roll:
http://www.luckyoliver.com/photos/de...on-2716985.jpg
-
Jezuuu Gosiaaaa :? :? :? :? No co ja mam Ci powiedziec :roll: Przeciez nie, zebys na siebie uwazala, bo celowo tego nie zrobilas....
Ale stres :? Nastepna szarlotke piecz dopiero po wyspaniu sie :wink:
-
Jejku, dobrze, ze sie obudziłas!! Ja tak kiedys czajnik nastawiłam, ale też na szczęście sie obudziłam :roll:
Ciekawa jestem, co jutro waga pokaze :wink:
-
Meeeg, ja rowniez kiedys spalilam czajnik w srodku nocy. Zdjelam gwizdek, zeby nikogo nie obudzic, a i przy okazji siebie, tak sie okazalo. Najbardziej po tej akcji to sie jednak balam, ze mi ojciec leb urwie za takie przewinienie. Teraz mam uraz. Za kazdym razem jak wychodze z domu, to musze podwojnie sprawdzac czy gaz wylaczony, ekspress do kawy i w ogole zelazko (chociaz ostatnio malo prasuje i mam termostat, ktory sie sam wylacza na wszelki wypadek).
Oj Selva, wszyscy Cie kochamy i pisz do nas jak najwiecej. Przede wszystkim rob szarlotke jak nie spisz, bo bysmy tutaj bez Ciebie to chyba na wior uschneli.
-
Uuuuuuuuuuuuuuu, selvus, to przydymilas ;) Dobrze, ze tak sie skonczylo i podziwiam za zapal do zrobienia nowej :D Ja bym odpadla. Ciesze sie tez z Twojego pdoejscia do weekendowej diety, to cale odchudzanie to ma byc sposob na ladna sylwetke, a nie katorga, no nie? :)
-
Dzień dobry wszystkim w piękny słoneczny dzień.
Waga mnie pokochała! Dziś 66,0 - czyli -0,6 kg. Z tego wniosek, że można wszystko, byle sie nie obżerać. Bo przez 4 dni były grzyby w śmietanie, trafiła się szarlotka, smażone panierowane grzyby, wiele z tych dobroci w akompaniamencie ciepłej, chrupiącej bagietki - czyli rzeczy, któe do dietetycznych niby nie należą. MŻ + ruch robią swoje. I to bardzo optymistyczna wiadomość dla mnie na dzisiaj.
A tak w ogóle, to mi wiara w ludzi wraca w takie dni jak dzisiaj, bo niby coś tam jak zwykle Bardzo Ważnego było zaplanowane, a ja pogadałam wczoraj ze swoim nazwijmy go szefem, zeznałam o zmęczeniu, poprosiłam, żeby wziął kogoś innego, nawet znalazłam zastępstwo, a ten stwierdził, że luzik i poczeka, aż się wyśpię, kiedykolwiek miałoby to być. Tak więc dziś dzień lenia :D .
Dziewczyny, ale wyszło przy okazji jak ja lubię szarlotkę... Jedna spalona - to ja w środku nocy następną robiłam, bo miałam taaaką ochotę.
-
-
Miłego leniuchowania życzę :P i gratuluję spadku wagi :D
Ja za ciastami jakoś specjalnie nie przepadam :roll: ale lody to mogę o każdej porze dnia i roku :lol: :lol: :lol:
-
Witaj Selva. Gratuluę spadku wagi! U mnie też się ruszyło, ale się jeszcze waham ze zmianą tickerka. Pozdrawiam i życze przyjemnego dnia!!! :)