No dziś kurde mam złe wieści...
wczoraj wieczorem porażka nad porazki ... nie pytajcie :/
Dziś rano wstaje i co ... to samo ... licze kalorie no i okazuje sie ze moje śniadanko mialo jakies 900kcal :/

Jak na razie od tamtej pory zjadłam jogurt 78kcal, kawe (ok 60kcal), troche ryżu preparowanego (ok 50kcal) oraz wypiłam troche napoju słodkiego (80kcal)

Czyli na chwilę obecną mam 1168 kcal co oznacza że dziś do konca dnia nie moge już nic zjeść. Może nawet da rade bo za półtora godzinki lecę na trening, w domu bede gdzies na 20, więc posiedzie chwile przy kompie i pojde spać.

Ale kurde podłamało mnie to troche :[ w sumie rano juz nie wiedziałam co robic, juz miałam isć do kibla i wiecie. Ale na szczęście to śniadanie jakos długo mnie trzyma bo chociaz teraz po poludniu zjadlam tylko ten jogurcik jakis tam odtłuszczany i troszke tego ryżu dmuchanego to wcale nie czuje sie głodna. Gorzej będzie wieczorkiem.

Na razie zmykam, ale coby miec potem czym głowe zajac to poodwiedzam wszystkich po treningu.