-
ilę ważę?
Ile ja właściwie ważę? wagi nie mam, stara mi się zepsuła. Pewnie trzeba zakupic nową. Zmierzyłabym chociaż obwody swego ciała, ale po tej przeprowadzce kompletnie nie wiem gdzie się podział metr krawiecki. Próbowałam się mierzyc taśmą metalową (takich akurat kilka wala się po garażu) ale jakoś nie ufam temu pomiarowi, bo się ta taśma zagina.
Pewnie będę musiała odwiedzi pasmanterie dzisiaj.
no to plan krótkofalowy:
1. Zakupic metr - dzisiaj
2. Zmierzyc obwody, zapisac - dzisiaj
3. Zakupic wagę - po wypłacie (na początku przyszłego tygodnia)
4. Dokonac pomiaru wagi ciała, zapisac - jak kupię wagę
5. Założyc dzienniczek pomiarów - dzisiaj
6. Notowac w dzienniczku wage i wymiary co tydzien. W jaki dzień tygodnia? W ten, w który kupię wagę.
-
Witaj Baja. Widzę, że mamy identyczny cel
Fajnie, że mnie odwiedziłas. Zapraszam do częstych wizyt. Obiecuje, że ja też wpadne do Ciebie.
Ale fajnie, że dzisiaj piąteczek. I weekend cały przede mną.
Przynajmniej się wyśpię. W związku z przeprowadzką mam teraz o wiele dalej do pracy. Przedtem 6km a teraz 22km. Muszę zatem wcześniej wstawac. Jeszcze się nie przyzwyczaiłam. A pracuję od 7:00 (niestety).
Oczywiście nie kupiłam metra, bo zapomniałam i cały plan wziął w łeb. Może dzisiaj skoczę. Tylko będę musiała przez miasto jechac w korach. I drogę remontują. Ale chyba się poświęcę. Grunt to konsekwencja i silna wola.
-
zycze powodzenia i milego dietkowego weekendu
-
No i po weekendzie.
Muszę się trochę pochwalić.
W sobotę byłam na urodzinach u mamy.
I mimo wielu kuszących potraw udało mi się przetrwać. Ne zjadłam ani kawałeczka ciasta, a muszę wam powiedzieć, że nieszczęśliwie stało na stole tuz obok mnie. Nie ruszyłam też nadziewanych papryczek. Wyglądały przepysznie, ale znając moją babcię (ona je wykonała) niskokaloryczne nie były.
Poprzestałam na piersi z kurczaka grilowanej i sałatce z samej zieleniny. Nie wypiłam ani łyka piwka. Lampkę wina jedynie (myślę, że to lżejszy grzech).
Wypiłam za to ze 2 butelki wody, żeby to jakoś przetrwać.
No i metr kupiłam w końcu. W piątek. Wczoraj dokonałam pomiaru i założyłam dzienniczek. Teraz jeszcze waga...
We wtorek mija 2 tygodnie od rozpoczęcia diety. Szkoda, że nie dokonałam pomiarów wcześniej. Wiedziałabym na pewno czy przynosi rezltaty. Wizualnie wydaje mi się, że wałeczki mi zmalały. Ale jako umysł ścisły potrzebuję matematycznych danych czarno na białym.
To nic. Postanowiłam się tak bardzo nie przejmować ile schudłam, nie wariować na punkcie ważenia i mierzenie, tylko skupić się na diecie. Jeśli będę się stosować to na pewno schudnę, prawda? I nic tu nie pomoże, że będę się codziennie ważyć i mierzyć.
Z drugiej jednakże strony zmierzenie się od czasu do czasu i stwierdzenie wyraźnej poprawy wymiarów działa mobilizująco do dalszej walki, nieprawdaż?
-
Witam w ten deszczowy i paskudny poranek.
dzisiaj mija 2 tygodnie od rozpoczęcia diety.
Wczoraj stwierdziłam, że chyba nic nie schudłam Spodnie, które kupilam "na oko" bez przymierzania jak się nie dopinały, tak się nie dopinają. A może przedtem się bardziej nie dopinały?
Sama już nie wiem. Może powinnam zacząć ćwiczyć? Tylko kiedy??
Wyczytałam na tym forum, że najlepiej rano. A ja tak nie lubię wcześnie wstawać. W związku z przeprowadzką, jak już mówiłam, muszę wstawać o 5:30, żeby zdążyć na 7 do pracy. Gdybym chciała ćwiczyć, musiałabym wstawać godzinę wcześniej, czyli o 4:30. Masakra. A może by tak spróbować...
Miejsca do ćwiczeń mam za to sporo. I wcale nie musiałabym budzić rodzinki. Potrzebuję tylko jakiejś płyty z ćwiczeniami. No i posprzątać muszę w pokoju komputerwym, bo narazie stoi tam pełno pudeł i worków poprzeprowadzkowych z ciuchami. Narazie nie mam co z nimi zrobić, bo nie mam jeszcze garderoby zrobionej. Ale ogarnąć to chyba jakoś można.
Pozostają jeszcze 2 opcje:
1. Ćwiczyć po pracy. Ale...: W domu jestem ok 16 (przy dobrych wiatrach). Obiad trzeba ugotować, z dzieckiem lekcje odrobić, posprzątać, poprać, poprasować i padam z nóg.
2. Zapisać się do fitness clubu. w ubiegłym roku chodziłam. Było super. Tylko ,że miałam 5 minut drogi. A teraz...Mieszkam na wsi. podobno jest w szkole jakiś aerobik, to może będę chodzić. Chyba jednak najlepsze by było to poranne ćwiczenie. I działa lepiej i czas się oszczędza, bo w tym przedziale czasowym i tak śpię zwykle. No zobaczymy czy jestem na tyle zdeterminowana
Będę informować na bieżąco
No. Po raz pierwszy na forum moje autentyczne zdjęcie
-
oj dzieje się i u mnie. Ciągłe sprzątanie i układanie. A o 21:00 już idę spać, bo padam jak śnięta.
Chyba narazie nici z ćwiczeń, dopóki w końcu nie ogarnę się w nowym domu. Mam nadzieję, że w końcu zrobią mi tę garderobę i nie będę musiała przekładać wszystkiego z miejsca na miejsce.
Wczoraj zjadłam kosteczkę czekolady NIe mogłam się powstrzymać
Zaraz dopadły mnie wyrzuty sumienia i zrezygnowałam z kolacyjnego koktajlu. I tak bilans wyszedł na minus, bo koktajl ma 250kcal a taka kosteczka na pewno mniej.
Wczoraj obejrzałam dokładnie swe ciało i doszłam do wniosku, że wyglądam lepiej niż przed dietą. Wiecie - mój celulit zmniejszył się o jakieś 70%. Jakaś taka jędrniejsza jestem No i wałeczki się zmniejszyły.
-
no widzisz a Ty mówisz ze nie ma zmian...sa zmiany ale na poczatkach sa one malutkie z czasem beda coraaaaz to wieksze :0 i dopniesz sie do tyhc spodni wiesz ja ćwicze ok 19-20 zawsze wiec mysle ze wazne zeby cwiczyc cosik kostka czekolady ma ok 25 kcal wiec nie jest źle buziackzi miłego dnia ;*
-
dsięki dziewczyny za słowa otuchy. Szczególnie w ten smutny, deszczowy i u mnie dzień.
Baja
masz rację - nie będę się na siłę zmuszać do ćwiczeń jak będę padnięta. Samej trudno mi się zmobilizować. Jestem z tych co to dietę każdą i owszem wytrzymają, ale ćwiczyć muszę w jakiejś zorganizowanej formie, tak że pewnie muszę się wywiedzeć o tym aerobiku w szkole. Poza tym jakieś ciekawe znajomości może zawrę w mojej miejscowości. Lub też odnowię, bo przeprowadziłam się do miejscowości gdzie mieszka moja babcia. Jak byłam mała miałam tam pełno koleżanek, ale potem jakoś więzy się rozluźniły.
Nawet już w trakcie przeprowadzki odkryłam dziwną rzecz. Ci, którzy przedtem mijali mnie bez słowa ,bo znałam ich głównie z widzenia teraz zagadują. Tacy jacyś bardziej mili są. Może zaczęli mnie uważać za swoją... To chyba dobrze. I jeszcze jednego się nauczyłam - wszystkim ludziom, których mijasz w drodze do sklepu mów "dzień dobry" bez względu na to czy ich znaszczy nie, bo oni na pewno znają ciebie (moja babcia przez dlugie lata była nauczycielką w tamtejszej szkole, a wieś nie jest duża)
asq25
Póki nie zapiszę się na aerobik spróbuję tak jak ty coś poćwiczyć sama. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Może mogłabyś mi jakieś fajne ćwiczenia polecić? Widziałm jak pięknie chudniesz i muszę ci powiedzieć, że mam całkiem podobną figurę do ciebie, tylko jestem pewnie trochę wyższa (172cm)
-
nooo kochana jej co CI MOGE POLECIĆ...NA TYM TO SIE nASZA nINECZKA ZNA NAJLEPIEJ.. ALE BRZUSZKI NORMALNEI I SKONCE...W NECIE JEST PEŁNO FILMIKÓW PILATES ALBO JAKIES INNE ;P NA [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników] POSZUKAJ;P...
no ja juz nie moge sie doczekac jak waga poakze 67
no jestes wyzsza odemnie o 4 cm;p to nie tak dużo;p hihihi
a kiedy poznamy Twoje wymiarki kochana? 3maj sie dzielnie
-
Moje wymiarki z 2 wrześniamam zapisane na karteczce w domciu w szafeczce przy łóżku. Przeważnie piszę na forum z pracy, bo w domu nie mam żywcem kiedy, a karteczki oczywiście nie biorę.
Może dzisiaj mi się uda w domku skrobnąć kilka słów, to je zamieszczę.
Pozdrowionka na cały dzeszczowy dzionek
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki