-
Właśnie, a na jakich przerzutkach powinno się jeździć? Bo ja ustawiam zawsze tak, żeby zmniejszyć opór zamiast zwiększać. Myślałam, że lepiej dużo machać nogami zamiast pokonywać opór, bo to buduje masę, a na tej mi nie zależy. A pod górkę zawsze podjeżdżam na stojąco, żeby pupcia się ładnie kształtowała :wink:
K(ulka), jak wrócisz do poprzedniej, ale jeszcze poprawionej, kondycji, to zapraszam do Poznania na rowerze! Kiedyś zrobiłam 60 km w ciągu kilku godzin, odsypiałam potem 16 godzin ciurkiem. No... pełna podziwu dla ciebie jestem :shock: :D
A poza tym zapraszam wszystkich na uroczystą kawę, bo dzisiaj mam równą dziesiątkę mniej na wadze! Zostały mi jeszcze dwie!
Pozdrawiam
-
Gratuluję Neszta!!
(Kawkę właśnie popijam, hyhy :lol: )
Niestety nie doradzę na jakich przerzutkach jeździć, bo sama nie wiem. Ja jeżdże tak, żeby mi się dobrze jechało, a jedzie mi się dobrze gdy z przodu mam na 3-ciej przerzutce, a z tyłu na 4-5. Jak się b. spieszę i gnam to 6.
Pod górkę jak nieduża i nie długa to nie zmieniam, jak trochę trudniejsza to tył reguluję (z przodu dalej 3), a jak trudna to tył zostawiam, a z przodu wrzucam 2. Jedynki z przodu nie używam. Dodam, że z przodu mam 3 przerzutki, z tyłu 6.
Hmmm, :? może nie zagmatwałam za bardzo? :wink:
Sama widzisz, jakie to subiektywne, dla mnie trudna górka dla innych może być albo łatw, albo bardzo trudna. Rower można mieć lepszy lub gorszy itd.
Celebrianno, to może za duży wysiłek, że Cię te kolana bolą? Mnie zawsze bolały jak przesadziłam z ilością km, lub długo na najwyższych przerzutkach jeździłam. Tak się coś w stawach kolanowych wyciera (no, nie znam się na tym, nie wiem dokładnie, ale słyszałam coś takiego, może wiesz coś więcej, o napisz).
Pozdrowionka
Ula
-
Właśnie sobie zrobiłam małą wyliczankę i wyszło mi coś takiego:
Wczorajszy bilans kcal wyniósł: -623
Zakładając, że spalenie 1kg tłuszczyku = spalenie 7700kcal, to:
Przy takim bilansie 1 kg pozbędę się za 12 – 13dni :(
Wszystkich zbędnych 22kg pozbędę się za 272 dni, czyli ma początku maja 2005r.!! :shock: :(
To straaaasznie długo!!! :? Muszę nad tym bilansem popracować!!
-
I jeszcze jedno do tych wyliczeń - te 22kg, to prawie 170 000 kcal do spalenia :shock: zgroza!
-
Witam dzisiaj.
A jak własciwie wyliczasz ten bilans. Kalorie zliczyć jest łatwo, spalenie w wyniku jakiegoś sportu - też, ale jak właściwie wyliczyć ile tak naprawdę kalorii spala się w ciągu dnia. Zliczasz te wszystkie czynnosci jak: scielenie łóżka, mycie zebów, noszenie zakupów? Wiem, są tabele, że kobieta, w wieku, pracująca...2300, ale to chyba za dużo. No nie wiem jak to liczyć. Help!
-
Ja miałam ten sam problem i pomogła mi w tym Szane, szczegółowo sposób wyliczenia spalania, który zaczęłam stosować opisany jest na forum Dieta oparta o wartości kaloryczne - temat: jak obliczać spalanie dobowe.
Spróbuję Ci przesłać link tam
http://forum.dieta.pl/forum/viewtopic.php?t=53000
Chyba gra :)
A mój wczorajszy bilans słabiutko = -578,9
Ale miałam spotkanie z psiapsiółą w ciąży i z zachciankami kulinarnymi :wink: :lol:
Więc i tak dobrze, że bilans na minus, a nie na plus.
No i z ruchem kiepsko - z godzina latania po mieście i ćwiczenia na brzucho (ale mało)
No nic - dziś będzie lepiej.
Pozdrawiam i miłego dnia
Ula
-
O dzięki!
Tym sposobem mozna też obliczyc ile powinno sie docelowo wcinać kalorii, żeby utryzmać wymarzoną wagę. Mi wyszło 1580 dla 50 kg. No super, sama tyle chciałam docelowo zjadać. Oczywiście dodam na sporcik.
Jestem bardzo dżwięczna! :)
-
Narazie mam na liczniku zeżartych 1036,5 kcal.
gGdyby to było wszystko - byłoby nieźle. No zobaczymy, do wieczora jeszcze daleko.
W drodze powrotnej z pracy do domu kilka przystanków przemaszerowałam, więc trochę tłuszczyku spaliłam, a za chwilę idę na rower. Sama, bo nie udało mi się nikogo wciągnąc. Mąż nie, brat nie, mama nie - to nie, jadę sama!
-
:wink: Trzymam kciuki i oby tak dalej!
-
Efekt końcowy (bo już nic więcej nie będę jadła): 1424,80 kcal zjedzonych
Zrobiłam sobie wycieczkę o długości 21 km, trochę tłuszczyku mam nadzieję, że wytelepałam na tych wybojach, po których jechałam :wink: :lol:
Niestety, jak wróciłam byłam głodna jak zwierz i rzuciłam się na lodówkę, na szczęście jednak nawet z umiarem mi to wyszło (w miarę) :D
Dzięki Nova22 za wsparcie duchowe i wirtualne :D Wielki buziak dla Ciebie :!:
Do jutra, miłych snów wszystkim życzę
Ula
-
Rzeczywiście udało mi się nic więcej nie pożreć wczoraj, ale za to dzis jestem głodna jak diabli :evil: Dobrze, że w pracy jestem i nie mam dużych możliwości, a do sklepu nie pójdę. Miłego dnia, później zajrzę i naklikam jak mi idzie :)
-
Kulka!
Woda i jeszcze raz woda! Ja wczoraj miałam ssanie...woda łagodziła jakoś moje głodne mysli...
Po(wode)nia! :lol:
-
Mnie tez wczoraj ssalo :D To chyba ma cos wspolnego z fazami ksiezyca , paskudne uczucie , bo to wlasciwie nie jest glod , ale jak nie zagryze chlebem lub bananem to po kilku chwiach bedzie zoladek bolal nie do wytzymania.
I to jest moj najwiekszy problem w odchudzaniu- np. o dniu wodnika moge zapomniec :(
-
Oj tak tak! Cos musi byc z tym księżycem... :lol:
Wczoraj po obiedzie musiałam wtrząchnąć coś słodkiego i skończyłam na muesli z miodem i mlekiem... :( ... I tak nie byłam zaspokojona... :(
-
No narazie wytrzymałam, trochę mi przeszło, ale żołądek mam zalany wodą, kawą, herbatką. hehehe :lol:
A teraz urywam się z pracy :lol: , przelecę się po księgarniach (książki to mój fijoł, nie jedyny zresztą :D ) kupię fasolkę na obiad, a potem wioooooooo na rower i jazda wytrzepywać tłuszczyk na wertepach :wink: :lol: :lol:
Później się jeszcze odezwę
Buziaki
-
Hihi, mnie też wczoraj ssało :mrgreen: Mówicie, że to od księżyca? Może, bo zagląda nam taki jeden przez okno :)
A ja na wszelkie ssania wieczorne piję ciepłą owocową herbatę lub kawę z chudym mlekiem. Wg mnie lepiej działa niż hektolitry wody, chociaż woda zdrowsza...
K(ulka), uważaj na tych wertepach, żeby za bardzo cię nie wytrzęsło :wink: :D
-
hihihihi, widzieliście fokę z hula-hopem? Ewentualnie hipcia? :lol: :lol: :lol: :lol: Ja się tak właśnie czułam, próbowałam talie sobie wyrabiać :lol: :lol: :lol: ale tak mi to wychodzi, że sama siebie do łęz rozśmieszam :lol: :lol: dwa obroty kółko na ziemi :lol: trzy - znów na ziemi, jeden - znów na ziemi :lol: :lol: :lol: antytalent do tego mam :lol: za to przynajmniej skłony ćwiczę podnosząc to kółko co moment :lol: :lol: :lol: ale nie poddaję się, codziennie będę po trochę próbować, może się nauczę (i wyrobię tą talię)
A na rowerze jeszcze nie byłam, za ok pół godziny jadę, brata wywlekłam :twisted: podstępem, marudzeniem i szantażem :twisted:
Neszta, ja bym tam chciała, żeby mi naraz cały tłuszcz na tych wertepach wytrzęsło - szkoda, że się tak nie da :)
Hehehe :lol: :lol: ale mam dobry humor, sama siebie tak rozbawiłam jak rzadko. :lol: A śmiech to zdrowie, pracuje przy śmiechu dużo mięśni podobno :lol:
Buziaki, wieczorem się odezwę ponownie. Chyba, że mąż zawładnie komputerem. Eeeeee tam, na chwilę mnie puści :wink: :lol: Przecież mnie podobno kocha :twisted: :lol:
naraźka
-
Cześć dziewczynki :D
Widzę , że dzień mija wam ok i na dodatek z humorem. Fajnie tak :!:
Mie też niezłe zdziwko spotkało jak wsiadłam na rowerek, po 5 minupach PAS
jednak chodzenie i kręcenie to dwie różne rzeczy.
Przez dwa miesiące bezruchu jednak strasznie traci się formę :oops:
Nic to powoli ją odzyskam :D
Trzymajcie się :!:
Sredecznie pozdrawiam, buźka, pa pa
-
Pewnie Szane, że odzyskasz formę! Ja właśnie nad swoją pracuję - wyciągłam prawie przemocą brata na rower i to ja spasowałam :oops: 25km przejechaliśmy, nie tak mało, ale miało być więcej. I czuję, że mi nogi wchodzą tam skąd wyrastają...
No, ale na usprawiedliwienie mam to, że brat gnał jak szatan, a ja biedna za nim, jak na prostym (nie z górki!) wyciągnęłam 32, to ładnie musiałam zasuwać. Tyle, że potem ozór do ziemi...
Łoj i z żarełkiem kiepsko dziś :oops: 1851kcal...
Ale biorąc pod uwagę fakt, że od rana mnie ssało, to i tak się cieszę, że na tym się zamknęło.
Mam nadzieję, że zamnęło... :roll:
Dobra, kończę na dziś, bo mąż się dobija do kompa :? Pozdrawiam wszystkich serdecznie i trzymajcie ludziska za mnie kciuki, żebym w weekend sprawy nie pokpiła
-
Trzymam mocno, mocno , napewno dasz radę wytrzymać :!: :D
Ale będziesz z siebie dumna :!: ( wspaniałe uczucie )
Powodzenia :D
-
:lol: Cze Ula! Trzymaj sie dalej! :P
-
:cry: :cry: buuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu
zeżarłam 2228,8 kcal (właśnie podliczyłam) :cry: głupia baba jestem i tyle :( :cry:
-
:lol: Spoko ,no zjadlas tyle, ile spalasz 8) , wiec napewno nie przytyjesz. A glupia nie jestes :evil:
-
Dzięki wielkie, może masz rację?
W każdym razie nie poddam się! Jutro nowy dzień, na pewno lepszy, a w poniedziałek spróbuję powodniakować :mrgreen: Musi się udać!
Zamiast się użalać nad sobą - trzeba wziąć się w garść! I to właśnie zrobię!
A jutro, żeby uniknąć pokus, trzeba się ewakuować z domu - jedziemy z mężem na podbój zamków!!! (to jeden z moich hyziów - zwiedzanie zamków i ruin zamków! :D )
Pozdrowienia dla wszystkich i buziaki gorące!
Ula
-
Ula, ja pochłonęłam tyle kalorii, że bilans wyszedł na +600 :evil: ale po dniu wodnika obie poczujemy się lepiej :) trzymam kciuki :)
Pozdrawiam :)
-
Dzięki Romino! Trzymam dziś za Ciebie kciuki!
A ja wpadłam teraz na moment tylko, bo za chwil parę wyjeżdżamy zwiedzać zamki. :mrgreen: Jak nie będę siedzieć w domu, to mnie mniej będzie kusiło (mam nadzieję).
ŻYCZĘ WSZTSTKIM MIŁEJ I UDANEJ POD KAŻDYM WZGLĘDEM NIEDZIELI!!
Ula
-
Ula :D
Bardzo zdrowe podejście do sprawy :!: :!: :!:
Miłej wycieczki i trzymaj się :!: :D
-
:P Witam Ula! Niestety nie mam polskich liter i kolorowych nie umiem robic :? ale trudno
Trzymaj sie mocno, mocno i nie jedz trujacych :wink: rzeczy :D :D[/list]
-
Witaj Ula :) Udało mi się wytrzymać, dzień wodnika zaliczony :) tylko herbatka czerwona i woda :) a Ty dziś wodnikujesz? Napisz jak idzie :) Trzymam kciuki :)
-
Witajcie moi mili!
Ja wczoraj szalałam po zamkach :D Zwiedziliśmy sześć - zamek w Olsztynie pod Częstochową, Ostrężnik, Mirów, Bobolice, Bąkowiec w Morsku i Siewierz. Właściwie to ruiny zamków nie zamki, lepiej lub gorzej zachowane. Nogi i pośladki mnie dziś bolą od biegania po górkach i wertepach :lol: ale to dobrze.
Z dietą gorzej - bilans wyszedł 400 na minusie, a mógł być dużo lepszy...
Rominko - moje najgorętsze gratulacje! Ja wodnikuję, a właściwie to taki mleczny wodnik. Trzymam się zasady, żeby płynnie i małokalorycznie, o samej wodzie jeszcze nie wytrzymam, jak mam po południu opędzlować lodówkę, to jednak wolę jakieś kalorie zaliczyć :? Za tydzień spróbuję może wodę samą i herbatki :D
Szane, Agatko - dzięki za wsparcie i dobre słowo, wycieczka była suuuuper :D , moje menu mniej :? ale grunt, że bilans na minus.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie
Ula
-
Hej!
Świetną mialas wycieczkę. Na pewno podnosząca na duchu (bo mało pokus).
U mnie bilans dobry pomimo wcianania na grilu takich różnych...(nie będe pisać), bo:
rower, callanetics, pływanie! I jest ok. A co do tego dnia wodnika, to chyba nie dla mnie. Jakoś mnie nie pociąga - na pewno rzuciałbym się na jedzenie jak smok! Wolę lekkie, mniej i regulavit! :wink: Na centymetrze niestety przybyło 1cm w talii, ale co tam! Zważę się w piątek, zobaczymy?
A poza tym w piątek - wyjazd! :lol: :lol:
Miłego dnia!
-
K(ulka) pocieszyłaś mnie :D .Nie dam rady niestety rzucic tak odrazu,wole stopniowo.
A te siemie to fakt okropne jest ale zjadłam troche sałatki z tym i sssttttrrrassznnieeeee się objadłam,uff.
-
Jak narazie wytrzymuję na płynach, żołądek odpoczywa, pęcherz pracuje :lol: :lol:
Mam nadzieję, że później też będzie ok. :D
-
Narazie się trzymam....
Choć nie przeczę, że zatopiłabym w czymś zęby...
no nie, zatapiam cały czas :!: w coś bym się wgryzła wrrrrrrrrr
-
Uleńko, ja pocieszałam się że już niedługo jutro :wink: Trzymaj się, jestem z Tobą:) uda się :D
-
Uleńko
jeśli tyle wytrzymałaś, to jeszcze trochę się trzymaj :!: :!: :!:
Trzymam za twój sukces :!:
Sama też się trzymam i wytrwam na bank :!:
-
Uleńko, jak minął mleczny dzień wodnika? udało się? Myślę że tak :) pozdrawiam :)
-
Witajcie!
Udało się! Dzięki Rominko i Szane za wiarę we mnie, jesteście kochane :!:
Może następnym (albo jeszcze następnym) razem to będzie wodnik, wczoraj był mleczarz - maślanka, mleko, jogurt i sok z marchwi. No i woda, kawa, herbatki.
A dziś waga wskazała .... 82kg
hmmmm
w to nie wierzę, ale wczoraj pokazywała (mimo weekendu) 83,5, więc może jest już ok 83? Jutro zobaczymy i jutro zacznę się cieszyć (oby!).
Miłego dnia Wam wszystkim życzę!
Ula
PS. Szane - nawet Cię nie pytam czy wytrzymałaś, bo napewno - z Ciebie trzeba brać przykład :!: Pod wiatr, na przekór wszystkim przeciwnościom - radzisz sobie i się nie poddajesz! Wielkia buźka :!:
-
Gartulacje, dziewczyny za wczorajszy dzień. Ja za to miałam "dzień bez słodyczy" I też się udało. Może to ten księżyc tak działa... :wink:
A dziś? też bez słodyczy? :(
-
Dziewczyny, podziwiam was za to, że znosicie takie tortury głodem :!: :!: :shock: Nie wytrzymałabym ani jednego dnia wodnika, mleczarza zreszta pewnie tez nie :wink:
3mam kciuki za wszystkie udane wodniczki!