długo nie mogłam się zmusić do zapanowania nad moim apetytem a co za tym idzie wagą, pomogła rozmowa z.... kuzynem powiedział "jesteś naprawdę fajną dziewczyna i w dodatku całkiem całkiem ale wiesz jaka byłabys laska gdybyś zrzuciła parę kilogramów?"
zabolało...
ale wiem że miał rację gdy wróciłam do domu stanełam na zakurzonej dawno nieużywanej wadze wskazała 79 kilogramów nawet nie wiem jak tyle się we mnie zmieściło :/
od dluższego czasu miałam świadomość, że tyje a nozenie luźniejszych swetrów niewątpliwie pozwalało na oszukiwanie samej siebie
ale koniec z tym ODCHUDZANIE najwyższy czas zacząć...
podejmuje wyzwanie z którego mam zamiar wyjść zwycięsko!!!
cel numero uno 70 kilo
cel numero dos 62
a co będzie potem to zobaczymy...
jedno wiem będzie dobrze!!!!!
Zakładki