Na wstępie muszę przeprosić wszystkie furomowiczki, które odwiedzały mój poprzedni wątek. Przestałam pisać nie podając powodów:/ A teraz postanowiłam założyć nowy ponieważ tematyka starego jest już w moim życiu nieaktualna. W sumie też tytuł tego działu czyli "pamiętnik odchudzania" nie będzie pasował do tematyki ale jakoś polubiłam bycie własnie tutaj.
W sumie wszystko uległo zmianie dopiero od czwartku gdy kupiłam pewną książkę a dokładnie:
"Jak opanować wilczy apetyt? Trening"
Autor: Linda W. Craighead
Jak niektóre z Was wiedzą od ponad 3 lat mam problemy z zaburzonym odzywianiem się-od bulimii po kompulsywne objadanie się. Ostatnio już miałam wszystkiego dosyć bo w wakacje udało mi się schudnąć do 62-63 kg i od września zaczeło się objadanie się i tycie. Ostatnie tygodnie były najgorsze.
Wypatrzyłam tę książkę w Tesco i następnego dnia kupiłam. Przeczytałam dopiero 1/3 ale to wystarczyło aby zmienić całkowicie podejście do siebie i swoich problemów.
Po pierwsze-NIE ODCHUDZAM SIĘ!!!-nie sądziłam, że będę potrafiła wstawać rano bez myśli o jedzeniu i dietach! A jednak już 3 dzień udaje mi się to bez większych problemów.
Zrozumiałam, że muszę się wyrwać z błednego koła diety i objadania się na przemian ale nie na rzecz samej diety ale normalnego odżywiania się! W moim przypadku polega to na tym, że nie liczę kalorii, nie obmyślam składu posiłków i w rezultacie myślę o jedzeniu dopiero gdy poczuję głód. A gdy już trochę zgłodnieję (nie mogę dopuszczać do dużego wygłodzenia) jem na co mam ochotę. Oczywiście nie znaczy to, że opycham się słodyczami bo miewam też ochotę na zdrowe rzeczy. Stosuję się do najważniejszej rady z tej książki czyli "KONTROLI APETYTU". Delektuję się smakiem i w trakcie posiłku staram się wyczuć moment gdy już się trochę nasycę. Na szczęście szybko mi się to udaje i czasem w połowie dania dochodzę do wniosku, że już nie mam ochoty i więcej nie jem! Tak na prawdę jem tylko troszkę więcej niż będąc na diecie-na oko w granicach 1000-1500 a wcale nie czuję jakbym sobie czegoś odmawiała!W sumie to też nie jest całkowicie normalne odzywianie się ale nie mogę w siebie wmuszać i doprowadzać do jakichkolwiek wyrzutów i negatywnych emocji związanych z jedzeniem bo w moim przypadku napad murowany-tak mi dobrze i tego się BĘDĘ trzymać! I podobno to jest klucz do wyleczenia a na tym mi najbardziej zależy!!
mam dosyć myślenia o jedzeniu i poświęcania temu tyle czasu, mam dosyć wieczornego objadania się i porannego płakania bo kolejne spodnie się nie dopinają.
Nie będę tutaj wypisywać swoich jadłospisów ale notować swoje postępy, odczucia i być może wzory arkuszy które powinno się wypełniać kontrolując swój apetyt a być może w ten sposób komuś też to pomoże?
Wiem, że w drodze do normalnego odżywiania i tak coś schudnę ale nie czuję potrzeby ważenia i mierzenia się-zrobię to tylko raz w poniedziałek aby ewentualnie po upływie dłuższego czasu powtórzyć i mieć porównanie ale nawet jeśli nie schudłabym a utrzymała wagę to i tak będę prze szczęśliwa jeśli uwolnię się od kompulsów.
Mam nadzieję, że ktoś mnie zechce wspierać. W miarę moich możliwości odwdzięczę się choć mam ostatnio problemy z netem i często brak czasu spowodowany przygotowaniami do matury ale jesli kiedyś miałabym opuścić forum to na pewno nie tak jak do tej pory...lecę się zaaklimatyzować a potem pisać cudowne notatki z wosu:/
uhh chyba trochę się rozpisałam
Zakładki