-
Tak jak postanowiłam tak zrobiłam i już nic wczoraj nie zjadłam :!: :D
Dzisiaj zjedzone:
:arrow: 8.00 bułka z szynką i mjonzezem - 400kcal
:arrow: 12.30 płatki z mlekiem i rodzynki - 500kcal
:arrow: 16.30 makaron z parówką i cebulką - 500kcal
:arrow: 4 plaserki szynki - liczę 100 kcal
RAZEM:1500kcal
Może wytrzymam do jutra, jeśli nie...to pól szklanki Kubusia na kolację ok. godz 19.00
ZIMA
-
Damy radę, wytrzymamy bez podjadania. Prawda?? :twisted:
Powodzenia!
-
-
Ja się trzymam pięknie dzisiaj :lol: A Ty?
-
Też sie trzymałam, niestety nie było mnie wczoraj wieczorej - poprostu czasu nie starczyło na forum:!:
I wszystkie wytrzymamy, ja z dnia na dzień coraz mocniej w to wierze. Teraz właśnie zajadam śniadanko :lol:
Odprawiłam męża do pracy, starszaka do babci i siedzę w domu z maluszkiem. Mam zamiar zabrać się za porządki w domu.
Zobaczymy jak mi pójdzie, bo nie cierpie sprzątać ale wiem że trzeba :wink:
Dzisiaj na Zajączka funduje mojej malutkiej szczepienie...buuu...znowu bedzie tak mocno płakać, bo to az 3 wkłucia - 2 nóżki i rączka, ale nauczona poprzednim szczepieniem i jej skomlaniem postanowiłam zaoszczędzić sobie cierpień i wysyłam męża....BO MI SIE SERCE KRAJE JAK ONA TAK PłACZE :!: :!: :!:
-
Pomyśl o tym, że te szczepienia to przecież w dobrym celu :D Maleństwo trochę popłacze, a potem już będzie okay.
Też nie cierpię generalnych porządków, ale musimy przetrwać.
Udanego dnia - dietkowo i ogólnie!
-
Nie wiem, czy wysłanie męża to dobry pomysł ;P. Mój pawie poBił pielęgniarkI :twisted:
Karol miał tylko szczepienia p.gruźlicy i żółtaczce, bo szczepionki są na białku, na które jest uczulony. Ale miał 4 razy pobieraną krew. Z rączki, główki i piętki. Przy pobieraniu krwi u takiego brzdąca (2 i 3 miesiące) obowiązuje zasada - im bardziej płacze, tym szybciej leci krew i szybciej się sprawa kończy. No to wyobraź sobie, co się czuje jak dwie pielęgniarki trzymają dziecko, trzecia pobiera krew, dwie trzymają mnie, a męża lekarz wyprowadza za drzwi oddziału, żeby nie pobił wszystkich... Ech... DZIECI NIE POWINNY BYĆ KŁUTE :!: :!: :!:
Całość operacji to jakieś 30 minut... brrr....
Ale na szczęście potem można tulić i tulić i tulić....
-
No i pojechali
Troche mam wyrzuty sumienia, że mnie przy niej nie bedzie, ale co tam...przecież będzie tatuś :!: :!: :!:
Wiem dziewczyny, ze to dla jej dobra, ale serce matki niestety nie jest z kamienia.
magrol wiem co się czuje w takich momentach i rozumiem zdenerwowanie rodziców. Julcia jak była maleńka też miała często krew pobieraną, nigdy nie zapomne jak pobierano jej krew z głowki a potem naklejono jej na to taśmę tikso - taką szeroką taśmę klejącą szarą co wcale nie przypominała plastra i nim nie było. Kiedy w domu próbowałam to odkleić to razem ze skórą z głowy odchodziło. Myslałam, że pozabijam te pielegniarki, a że na to akurat badanie musiałam jechać z maleńką do kalisza-30km od domu to miały szczęście i opierdzieliłam je tylko telefonicznie aż mój mąż się zdziwił że taka była moja reakcja :shock: :shock: A one, że mam przyjechać to jej to ściągną...myślałam że mnie coś trafi....i sama pomału odkleiłam...oczywiście trwało to z 5 godzin...przy uzyciu wody i nożyczek - bo maleńka miała włoski :x :twisted:
Coś na bakier z tym sprzątaniem jestem[/b]
-
Ja też jeszcze na bakier... Jak będziemy po zakupach, to się biorę za porządki.
-
Niech Króliczek przyniesie Ci w prezencie, to czego najbardziej pragniesz. To "coś" nie musi być ani widoczne, ani dotykalne, może nawet nie pachnieć ale niech będzie czymś bez czego nie można żyć.