-
Właśnie się zważyłam. Oj nie jest dobrze. Waga poleciała w górę- aż 99 kg. I nie ma żadnego racjonalnego usprawiedliwienia dla tej sytuacji. To ja zawaliłam i tyle. Mam więc co robić i o co się bić. Pozdrawiam wszystkim we wtorkowy świt i proszę trzymajcie za mnie kciuki.
-
trzymam i wiem jak to jest mi tez skoczyło kilogram, ale juz na szczescie złapałam wiatr w zagle :D wiec do ROBOTY!!! :evil:
-
:oops: :oops: :oops: :oops: Wiem ,wiem co to znacza zmagania cukierkowo -i cos tam jeszcze . Ale wszystko przychodzi z czasem i uwierz mi mozna sie nauczyc wszystkiego. :roll: :roll: :roll: :roll: :roll: Ale poki co -to grunt sie czasem wali pod nogami jak sie zobaczy bodaj cukier w cukiernicy . :wink: :wink: :wink: :wink: :wink: :wink: Ja chyba to wszystko juz opanowalam . :shock: :shock: :shock: :shock: :shock: Zwazywszy ,ze ostatnio nawet torta weselnego ledwo co skosztowalam . Taka bylam dzielna . :roll: :roll: :roll: :roll: :roll: :roll: Dzisiaj jak pomysle ,to sie zastanawiam jak mi sie to udalo . :roll: :roll: :roll: :roll: :roll: Ale pilnowac to sie trzeba juz cale nasze zycie . 8) 8) 8) 8) 8) Nie wolno odpuszczac ,ze skoro zgubilam kilosy to juz mi nic nie grozi . :( :( :( :( Nic bardziej blednego . Odczulam to wlasnej skorze troche wczesniej bo w swieta Bozego Narodzenia . Pierniczki mnie zalatwily i mialam pelne rece roboty z zrzucaniem nadprogramowym . :roll: :roll: :roll: :roll: :oops: :oops: :oops: :oops: Juz sie drugi raz nie dam nabrac . :roll: :roll: :roll: :roll: Stad moj dystans do slodkosci -chociac je bardzo lubie -co ja gadam -J je kochammmmmmmmmmmmmmmmm :!: :!: :!: :!: :!: :P :P :P :P :P Pozdrawiam serdecznie . http://www.gifolandia.net/obrazy/120721warzywa-www3.jpg
-
Pinku, Podstolinko
Dzięki za dobre słowo i wsparcie. Nawet nie wiecie z jaką radością czytam Wasze wpisy. Dają mi nadzieję, że też mi się uda.
Zdopingowana tabelką Poziomki zaczęłam dzisiaj gimnastykę w domu. Ciągle mam zepsutą moją "machaczkę", więc postanowiłam oglądając nagrane programy wykonywać staromodne ćwiczonka. I przerażająca sytuacja- kondycję mam słabiutką. Niby cały czas się ruszam, ale dziś wyszła cała bolesna prawda. Niedawno bez problemu robiłam jednorazowo100 przysiadów, a dziś mogłam robić je w seriach po 20. Wszystkie te ćwiczenia na mięśnie brzucha, biodra- żenada. Zaledwie kilka sztuk i i to jeszcze w jakim stylu... Ogrom pracy przede mną.
-
99
!!!
potrzebne są nam takie przelomowe trudne chwile prawdy, bo dzięki nim zaczynamy walke od nowa, innego wyjścia nie mamy. przykro mi ,że waga podskoczyla, przypominam o tej diecie wypłukiwania tluszczy i polecam d. plaż południowych- bardzo dobrze mi sie na niej schudlo w zeszłym roku a i teraz wiele nawyków dietetycznych stosuję
forma będzie się poprawiać z każdym dniem ćwiczeń i kazdym straconym kilogramem
:P :P :P :P :P :P :P :P :P :P :P :P :P :P :P :P :P :P :P :P :P :P :P :P
-
Na szczęście te 99 kg to jednorazowy wyskok i dziś waga wróciła do normy. Ale gdyby nie te wyskoki to ważyłabym pewnie kilka kilogramów mniej.
Dziś miałam wolne przedpołudnie, więc zaliczyłam 40- minutowy marsz z obciążeniem (książki do i z biblioteki). Jedzonko lekkie- twarożek domowej roboty z chudego sera z rzodkiewkami, czerwoną cebulką i jogurtem naturalnym + chleb chrupki. Obiad w stołówce- pierogi, a na kolacje sałatka. Gdybym w międzyczasie zgłodniała mam w rezerwie jogurt naturalny. Mam nadzieję, że wieczorem uda mi się trochę poćwiczyć- muszę poprawić kondycję.
-
przesylam niedietkwe, ale pozdrowieniA!!
-
Powoli, małymi kroczkami, ale do przodu. Wczorajszego planu nie udało mi sie wypełnić do końca- w związku z drapaniem w gardle nie miałam już siły na ćwiczenia. Dziś samopoczucie przez to gardło mam takie sobie, ale dietowo wszystko w porządku- chleb chrupki w wersji light (25 kcal na kromkę), serek chudy, odrobina pastelli, rzodkiewki. Mam nadzieję, że resztę dnia też przejdę bez żadnych występków.
-
U MNIE TEZ NA SNIADANIA CHRUPKO, ALE POTEM TO NIE MA DNIA BEZ WPADKI!!!
MOŻE SIE DZIS UDA!!
ZDROWIA ŻYCZĘ!!!
-
Dzisiaj oficjalne cotygodniowe ważenie i mogłam zmienić suwaczek. Ubytek wagi niewielki- tylko 0,6 kg, ale cieszy i to, szczególnie w kontekście moich jedzeniowych wyskoków. Na szczęście wczoraj udało mi się zmieścić w limicie- po kolacji wyszłam na spacer, by byc dalej od kuchni i lodówki. Wróciłam przed 22 po prawie dwóch godzinach marszospaceru (gdy szłam sama to w tempie marszowym, gdy spotkałam znajomych- to spacerowałam).
Ciągle jestem podziębiona- ból gardła minął, ale kaszlę i mam katar, więc nie gimnastykuję się tylko spaceruję.
Śniadanie- ciemna bułka z ziarnami, sardynki w pomidorach, rzodkiewki. Jogurt naturalny wzięty do pracy jako przekąska. Na obiad tylko zupa pieczarkowa, więc pewnie będzie gorąca kolacja, ale jeszcze nie mam na nią pomysłu.
Za oknem na razie słonecznie (chociaż straszą nas deszczem i burzami), więc po pracy posadzę chyba pomidory na dzoiałce. Liczę na to, że po zimnych ogrodnikach i zimnej Zośce przymrozków już nie będzie.