-
Witam Aniu.
Dzięki za wizytkę u mnie , cieszę się bardzo że dołączyłaś do nas .
Dziewczyny są naprawdę świetne .
Wsparcie po prostu bije z każdej strony , ja na pewno nie przetrzymałabym tak długiego przestoju wagi jak ten obecny gdyby nie to forum . :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
Na pewno nie raz do Ciebie zajrzę i oczywiście zapraszam do siebie .
-
Organizm już dźwiga troche mniej nadprogramowych kilogramów więc się cieszy :D Zdrowsza dieta na pewno ma wpływ na przypływ energii :) brawo za to że nie dałaś się demonom i zabiłaś je gumą do żcuia :D
-
Zbyt duża ilość węglowodanów powoduje senność, a na diecie jemy ich mało :wink:
Ale ja również myślę że to świadomość zgubienia kilku kilogramów dodaje Ci skrzydeł :D
-
Annahanna!!!!
Jestes cudowna, dietkujesz, ćwiczysz i jest już upragnione 99 GRATULACJE!!!
http://adonai.pl/kartki/1/5.jpg
Dziekuję za odwiedzinki i za dobre słowo.
mam strasznie wielką nadwagę, ale nawet jak będa doły to proszę o kopa bo zazwyczaj sie wycofuję a wtedy jojo murowane wraca z nawiązką.
Będę wspierać na miarę moich możliwości
-
Moje zmagania
Kochane dziewczyny - dzięki za odwiedziny i słowa wsparcia. Jest mi to szczególnie potrzebne, gdy nie ma czym się pochwalić, albo wręcz trzeba przyznać się do jakiś grzeszków. A ja wczorajszego dnia do szczególnie udanych nie mogę zaliczyć. Zjadłam tak naprawdę dwie kolacje- jedną w czasie odwiedzin u kontuzjowanej koleżanki (chorych nawiedzać), a potem po powrocie do domu drugą. Przekroczyłam więc swój limit, ale pocieszam się, że mam teraz w lodówce rzeczy, które mi nie rujnują diety w sposobób drastyczny, więc straty są mniejsze. Wczoraj zrobiłam dobre zakupy- sporo warzyw, trochę owoców, różne rodzaje serów light, niskolaryczne jogurty, zioła w doniczkach itd. Jak ognia unikam kupowania wszelkich słodyczy, nawet jeśli są to batoniki muesli lub fitness, bo wiem, że zjem je w domu wszystkie na jeden raz. Kupiłam też błonnik w tabletkach( to już podpatrzone na forum) i zaczęłam je łykać-.Niie wiem, na ile to siła sugestii, a ile rzeczywste działanie tabletek, ale zjadłam mniejsze śniadanie i poczułam się nasycona. Z drobnych wczorajszych zwycięstewek - miałam wczoraj w pracy ważnego gościa, kupiłam więc ciasto i przez cały dzień oparłam się apetycznym kawałkom, a pod koniec dnia szybko obdzieliłam nimi koleżanki. Wieczorem w domu taki wyczyn nie udałby mi się, więc robię wszystko, by nie mieć w lodoówce takich pokus.
-
-
Witaj Aniu!
Dziekuję za wsparcie u mnie - ja oczywiście też będę do Ciebie zaglądać i podziwiać :lol: . Troszkę Ci zazdroszczę tej Twojej dwucyfróweczki :wink:
Przeczytała Twój wątek i widzę, że łączy nas niechęć do chodzenia po sklepach obuwniczych. Ja tego po prostu nienawidzę. Mam wielką nogę (43) i nic nie mogę na siebie dostać. Dobrze ,że istnieje Allegro bo musiałabym chyba cały czas chodzić w męskich adidasach :wink: .
Pozdrawiam!
-
Moje zmagania
Weekend stracony dla odchudzania. W sobotę udało mi się trochę popracować- przekopałam ogródek babci, odchwaściłam rabaty- więc początek dnia był udany. Ale wieczorem i w niedzielę zjadłam znacznie więcej niż powinnam, więc sama sobie powinnam wlać. Jedyny ratunek w tym, że nie kupuję słodyczy, więc nawet dojadając po posiłkach nie przekroczę założonych limitów w sposób drastyczny. I jeszcze jedno- błonnik. Kupiłam, zaczęłam łykać i chybę przestanę to robić- czuję cały czas ciężar w brzuchu, a waga (jeszcze przed sobotnio- niedzielnym obżarstwem) zamiast maleć- rośnie. Czy używacie błonnika w tabletkach? Jakie macie doświadczenia w tym zakresie?
-
Witaj,
u mnie również weekend nie należy do udanych 8)
a co do błonnika, to bym z niego na Twoim miejscu zrezygnowała. w sumie nigdy nie wiadomo co to właściwie jest.. takie tabletki :wink:
może lepiej jeść więcej warzyw?
-
:lol: jak ja sie cieszę ,że odwiedziłam czterdziestki!!!
annah!!! widze ,że lubisz pisać na forum i dieta przynosi efekty
GRATULACJE
BARZO BYM SIE CIESZYŁA ,GDYBYS DO MNIE ZAJRZAŁA ... a właśnie jak watawiłas swój adres??? błonnik łykam i wydaje mi się ,że odczucie sytości przychodzi prędzej- oczywiście popijam go wwwwwwodąąąąaaaa!!!
-
Moje zmagania
Po przejedzonym weekendzie całkiem udany dzień. Zmieściłam się w 1500 kcal, nie dałam się skusić kawałkowi urodzinowego tortu, popracowałam z ochotą na działce. Nie zdążyłam niestety poćwiczyć, ale i tak jestem zadowolona. Właśnie dziś dowiedziałam się o nowym wyzwaniu w pracy- muszę w ekspresowym tempie przygotować scenariusz poważnej uroczystości, a być może ( to jeszcze nie zostało ostatecznie ustalone) i poprowadzić imprezę. Taka wiadomość spowodowała, że chyba nieco straciłam apetyt. To akurat spory plus w mojej sytuacji.
Dolino lotosu- chciałam Cię odwiedzić, ale nie mogłam Cię odszukać nma forum. Swój adres wstawiłam według przepisu SaryP:
Podpis znajduje się w profilu towarzyskim- tam gdzie umieszcza się suwaczek wagi. Wpisałam
NAZWA. KTÓRA BĘDZIE WIDOCZNA
Adres wątku skopiowałam z paska na samej górze.
-
Po pierwsze gratuluje zlecenia :)
Po drugie niby dobrze, że masz mniejszy apetyt, ale mam nadzieję, że jest on mniejszy, a nie straciłaś go całkiem, bo jak wróci może być źle... A i gratuluje tych kilosków ;)
-
ojaa, poprowadzic impreze - umarlabym ze starchu
-
Moje zmagania
Brak apetytu zwiastował dolegliwości żołądkowe, ale jakoś przeżyłam. Za oknem paskudnie- silny wiatr, nieomal urywający głowy, deszcz, a chwilami deszcz ze śniegiem. Czuję się byle jak, piję dopiero pierwszą dziś kawę, Przede mną ważne zebranie, na którym powinnam być jeśli nie błyskotliwa, to przynajmniej skupiona-ale przy moim dzisiejszym samopoczuciu to poważne zadanie.
Wasze gratulacje są trochę na wyrost- ot potrzebna jest osobą do sprawnego wykonania niewdzięcznej pracy i tyle.
-
ja nie gratuluje, ja podziwiam :D
po prostu nie nadawałbym sie do takiej pracy :D
-
:wink: trafisz do mnie przez
20 kg i więcej
udanego dietkowania dziś 8)
-
Kochana... Ja Ci gratuluję, bo ja kocham takie rzeczy. Uwielbiam mieć dużo do roboty i prowadzić imprezy czy projekty. Jak mawiają moi wykładowcy i koledzy na roku... jestem stworzona do bycia szefem :) Przypuszczam, że i tak wyląduję gdzieś na zadupiu w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej, bo ja przecież nic nie umiem innego, jak tylko pomagać i rozmawiać z ludźmi... hm... :roll: Ale Tobie gratuluję i tak i w dodatku zazdroszczę. A jak idzie dietka :?:
-
Moje zmagania
Aniko, Pinku. Tak naprawdę to ja też lubię wyzwania organizacyjne, chociaż staram się nie przyznawać do tego zbyt głośno, bo szef tylko czeka na takich wariatów. Lubię zbierać wszystko do kupy i z chaosu tworzyć Coś. Nie cierpię natomiast ludzi, którzy ślizgają się na plecach innych i przypisują sobie ich pracę. To dosyć staroświecki pogląd, ale tak mam i już.
Im więcej pracy tym człowiek ( tzn. ja) musi stać się bardziej zorganizowany, ma mniej czasu na nudę i na głupoty w rodzaju trzeciej kolacji lub piątego podwieczorku. Widzicie jak staram się zbudować pozytywny obraz tego co nie jest pozytywne?
Dietowo w porządku, utrzymuję się w ryzach; trochę mam za mało czasu na ćwiczenia. Waga na razie nie spada- poczekam do piątkowego ważenia. Pozdrawiam Was serdecznie.
-
MIłEGO DIETKOWANIA .
sPRóBUJę CIę POGONIć , JAK MOJA WAGA RUSZY.
http://www.fotoplatforma.pl/foto_gal...8_DSCN9135.jpg
-
Moje zmagania
Korzystam z wolnej chwili, by zajrzeć na forum. Przebrnęłam przez najgorsze- udało mi się wykpić od prowadzenia uroczystosci. Mam też gotowy zarys scenariusza, zostały jeszcze do uzgodnienia szczegóły proceduralne, ale to już muszę zrobić w porozumieniu z szefostwem. Gorzej, ze scenariusz, który traktowałam jako nasz wewnętrzny ma byćprzedstawiony do wglądu różnym władzom zewnętrznym. Trochę mnie to wysztywniło... Ale koniec o pracy.
Dietowo dzień udany. Trzymam się w ryzach kalorycznych- jestem przed kolacją. Mam na koncie 1060 kcal, więc powinnam się zmiescić w limicie 1500. Trochę drapie mnie w gardle, więc nie wiem, czy wystarczy mi sił na ćwiczenia, ale spróbuję wieczorem.
tdkchętnie będę z Tobą wspólnie gubić kilogramy. Odrobina rywalizacji połączona ze wzajemnym wspieraniem się, na pewno nam pomoże. My "seteczki" musimy trzymać się razem i dopingowac się wzajemnie.
-
fajne są takie dni , gdy dietka idzie dobrze :lol:
-
O, tak... :lol: :lol: :lol:
Oby ich było jak najwięcej :D
-
Dolinkolotosu, kulko Macie racje- dni, w których dieta idzie dobrze uskrzydlają. Pomaga mi zabieganie w pracy i dodatkowo ból gardła. No , ale na takich bodźcach jak choroby i niedyspozycje nie chciałabym opierać swego odchudzania. Postaram sie później zajrzeć później na forum i trochę na nim pobuszować.
-
przybiegłam życzyć dobrego nastroju!!!! :P :P :P
i utraty kilosów :roll:
-
Moje zmagania
Waga trzyma się mocno, ale ja też nie jestem słabiutka, więc zobaczymy kto- kogo. Wczoraj zjadłam z 500 kcal więcej niż powinnam, zamiast ćwiczeń godzinny spacer.
Gardło i ucho bolą mnie trochę mniej, ale nie pozwalają zapomnieć o sobie. Cieszy mnie co innego- przy poważnym podejściu do diety obserwuję spadek poziomu cukru we krwi-dzisiaj na czczo miałam 82, a wcześniej zdarzało się i 160. Jeśli ta tendencja utrzyma się przy kolejnych pomiarach będę zadowolona.
-
.....i mamy piątek!!!
trochę oddechu sie przyda... piszesz o bólu gardła ,pewnie to nie o to chodzi, ale ja po kilku ddddddddddłuższych wypowiedziach tracę głos, a dziś jeszcze doszło do tego jakies przytkanie ucha... :roll: oczywiście po wyjściu z pracy wszystkie przypadłości minęły :wink:
dietkujemy do skutku......
-
Moje zmagania
No i minął wekend. Wczoraj po południu babskie spotkanko przy piwie i pizzy. Bohaterką wieczoru była koleżanka, która przyleciała na krótki urlop z Anglii. Próbowałam się nieco ograniczać, ale tylko nieco. Na szczęście minął mi ból gardła, więc mam badzieję, że dziś po południu będę mogła popracować na działce i poćwiczyć. A waga stoi, stoi... Ale trudno mieć pretensje do wagi- pizza i piwko robią swoje.
-
nie jest tak żle skoro choć odsępstwo od dietki było to wago tylko stoi... moja wariatka ROŚNIE !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! beszczelne stworzenie :x :x :x
ale sie nie poddam ,tak jak pisałas PRZETRZYMAM!!
życzę utraty dalszych kilosów :wink:
-
Moje zmagania
Całkiem udany poniedziałek. Po sobotnio- niedzielnych ekscesach wróciłam w koleiny dietki. Mogłam się postarać zjeść mniej ( te 240 kcal w batoniku ) , ale i tak jestem zadowolona. W pracy przed piątkową imprezą robi się trochę nerwowo, ale po południu zrelaksowałam się pracując na działce. Odchwaściłam bylinak na froncie działki, przekopałam kawełeczek pola- jutro posadzę podkiełkowane ziemniaki. Już widać pierwsze efekty tegorocznej pracy - wzeszła rzodkiewka i sałata; najważniejsze jednak jest to, że pracując fizycznie odreagowuję szkolne stresy i mam okazję spalić trochę tłuszczu. A pracy na działce jeszcze sporo, więc jeśli pogoda pozwoli będę miała sporo okazji do sensownego wysiłku.
-
ALEŻ PRACOWITA Z CIEBIE KOBIETA!!!!!!!!!!!! A ILE KALORII POSZŁO!!!!!!!!
-
Moje zmagania
Mam nadzieję, że spaliłam ten nieszczęsny batonik, a może i coś więcej.
-
Kurcze... gdyby mnie ktoś zaproponował taką odchudzająca rozrywkę, chętnie bym mu pomogła :) No, ale mam nadzieję, że już za 2 tygodnie pójdę do pracy i będę wozić 300kg na palecie i je przenosić i jakoś zrzucę kilka kilogramów dodatkowo :) No, ale skoro masz działkę... działaj ;)
-
Moje zmagania
Obejrzałam wczorajsze "Rozmowy w toku". Od razu pomyślałam, jak chwilami cienka jest ta granica między pewną moją niedogodnoscią fizyczno- estetyczną a tym stanem, który dotknął bohaterów programu. Przeraża mnie okrucieństwo naszego otoczenia, które jednym słowem czy zdaniem potrafi zranić do żywego. Mam tylko nadzieję, że ktoś z programu pomoże tym ludziom wydostac sie z tego doła, w którym sie zakopali. Chyba zostawię sobie to nagranie jako ostrzeżenie, a jednocześnie jako mobilizację do walki. Tak łatwo zdobyć te dodatkowe kilogramy, później dziesiatki kilogramów i zamknąć sie w czterech ścianach.
W pracy gorączka przedimprezowa- piszę podziękowania dla sponsorów, zakładam księgę pamiątkową, ustalam dziesiątki szczególików. Po południu postaram się powalczyć na działce- hektary czekają ( w rzeczywistosci to raczej metry kwadratowe)
-
TAK , SOBIE POMYŚLAŁAM , CZY TYM DZIEWCZYNOM NIE POMOGŁOBY PISANIE NA NASZYM FORUM????????????????
-
Moje zmagania
[/b]Dolinkomasz rację. Myślę, że te dziewczyny znalazłyby tu ludzi, którzy rozumieją ich problemy, znają ich bóle. Sporo dowiedziałyby sie o zdrowym odżywianiu i wyżaliły się, gdy spotka ich przykrość, a może i znalazły zdrowy dystans do siebie i świata.
Wczoraj wieczorem przeholowałam z kolacją (tak naprawdę to był podwieczorek i kolacja). Waga wyszczerzyła za to do mnie dzisiaj swoje ząbki. Zasłużyłam, biję się w piersi (swoje). W pracy obroty wysokie- przed piątkową uroczystością masę spraw jeszcze niedogranych, więc biegam, zmuszam szefa, by znalazł czas na wyjaśnienie szczegółów i tradycyjnie martwię się na zapas. Ale bardziej złości mnie, że nie umiałam wczoraj zachować dietkowej dyscypliny.
-
Głowa do góry! dzisiaj na pewno będzie lepiej :lol:
-
Rzeczywiście, miałaś rację Kulko, wczoraj było lepiej. Zmieściłam się w limicie kalorii, wliczając w to nawet trzy lampki wina półwytrawnego z okazji urodzin zaprzyjaźnionego sąsiada. Darowałam sobie już orzeszki, chipsy i tego typu przegryzki. Pogoda brzydka, pada; w pracy pełna mobilizacja, więc myślę, ze poodwiedzam Was już po wszystkich uroczystościach- wtedy będę miała więcej czasu. W każdym razie na razie trwam przy diecie, a ona przy mnie.
-
:D Pozdrawiam serdecznie i zycze dalszych wspanialych efektow w gubieniu kiloskow . http://www.ekartki.pl/cards_files/2/2759_wiosna.gif
-
-
Moje zmagania
Nareszcie wolna chwila. Za oknem leje, moje plany wyjazdowe spaliły na panewce, więc mogę trochę pobyć na forum. Już po uroczystościach- mój scenariusz sprawdził się, wszystko przebieglo sprawnie i bez dłużyzn. Pewne elementy, które przeforsowałam trochę na przekór szefowi. okazały się w praktyce bardzo efektowne i jestem z tego dumna. Mam teraz nadzieję na odrobinę spokoju, chociaż to może być nadzieja na wyrost.
Przez to szaleństwo ostatnich dni nie odnotowałam specjalnych sukcesów w odchudzaniu, chyba, że uznać za sukces to, ze nie przytyłam. Ale już teraz biorę się za siebie: ćwiczenia, dietka, a w przyszłym tygodniu wybieram sie do kardiologa i diabetologa.