-
szukam siebie...
Tak sobie myślę...może jak zacznę prowadzić codzienne zapiski to mnie zmobilizuje do wytrwania w postanowieniu? Szukam dawnej siebie pod zwałami 15kg tłuszczu :wink: Mam 170cm i ważyłam w piątek 80,5kg (koszmar) :? Chcę wrócić do swojej wagi, czyli 62-64kg...czy się uda? Wczoraj weszłam na wagę i okazało się, że 1kg mniej jest :) dziś delikatne śniadanko za 200kcal (do śniadań najtrudniej mi się zmusić :( ) i spacerkiem do pracy :) Na szczęście nie lubię słodyczy, więc ten problem odpada :)
Trzymajcie kciuki :) pozdrawiam:)
-
Trzymam kciuki i zycze powodzenia! I bardzo dobrze robisz jedzac sniadania , to najwazniejszy posilek calego dnia :!:
Pozdrawiam!
-
Siba, właśnie brak systematycznego jedzenia jest moim największym problemem :cry: mam siedzącą pracę, pracuję 10 godz dziennie... i najczęściej było tak, że rano kawa i do pracy, później około 14-15 pizza, hamburger albo inny tego typu posiłek, a wieczorem około 19-20 wiaderko jadła :( do tego jakieś piwko przed telewizorem w towarzystwie męża i...15kg sadła w ciągu dwóch lat :(
wczoraj miałam malutki dołek...wieczorem siadłam na rowerek (stacjonarny) a mój pan mąż stwierdził "po co ci to, i tak nie schudniesz" :cry: świetna motywacja :evil:
-
ROMINA- nie martw sie docinkami męża, cóż oni tacy są..... hmmm, niestety.
3mam kciuki za wytrwałość. A z tego co wiem to codzienny rowerek przy lekkim obciążeniu tak około godzinkę daje dobre rezultaty w topieniu tłuszczu z naszych schabów, więc do dzieła!!! :D - Jado
-
Jado, dziękuję za wsparcie :) pewnie że się nie dam :) za pół roku ubiorę się w moją ulubioną sukienkę (rozm40) :)
Największym problemem jest moja sunia :wink: Jak tylko położę się na podłodze (brzuszki) traktuje to jako zachętę do zabawy i włazi na mnie :) a waży już ponad 40kg - to 8-miesięczna bernardynka :) i z brzuszków nici :) muszę czekać jak sunia pójdzie spać :D
Pozdrawiam :D
-
To masz bruszki z obciążeniem :wink: :lol:
Ja mam królika, który waży 1,2kg, więc jego skakanie po mnie nie jest mi przeszkodą w ćwiczeniach. Conajwyżej dostaję ataku śmiechu.
Kurczę, ale 40kg... faktycznie przeczekuj :D
A ja się nie przedstawiłam, już się poprawię - mam na imię Ula i mam ten sam zawód co Ty :D , więc rozumiem ten ból - d.... przyrasta do krzesła. Ehhh...
Na pocieszenie napiszę Ci, że ja mam do zrzucenia 22 kg (było 23, ale jednego kiloska już pożegnałam :D ) Przy 164cm ważę 84kg :oops: Chciałabym 62 - i tyle będzie.
Męża nie słuchaj, bredzi - oczywiście, że schudniesz!
Mnie u mojego męża najbardziej osłabia fakt, że je WSZYSTKO na co ma ochotę i nic, a mnie od razu idzie w sadło. :cry: buuu, to niesprawiedliwe!
Ale i tak się nie poddam :twisted: i schudnę, czego i Tobie życzę!
Pozdrawiam, buziaki gorące!
Ula
-
czesc romina! :)
wlasnie zaczynam odchudzanie (leci juz 4 dzien az dziw ze wytrzymuje ;) ) i jak widze mam dokladnie ten sam problem co ty: 170 cm i 80 kg, tylko ze ja cale zycie bylam troszke za ciezka ;) ale juz KONIEC :) mam nadzieje ze jakos wspolnie sie wspomozemy :)
a co do meza to sie nie przejmuj... ja mam w domu brata ktory z pelna premedytacja wcina przy mnie 3 poobiednie wafelki doskonale wiedzac jak bardzo lubie slodycze :? ... eh ile to trzeba miec silnej woli....
pozdrawiam
-
Ula, Ciasteczko:) jesteście kochane:) od razu mam więcej siły do walki:) uda się nam:)))))))))))))
-
Ja też mam brata (młodszego) - teraz już z nim nie mieszkam - ale ze 2-3 lata temu, jak się odchudzałam (zrzuciłam wtedy ponad 20 kg), to ja chciałam schudnąć, a on chciał przytyć! To dopiero było! Ale czasem sie przydawało - otwierałam czekoladę, zjadałam kostkę lub dwie, a rsztę dawałam jemu, żeby zdjadł szybko zanim ja się skuszę i pożrę resztę :lol: (a ja kocham słodycze, buuu :cry: stąd mój wygląd).
Pozdrawiam Was dziewczynki i miłego dnia życzę
-
Problem z przytyciem ma mój mąż:) ma 195cm i waży 75kg :evil: je za 4, słodyczy rąbie za 6, piwo i inne też i nic!! Ma niesamowitą przemianę materii :shock: