-
MÓJ OSOBISTY PRZYPOMINACZ
Tak moje odchudznie ma historię liczącą kilka lat i tak naprawdę możnaby napisać o nim książkę jakie były wzlity i upadki.Pewnie każda osoba z nadwagą ma podobne problemy i podobnie podnosiła się kilkakrotnie z klęczek by znów ponowić bój o lepsze,szczuplejsze i zdrowsze jutro.Ja chciałabym aby ta walka była już tą ostateczną ,ale zwycięską.Bardzo mnie zmotywował mój wygląd z ostatniego wypadu rodzinnego,gdy oglądałam siebie w ładnym ubranku i wydawało mi się że bardzo ładnie w nim wyglądam ,a tu widzę kobietę o drobnej twarzy całkiem jeszcze ładnej i reszta mocno niepasująca do tej twarzy,jakaś niewymiarowa ,ogromna.O mój panie to chyba nie ja ,ale niestety ,wiem że to ja.Od razu pytanie jak ja do tego dopuściłam, odpowiedź prosta-lenistwo.Wszystkie jedzeniowe wpadki sobie tłumaczyłam-a jakie ja mam przyjemności w życiu,siedzę i wychowuję dzieci .Użeram się z lekarzami,nauczycielami i urzędami ciągłe nerwy i poczucie niedocenienia,więc cóż choć zjem sobie coś dobrego,pocieszę się,a wypiję sobie piwko a co ja mam z tego życia.I w ten oto prosty sposób jedzenie i obżarstwo niepostrzeżenie mnie obejmowało w swoje władanie.Gdy pojawiały się przebłyski zdrowego rozsądku to podejmowałam kolejną próbę lecz gdy okazywało się że znów jakś wpadka że nie dam rady(tak to sobie tłumaczyłam), od razu sobie odpuszczałam i znów pocieszałam się w najlepszy i najlepiej mi znany sposób.Tak właśnie doszłam do tego okropnego wyglądu i tej wagi.Mam dzieci dorastające,mam przystojnego męża który zapewnia mnie o swojej miłości,ale jak może mu się podobać to co mi się nie podoba co nie jest estetyczne? Tak więc po raz ostatni -wydaje mi się,wzięłam się do roboty.Poszłam do lekarza przypisał mi prostą dietę oczyszczającą na początek a potem ciut rygorystyczną aby zmniejszyć mój żołądek i mmoje potrzeby wynikające z przejedzenia a nie z faktycznej potrzeby organizmu.Trzymam się mocno i mam nadal mozne postanowienie poprawy wyglądu, a jeśli choć ciut mnie bierze zwątpienie to włączam filmik i zdjęcia i już wiem że jestem na dobrej drodze.
Nie jest łatwo, ale jestem na wygranej pozycji ,codziennie rano wstaję z poczuciem zwycięstwa nad poprzednim dniem, i nad moim ciałem.Waga mnie tylko w tym upewnia gdy patrzę że kilogramy idą w dół.Oby tak dalej.
Napewno będę się tu spowiadać z moich dni i ewentualnych wpadek-choć wolałabym żeby tych drugich nie było wogóle.
-
Bardzo dobrze, zdarzają się porażki, ale ważne żeby iść dalej 3mam kciuki i pozdrawiam
-
JEST MI DOBRZE
i niech tak zostanie,dieta idzie mi wyśmienicie.Trzymam się planu i nie daję się.Wczoraj wieczorem bardzo ,ale to bardzo chodziła za mną paróweczka na ciepło z ketchupem ,ale nie dałam się.Dziś już mi
takie głupoty nie przychodzą do głowy . Waga nadal leci i niedługo doleci do równego 78 bo już tylko 300 gram brakuje-he,he ileż to radości potrafi przynieść . Cieszę się bardzo i to mnie motywuje do dalszej pracy nad sobą.Wieczorkiem mój mąż mówi wypij sobie lampkę winka-a ja na to że alkoholu w chwili obecnej nie ruszam,on -dlaczego, a ja że się potem źle czuję (guzik prawda,ale on nic innego nie zrozumie-a może inaczej nie weźmie na poważnie), ale chyba wyczuł co się święci, i mówi przestań się wygłupiać,dobrze wyglądasz-no teraz to chyba nawet lepiej.To mnie upewniło że nawet 3 kilo jak spadnie to widać-zresztą ja też widzę jak mój brzuch jest płaski(oczywiście na miarę możliwości), więc i on to zauważył tylko nie wie że to dzięki tym wygłupom.
Mniejsza o to cel jest szczytny,i zamierzam go osiągnąć tym bardziej że idzie mi całkiem nieźle.
No to dobrego dnia dziewczynki bo ja napewno będę taki miała
-
trzymam kciuki\
widzę, że masz podejście doskonałe i silną motywacje
niech wstrętne kilogramy odchodzą bezpowrotnie
miłego dnia
c.
-
Nigol, dzien dobry! Ja Ciebie bede i wspierac i gonic
Pozdrawiam.
-
;)
bardzo się cieszę, że ktokolwiek do mnie zagląda,ja też poczytuję wasze posty i wiele mądrości z nich wyczytałam-a jak gdzieś będę mogła doradzić to też napiszę.Bardzo dziękuję za wsparcie i zapraszam do mnie częściej
-
Pierwsze kilogramy juz sobie poszły precz, kolejne tez niebawem pojda! Widze, ze motywację masz silną, wiec nie ma obaw o sukces
-
ZACZYNAM SIĘ CZUĆ REWELACYJNIE
Krótko mówiąc, organizm chyba zaczyna się na dobre regulować.Metabolizm mi się ustabilizował co bardzo mnie cieszy-ja coraz mniej odczuwam jakiekolwiek braki-i dobrze i na dodatek dobrze mi z tym wszystkim.Wczoraj wieczorem co prawda przyjęłam zaproszenie na piwko od męża i jego znajomych, ale tylko dlatego żeby oni tyle tego piwka nie wypili i szybciej się rozeszli-a ja wzięłam kieliszek do wina nalałam do pół piwka i wyszłam niby że mi zimno(bo byliśmy w ogrodzie) do domku razem z butelką,chwilkę posiedziałam w domu piwo wylałam do zlewu(wiem że to marnotrastwo ,ale moja dieta więcej warta), i powróciłam do reszty towarzystwa po drugie piwo z którym postąpiłam podobnie.Uff ale się nakombinowałam, ale wiecie nawet jak zanużyłam usta to nie miałam ochoty-i dobrze.
Tak więc jestem z siebie dumna ogromnie, bo nie tylko pozbyłam się chęci do słodyczy ale do piwka co było moją wielką słabością również-HURRRRA.
Moje małe zwycięstwo nad samą sobą.Dziś oczywiście kontynuuję dietkę a na wagusię stanę w piątek żeby się nie uzależnić od tej wagi bo będzie źle.
Nio dobra kończę te wywody i ruszam poszukać sobie zajęcia MIŁEGO DZIONKA.
-
Hey no to już naprawdę sukces! mnie niestety tak łatwo odmawianie nie przychodzi, ale widać że jest to możliwe.. Tak trzymaj
-
Oj jatez nie umiem odmawiac... a szkoda.
W szczegolnosci zbyt czesto daje sie namowic mezowi na dobre jedzenie na miescie, albo na zamowienei pizzy... Jemu nie zaszkodzi, bo ma szybka przemiane materii, a mi owszem i to bardzo.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki