-
W drodze do celu
Witam,
dawno mnie to nie było, ale w końcu kiedyś trzeba zrzucić zbędny balast, którego niestety przez zimę trochę się nazbierało. Obecnie ważę 68 kilogramów, w ciągu najbliższych tygodni mam zamiar zejść do 55, a może i mniej. Przy moim wzroście (1,6) będzie to dla mnie odpowiednia waga.
Właściwie już trzeci tydzień zaczęłam diety. W niedzielę skończyłam jedną, bardzo podobną do żelaznej, a dziś rozpoczęłam właśnie żelazną. I chociaż to prosta, nieczasochłonna dieta to nie wiem, czy na niej wytrzymam. Wszędzie czają się pokusy, zwłaszcza w postaci zaczynających się właśnie truskawek, z którymi uwielbiam piec ciasta.
Te dwa tygodnie wytrwałam praktycznie dobrze, oprócz kilku wpadek pod koniec ubiegłego tygodnia. Nie mogłam się już powstrzymać wtedy.
Ale teraz muszę wytrwać. Rozpoczęłam dietę żelazną, dietę, gdzie jak nazwa mówi liczy się żelazna dyscyplina. Ważna jest tu bowiem kolejność posiłków i ścisłe trzymanie się jadłospisu.I gdyby nie to pewnie byłoby wszystko w porządku, bowiem nie odczuwam głodu.
Brak mi tylko wytrwałości.
I dzień na żelaznej
śniadanie: herbata lub czarna kawa
obiad: 2 jajka na twardo, 2-3 liscie sałaty lub maly pomidor
kolacja: duży kawał chudego mięsa /gotowanego lub pieczonego bez tłuszczu/, zielona sałata z cytryną
Rano wypiłam kilka łyków kawy i popędziłam do szkoły. Właściwie nie miałam problemów z głodem. Wróciłam do domu dopiero po 16 i nawet nie byłam głodna, a przecież spędziłam cały dzień na wodzie. Na razie trzymam się, ale największe problemy z wytrwanie przychodzą mi zazwyczaj około trzeciego dnia, kiedy to ciągle słyszę w domu, żebym zjadła to albo tamto, bo to młody ziemniaczek, albo pyszne mięsko.
Byłam dzisiaj w sklepie sportowym chciałam kupić agrafkę (motylek), jako że w trakcie ćwiczeń mogę robić inne rzeczy. Niestety nie było. Będę musiała wymyślić jakiś nowy sposób na wysiłek fizyczny? Może hantle? Albo pod koniec czerwca zacząć jeździć na rowerze?
Trzymajcie za mnie kciuki
-
Moja rada - jedz sniadania. To na rawde dziala. Organizm dostaje slidną dawkę energii i ma cały dzien na jej przetworzenie.
Osobiscie nie jestem w stanie wytrwac na jakiejkolwiek diecie ze scisle ustalonym jadłospisem, ale skoro Tobie odpowiada - to trzymam kciuki za sukces.
-
Popieram. Śniadania są najważniejszym posiłkiem w dniu. Bd Ci łatwiej.. 3mam kciuki i pozdrawiam.
-
OK, przeżyłam praktycznie cały dzień na diecie. Ale nie mogę powiedzieć, że nie było pokus. Były momenty, kiedy miałam ochotę rzucić całe to odchudzanie w cholerę. Wystarczyło, kiedy zmęczona wracałam o 16 do domu, topiłam się od tego upału, a na mojej drodze stanęła budka z lodami. Królestwo za ochłodę! Ale wytrzymałam.
Dziś zauważyłam, że moje posiłki łącznie nie przekracza 800 kcal, trochę mało, ale później przejdę na 1200 i będzie lepiej.
II dzień na żelaznej
s: czarna kawa, suchar
o: duży kawał mięsa (pierś kurczaka smażona)
k: gruby plaster szynki, mały pojemnik jogurtu
Na obiad miałam zjeść jeszcze sałatę z cytryną, ale nie miałam siły, okropność.
A jutro mam w planie dwa plastry selera smażone na oleju.
Ale wytrzymam, muszę...
-
Ta Twoja " żelazna" dieta bardzo przypomina mi kopenhaską. A to raczej nie jest dieta godna polecenia
pozdrawiam
[/url]
-
Tak, zauważyłam już kiedyś, że jest podobna do mojej diety, a jeszcze bardziej do mojej diety z ostatnich dwóch tygodni. Jednak wówczas schudłam dużo mniej niż wszędzie podają, zresztą podawany rezultat -od 8 do 20 kg w 13 dni - to jakiś koszmar, efekt jo-jo murowany. Zwłaszcza, że w sumie kalorie posiłków wynoszą około 500.
Ja w ciągu dwóch tygodni schudłam niecałe 4 kg (przy jakieś 800 kcal dziennie), a teraz mam zamiar schudnąć drugie tyle. Po czternastu dniach diety mam zamiar przejść na 1200 biurową, by stopniowo zmieniać swój jadłospis, wzbogacać go o nowe produkty, zwłaszcza pieczywo pełnoziarniste. Przez co, mam nadzieję, uda mi się uniknąć efektu jo-jo a zarazem głodzenia (przez cały dzień nie odczuwam głodu, a przecież pierwszy posiłek spożywam dopiero koło 16).
-
No nie wiem czy to jest zdrowa dietka.. Ja bym odradzała,więcej jedzenia i ruchu..
-
Oj, długo mnie tutaj nie było. Na poprzedniej diecie długo nie wytrzymałam, trzeciego dnia, kiedy na obiad pojawił się smażony seler powiedziałam dość. Tego w ogóle nie dało się jeść. Co gorsza, po moim skutecznym odchudzaniu pod koniec maja nie zostało już nic. Znowu efekt jo-jo. Teraz jednak na prawdę muszę wziąć się za siebie. Przechodzę na SB. W ubiegłe wakacje nie wytrzymałam trzech dni z powodu gotowania, teraz jednak mam trochę więcej chęci, a niestety mniej czasu, ale dam radę. Zawsze mam problem na takich dietach z układaniem jadłospisu. To istny koszmar, szukanie czegoś w miarę nadającego się do zjedzenia, a na dodatek niezbyt skomplikowanego w przyrządzeniu przechodzi moje siły. Ja najchętniej jadłabym, jak ja to nazywam - półprodukty, czyli dwa jajka gotowane lub parówka lub kawałek mięska również gotowanego, coś z czym nie ma za dużo zachodu.
Dziś np. zjadłam na śniadanie jedno jajko. Później piłam wodę, a o godzinie ok. 14.30 zjadłam obiad składający się ze smażonej piersi kurczaka i surówki z młodej kapusty i warzyw. Przed chwilą na przekąskę zjadłam ogórek mało solny, a na kolację planuję smażoną cukinię. Wszystko proste w przyrządzeniu i smaczne. Na tej diecie mogę jeść do syta!
Dziś kupiłam jeszcze herbatkę wspomagającą odchudzanie.
Na dodatek zaczęłam trochę ćwiczyć z hantlami zabranymi bratu, na razie spokojnie kilkanaście powtórzeń z 2,5 kg, później coraz bardziej będę zwiększać ilość powtórzeń i wagę hantli. Na dodatek prace mam teraz bardziej fizyczną (sprzedaję warzywa i owoce, więc muszę podnosić 30 kg worki z ziemniakami). Trochę sportu nawet w pracy. A w weekend, jak tylko znajdę trochę więcej wolnego czasu, może pojeżdżę trochę rowerem.
I tak w drodzę do celu...
Bo w końcu musi się udać.
-
Trzeci dzień na SB. Nie czuję głodu, chociaż dużo nie zjadłam. Piję za to wodę. A na dodatek herbatkę wspomagającą odchudzanie. Dziś dokupiłam kolejną, jako że jest ona na dodatek bardzo smaczna. Przypomniałam sobie, że jakiś czas temu wygrałam preparat, który pomaga usunąć toksyny z organizmu. Może warto zacząć w końcu go używać.
Na śniadanie zjadłam serek wiejski z koperkiem i ogórkiem. Na obiad duży plasterek szynki i surówka z kapusty kiszonej z warzywami. Na kolację planuję zrobić sałatkę z tuńczykiem.
Przeglądam coraz więcej przepisów, organizuje sobie kolejne dni, co przybliża mnie do celu.
Już wiem, że wytrzymam na SB. Nie mam innego wyjścia.
Ale ciągle pojawiają się momenty, kiedy jestem kuszona przez produkty dla mnie niedozwolone. Dziś kupiłam agrest, będziemy z mamą gotować galaretkę z truskawkami i agrestem. Oj, chciałoby się spróbować, tym bardziej, że tyle dobrego się o niej nasłuchałam w pracy, a sama jeszcze nigdy jej nie robiłam. Ale nie dam się, jeszcze zimą spróbuje.
-
nie poddawaj się ) trzymam kciuki. ale nie polecam tej diety jaką sobie obrałaś. .. jakieś 4 miesiące temu jadłam tyle samo co ty, w 2-3 miesiące schudłam z 67 do 56, ale.. no właśnie. czułam się źle, cera poprostu szkoda słów, totalne zmeczenie i anemia.o celulicie i rozstępach nic juz nawet nie mówię .. wróciłam do normalnego "trybu życia" i do tej pory przybyło mi na wadze 7 kg. .. więc efekt jojo murowany,a chyba tego nie chcesz? chyba lepiej zdrowo zrzucic te kilka kg sadla i zeby nie wracało, niż potem po 2 miesiacach miec ta sama wage czy nawet i wieksza. .. Dlatego od wczoraj rozpoczełam zdrowy tryb zyia i czuje sie świetnie. Nie chodze głodna, nic mnie nie kusi... Zdałam sobie sprawe ze głodzenie nie ma sensu i już teraz wiem, ze dam rade przetrwac, mimo ze moja dieta ma tylko 1000-1200 kcal. .. : )) pozdrawiam serdecznie
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki