Strona 1 z 4 1 2 3 ... OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 1 do 10 z 31

Wątek: Głodówka po raz enty... Będzie dobrze :)

  1. #1
    qwerq jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    09-08-2004
    Posty
    0

    Domyślnie Głodówka po raz enty... Będzie dobrze :)

    Skopiuję tutaj sowjego posta, którego może i niepotrzebnie napisałam w innym dziale. Postanowiłam, że to własnie tutaj będę prowadziła swój dziennik. Zaczne może w inny sposób:

    START: 19 lipca 2004 - powyżej 70 kg przy wzroście 168-9 cm
    po 1 tygodniu (25 VII): 68
    po 2 tygodniu (1 VIII): 65
    po 3 tygodniu (8 VIII): 63


    Mam obecnie 18 lat, jakieś 168-9 cm wzrostu i ważę 63 kilo (jestem od 3 tygodnii na pół-głodówce lub inaczej diecie megaextremalnej). Przez całe życie byłam straszliwym chudzielcem, mogłam jeść wszystko co mi sie podoba i wcale nie tyłam, byłam wręcz chuda. W pewnym momencie swojego życia (tj. jakieś 4 lata temu) przytyłam troszeńkę i zaczęłam sie drastycznie odchudzać (Boże, jaki dzieciak potrafi być głupi - pewnie dodacie, że teraz nie robie mądrzej....). Ów odchudzanie doprowadziło mnie do efektu Yo-Yo (który w chwili obecnej jest mi doskonale znany), a to do kolejnego przyboru na wadze. Robiłam sie lekko gruba. Znajomi mi to wypominali, rodzina, prawie każdy. Moim celem przez cały ten czas było: jak najszybciej schudnąć (nie racjonalnie, a szybko), więc przymierzałam się do kolejnych głodówek, przez które potem albo wracałam do poprzedniej wagi albo tyłam jeszcze bardziej. Najgorsze byłoy momenty typu: jest np. dzisiaj poniedziałe, więc od przyszłego popniedziałku zacznę sie odchudzać, więc przez ten cały tydzień po raz ostatni (buahahaha) w życiu nażrę się maksymalnie. Mam swoje ogrome słabości: kocham nabiał (mleko, sery, jogurty, zupy mleczne, w tym wszelkie kaszki manny, kaszki dla niemowląt, owsiankę), kocham wszystko co czekoladowe i kocham wszystko co z roztopionym serem żółtym (pizza, zapiekanki, tosty...)...Później juz trwały tylko kolejne głodówki. Nie jadłam tydzien, dwa... czasem dłużej. Niejedzeniu towarzyszą okropne "skutki uboczne": ogólne osłabienie, senność, słabną włosy, paznokcie, skóra robi się bardzo sucha, nieprzyjemny zapach z ust (a raczej to zapach z żołądka, bo zęby moge myć 20x dziennie i nie pomaga). Kolejne "odchudzanie"(czyt. w moim przypadku głodówkę) miałam rozpocząć tak, żeby juz na wakacje była super laską, żebym ładnie wyglądała w letnich strojach i bikini.Od pzeszło pół roku mam chłopaka, który to od czasu do czasu wbija mi palucha w moje sadełko pytając: " A kiedy to zniknie?". On jest chyba dla mnie największą motywacją do schudnięcia. Chcę wyglądać ładnie i czuć się dobrze nie tylko dla siebie ale i dla niego - to chyba zrozumiałe. Przyszły wakacje, nie zaczłeam znowu nic ze soba robić. Ostatnie wakacje prawie całe spędziłam w domu, praiwe nie wychodzać z niego i wstydząc się własnego odbicia w lustrze, chodząc w t-shirtach XL i spodniach dresowych. W tym roku tak być nie może (i nie jest).Zdaje się, że 19 lipca, ważąc przeszło 70 kg (kurcze, mam beznadziejną wagę, obawiam sie, że i tak zaniża wynik) rozpoczęłam kolejną pół-głodówkę. Zmotywowała mnie do tego sąsiadka, której mama nie jadła zupełnie nic (piła tylko wode i chyba herbatki ziołowe) przez (UWAGA) 40 dni, schudła bardzo znacznie. Potem przez kolejny tydzień właczyła jedynie soki owocowe, następnie warzywa. Przez ten cały czas czuła się dobrze (a przygotowywała się do tej głodówki długo), teraz czuje sie jeszcze lepiej. Koleżanka boi sie troche, bo mama zaczęła jeść teraz nieco za dużo, ale juz minęło sporo czasu od tej jej głodówki, a ona nie przytyła. Tak więc od jakiegoś chyba 19. lipca stosuje pół-głodówkę. Pewnie powiecie: "nienormalna", "ty sie lecz dziewczyno", ale we mnie przez cały czas tkwi myśl: "muszę schudnąć SZYBKO" (w końcu zaczyna sie niedłogo rok szkolny- trzeba jakoś wyglądać, za parę dni jade nad morze - trzeba jakoś wyglądać, w tym roku studniówka - trzeba jakoś wyglądać, mam dośc wypominania mi, że jestem gruba przez rodzinę, znajomych i chłopaka, a więc do roboty!!). od 3 tygodni żywię sie głównie wodą mineralną. Pozwalam sobie coodziennie na kawę z chudym mlekiem i słodikiem, czasem na herbatę i codziennie (jeśli mam jakieś gorsze dni) lub do 2 dzien na 1 posiłek, typu kefir i 2 pieczywa chrupie, albo jajko+pomidor+piecz.chrupkie albo jabłko. Po takim posiłku i tak czuje ogromne wyrzuty sumienia. Njagorzej było w sobotę (tj.3 dni temu, 6.08.), naszła mnie... jak to nazwać... Czułam, że muszę znowu coś zjeść. sięgnęłam więc po jabłko. To nie zaspokoiło mojego głodu, wręcz go nasiloło, więc sięgnęłam po kolejny dietetyczny posiłek, czyli po jajecznice na pomidorach z pieczywem chrupkim. Wtedy juz bylo tragicznie. Jajecznica na teflonowej patelni, gdzie nie trzeba dawać tłuszczu skwierczała, a ja w tym czasie wyżarłam pół lodówki (2 serki Danio, bułke z pomidorem, zrobiłam sobie nawet potem tosty z ogromną ilością sera żółtego, owsiankę, budyń, snickers i maaaaaaasęinnych rzeczy). Nigdy nie miałam kłonności do "zwracania" jedzenia, bo nie umiem tego robić (chociaż też juz próbowałam), ale tym rezem poszłam do łazienki i zwróciłam powiedzmy 1/5 tego, co przed chwilą skonsumowalam. Wyrzuty sumienia? - Są najgorsze. Czułam sie podle. Czułam, że przyrasta mi własnie tłuszcz centymetr po centymetrze. Nogi mi puchną, twarz robi sie opuchnięta i nie wiem co mam ze sobą zrobić! Był już późny wieczór, nie bylo mowy o wyjściu na rower, zresztą... co by to dało... Teraz jest poniedziałek. Wypilam kefir Danone, zjadłam pieczywko chrupkie. W niedzielę wyjazd nad morze, będzie super. Ważyłam na początku (i to była moja najkrytyczniejsza waga) ponad 70 kg, teraz wg mojej lipnej wagi (dane ze wczoraj, po wypróżnieniu) 63 kg. Chcę osiągnąć wage 50 kg. Wtedy będę czuła się wspaniale. Przeraża mnie zatem myśl, że do dopiero początek mojej wędrówki do osiągnięcia mojego ideału, ale już nie głodze się tak drastycznie. Teraz codziennie będzie jakies posiłek. Zacznę w tym momencie zwiększać ilośc jedzenia. Szkoda, że nie myslałam tak trochę wcześniej, wtedy już przed wyjazdem nad morze osiągnęłabym swój cel. ale takich celów jest bardzo wiele. Do 1 września jeszcze troche czasu. Juz czuje sie o tysiąckrot lepiej niz 3 tygonie temu (było fatalnie). Znowu zaczne uprawiac sport, bo jestem (byłam) ZAWSZE bardzo aktywną dziewczyną, znowu będę sie podobac, znowu będę atrakcyjna.

    Trzymajcie kcuki. Napisanie tego, co możecie przeczytac powyżej dało mi kolejną maleńką wewnętrzną siłę, pałer w wytrwaniu podczas kryzysowego momentu, zatem jeśli ktoś chce komentowac moją wypowiedź, niech zastanowi się nad tym. Nie chciałabym przeczytać komentarza: "aleś ty głupia dziewczyno" lub "na głowe upadłaś?".

    Pozdrawiam serdecznie. Tym razem 9podczas entej juz głodówki) na serio w to wszystko wierzę. To sie musi udać. I uda się, buziaczki, Ania

  2. #2
    monikss jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    13-07-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    skoro nie chcesz przeczytac takiego komentarza.....

    po prostu napiszę....

    no comment

  3. #3
    aniffka jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    09-04-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    Forum na tym właśnie polega, że każdy może napisać dokładnie to, co chce i myśli. Każdy, kto opisuje tu swoją historię, godzi się na komentarze od innych, także te niepochlebne.

    Powiem tylko tyle: fatalne podejście do diety. Zabijasz swój organizm.

    I nic więcej, bo przecież:
    Nie chciałabym przeczytać komentarza: "aleś ty głupia dziewczyno" lub "na głowe upadłaś?".
    Bez komentarza.


  4. #4
    Celebrianna jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    26-07-2004
    Mieszka w
    Oleśnica
    Posty
    0

    Domyślnie

    Przeczytałam Twój post.
    Ja odebrałam go jako ostrzeżenie pod tytułem - jak się nie odchudzać!
    Nie myśl, że Cie krytykuję. Naprawdę szczerze Tobie współczuję. Musisz przechodzic koszmarne chwile. Nie zamierzam Cie odwodzić od od Twojej decyzji. Ciesze sie,natomiast, ze zamierzasz zwiekszać stopniowo posiłki. To znaczy, że zdajesz sobie sprawę, że szkodzi Tobie dotychczasowy sposób odzywiania. Ja schudłam 12 kg w przeciągu 3 miesięcy i zamierzam utrzymać tą wagę. Dodam, że nie stosowałam głodówki. Zostałam odpowiednio wcześnie uprzedzona o nieskuteczności jej działania.
    MAm nadzieję, że Tobie się uda osiągnąć wymarzoną wagę bez szkody na zdrowiu.
    Trzymam kciuki

  5. #5
    qwerq jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    09-08-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    10.08.2004 (wtorek)

    Nie ważę się, bo to nie ma sensu. Ważę sie co niedzielę. Myślę, że starczy i będę chociaż widziała jakies efekty mojej mordęgi. Jest lepiej niż myslałam. Myslałam, że po raz tysięczny przerwę odchudzanie, a to juz trwa zbyt długo (jak dla mnie), żeby cokolwiek mogło mi w tym przeszkodzić. Niektórzy mówią: "a co tam! Zjem to ciacho (albo lody, albo batonika albo pizzę albo wszystko na raz), bo RAZ SIĘ ŻYJE!". I co mi z tego? Nieraz właśnie tak u mnie było. Siedziałam sama w domu i obżerałam się. Nikt nie patrzył, a ja jadłam tonami jakieś smakołyki. Potem szłam w grono znajomych i miałam wyrzuty, że przeciez nikt nie patrzył ile ja jem, a tylko widzą przyrastający z dnia na dzień brzuch. Równiez będę mówiła "raz się żyje!", ale w zupełnie odwrotnym znaczeniu. Czuje, że jedzienie nadal sprawia mi przyjemnośc, ale jeszcze większą przyjemność sprawia mi gdy ładnie wyglądam. Gdy faceci oglądaja się za mną na ulicy, gdy słysze masę miłych komplementów. Więc "RAZ SIĘ ŻYJE'!", a zatem trzeba ładnie wyglądać

    Dzisiaj wypiłam rano kawę rozpuszczalną ze słodzikiem i odrobiną mleka. Byłam w szkole wyrobić duplikat legitymacji szkolnej, którą zgubiłam, pochodziłam troche po sklepach, byłam u fryzjera i na 14.00 poszłam na jazdy (jestem w trakcie robienia prawka). Okropny skwar. Czuje się świetnie w nowej fryzurze. W ogóle czuje sie coraz lepiej. O 17.00 pojechałam do chłopaka, gdy stałam na przystanku faceci ogadali się za mną i UWAGA! - dostałam rózyczke od nieznajomego typa To było super miłe Czyżby dawne czasy zaczęły wracać? Hurra! Jest fajnie. Dobrze sie juz czuję w swoich niektórych starych ubraniach, które pochowałam, gdy się juz w nie nie mieściłam. Teraz wyciągam po kolei rzeczy i w coraz więcej z nich sie mieszczę. Martwi mnie tylko jedno: do niedzieli (czyli do wyjazdu) zostało już tak niewiele czasu, a ja nadal mam ogromny wałek tłuszczyku i nie mam pojęcia jak zapraezentuję sie na plaży..... Jutro kolejny dośc ambitny dzień, trochę spraw do załatwiania na mieście. To dobrze, że nie siedze w domu, nawet taki ruch typu spacer czy robienie zakupów jest lepszy odsiedzenia w domu przed komputerem z książką czy przed telewizorem. Nie czuje sie wtedy głodu. Po prostu zapomina sie o jedzieniu. Jest przeciez tyle ciekaszych rzeczy do robienia niż... jedzienie! Dzisiaj ogólnie nie zjadłam nic. Tylko ta poranna kawa. Nie miałam nawet czasu by cos jeść. Mój chłopak mnie dobija. Wygląda jak szkielet (chociaż chodzi na siłownię, jest silny, ale chudy) i ciągle je i je i je i je... Nie wiem jak on tak może, czy to jedynie kwestia tak doskonałej przemiany materii? Chodzi na siłownię, podnosi te swoje hantle przez ok. godzine dziennie... Może to dzieki temu? Ale chyba w dzisiejszych czasach kazdy facet cos tam ćwiczy czy działa na siłce... OK, jest już późno, ide spać. Jest nadal dobrze Aha i pozdrowienia dla tych, którzy mnie wspierają Buziaki i też trzymam za was kciuki grubaski

  6. #6
    qwerq jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    09-08-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    11.08.2004 (środa)

    Kolejny udany dzień Dość aktywny, może troszkę męczący, ale czuję sie wspaniale Rano kawa z odrobinką mleczka i słodzikiem, jabłko. To tyle na dzisiaj. Przed południem wyszłam na zakupy, kolejny skwarny dzień, jutro podobno ma być jeszcze cieplej, ughhhh... Byłam na kolejnych zakupach przed wyjazdem. Kupiłam dżinsy (rozmiar 29), białe 3/4 (kurcze, nawet w białych, niby pogrubiających spodniach, wyglądam nieźle jupi!!), kilka bluzeczek, spódniczkę i jestem ogólnie baaaaardzo zadowolona (mieszczę się w normalne, standardowe rozmiary - M, tylko spodnie na razie eLeczki. Przez cały czas zakupów towarzyszyła mi woda mineralna, także jakoś zniosłam ten upał (ehh wybrałam się w najgorszy skwar, w samo południe łaziłam po mieście). Mmmmm... przechodziłam koło fantastyczniej lodziarni i gapiłam sie na ludzi jakbym pierwszy raz w życiu widziała lody na oczy, udało mi sie powstrzymać Potem jeszcze pizzeria, gdzie robią przepyszne knysze jarskie ahhh... ten zapach... zniewalający... Na szczęście tez ominęłam łukiem. Dożyłam jakoś na tym jabłku dzień. Cieszę się bardzo. Na koniec wstąpiłam do kosmetyczki. Wróciłam do domku, zrobiłam sobie chłodny prysznic i w końcu przyszedł chłopak. Wczoraj ja byłam u niego, a dzisiaj mi powiedział, że jego mama powiedziała, że bardzo schudłam, że to widać Super! Jego rodziców nie było tydzień, zatem jak widać można dostrzec u mnie spore zmiany Fajnuitko Zakup nowych ciuchów jest dla mnie motywacją, żeby nie przytyć, żeby nie dać się temu ohydnemu efektowi Yo-Yo. Cały czas jestem ciekawa jak mi dalej pójdzie... I co będzie, gdy będe już ważyła moje wymarzone 50 kg... Przejść na dietę 1000 kalorii? Ze mna jest tak: albo jem masakrycznie dużo, pożeram wszystko co jest pod ręką albo nie jem nic... Dlatego nie korzystam z diety 1000 kalorii, bo to bardzo mało jak dla mnie. Co mi z tego, że zjem te 1000 kalorri jak będe tak samo głodna jak podczas mojego "prawie niejedzienia"? Ot przyczyna drogi jaką wybrałam, żeby schudnąc... 1000 kalorii... wiadomo... trzeba odżywiać sie zdrowo, a w tych moich 1000 kaloriach znalazłyby sie pewnie 2 czekolady. Albo ogromna pizza... I na co mi to? Lubię zdrowe jedzenie. Kocham owoce, warzywa, lekkie posiłki, chude mięso,nabiał, ale tak samo uwielbiam niezdrowe jedzienie... i takie zdrowe jedzonko nie zaspokoiłoby moich smaczków... Dobra, dzien uważam za udany, na razie jest super, jak tak dalej pójdzie (tzn. do września), to chyba powalę na nogi cała szkołe HA!, Anka, nie poddawaj się!

  7. #7
    qwerq jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    09-08-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    Oto moja lista, lista, na którą zerkam od czasu do czasu, lista związana z moim odchudzaniem; troszkę moich życzeń:

    1. ważyć 50kg
    2. wyglądac szczuplej od koleżanek :P (ale ze mnie świnia heheheheh)
    3. Ubierać się w co chcę
    4. Kupować ciuchy w normalnych rozmiarach
    5. Czerpać większą przyjemność z seksu
    6. Pójśc na basen, pojechac nad jezioro i nie mieć żadnych kompleksów
    7. Ubierać sie sexi
    8. Chodzic na imprezy
    9. Miec satysfakcję
    10. Czuc sie lepiej od innych
    11. Podobać się facetom
    12. Nie słyszec już od chłopaka: "a kiedy to [czyt. wałki tłuszczu na brzuchu] zniknie?"
    13. Dobrze się czuc w ruchu
    14. Dobrze się czuc na słońcu
    15. Nie krępowac sie przy rodzinie, znajomych, rodzicach id
    16. Bez skrupułów wyjeżdżać na wycieczki
    17. Nie mieć kłopotów z cerą
    18. Być szczuplejsza od kuzynki (hehe ale ze mnie znowu wredna baba)
    19. Poznac więcej facetów
    20. Mieć lepszą kondycję
    21. Robieć lepsze "pierwsze wrażenie" przy spotkaniach z ludźmi
    22. Nie wydawac tyle kasy na jedzienie (głównie słodycze)
    23. Nie tracić tyle czasu na jedzienie (kiedyś potrafiłam jeśc i jeśc i jeśc... itak mi mijały dni)
    24. Trzymac uzyskaną sylwetkę
    25. Nie pocic się
    26. Nie nosić wiecznie luxnych ciuchów
    27. Udowodnić innym, że umiem
    28. Realizować wszystkie plany
    29. Wyglądac ładniej od xxx
    30. Cieszyc sie z efektów
    31. Chodzić na rower, uprawiac innyc sport
    32. Nie mieć kompleksów, gdy sie rozbieram
    33. Podobac sie typom typu X
    34. Zaskoczyć pozytywnie ludzi, do których sie będę wybierać
    35. Byc znowu taka spontaniczna jak dawniej
    36. Wychodzic ładnie na zdjęciach
    37. Lato, lato, lato
    38. Flirtować
    39. Bzykac się spontanicznie :P
    40. Myslec o spotkaniu z przyjacielem, który wyjechał na pare lat do USA
    41. Dbac o reszte ciała (skóra, włosy, paznokcie)
    42. Robic wrażenie na grubych
    43. Rbic wrażenie na szczupłych
    44. Chodzic na koncerty
    45. Nie stracić faceta
    46. Zlikwidowac cellulitis
    47. Zaprezentowac się dobrze w nowym roku szkonym
    48. Byc najpiękniejszą laską na studniówce
    49. Nie szukac pocieszenia w jedzeniu
    50. NIE MIEC WIECZNYCH WYRZUTÓW SUMIENIA!!!!

    Chyba dla tych (i pewnie nie tylko) 50 podpunktów warto sie odchudzić

  8. #8
    qwerq jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    09-08-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    12.08.2004 (czwartek)

    Nic juz dzisiaj i tak nie zjem, więc mogę coś wreszcie napisać, bo tylko hulam po tym forum czytając Wasze sukcesy i porażki, więc teraz kolej na mnie. Dzisiejszy bilans: kawa rozpuszczalna ze słodzikiem i ciuteńka mleka. Rano - jazdy. Po południu - kino (Shrek) z koleżanką i z powrotem spacerkiem do domu (jakieś 3km). Teraz sobie siedzę i nie mam nic ciekawego do roboty. Trochę czytam, troche pomagam rodzicom w przygotowaniu do wyjazdu, bo wyjeżdżaja na urlop w sobotę. Miałam iśc o 20.00 ze znajomymi na piwko (Ania oczywiście mineralna z cytryną), ale nie chciało mi się. Jestem trochę zmęczona dzisiejszym upałem, odreagowuje więc dbając o swój wygląd - paznokcie, maseczka, mały masaż. Trzeba zacząć coś ćwiczyć, bo mam problem z cellulitisem... no i te wałeczki tłuszczyku do zlikwidowania Mam nadzieje, że jutro będzie troche chłodniej, to wybrałabym się może na rower do południa, bo jazdy mam dopiero na 14.00. Miałam sie umówic z kolezanką na rolki, ale jakos nie wypaliło. Blehhh... nie moge patrzec juz na wodę mineralną. Zastanawiam sie nad tą całą Cola Light... Dla mnie to jest jakaś bajka, takie słodkie to świństwo, tyle w tym chemii i ma nie mieć kalorii... Dobra, słodzone jakimś kolejny małokalorycznym środkiem, ale co z tego? Jakos nie moge w to uwierzyć. Wyjazd tuż tuż. Przymierzam w kółko nowo zakupione ciuszki, wygladam ładnie. Inna sprawa, gdy się rozbiorę do bikini... Dobra, jeszcze zostały 3 dni, będzie jeszcze lepiej Czuję się doskonale. Nie czuje głodu (czuje tylko ogromną ochote na to i to i to i to i to, ale z tym mozna powalczyć), nie czuje się osłabiona. OK. To by było na tyle. Idę sobie poczytać Dobranoc kruszynki

  9. #9
    Wo_ai_ni jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    17-04-2004
    Posty
    0

    Domyślnie

    Robisz sobie krzywdę.. Tylko tyle powiem..

  10. #10
    Awatar ajka3
    ajka3 jest nieaktywny Nowy na forum
    Dołączył
    22-05-2004
    Mieszka w
    Nowy Sącz
    Posty
    8

    Domyślnie

    qwerq Czy Ty tak naprawdę, czy to tylko prowokacja? Jakoś mi się nie chce uwierzyć, ze można być tak..........
    To co piszesz o swojej "diecie" brzmi nieco horrorzasto. Jeśli faktycznie stosujesz taką "metodę", rzeczywiście robisz sobie - i ciału i psychice ogromną krzywdę...

Strona 1 z 4 1 2 3 ... OstatniOstatni

Zakładki

Zakładki
-->

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •