-
Przyjechalam na rowerze z pracy, jestem kompletnie padnieta. Zjadlam zupke z avokado (260), pomidora (30) i 2 plastry szynki (40).
A teraz ide na drinki z kolezankami. Mam nadzieje, ze uda mi sie pic jedynie wode, ale jestem tak padnieta po tym rowerze, ze nawet mi sie nie chce....
Ale przeciez nie moge pozwolic dietce przeszkadzac mi w zyciu towarzyskim, bo to by sie kompletnie mijalo z celem.
noemcia :arrow: ja Mc'a to niestety lubie. :( Cheesburger i frytki... a potem spoko loda :)
-
Ja lubię tylko lody, najlepiej z polewą czekoladową :oops: Jak gardło wyleczę to się pewnie skuszę :wink:
Trzymam kciuki za te drinki wieczorem :wink:
-
O jak fajnie... na rowerku do pracy... Ja to już dawno nie jeździłam (nie mam roweru, nie mam gdzie trzymać), ale bardzo lubię. Tylko że u mnie to by się średnio sprawdzało, w Krakowie w pracy muszę być biało-bluzeczkowo-szpileczkowa na codzień:/ No i trasa średnio ciekawa :?
-
Dzien dobry! :lol:
Drinki wczoraj wieczorem wyszly srednio, bo wypilam 2 kieliszki bialego wina. Glupio tak z sama woda sterczec w barze.... :?
Mimo wszystko zamknelam sie w 1300 kcal, co biorac pod uwage rower, jest wydaje mi sie spoko. :D
Waga tez poszla w dol :), co jest w ogoel super, super! :lol: 66.9 kg... miodzio :lol:
-
Felicja :arrow: u mnie w pracy sa prysznice, bo mamy tez produkcje, wiec ja na rowerze jezdze w krotkich spodenkach, a potem sie przebieram. :lol:
Dzisiaj nie jestem rowerem, za to ide biegac po pracy. :)
A na sniadamnie pozarlam:
cornflakesy z jogurtem naturalnym, pol kiwi i kawalkiem ananasa (270 kcal), oczywiscie kawa z mlekiem (30) i ciepla woda z sokiem cytryny (30) zanim wyszlam z domu (podobno oczyszcza organizm z toksyn :wink: )
-
Gratuluje spadku wagi, a drinki zmieszczone w limicie to nie taki grzech. Nie można sobie wszystkiego odmówić. Miłego dnia :)
-
Obiad: zupa wyrzywna ze slolowki ( 300 - tak na oko) i surowka z ogorkow i kapusty (80). :D
dzis chcialam sie zmiescic w tysiaczku, bo nic nie pedaluje, sle zostalo mi na dzis jeszcze tylko 300 kcal do zjedzenia, wiec nie wiem jak to bedzie...
no i kolezanki dzis przychodza do mnie i sa chetne cos sie porzadnie napic przed impreza, ja nie wiem jak to bedzie.... ale znowu jak nic nie zjem przed kolezankami, to tez nie dobrze.... :?
Tak jak pisalam na poczatku: to te imprezy
-
Jenny,
u mnie to samo - wszystkiemu winne tuczące życie towarzyskie! Piwo, pizza...
I tak z całego serca radzę - jedz więcej niż 1000! Po tysiącu jest obrzydliwe jojo :?
-
Felicja :arrow: Wiesz ja taki mialam plan, ze powiedzmy 2 dni 1200, a jeden 1000, zalezy co i jak mi wyjdzie. Jak do tej pory bylo 1000, 1400 i 1300. Wiec dzis mialo byc 1000. Z jojo masz racje, chociaz ja takiego klasycznego jojo to nigdy nie mialam. Ja to poprostu zawsze mialm albo lenia albo stresa.
Jak narazie ma historcznie odchylenie +100 w stosunku do porannych zalozen. Wiec podejzewam, ze i dzis sie w tym 1000 nie zmieszcze. Ale zobaczymy.
Tak, to jest to tuczace zycie towarzyskie, ale z drugiej strony trudno sie zamknac w domu i zaczac wychodzic dopiero po diecie, bo wtedy moze juz nie byc z kim.... :( [/b]
-
przekaska o 16.00 - kartonik jagod (250g) - 150kcal
to jest przynajmniej bardzo zdrowe :wink: