wlasciwie to odkad pamietam zawsze chcialam cos zrzucic...
cos czyli troszke tluszczyku tu i owdzie. ale nigdy nie mialam wiekszych problemow z waga
az chwila nieuwagi i prosze! 12 kg wiecej mnie (a nadwaga 7kg)
i w sumie jak patrze to naprawde nei znowu az tak trudno bylo przytyc, wystarczyl codziennie moj ukochany popcorn do filmu, troche czekoladki, kebaby, zarcie na miescie...ani sie obejrzalam juz bylo 5kg. potem wyjechalam na miesiac do pracy. i znowu takie zludne myslenie- ze jak pracuje to spalam kalorie wiec moge jesc.
po miesiacu przytylam 7 kg
i efekt jest taki ze spodnie ktore przechodzily mi w biodrach teraz ledwo co sie dopinaja.
postanowilam solidnie wziac sie za moje odchudzanie.
jestem 4 dzien na diecie, a 1 tutaj czyli tak jakby to moj pierwszy dzien.
chcialabym nie przekraczac 1000kcal od dzis (przedtem bylo 1200, 1450, 1300)
narazie jestem jeszcze zielona jesli chodzi o diety i nie wiem czy wybralam dobra. wogole zawsze smialam sie z tych co chodzili z notesikiem w reku liczac kalorie. dzis sama jestem kims takim.
probowalam kiedys diety atkinsa schudlam troche ale czulam sie zle, a ze wybralam sobie czas sesji to musialam ja przerwac. potem byl czas na tzw. trzynastke. wytzrymalam kilka dni, i do dzis jak patrze na szpinak to mi zle.
wogole nie lubie takiego rodzaju diet, wole schudnac stopniowo a porzadnie a nie na lapu capu.
chce schudnac dla siebie, nie akceptuje sie w rozmiarze xl i nie mam zamiaru, tluszcz ogranicza moje ruchy, przeszkadza mi, stracilam energie a najprostsze cwiczenia sprawiaja mi ogromna trudnosc.
mimo to, wiem ze jestem atrakcyjna i nei robie etgo by uzyskac akceptacje faceta
( choc fakt, troche mi wstyd za moj brzuch...)
jestem nastawiona oprymistycznie bo musi mi sie udac!!!
zaraz ide czytac listy innych "grubasow" by sie jakos podniesc na duchu.
pozdrawiam wszystkich ktorzy tu zajrzeli
wspierajmy sie!!!!