Uff, drugi dzień świąt za nami.....

Witam wszystkich i pozdrawiam


Justynko - myślałam że będzie gorzej z atmosferą, ale jak to zwykle bywa gdy nastawimy się na coś , że będzie super, to jest do banie, a jak myślimy że będzie katastrofa to jest całkiem fajnie.... ot ironia losu


raci - mam nadzieję że tobie święta mijają równie przyjemnie co mi, bardzo chciałabym tego , co do figury to OCZYWIŚCIE MASZ ABSOLUTNĄ RACJĘ ; A JAK BYŁO DZISIAJ? CZYTAJ:

Dzisiaj były urodziny mojej teściowej, więc impreza odbywała się u niej, czyli u mnie też... Od godziny 8.00 jestem na nogach, bite trzy godziny zajmowałam się przygotowaniami tj strojenie stołu, szykowanie zastawy, podawanie posiłkó, dzisiaj robiłam jeszcze sałatkę kielecką i surówkę do mięsiwa (no, musiałam mieć co jeść). Potem, goście, goście, goście... i świętowanie. Nawet fajnie było. Kiedy goście sobie poszli zajęłam się sprzątaniem wszystkiego łącznie z odkurzaniem i myciem podłóg. Więc trochę kalorii straciłam


Jeśli chodzi o menu... to zjadłam więcej niż wczoraj, może nie ilościowo ale bardziej kalorycznie. Łącznie ok. 2200 ckal, to i tak nie jest źle bo zjadłam ustawową normą człowieka nie odchudzającego się. Jutro już zmniejszę limit, ale nie od razu żeby nie zwolnić metabolizmu, zatrzymam się na 1500 ckal, dopiero pojutrze zamknę się w granicach 1000 ckal. Co zjadłam:

śNIADANKO: obowiązkowo na rozkręcenie, o gdz. 8.00 zupa jarzynowa z lanymi kluskami ok. 1 i 1/2 talerza;

Przy stole gościnnym: (robiłam sobie określone przerwy)
II ŚNIADANKO, OK. 13.00: schab pieczony (ok. 300g - łącznie); duuużo surówki (1/2 pekińskiej, pomidor, oliwa, sok z cytryny i przyprawy); pikle ok. 50g;

OBIAD: barszczyk czerwony niezabielany ok. 1/2 talerza + 2 uszka ; bigos ok. 100g lub jedna pełna łyżka; ; jakieś pikle i oliwki ok. 50g;

DESER ok. 15.00: tort śmietankowy ok. 50g; 1 kawałek makowca;

KOLACJA ok. 18.30: 3 mandarynki;

Przez cały czas piłam czerwone wino wytrawne (3 kieliszki), 1 kieliszek szampana do ciasta; 2 kawy, 2 herbaty;

I to wszystko, chyba nieźle Nie czuję się obżarta, odwrotnie, przez te cholerne cukry czyję że JESTEM GŁODNA i najchętniej wrąbałabym teraz DUUUŻY KAWAŁEK TORTU bo jeszcze został, a jest taki pyszny ale nie nie dam się, będę silna choć ślinka mi cieknie jak cholera

MYślę że mogłabym poćwiczyć trochę, al nie chce mi się i chyba zaraz pójdę spać. Acha wczoraj ważyłam się przed wigilją w ciuchach i było 64 kg, a dzisiaj po obiedzie również w ciuchach i w butach 66 kg. Trochę tego jedzenia dopakowałam.

Pozdrawiam was kochaniutkie

Ewelina