-
doprowadzam się do porządku ;)
Cześć!
Jestem zupełnie nowa na forum... strasznie mi się tu podoba - tyle życzliwych osób, które dają wsparcie naprawdę starsznie milutko :]
cos o mnie :
latek 20 prawie
wzrostu 174cm
kg - około 60, pewnie 61-2.
cel - 55 kg
moze to wygladac głupio i makabrycznie [mam dobrą wagę itd..] ale niestety w moim przypadku kilogramki sa nieadekwatne do wyglądu :/ mam za duze biodra i za grube nogi , całkiem pokaźne wałeczki poza tym jestem flaczkiem. Ogólnie marzę o motywacji do ćwiczen i zdrowego trybu zycia [jedzonka szczególnie] bo sama nie daję rady i już.
palę...
i jestem rozlazła
chciałabym poprawić kondycję... moze ktos zna jakies fajne kluby fitness w Warszawie, do których warto by się zapisac? potrzebne mi to strasznie [przerwa w wf od 8 podstawówki :/ masakra, a jestem leniwa, ze jejciu jej]
no, to na tyle [wierzę,ze mi się uda z Waszą pomocą ]
pozdrawiam cieplutko wszystkie osóbki z forum i trzymam kciuki !!!
-
Hej.
Ja mam dwa razy gorszą wagę (64kg na jakieś 170cm), więc naprawdę pojąć nie mogę, dlaczego tak płaczesz nad sobą... Ale rozumiem, że skoro mieśnia załamanego nie masz...
Posluchaj. Moja rada: skoro tak niewiele ważysz, to zacznij od upełnowartościowiania jedzenia (wywalić batony, zmienić pieczywo na pełnoziarniste, takie tam bajery, o których wszędzie trąbią) i biegaj!
Moje spostrzeżenie jest takie, że ćwiczyć na podłodze pod łóżkiem można do woli, jogę trenować i generalnie leżenie plackiem pod palmą, ale nic, powtarzam NIC nie da takich efektów, jak bieganie. Bez szaleństw: ja zaczynałam od 20 min naprzemiennego marszu i zipiącego truchtu. Potem toszłam do godziny całkiem szybkiego biegu bez przerwy. No ale biegałam parę miesięcy dzień w dzień... Potem miałam przerwę i dzisiaj wyszlam pierwszy raz od pół roku... No i zipiałam, oj, bardzo. Ale wiem, że tydzień, i forma mi zacznie wracać.
Ale wracając... Wtedy, kiedy po raz pierwszy się zawzięłam, zauważyłam, że dosłownie co tydzień było mnie mniej wszędzie. A w momence, kiedy przyszedł ten tzw skok przy spadku wagi, codziennie miałam lepsze (mniejsze ;-) wymiary. A ponieważ próbowałam wielu rzeczy: treningu na siłowni, jogi, karate, callaneticsu, rowera, twierdzę że bieganie bije wszystko na głowę.
No i kondycję wyrabia.
I palenie rzucić tez pomaga (ja dzięki bieganiu rzuciłam ;-))
Powodzenia
Będę zaglądać, co by podoipngować
pozdrawiam serdecznym krakaniem
-
Witam calkowicie zgadzam sie z Kruczydłem jesienia zaczelam biegac ale zrobiłam sobie przerwe zinowa(chociaz tej zimy nie ma) jakos nie moge sie zmobilizowac bo biegam wieczorami a wieczorem zimno brrrr poczekam az sie ociepli i lecccceeeeeeeeee na bierznie
-
dzięki bardzo, rzeczywiście brzmi to całkiem sensownie, ale jakos tak pogoda [no nie, wiem, ze dzis jest ładnie i ciepło itd] nie bardzo mnie przekonuje ... hyhy... a poza tym mieszkam w samym centrum Wawy ... no, ale poszukam miejsca i moze wieczorkami mi się uda... :]
jesli chodzi o spalanie dzis na razie udało mi się odkurzac 40 min :P
nikotyna - sztuk jeden
jedzonko - jeszcze nic
no to walcze dalej i powodzenia Wam!
-
W którym miejscu w centrum? masz tan park ujazdowski np, albo powiśle z drugiej strony.
Mnie do rannego wstawania zmotywwali ludzie, którzy mijając mnie na drodze, patrzyli jak na ufo na moje zasapane buraczane ego... Dlatego jeśli wstanę po 6, nie pójdę biegać - czekam do wieczora.
Życzę powodzenia w mobilizowaniu się!
-
Hej!
nikotyna - lepiej nie mówić ;(
alkohol - 2 piwka [no bo koledzy przyszli...]
jedzonko - nie miałam czasu [w tym własnie mój problem... cud jesli cos zjem :/ jeszcze większy, jeśli to wartościowe żarełko]
mieszkam koło metra świętokrzyska... własnie największym problemem chyba byliby inni ludzie ... mówiąc bezczelnie, wstydzę się najzwyczajnie w świecie :/
ruch - musiałam łaaazić, a raczej biegać, w kilka róznych miejsc, wiec spaliłam mnóstwo kalorii [całe szczęscie :/ ]
pozdrawiam cieplusio!
-
koło metra świętokrzyska masz dość sporo parków. Wyłaź z wyra o 5, jak ja, i atakuj ;-)
A dwa piwka, to już 720 kalorii. Czyli dzienny limit kalorii bez trzech jabłek. Fatalnie.
I jeszcze jedno: nie jesz po 18-tej, prawda?...
Powodzenia!
-
yoł...
wczoraj nic nie zjadłam, a i tak się czuję paskudnie, jakaś opuchnięta dzisiaj. nie wiem, czemu, ale az mi się odechciało wyłazić na uczelnię ... :/ pewnie jak zwykle mi się wydaje, ale trudno... ehhh dzisiaj tez mam masę spraw na mieście, więc kolejne łażenie przede mną ... już ja się rozprawię z tymi wałkami dziś im skopię tyłki. no!
do później!
-
od jutra rusza moja akcja
CHUDNE SKUTECZNIE Z ĆWICZENIAMI
wszyscy chętni mile widziani
szczegóły na
http://forum.dieta.pl/forum/viewtopi...5007&start=780
mozna włączyć sie w każdej chwili....wystarczy chcieć
pozdrawiam
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki