-
Im więcej czytam postów tym bardziej i cześciej wydaje mi się, że jestem dziwolągiem :shock: słodycze mnie naprawdę mało obchodzą, a moje wpadki to :piwsko, makaron w niedozwolonej postaci, ser żółty, nadmiar ryżu - ale jem dozwolony basmati i w ogóle jedzenie za dużo, czególnie dań na ciepło.
Powiem Ci Shalala, że ja chyba odruchowo wybieram rzeczy o niskim IG, lub średnim, wg tabelek montiego jego druga faza .... w przybliżeniu. Ze słodyczy, jedyne czemu się nie oprę to waniliowe lody
-
hejka shalala, zniknęłam na parę dni, bo mnie wciągnął wir pracy i towarzystwa :-) Wielkie dzięki za przepisy. Zupka rzodkiewkowa jest zdecydowanie intrygująca- jeszcze nie eksperymentowałam z rzodkiewką :-)
Moja koleżanka zrzuciła na Montignacu 12 kg w 3 miesiące. Trochę paranoicznie podchodziła do diety, bo wyławiała nawet malutkie kawałki marchewki z zupy, ale udało jej się :-) I utrzymuje wagę stosując wciąż glyxowanie :-) Zresztą słyszałam WYŁĄCZNIE pochlebne opinie o tej dietce i jeżeli zmuszona byłabym wybierac to pewnie też zdecydowałambym się na nią :-)
Moja dietka to ok. 1200 kcal, ale po początkowym okresie liczenia już przestałam tym sobie zawracac głowę :-) Chyba każda z nas ma na tyle wiedzy i rozsądku, żeby wiedzieć, że smalec tuczy, a warzywa wspomagają pracę jelit :-)
Trzymaj się, czekam niecierpliwie na przepisy, życze postępów w budowie i mniej pączusiów od męża:-)
-
czesc Agata!
nowy watek:D a ja dopiero teraz Cie odwiedzam...
nie moglam wczesniej...
podoba mi sie to glyxowanie...
mozesz napisac cos wiecej... bo mniej wiecej sie orientuje o co chodzi ale jakies szczegoly...
a jakie miesnie pracuja jak sie skacze na trampolinie? i ile sie spala wtedy kcal? ciekawy sposob ruszania sie:D
pozdrawiam
-
Tydzien 1- sobota
-----------------------------
Nieee no :roll: Mozna sie zalamac... Ostatnio ciagle gdzies trzeba pedzic. Dzis wyszlam o 8:30 po zakupy z moim wozeczkiem do wiekszego supermarketu, zeby wykupic cala liste. I znalazlam wszystko - na koncu 3 brakujace produkty dokupilam w sklepie ze "zdrowa zywnoscia" - to sie tu zwie "Reformhaus" (Bog wie czemu). :wink:
Doczlapalam sie do domu jednak za pozno, zeby cokolwiek rozsadnie zjesc, nie mowiac o gotowaniu zupki. Musielismy wyjechac o 11:00, zeby sie nie spoznic na termin z architektem, ktory dosc punktualnie i na krotko odwiedza nasza budowe. Chwycilam tylko jablko i jazda z domu :?
Potem zaproszeni na herbatke u mamy szwagra zalapalismy sie jednoczesnie na obiad :cool: No a ja bez sniadania, to nie trudno sobie wyobrazic, ze i kartofelki powedrowaly na talerz. Gdyby nie byly tak pieknie ubite, to bym mogla sobie nawet odmowic. Echhhh...
W kazdym razie wyglada na to, ze autentycznie zupkowac zaczne od poniedzialku. Ale przynajmniej jutro bede glyxownie jesc - nie jak dzis :wink:
Kupilam skladniki na:
- Zupke kolorowa (dla mnie)
- Zupke rzodkiewkowo-pomidorowa (dla mnie)
- Buleczki glyxowe (dla mezusia i rodzinki)
- Chleb trojziarnosty glyxowy (dla mezusia i rodzinki)
- Ciasteczka pomaranczowo-orzechowe (dla mezusia i rodzinki)
- Cevapcici z papryka, czyli pulpety z tatara w sosie pomidorowo-paprykowym (dla mezusia i rodzinki)
waszka :)
To masz faktycznie ciekawie - naprawde bym tak chciala. Potrafie sobie odmowic czekolady - rzadko mam na nia chec... i wiele innych slodkosci tez na mnie nie dziala. Ale chyba prawie kazdy ma takie swoje konkretne niemilosiernie magnetyzujace i tuczace przysmaki. :twisted: Mam tez problem z tym, co Ty w przypadku cieplych potraw - moglabym jesc az do pekniecia, ale tylko wtedy, gdy mnie nikt nie widzi. No a z tym piwskiem i zwyklym makaronem to faktycznie porzadny problem - maja bardzo pokazne IG :P Tutaj ja mam szczescie - bo piwa bardzo nie lubie (fuj), a do pelnoziarnistych makaronow juz sie przyzwyczailam i mi smakuja :cool: Co do lodow - podobno jedna galka np. na deser po niskoglikemicznym obiedzie nie robi nic zlego. Wiec smacznego !
Paula :)
Co i raz ktoras z nas jest wciagana w jakis wir - dobrze, ze u Ciebie nie jest to tylko wir pracy :wink: Bede gotowac zupke z rzodkiewka w niedziele wieczorem, zeby na poniedzialek byla gotowa. Dam znac czy smakuje - czytalam kiedys opinie, ze wlasnie ta zupka jest wysmienita. Jestem niezmiernie ciekawa. Mmmmmm... Dopisze dzis przepis na te kolorowa.
Julcyk :)
No jak tez do Ciebie sie jeszcze nie doklikalam... Ja nie wiem jak te wszystkie zabiegane i zapracowane babki potrafia tyle watkow na raz sledzic i zawsze cos dopisac. :P I to jeszcze skladnie. :!: Respekt :!: Ja jestem taaakaaaa pooowoooolnaaaa... :roll: hehe
Z tym glyxowaniem to nie jest wielce skomplikowana sprawa - ot unika sie cukru, bialej maki i zastepuje produkty z wysokim IG tymi z niskim IG. Je sie do syta - ale nie przejada. Najlepiej 3 razy dziennie, zeby byly dluzsze pauzy od insuliny - ale to tez jest zalezne od sposobu zycia. Pije sie duzo wody - najlepiej z cytryna i nie zapomina sie o choc 30 minutach ruchu dziennie. Trampolina jest niejako czescia glyxowania. Napisze w poniedzialek cos na ten temat - zeby nie potraktowac tematu pobieznie. A mozna jakos bez problemu kupic takie mini-trampoliny (100cm sednicy) w Polsce :?: Ja kupilam moja jakies 4 miesiace temu na ebay.de za 15 Euro - to bardzo tanio, bo ja sEMp :mrgreen: Skrzypi troche - dlatego mi ogolnie wstyd na niej skakac poki nie jestem na swoim. Sasiedzi pod nami moga to calkiem inaczej odebrac... :oops:
-
No pocieszyłas mnie tymi lodami
Ostanio mam raczej zdrowy napad łakomstwa - ryby wędzone mmmmmm
-
hahaha, ja tez mam problemy ze skrzypienie.. ale łózka. niestety. czuję się we własnym domu jak gestapo, które nie nasłu****e, czy ktoś nie nasłu****e, ze my TO robimy :-) opinia o rzodkiewkowej bardzo pożądana :-) ja zazwyczaj zdobywam swoje przepisy w ten sposób, że coś gdzieś lub u kogoś jem, a potem wdrażam to u siebie :-) cięzko mi przychodzi praca z ksiązka kucharska, bo nie jestem typem farmaceuty, ale eksperymentatora :-) i rybki wędzone tez uwielbiam waszko :-) nie ma to jak pasta z makreli, jajka i kiszoniaka :-) mniam :-)
-
Tydzien 1- niedziela
---------------------------
Ojojojjj... jutro wazenie i na pewno wskaznikiem nie rusze. Ale jestem calkiem happy, bo dzis bylo troche cieplej i wlozylam ciensze spodnie, ktorych nie mialam na sobie od jakiegos poltora miesiaca. I byly luzniejsze - wczesniej je cale wypelnialam, a wiecie same jak to jest wypelniac nieelastyczne spodnie i w nich np. siedziec przy stole... Ciesnie wszystko w brzuch i opinaja sie uda :? Teraz jest mnie w nich mniej - no jak nie patrzec, mam te 3 kilo mniej.
To byla dosc kuchenna niedziela. Zrobilam zupke rzodkiewkowo-pomidorowa i cevapcici na obiad. Zupka smakuje podobnie do pomidorowej - jest lekko kwaskawa od pomidorow. Osobiscie wole bardziej kremiste zupki - byla mi za rzadka po tym przetarciu przez sitko. A bardzo dokladnie przecieralam. Moze smakowac wiele lepiej z pomidorow kupionych na targu (te supermarketowe nie maja smaku). Cevapcici wyszly mi zbyt suche - to miesko po usmazeniu wyszlo za bardzo zwarte moim zdaniem. Mi wlasciwie rzydko co wychodzi w kuchni :P Wiec musze sie uzbroic w wiele cierpliwosci, zeby w ogole cos dalej probowac.
W lodowce wlasnie chlodzi sie ciasto na ciasteczka pomaranczowo-orzechowe, ktore dzies upieke, a w misce zamieszalam make z "zakwasem" na glyxowe buleczki (ma sobie tak lezec przez noc). Zobaczymy czy wyjda... :)
Echhh... moze tego sie mozna nauczyc? Bo z ciastami dlugo probowalam i juz odlozylam skrzydla, zeby ich nie zalamac... Wyjdzie mi najwyzej babka - a tez nie zawsze :oops: Dlatego tak martwie sie o te buleczki.
Paula :D
To sie ciekawie macie z tym skrzypiacym wyrkiem... My tak rok mielismy, poki nasza rozkladana sofa calkiem sie nie rozpadla :P Proponuje zejsc do parteru - na dywanik :mrgreen: zeby nie robic sobie stresu... My teraz koczujemy na piankowym materacu na podlodze - wiec nie ma szans, zeby cos skrzypnelo. hehe...
Co do zupki - to mozliwe, ze wyciagniesz z niej wiecej experymentujac, niz stosujac przepis. Fajnie miec takie upodobania kuchenne - czuje sie troche kulawa bez tych umiejetnosci... :wink:
waszka :P
Tez mialam kiedys taka faze - codziennie wciskalam kanapki z wedzona ryba, albo taka rybke widelcem. Niezbyt fajnie toto pachnie - ale bez watpienia samo zdrowie. mmmmniam :P
Dzis zjadlam:
:arrow: sniadanie: szklanka maslanki + jablko
:arrow: sniadanie II: mala porcja mussli z mlekiem
:arrow: obiad: zupa z pomidorow i rzodkiewek
oraz cevapcici + sos pomidorowo-paprykowy
:arrow: deser: kakao z miodem
:arrow: a na kolacje pewnie sprobuje ciasteczek pomaranczowo-orzechowych :P
-
To ja jestem kuchniomaniak - w czasie odchudzania brakuje mi nietylko jedzenia, ale i gotowania, kuchennych eksperymentów.
Większość przepisów light jest prosta- a tych fajnych normalnych nie daje się odchudzić. Czasem mam wrażenie, że to wszystko jest bez smaku - i korci mnie kapnąć smietanki, masełka.....
Znacie może w necie jakiś dobry serwis kulinarny, ale z daniami light?? bo ja nic takiego nie znalazłam. A jak są, to w takim bałaganie jak tutaj :roll:
-
Tydzien 2 - poniedzialek
---------------------------------
Jak obiecalam - wskaznika nie ruszam. Bo i nie ma po co. Dzis mam rowniutko 71kg, wiec nie nie spadlo, ani nic nie wzroslo. I dobrze - bo od dzis pelna piersia glyxuje.
Waszka - moze zalozymy same taki serwis z daniami light? :D Czasem jak szukam jakiegos przepisu, to widze, ze sa tez dzialy dietetyczne. Popisze od czasu do czasu jakis przepis w moich watkach - moze wyjdzie Ci to lepiej w praktyce :P Bo mi narazie jakos kulawo to idzie...
Od dzis robie 3 dni zupkowe. Bede tez probowala upiec buleczki glyxowe. Ciasto juz rosnie w lazience (bo tam najcieplej od grzejnika). Musze jeszcze ugotowac jedna zupke, bo mi tej rzodkiewkowej nie starczy (wczoraj zjeslismy troche). A propo - dzis mi ta zupka smakuje lepiej niz wczoraj :) Pewnie przejmowalam sie wczoraj za bardzo czy tesciowi bedzie smakowac. :oops:
No to nie bede pisac co jadlam... bo i tak bedzie to ciagle zupka zupka zupka :mrgreen:
Mmmmm... ta kolorowa zupka jest naprawde mniamniusna :P Tylko kolorowa to ona nie jest zbytnio - zielona z akcentami czernownymi :D
-
Salatka fasolkowo-makrelowa
80g fasoli z puszki + 1/2 malej cebulki pokrojonej w kolka + 1 pomidor w cwiartkach + sol + pieprz + 1 lyzeczka octu winnego (z bialego wina :? ) + 1 lyzeczka oliwy z oliwek + 75g wedzonego fileta z makreli. Do tego 1 kromka pumpernikla.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Frittata z kapusty pekinskiej (wyglada jak omlet)
- 1/2 malej kapusty pekinskiej (ok. 200g)
- 2 pomidory
- 50g kukurydzy z puszki
- 4 jaja
- 2 lyzki chudego mleka
- 2 zabki czosnku
- sol, pieprz
- 2 lyzki oliwy z oliwek
- lyzeczka masla
- 2 lyzki pestek z dyni
- 30g utartego parmezanu
1. Kapuste przekroic, umyc, wyciac glab i pokroic w poprzek w paski. Grubsze czesci pokroic w kostki. Pomidory polac wrzatkiem, obrac ze skorki, usunac nasionka i pokroic miazsz w male kostki. Kukurydze odcedzic na sitku.
2. Jaja i mleko zamieszac z wycisnietym czosnkiem. Pomidory i kukurydze domieszac, posolic i popieprzyc.
3. Olej i maslo rozgrzac na sredniej patelni teflonowej. Wlozyc kapuste i 3 minuty lekko smazyc pod przykryciem. Mieszanke jajeczna wylac na wierzch i bez mieszania na srednim "ogniu" smazyc okolo 5-7 minut - az spod frittaty bedzie zloto-brazowy i chrupki.
4. Frittate posypac dynia i parmezanem i pod przykryciem smazyc dalej 5 minut. :) Na pewnio wyprobuje jak juz skoncze zupkowac... Brzmi ciekawie.