-
pytalam sie wczesniej i jedyne co mi polecono to ruchy ramionami i takie tam lezenie na plecach i unoszenie powoli klatki piersiowej:)
ale powoli staram sie rozcwiczac w miare swoich mozliwosci:)
no widzisz z ta waga i okresem:) hehe to sie wydaje takei oczywiste ale jak sie samemu doswiadcza to co innego:)ja nie staje na wage bo sie boje:)moze jutro sprobuje...
a jak zdrowko?
-
a dziękuję, zdrówko już w porządku. katar jeszcze troszkę trzyma, ale ja mam katar prawie cały rok więc się już nie przejmuję :) niestety na zajęcia od tygodnia chodzić muszę, bo zwolnienie mi się skończyło ;)
masz rację, jak się patrzy z boku to się racjonalnie ocenia sytuację. natomiast jak się samemu jest w centrum sytuacji, to wszystko wygląda zupełnie inaczej hehe ja sobie wczoraj obiecałam, że na wagę wejdę dopiero tydzień po świętach. miną mi te wszystkie okresy, świąteczne jedzenie i inne czynniki stresująco zwiększające masę ciała i wtedy będę włazić na wagę. ciekawe tylko czy wytrzymam w tym postanowieniu :)
hmm jeśli chodzi o ćwiczenia to w sumie niewiele Ci polecili... ale z drugiej strony lepsze to niż nic...
-
nio ja tez przez pol zycia mialam katar:)rozumiem Cie doskonale:)ale pozniej jakos mi minal i teraz mam rzadko...tfu tfu:)
ja dzis stanelam na wage, nie wytrzymalam...i waze 53 czyli przytylam...i sie wkurzylam i dzis juz kolacji nie zjadlam...no i cwicze tyle ile moge...
heh no mam nadzieje ze wytrwasz bez stawania na wage choc to strasznie trudne co??:)
no mykam do nauki...jeszcze tylko kilkanasie dni...eh wytrzymam :)
dzieki ze jestes:*:*
-
proponuję podpisac tu umowę o niestawaniu na wadze do 3 kwietna :D wtedy już będziemy po świętach, długo po świętach, odreagujemy świąteczne "obżarstwo" i najwyżej wtedy będziemy się stresować. na razie wytrzymuję bez stawania na wadze. trochę pomogło mi w tym to, że nie było mnie w domu.
miałam niespodziewaną przejażdżkę po Niemczech ;) 40 minut przed wyjazdem dowiedziałam się, że jestem potrzebna i że jadę ;) uwielbiam takie wyjazdy. w 1,5 dnia zrobiliśmy ponad 3000 km. pupcia to mi normalnie odpadała.... a spać jeszcze mi się chce... ale nie żałuję, było rewelacyjnie, i miałam okazję widzieć wiosnę, za którą tak tęsknię :) w Niemczech kwitną stokrotki.... miodzio :D
ale przyznać muszę, że ciężko wytrzymać bez stawania na wadze... jak wróciłam to była moja pierwsza myśl... ale trasa była niskokaloryczna ;) bo na prowiancie wziętym z domu więc od tego nie przytyję i wyrzutów sumienia nie mam ;) hihihi
ucz się grzecznie, ucz
jakbym mogła się przydać jako korepetytor z czegoś to jestem do usług hehe ;)
-
zdaje się, że jeszcze nie pytałam -> na jakie studia się wybierasz?
-
hej..
kurcze brakowalo mi Ciebie przez te dni jak forum bylo nieczynne:)
ale Ci zazdroszcze wyjazdu do Niemczech ...ja tam nie bylam dwa lata i teskno mi juz:)
ale na szczescie rodzinka z Niemiec przyjezdza na swieta:)
heh dzieki za oferte pomocy:)jak tylko bede miala problem to bede do Ciebie pisac...a co Ty studiujesz?bo chyba nie pisalas mi..
ja sie wybieram albo na chemie do gdanska(ostatecznosc) albo na dietetyke do warszawy...eh bardzo bym chciala te dietetyke studiowac...maturke zdaje z matmy chemii i bioli no i anglik i polak...a za tydzien mam konkurs chemiczny w gdansku i strasznie sie boje...
hehe no ja nie wytrzymalam i stanelam wczoraj na wage ale ni ebede tego robic to mnie tylko dobija:)
cwicze brzuszki i nawet zaczelam miec mniejszy..jakis ksztaltow nabiera:)i to mnie podtrzymuje na duchu:)
no i wiosna zaczyna byc czuc...
pozdrawiam i sciskam:)
-
to dobrze, że mnie nie było, bo nie wytrzymałabym bez forum siedząc w domku :) okropne uzależnienie :)
studiuję ekonomię.
ale w LO byłam na biol-chemie :)
zastanawiam się czy nie zacząć drugiego kierunku od przyszłego roku. myślałam o administracji. tylko nie wiem jeszcze czy wystarczy mi zapału...
dietetyka fajna rzecz. szukają teraz dietetyków, bo odchudzanie stało się b. modne ;) ale jak długo to potrwa...
chemia mi się zawsze b. podobała. bardziej niż biologia. jak masz jakąś fajną wizję na przyszłość (czytaj: jeśli nie wylądujesz w byle jakim laboratorium) to mogą to być całkiem fajne studia :D
już zaczynam trzymać kciuki za konkurs chemiczny! wierzę w Ciebie, na pewno dasz sobie radę :D z resztą byle kogo na konkursy się nie wysyła, więc musisz być w tym debeściak :))
w ramach czucia wiosny kupiłam sobie dzisiaj truskawki. co prawda 7 złotych za takie malutkie pudełko, ale tak mi się już chce...
i kupiłam szczypiorek, koperek, biały serek. będzie pyszny twarożek na kolację :D
buziaczki
-
hehe ja tez jestem w biol-chem to widze kolezanke po fachu mam:)
jesli chodzi o studiowanie chemii to wlasnie przez to ze pozniej moge wyladowac w nudnym laboratorium to mnie odstrasza troche...a dietetyka fajna rzecz:) i ponoc studia sa bardzo ciekawe:)
no i chemie tez wole od bioli bo strasznie nie lubie kucia na pamiec...no a w bioli wiecej trzeba wkuwac chemie wystarczy zrozumiec i 90% nauki ma sie za soba:D
jesli czujesz ze dalabys rade to bierz sie za drugi kierunek...moja siostra studiuje dwa i jest bardzo zadowolona:)ale to Twoja decyzja wiec ja nie bede tutaj heh niczego radzic:)
heh ja tez ostatnio mialam szczypiorek w domu a rodzice wyhodowali salatke w doniczce!!i tez wiosne zaczelam czuc w swoim jedzonku:)eh gdzie te czasy ze mozna sobie ogoreczka od babci z ogrodka zjesc:)jak ja bym chciala juz wakacji!!moj rowerek czeka...a wlasnie lubisz jezdzic na rowerku?ja kocham:)
lece trzymaj sie cieplo
-
z rowerkiem u mnie jest tak:
w podstawówce dostałam "wymarzonego" górala. teraz uważam to za szczyt głupoty, no ale jak się ma 8-10 lat to nie pogada... problem polegał na tym, że rower był różowo fioletowy i miał potwornie niewygodne siedzenie, które przy dłuższej jeździe powodowało odparzenia i otarcia wew strony ud... porażka generalnie. ale rower jest z tych "dorosłych", dużych, więc pożyczałam go tacie, który z mamą czasem wybierał się na przejażdżkę, no i tak powoli ten rower do taty przyschnął ;) a ja zostałam bez rowerka, ale też bez większych ciągot w tym kierunku...
zmieniło się to rok temu, kiedy zaczęłam dbać o siebie, poczułam wiosnę i stwierdziłam, że przydałby mi się jakiś tani środek lokomocji. padło na rower :) szukałam odpowiedniego chyba ze dwa miesiące, w sklepach, katalogach, internecie. a kiedy już upatrzyłam, okazało się, że są ogromne problemy, żebo go zdobyć. już prwie byłam pewna, że trzeba bedzie kupić coś innego, jak wysłałam @ do dystrybutora na Polskę, napisałam, że sklepy firmowe wypięły na mnie pupcie, napisałam na jakim rowerku mi zależy i dlaczego i... po 3 tygodniach rower był u mnie :) na dodatek kupiony po cenie hurtowej, czyli takiej jak dyrtrybutor dostarcza do sklepów, jako rekompensata za fatygę i wytrwałość w zdobyciu właśnie tego rowera :D rodzice przywieźli go z warszawy jakiś tydzień przed wielkanocą :D
niestety w Polsce nie można jeszcze kupić prawdziwych "holenderek", ale ten rowerek jest właśnie w tym stylu - miejsko-szosowy, z damską ramą, bagażnikiem, zamontowałam mu koszyki z tyłu i z przodu, bo to wygodniejsze, niż bagażnik... :D jest superwygodny, superszybki, śliczny i najukochańszy, a w ogóle to jestem z nim mocno związana emocjonalnie i mogę o nim gadać godzinami w samych superlatywach :D rozmarzyłam się... :wink:
obiecałam sobie, że pierwszego kwietnia rowerek będzie wyczyszczony, kółka dopompowane jeśli będą tego wymagać i w drogę :D
teraz jeszcze namawiam swojego chłopaka, żeby kupił rower. zawsze to raźniej we dwoje. samej nie zawssze się chce gdzieś jechać, a czasami to po prostu niebezpieczne. a we dwoje - podwója mobilizacja, podwója radość i wszystko razy dwa :)
jak sobie siostra radzi z dwoma kierunkami? jeden dziennie a drugi zaocznie, czy oba dziennie? oba kierunki na tej samej uczelni? dopytuję, bo róbuję sobie wyobrazić ile by mnie to wysiłku kosztowało....
-
hehe no wlasnie ja tez dostalam swoj rowerek taki czarny ale kocham go jak nie wiem:)hehe ciekawe jak sie mozna przywiazac do zwyklego roweru:)
moj chlopak tez niestety nie ma ale jak trzeba to zawsze cos wykombinujemy i jezdzimy razem:)
siostra studiuje oba dziennie i na jednej uczelni we wroclawiu..pierwszy kierunek to gospodarka przestrzenna a drugi geodezja..i co najciekawsze mysli tez o 3:)wiec jesli tylko masz odpowiednia ilosc zapalu to sie nie zastanawiaj:)
mam pytanko ...jak sie stresuje to jem i tyje..czy Ty masz jakis swoj sposob na stres??bo to jest czasami silniejsze ode mnie...