Nawet nie wiem czy w takiej kondycji psychicznej...powinnam cokolwiek zaczynać
Mam jednak nadzieję...ze pisanie tutaj przyczyni się choć trochę...do zwiększenia motywacji.
Muszę...i już!!!
Całkiem niedawno tak pięknie udało mi się schudnąć....z 85...na 55....
Byłam zachwycona...jednak wachania hormonalne...dały o sobie znać..pomalutku zaczełam sobie tyć....no i ....65 Jestem pod opieką lekarza...dzisiaj zrobiłam jeszcze dodatkowo..hormony tarczycy...w piątek wyniki..
Ja wiem...to może nie tak wiele...ale czuje się fatalnie...może dlatego ,że juz teraz wiem jak to jest..jak nic nigdzie nie wystaje
Miało być od poniedziałku.....i lipa....
Dziś wtorek.....rano...serek 3% wiejski...i dwie tekturki....obiad...warzywa na patelnię z ryżem(mrożonka)....no a potem.... kawałek ciasta...i orzeszki solone....no i....dół ...Miałam chodzić na spacerki ...od poniedziałku...nie byłam ani razu
Nie wiem nawet po co to pisze.....może taka spowiedź jest mi poprostu potrzebna