Ciagle jeszcze nie osiagnelam docelowej wagi, ale zrzucone 37 kg to dla mnie spory (ogromny!!) sukces. Dlatego pozwalam sobie na wpis rowniez na tym forum. Mam 34 lata. Zawsze bylam gruba, i w niczym mi to nie przeszkadzalo - w zyciu, w szkole, w pracy. W doroslym zyciu wazylam ok. 85-88 kg, nosilam ciuchy w rozmiarze 46-48 i nie narzekalam na nic. Dwa lata temu z powodu ogromnego stresu na tle pracowym rzucilam sie na jedzenie - zarlam non stop, codziennie. Efekt - po 3 miesiacach spodnie w rozmiarze 48 utknely mi w polowie ud. To mnie otrzezwilo, zwazylam sie u lekarza - 105 kg. Mam 159 cm wzrostu, wygladalam jak potwor! Powiedzialam sobie, ze musze cos ze soba zrobic. Kupilam poradniki dietetyczne, tabele kalorii, gazety o odchudzaniu. Przystopowalam z jedzeniem - jeszcze nie bylam na diecie, ale juz nie zarlam jak opetana. Po slubie mojej siostry (nie pytajcie, jak wygladam na zdjeciach) zaczelam odchudzanie - od diety kopenhaskiej, po 2 tygodniach przeszlam na 1000 kcal. Po szesciu tygodniach bylam lzejsza o 10 kg. Potem nie bylo juz tak szybko oczywiscie, 20 kg pozegnalam po roku, nastepne 7 kg tracilam przez 8 miesiecy - waga co chwile robi przestoje, od kilku miesiecy nie mam czasu na sport, wiec nawet nie oglaszam wszem i wobec ze sie odchudzam.
Zamierzam teraz w ciagu kilku miesiecy pozbyc sie reszty kilogramow, ale jesli okaze sie ze bedzie to trwac jeszcze rok, tez sie nie zmartwie - przyzwyczailam sie do mojego nowego trybu zycia, sposobu jedzenia. Nie marze o dniu w ktorym bede mogla skonczyc diete, bo tak naprawde w pewien sposob nie skoncze jej nigdy - nigdy juz nie bede sie obzerac i leczyc stresow jedzeniem.
margolka
Zakładki