Od 5 rano na nogach - i nie żebym musiała, ot tak niechcący się wstało i już nie dało się usnąć I jeszcze tak strasznie się czuję przez ten okres - jak nigdy właściwie Obym już go miała za sobą.

Wczoraj dołożyłam do listy zjedzonego marcheweczkę, a od godziny 17 piłam, piłam i piłam - nie żeby uspokoić głód (nic nie czułam nawet), dużo mówiłam po angielsku tak że aż sucho się w gardle robiło (ostatnio złapałam się na tym, że jak budzę się rano, to koniecznie z jakimś słówkiem angielskim na ustach ). Niestety nic nie poćwiczyłam - nie dało się

Wiele ludzi ma coś takiego, że gdy się zako****e to przestaje myśleć o całym świecie i skupia się tylko i wyłącznie na tej osobie, zniedbując przy okazji naukę, życie, dietki etc. Ja mam inaczej - druga osoba tak mnie 'nakręca', że (mimo iż normalnie mam masę energii i wszędzie mnie pełno ) działam ze zdwojoną siłą. Gorzej jest, gdy coś nie wychodzi... Wtedy kobinuję, nadinterpretuję i wszystko zawalam. I ostatnio mam taki okres - ale niestety, muszę z ręką na sercu przyznać, iż to wszystko przeze mnie. Mam nadzieję, że uda mi się to wyprostować i znów cieszyć się życiem. Z Nim. Bo jestem strasznie trudna i niełatwo mnie czasem zrozumieć, tym bardziej, że nie otwieram się zbyt łatwo na ludzi (chodziaż łatwo nawiązuje kontakty itp., jednak tylko nielicznym pozwolę 'podejść' bliżej). I często przez owijanie w bawełnę, powstają nieporozumienia, które tak wszystko komplikują Ale jestem dobrej nadziei (och! zawsze byłam, jestem i będę niepoprawną optymistką), widzę światełko w tunelu, które może uda mi się na nowo rozdmuchać. Małymi kroczkami uda mi się

Dziś zjadłam jak na razie 2 marcheweczki i wypiłam zieloną herbatkę. Nie mam na nic więcej ochotę, więc nie będę w siebie wpychała.

Na pewno pojawię się później. Powodzenia w dietkach I miłego miłego dnia

Witaj nowy dniu!