ja tam nie wiem:) właściwie to nie jestem przekonana czy wy wszystkie rzeczywiście jesteście grube i musiscie sie odchudzac czy tylko po prostu jestescie takimi freakami jak niektóre moje kożelanki:) no bo nie powiem zebym ja była całkiem normalna:P ale od jakiegos czasu tu zaglądam i czytam sobie wasze posty i tak sobie mysle ze jestescie głupie co niektóre. bo jak tak na siebie patrze to i owszem jest tam jakis tłuszcz bądz co bądź zbędny ale zeby tak shizowac?? no nie wiem.
ja w sumie cały czas mówie i mówie ze jestem gruba itd ale wiecej mówie niż sie naprawde tym martwie. mam 168cm wzrostu (tak twierdzi przynajmniej higienictka u nas w szkole) i waze 62 kg tak mniej wiecej. i w sumie to sie z tego ciesz. chociaz chciałabym ważyć mniej (no tak 56max :P) ale zawsze sobie myśle ze przeciez w lipcu 04 wazylam 72 wiec jest fajnie...a zaraz potem widze ten tłuszcz i znówu : " ale jestem gruba" nie wiem ...
bezsensu to tu napisałam bo najpierw pozmierzowałam a potem to samo powwiedziałam ja:)
no dobra. to moze lepiej wy mi powiedzcie jak to zrobic zeby zrzucic jeszcze te 6kilo?? bo ja juz sama nie wiem co robic. schudłam te 10 i w sumie nic dalej jakos sie to nie zmienia.. tzn niby sie zmienia i tak mniej wiecej i niby sobie chudne przez cały czas po troszke jakos tak nie chudne..
ale wakacje juz tuz tuz a ja ciągle mam wielki tyłek..:/ ajajaj...
wiem. jestem wariatka. nie szkodzi. :P
pozdrawiam wszystkie wariatki:P
Zakładki