-
Wiecie co wam powiem: te koleżanki tasiemca nie mają, tylko pewnie dużo się ruszają, albo po prostu nie dojadają w domu. Ja czasami jak widze ile jedzą szczupłe dziewczyny to tyle co kot napłakał: np. jedna to troszeczkę płatkow z mlekiem (albo i nic) w szkole bułka w domu chudziutka zupka na kolacje jakaś jedna kromka z padliną. Wg. mnie to dieta odchudzająca ;).
A z drugiej str. nawet jak taka Ci je 3tys. kcal to jej na starość dobrze nie prosperuje ;), cukrzyca albo nadciśnienie jak nic.
-
własnie chodzi o to,ze ruszaja sie tyle co ja i w domu tez jedza wieczorne obiadki :?
malaam-->nie wiem czy tak fajnie,nie chciąlm zostac na studiach w moim miescie,a niestety tak wyszlo :? nie martw sie ,napewno gdzies sie dostaniesz :) :!:
-
Bakomciu- takie życie, nie ma co nad nim płakać bo nic z tego nie wyjdzie.
-
i ja mam "kolezanki z tasiemcem"
ania, paulina, edyta.- jadly co chcialy i w duzych ilosciach. naprawde co przerwe bułka słodka czy paluszki z sezamem. paulina miala słabość do tych batonow ket-katow...pozerała nawet 3 w szkole (liczylam dyskretnie)
u nas w szkolnym sklepiku hitem pod koniec mojej edukacji stały sie kanapki. pani jednego dnia narobila 50 na spróbowanie czy zejdą....a potem szlo 500sztuk.
biala duza bułka..margaryna. salata, ser, wedlina, pomidor ogorek= zawiniete w folie aluminiową lub w papier sniadaniowy. jeju...hit! zwykle kanapki... :roll:
i ja sie obzerałam...
teraz tez pekam... mama spi, nazeczony jeszcze nie wrocił z pracy...to sie napchałam...lody, czekolada, z kilo ciastek, pol litra mleka, puszka groszku, kilka plastrów salami, 3 kromki, jogurt....
to sie chyba nazywa kompulsywne jedzenie :roll:
pomocy!
-
no chyba właśnie tak się nazywa :?
też to znam :( 5 dni dietki, weekend obżarania się, 5 dni dietki... i tak w kółko :roll:
straszna sprawa... teraz pierwszy raz jakoś długo się trzymam :) ale może dlatego, że dzienny limit ustawiłam na poziomie 15oo kcal i przez to nie zdarzają mi się takie wielkie napady :)
wcześniej myślałam, że jak najszybciej, jak najwięcej... teraz przemyślałam sprawę i doszłam do wniosku, że nie warto, przynajmniej się nie męczę i nie przejmuję za bardzo wykroczeniami poza limit :D na przykład dzisiaj zjadłam 18oo :P i chyba krzywda mi się od tego nie stanie, no nie?
chudnę sobie o,5 kg na tydzień, czasem nawet kilogram, w te wakacje jeszcze laska nie będę, może trochę mniejszy kotlet :P ale za to za rok wszytskim pokażę :P
-
cześć :) ale wcześnie dzis wstałam,nie mogłam juz lezec bo wszstko mnie swedziało,chyba jakies uczulenia mam :? byłam wczoraj na imieninach,ale mimo to dieta nie legła całkowicie w gruzach,moze napisze wszystko co zjadłam:
-szklanka kubusia
-musli z jogobella light +6 sliwek suszonych
-2 jabłka
-cappuccino(gorzkie nareszcie :) )
-4 korniszony+ziemniak+2 kawałki smazonej ryby
i na imieninach:
-kawałek sernika na zimno
-troche%(szampan i piwo)
kcal nie policzyłam,nie chciało mi sie juz,ale chyba źle nie było co :?:
Aania19-->tak to się nazywa,ja tez na to chyba cierpie :? bardzo jestem ciekawa,jaka jest tego przyczyna,no bo chyba jakas być musi :?
W ogole moja kolezanka radziła się dietetyka ostatnio i mi powiedzial mniej więcej co sie powinno jeśc,czyli tak:rano po wstaniu z łózka najlepiej tylko sie czegos napić,jakiegos soku,ale najlepiej nie jakies miksy tylko z samej marchwii,albo innych warzyw,do tego zjeśc 10 suszonych sliwek namoczonych poprzedniego dnia.Potem gdzies o 10 cos białkowego,głównie chodzi o to w każdym posilku,zeby nie łaczyć białka i weglowodanów,no i nie jeśc zadnej chemii,cukru,alkoholu,w sumie to wszystko wiedzilam,tylko zdziwiło mnie to znikome śniadanko :)
sprobuje sie tego trzymać 1200 kcal+niełaczenie :)
buziaki:*****
-
dzis pierwszy dzien nauki normalnego jedzenia
zjadlam na sniadanie
3 plastry salami i 2 kromki chrupkiego pieczywa.
:D
zobaczymy czy sie nie rzuce wieczorem na zercie. Panie! pomóż, daj mi siły!
-
Bakomciu- moim zdaniem ładnie :). Ja dziś też musze się pochwalić, bo nic nie zgrzeszyłam :).
-
No i sie tym moim niby normalnym jedzeniem doigrałam,znów ważę 58 kg :? tylko,że chyba ta waga zaniża,czuje się gruubo :(
dzis zjadłam 1240 kcal,do 17 wszystko zero słodyczy,ale i tak czuje,ze to było za duzo :?przeraza mnie perspektywa wypadu na plażę z kolegami :? musze zacząc sie czyms smarowac,bo moje uda sa jak galereta :? brzuch zreszta nie lepszy,zero mięsni,bleeeee :?
wkurza mnie te całe ciepło,jak ja załże krótkie spodenki :(
sory,ze tak smece,ale mi źle,ide cwiczyć,potem zamelduje ile nawojowałam
:)
-
Bakomciu, nie popadaj w paranoję!!! 1240 to nie jest dużo, tym bardziej,że nie jadłaś słodyczy! Do wakacjii jeszcze sobie troszkę poćwiczysz i twój brzuch i uda przestaną byc galaretą :D A nogi masz spoko, więc wizja spodenek niech Cię nie przeraża :wink:
Pozdrowiam :*