-
Ojej, trzymam kciuki za pralkę :D
A ja sama jestem, z kotem znaczy się. Mąż w pracy, syn od dzisiaj z dziadkami nad jeziorem Partęczyny.
Gdy zadzwoniłam do nich ok. 17, to lało jak z cebra i była burza.
I u nas w W-wie ciemno się zrobiło bardzo i grzmi, idzie burza!
-
Poćwiczyłam: 3x8min i leje się ze mnie. Wymordowało mnie to na tyle, że nie jestem w stanie już nic zjeść. Co najwyżej pić, duużo pić.
Kasiu:mąż wrócił, a w mniędzy czasie pralce przewszło. i jak omn ma mi teraz uwierzyć, z eona wydaje zapachy. :roll: Zazdroszczę burzy, przynajmniej zasnać jaość będziesz mogła, bo u mnie to będzie graniczyło dziś z cudem. O 19:30, na ogólnomiejskim termometrze było 30 stopni. I synowi twojemu zazdroszczę, oj jak bardzo.
-
Emilko, ta burza nas po prostu oszukała. Pogrzmiało trochę, pobłyskało się i ... tyle.
Nie spadła nawet jedna kropla deszczu :? :(
Może jeszcze coś się wydarzy, co choć trochę oczyści powietrze, ale póki co dalej jest przeokropnie duszno.
Ja też zazdroszczę mojemu Tomkowi, 2 tygodnie nad jeziorem, żyć nie umierać :P
Jeszcze miesiąc temu, kiedy było wciąż zimno, martwiłam się, że nie będzie miał pogody, że będzie zimno itd. a tu proszę, upały!
Tym, którzy wyjechali gdzieś nad wodę zazdroszczę a tym, którzy zostali w mieście i muszę pracować, a więc i nam - współczuję.
Ja chyba też nie zasnę w tej duchocie, ufff :?
-
Emilko, u mojej babci na termometrze na balkonie, ocienionym od parasola wczoraj w ciągu dnia było 34 stopnie. Bez komentarza. A z burzą było dokładnie tak jak napisała Kasia. Ani kropla nie spadła. Z resztą, nawet jakby spadła to pewnie by wyparowała zanim uderzyłaby o ziemię ;)
Miłego dnia!
-
Dzień dobry!
Wpadam z chłodzącymi życzeniami miłego dnia :D
Nie damy się upałom, dietę wytrzymujemy a upały nam straszne? Nie, jesteśmy twarde i wytrzymamy :lol:
-
No tak opisałam się rano i wszystko wcieło.
Pogoda jak wczoraj, a nawet gorzej. U Was nie popadało, a o mnie tak. No pocieszenie powiem, że nie pomogło. Jest parno duszno, a powietrze stoi. I pierwszy raz nie jestem przerażona, że pranie wywieszone za okno zmokło.
Na sniadania był chleb razowy z sałata i pomidorem. Tak w ramach zrywania z serkami. Odczekałąm trochę i teraz piję, pomału ale cały czas.
Kasiu:Oj nad jezioro bym pojechachła. jedyne co mnie odstrasza to komary. Wielkie, paskudne, natrętne. Noc im nie przeszkadz, ani deszcz, ani upał, ani słońce. W długi weekend pokąsały mnie tak, że do dziś mam ślady. Komary w taki upał to koszmar.
Zosiu:no tak. I jak przy takich temperaturach funkcjonować. Zwłaszacza w pracy. Ja jestem o krok od mdlenia. :?
-
Emilko, mam nadzieję, że nie zemdlałaś :)
Co do komarów, to rzeczywiście koszmar w taki upał, mnie jakoś nigdy mocno nie cięły, chyba moja krew im nie smakuje :lol: ale szczerze ich nienawidzę.
A Ty kiedy się wybierasz na urlop?
-
Emilko, nie mdlej. Trza zacząć nosić ze sobą wachlarze. I koniecznie jakieś czapki czy inne chustki.
-
to chyba nie dla mnie... :shock:
-
Uf, zaczeło wiać. Prawie jak wichura. Mam nadzieję, że skończy się to burzą, albo chociaż kapuśniaczkiem.
Przeszłam się chwilę po dworze i był to zdecydowanie zły pomysł. Jest potwornie.
Teraz już się nigdzie nie ruszam, siedzę w przeciągu i się nawadniam.
Całe szczęście, ze nie mam delegacji, bo oznacza to białą blzkę, spodnie w kancik i zakryte buty.
Zosiu:nie mdleję, al enie czuję się najlepiej. W razie jakiejś większej afery zemdleję. Np. za godzinę mam telekonferencję, ajk będą na mnie krzyczeć, to kto wie :wink:
Kasiu:niestety urlop zaplanował mi zakład. Na pierwszą połowę sierpnia. Ale jak na razie nie jest powiedziane, ze będę miała, bo np. może się coś dziać...
A z komarami to masz szczęście
Foremciu: dla mnie też nie, ale co robic :wink: [/b]