-
Maladie, szanuje Twoje zdanie i nawet przyznam,ze jest sporo racji w tym co mowisz,ale nie we wszystkim:] i sorry,ale nie poczulam sie milo gdy nazwalas osoby z tego watku"zgromadzeniem anorektyczek". Hmm po pierwsze nawet jesli pare osob , ktore tu sie wypowiadaja maja problemy z jedzeniem i rzeczywiscie otarly sie albo tkwia w tym paskudztwie to nie trzeba mowic do nich w ten sposob.Chyba przyznasz,ze nie bylo to mile sformulowanie...a anoreksja to choroba, nic przyjemnego, nikt nie chce na nia cierpiec... Dziewczyny z nia walcza,probuja sie wyrwac z tego swinstwa...i to jest najwazniejsze
A druga sprawa- nazywajac tak osoby z tego watku- okreslilas anorektyczka rowniez mnie(w koncu sie tu wypowiadam) No coz..jakos nie wydaje mi sie abym miala problemy z jedzeniem:]...
A juz z innej beczki. Dzisiaj mialam ladny dzionek jedzeniowy. bez napadow i zadnych takich :) bez podjadania itd. Rowniusio rozlozone,czeste posilki. Zdrowe papu :) Normalnie wzorowo :lol: Ach,musialam sie pochwalic;P
Acha a na polowanie na kapcie wyruszam juz wkrotce... :twisted: Jak bedziecie widzialy krecaca sie po sklepach dziewczyne, ktora wedruje od stoiska do stoiska z kapciuszkami to mozecie byc pewne,ze to ja :wink: :lol:
A teraz ide zrobic sobie objadek :) Papa. Piszcie co u Was :)
-
No czesc dziewczynki...ehh wiecie jak ja miałam tak tak miałam anoreksję to sie bałam ze herbata ma kalorie .... :/
A co do okresu to jak przytyłam z 45 na 47,5 to mi wrócił :D Nawet nie wiece jak sie cieszę :)
A z jedzonkiem dzisiaj nie najlepiej...rano grahamka z 2 łyżeczkami miodku,potem w szkole kawa z mleczkiem,i az do 16 nic :oops: A obiad oszukany bo nie bylo rodzicow i zjadłam moze ze 2 łyzki kaszy gryczanej z odrobinką sosu,zupe wylałam do kibla i zamiast niej zjadlam kawałeczek bułki z seriek szczypiorkowym i drugi jeszcze mniejszy kawaleczek z miosdkiem i szklankę kawy i 3 suuuper ciagnace sie krowki :roll:
No cóż :oops:
-
Nie chcę nikogo obrażać, nazywając go "anorektykiem" czy "anorektyczką", bo nie uważam tego określenia za pejoratywne. Po prostu uważam, że sporo osób tutaj ma takie czy inne problemy z odżywianiem i szuka nie tyle wsparcia duchowego, co usprawiedliwień.
Anorektyk to mniej więcej to samo, co "osoba chora na grypę", a nie palant, nie?
Mniejsza.
mala04 - mam tylko jedno pytanie, bo nie pamiętam, naprawdę. Nie sposób zapamiętać tyle stron wątku. Masz okres? Miesiączkujesz normalnie, nie odbija się niska waga na twojej cerze, paznoksiach, włosach? Bo jeśli cokolwiek z tego szwankuje - waga nie jest optymalna.
Przecież wygląd fizyczny to nie wszystko, prawda?
worry - mam nadzieję, że te depresyjne nastroje nie zdominują Ci całej jesieni; zgadzam się z tym, że bardzo łatwo wpaść w chorobliwe uwielbienie dla wydzielanego sobie z lekarską precyzją jedzenia. I że przerzucić pojęcie "przyjemność" na coś innego jest trudno.
-
Jedzenie jest przyjemne to fakt, ale teraz już nie mam tak, że zjem śniadanie i już sobie myślę jak fajnie, co sobie zrobię fajnego na obiad i myśli nie krążą mi tak w okół jedzenia.
A z tym nastrojem depresyjnym to mam nadzieję, że wkrótce minie, ale jakoś ostatnio coraz mniej wierzę w nadzieję lub ludzi, ale nie zamierzam się odwracać od innych bo to by tylko pogorszyło sprawę. Eh i jeszcze nie wiem może jakaś głupia jestem, ale myślę sobie nad takimi chwilami, nawet błachostkami, zwyczajami z dawnych lat, o czymś co było i już wiem, że nigdy nie wróci i smutno mi:( Ahh a co do ludzi to parę razy tak NAPRAWDĘ, NAPRAWDĘ chciałam im się zwierzyć, ale oni zamiast słuchać zaczynai znienacka rozmowę na jakiś błachy temat. Więc zrezygnowałam z prób zwierzania się. Wysłu****ę innych, pomagam, radzę, a oni nawet nie widzą, że jeszcze nigdy... NIGDY nie mówiłam ich o moich uczuciach i tym co jest we mnie.
Idę to kościoła, zajrzę do was jeszcze jak wrócę:*
-
hej dziewuszki:***
dawno mnie tu nie bylo
widze ze sporo sie u was dzieje...z reszta u mnie tez.
Meladie, byc moze to ze to jest watek anorektyczek jest prawda. albo chociaz po czesci, bo wystarczy, ze ja tu jestem, a mam anoreksje i to jak sie ostatnio okazalo zaawansowana. wisi nad mna szpital :cry: . nie tyje..nadal 40kg.dlaej mam glupie mysli, dolki i doly...dalej wpadam w histerie i mam obsesje na punkcie jedzenia.
ale nie jest powiedziane ze ktorakowlwiek dziewczyna, ktora wypowiada sie na tym forum jest, lub byla chora. po prostu wszytstkie znalazlysmy sie w trudnej sytuacji po schudnieciu. w sytuacji leku, zwiazanego z przytyciem, jakiejs bezradnosci, co dalej...i lepiej lub gorzej radzimy sobie z takim stanem.
co do okresu, alessa ma calkowita racje. jesli nie przytyjemy, nie wroci. tak powiedzial moj lekarz. nie ma cudow.
aha- i jeszcze jedno-alessa, jestes dla mnie swego rodzaju wzorek. jak mimo obaw i jakis trudnosci, ktore zawsze sie zdazaja, schudlas, wyszlas z diety i jestes normalna zdrowa dziewczyna. potrafilas skonczyc. potrafilas z tego wysc. podziwiam cie za to :)
mnie czasem kusi jakies oszustwo. szczegolnie dlatego, ze jstem non-top pod kontrola i jak juz mam okazje to az by sie chcialo wywalic to zarcie, albo chociaz jakis maly przekret. wystarczy, ze pojawia sie nadzieja, ze ktos mnie nie kontroluje przy posilku, a juz 1000 mysli na minute i pomyslow na jakis skok w bok. ale staram sie je odpedzac, bo jezeli nie przybedzie mi w najblizyszym czasie (tj. tydzien, a w sumie to TEN czwartek) ten kilos to wlos na ktorym wisze, i ktory pozostal mi do szpitala moze sie przerwac...a to dopiero bedzie tragedia i kompletne zalamanie ;/
w ostatnia niedziele....nie chcialam zjesc jajecznicy...wmusili, ojciec nie potrafi zrozumiec, ze to jest choroba, ze wlasnie na tym to polega ze ja NIE WIEM dlaczego nie potrafie normalnie jesc , chcobym chciala. bo im dalej jestem od tej wagi, ktora powinnam miec, tym wiecej moglabym jesc. a wydaje mi sie ze bedzie na odwrot. ze im bede blizsza zakonczenia tego <tuczenia> tym latwiej jedzenie bedzie mi przychodzic. chcialabym moc zjesc bez ogrodek te paczke chipsow, boatona, zapiekanke.....nie zaszkodziloby i 5 dziennie, a nawet pomoglo w tej sytuacji. ale NIE POTRAFIE :((
bylam u doktorka na wazeniu i dalej 40. w ten czaartek znow wazenie.
chce miec za soba juz ten pierwszy kilos. przytyc i wiedziec, ze nic sie nie stalo zlego!! nie jestem gruba, nie mam rozstepow, sysko gra.
worry ja tez ostatnio mam takie nastroje. moze to tez jest zwiazane z pora roku. zima idzie :wink: czesto wspominam chwile, ktore juz nie wroca. tymabrdziej po tym, jak mi psycholozka powiedzila ze moj stosunek do jedzenia bedzie lepszy, ale juz NIDGY nie taki jak kiedys.
a rok temu bylam na szpitalnym oddziale. wazylam przeszlo 20 kilo wiecej. ale bylam szczesliwa.
worry, tez mi sie wydaje ze ludzie pozostawiaja mnie sama z moimi problemami, ze nikogo nie onteresyje co sie ze mna dzieje. tylko na okraglo latam i troszcz sie o tylko innych. a czas zatroszczyc sie o siebie. nawet mi to psycholozka powiedziala. i mowila tez ze z nami tak to wlasnie jest, ze boimi sie poprosic o pomoc...i ze wszytstkim chcemy radzic sobie same i wydaje nam sie ze musimy.
jestem tym wszytstkim juz b.b.b.b.b. zmeczona. brak mi sil... tyle nauki, obowiazkow, a na mnie sie zwalila jeszcze ta cholerna anoreksja. to jest jak walka z wiatrakami!!! ale dziewczyny, musimy miec waleczne serca i isc do przodu, no nie :D
ale dluuuugasny ten moj wpis ;p mam nadzieje ze jeszcze nie zasnela zadna jak to czytala :wink: 3majcie sie buziaki:*** w czwartek wazenie, boje sie :cry:
-
Kasiooniu ja wiem też miałam takie lęki na początku, ehh jeszcze byłam całe wakacje poza domem pod nadzorem innych i nie było możliwości musiałam jeść wszystko to co inni. Oczywiście było mi z tym żle, ciągle miałam jakieś paranoje, że tyję, chociaż chciałam bardzo przytyć, ale jak pisałas to jest choroba, samymi chęciemi trudno sobie z tym radzić. Wtedy stałam przed lustrem, mogłam policzyć swoje żebra, kości, wiedziałam, że trzeba to zmienić, ale to nie byłoi dla mnie takie łatwe. Ciężko jest przełamać tą blokadę lęku. I przez tą blokadę pomimo, że jadłam wszystko co inni i tak schudłam, miałam w głowie taki kalkulatorek gdzie wszystko sobie liczyłam, tak aby nie było możliwości przytycia. Gdy po wakacjach wróciłam do domu, odczułam spokój, już nikt nie stał nademną i nie mówił mi co mam jeść, a ja... nie wiem już jak to tego doszło, ale bardzo się cieszę bo nie wiem jakby to było. Zaczęłam jeść, tak, że miałam jo-jo i przytyłam 7kg, waga stanęła potem w miejscu. I było dobrze. Nie wiem może to przez to, że wreszcie byłam w domu gdzieś gdzie czułam się spokojnie i bezpiecznie. Nie wiem. Ale trzymałam otem tą wagę przez ponad pół roku, aż do dłutowania ząbków przez co w tej chwili ważę może z 2 kg mniej, ale musimy przytyć, bo bez tego nie da rady. Kasiooniu teraz jest jedyna szansa, to JEST decydująca chwila. Mów sobie, że musisznie obawiaj się tego. Masz duuuużą niedowagę, a nawet jak przytyjesz pare kg będziesz chuda! Z resztą naprawdę nikt nie chce nas tuczyć jak świnie, mamy być po prostu zdrowe i mieć ładną sylwetkę, a to zawsze można wymodelować. Za to pomyśl co będzie jak nie przełamiesz się, szpital, łzy twoje i toich rodziców, coś czego na pewno nie chciałabyś. A czwartek jest pojutrze! Wykorzystaj dzisiejszy dzień jako dzień przyjemności, idź na pizzę, zjedz batona. Jeden dzień nic ci nie zrobi, a może pomóc. Może wtedy łatwiej ci będize potem. Najtrudniejszy jest początek.
-
O jej dziewczynki ale tu sie smutno zrobiło :( :cry:
Kasiooniu najgorzej jest sie przełamać,zrobic ten pierwszy krok,potem juz musi byc lepiej i bedzie uwierz mi,przeciez sama przez to przechodziłam :oops: :cry:
A wczesniej kiedy wszyscy ale to wszyscy mowili mi ze wygladam okropnie,jak anorektyczka itp mialam takie schizy ze oni mi zazdroszczą.Do czasu kiedy zrozumialam ze naprawde ale to naprawde nie ma czego :/
-
czesc dziewcyznki :)
ja proponuje skonczyc ten smutny temat i pogadac o cyzms przyjemniejszym :)
bo ja juz dosc mam dzis smutkow bo wlasnie wrocilam od dentysty ;?
ale dobrez ze juz po bo drugi raz to bym nie przezyla tego
a dzisiaj tak
S; duza micha owsianki z miodkiem
2S; banan , winogrona
O; kluski z serem bialym , princessa
K; jablko , ten 500g jogurt jogobella light brzoskwiniowy
czyli ogolem kalori 1600
myslalamz e nie dam rady go zjesc ale jakos go wepchnelam , skzoda tylko ze dnaio wnailiowe nie ma tak malo kcal ja ten bo ten ma tlko 300 a takie dnaio wielkie mialo by z 500 :( ale kiedys sobie kupie :)
ale musze powiedziec ze jak skoncyzlam diete to jak widac zazelam weszcie po ponad pol rok jesc normalne obiadki :)
i bardzo mi sie to pododba
a jakos nie postrzezenie to dzis chleba nie zjadlam co dla mnie jest rzecza bardzo dziwna :) ale dosc zadowalajaca
a co do kapcioskzow to sa wlansie fajne w deichmanie takie jak ja mam wlansie bo tma kupilam , glowy psow , bodajze rodwajlerow :)
cieplusie i wygodniusie :)
-
Hej i co tam u was:) ja sobie dzisiaj do szkólki nie szłam bo straszny dzionek w szółce by był. Nom i jakoś tak wyszło, że z sobie piłam z kumpelką tanie winko i wypiłam pół butleki 750ml. :) heh nom a co tam u was? Jutro też wolne od sql, ale się cieeeeszę, że nie mogę po prostu :)
-
Hej,hej a wy czemu sie nie odzywacie...cos rzdku to ostatnio zaglądacie dziewczynki...dlaczego?? :roll:
Worry :P :P :P Kocham tanie winko :D Tylko nikt nie wie ile ono ma kalorii,ale jak na moj gust to jest saaam cukier :/.No cóż...srednio to zdrowe ale raz na jakiś czas... :twisted: :P
A u mnie w szkole dzisiaj był loooozik cały dzień :) Nikt nie miał sumienia pytać i cisnąć po zyczeniach i kwiatkach 8)
A to dzisiejszy jadłospis...troche dużo podzerania ale spale wieczorem na zajeciach...albo nie zjem kolacjii jak mi sie uda :roll: :oops:
Ś:2 kromki chlebka zytniego z twarogiem i miodem(ok 4łyżeczek)+kawa z mlekiem
2Ś:jakas niedobra drożdżówka ze sklepiku szkolnego
potem nieplanowane:jabłko,gruszka,śliwka,malinki,kawa z mleczkiem,łyżeczka miodu(ale taka maluśka;))
O:troche krupniczku,2 małe ziemniaki z sosem z jakims mieskiem,pol ogorka kiszonego
Po O:kawa z mleczkiem(upsss....juz trzecia :) )
chyba troche przegięłam :/.Nie jem kolacji :roll:
A jutro czeka mnie 18stka mojej kochanej kumpeli :twisted: Tylko znowu te procenty... :roll: uhhh zanize cos rano :)))) Albo sie poswiece,w koncu po ostatniej balandze...0,5 kg mniej :P