-
Zosiu dziękuję...no rzeczywiście przepis banalny :D
Jak napisałas krem brokułowy to myślałam, że będzie bardzo skomplikowane...a tu taka niespodzianka...ugotuję sobie jutro :)
Ja uwielbiam gotować i jeszcze jak mieszkałam z rodzicami to tuczyłam całą rodzinę spaghetti i przeróżnymi pieczeniami...uwielbiam piec ciasteczka, serniki, ostatnio muffiny w przeróżnych kombinacjach....tylko z tym dietetycznym gotowaniem coś u mnie kiepsko niestety :wink: Dlatego Twój przepis bardzo mi się przyda....mniam :D
Ślicznie Ci idzie dieta...pozdrawiam i uciekam na długi weekend do Olsztyna! Paaaa!
-
Miłego weekendu życzę :wink:
http://kartki.onet.pl/_i/d/nowa4.jpg
Ja mam zamiar Halooweenowo poszaleć w weekend w lesie i przy ognisku z kartoflami :roll:
Całuski
***
Grażyna
p.s. zdjęcia wysłałam na @....
-
Zauważyłam, że razem z początkiem jesieni, wzrosło moje zapotrzebowanie na owoce. Przed lunchem zjadam jabłko, kiwi czy pomarańczkę, czasem coś jeszcze przed wyjściem z pracy albo na kolację. Wiem że to zdrowiej niż słodycze i w ogóle, ale kurcze, takie jabłko nawet ma strasznie dużo kalorii i wcale mi się to nie podoba.
Waga dalej świruje, fakt że na kolację jadłam wczoraj makaron z pesto, trochę więcej niż zwykle. Ale limit kaloryczny przekroczony nie został, a waga dziś powiedziała 66,5. Staram się oczywiście nie przejmować itd i tak mimo wszystko ten miesiąc nie był tragiczny (biorąc pod uwagę urlopowy wzrost wagi) ale ile można.
Dziś po pracy jadę do krawcowej celem zwężenia trzech spódnic. Bo wiszą w szafie i się marnują. A jedna jest długa, tweedowa. Bardzo ją lubię, szczególnie kiedy zimnica za oknem, więc się przyda.
Mam ostatnio straszną ochotę na jakieś ubraniowe zakupy, bo w tym w czym chodzę, wyglądam jak obwieś. Ale mimo wszystko nadal nie zawsze mieszczę się w rozmiar 40, ba niekiedy nie wyglądam dobrze w 42! Więc zakupy to przymierzanie miliona niepasujących rzeczy. A nawet jak coś znajdę, to drogie i nie wiem, czy brać. Ech, to się nazywa mieć problemy, co? :) Na pewno mam chętkę na jedną brązową koszulę z Orseya.
Yagnah, daj mi znać, jak wyszła :) W razie czego służę i innymi przepisami.
Gayguś, jakie zdjęcia? Nic nie dostałam!
-
Hej Zosiu!
Hehe..a na mojej punktowej dietce jabluszko ma 0 punkcikow!!:-))) 0 punkcikow normalnie!!! hhihi..i inne owocki tez..przewaznie...
Idz zwezaj te spodnice, niech nie wisza!
I kup sobie cos fajnego. Nowe zawsze cieszy. Brazowy kolorek tez lubie.
Nie uwierze ci za Chiny, ze sie nie miescisz w 42 nieraz. Moje ciuchy to w 70% rozmiar 38 i w 30% rozmiar 40. A przeciez waze wiecej od ciebie....
-
Magdalenko, absolutnie nie przesadzam, niestety. Znaczy, może uściślę. Moje uda się w 42 nieraz nie mieszczą. Po prostu, w biodrach spodnie odstają, a w udach cisną. Już nie mówię o łydkach, na których żadne kozaki zapiąć się nie chcą. Nie mierzyłam jeszcze żadnych butów takich wyżej za kostkę, do połowy łydki, może w takie się zmieszczę. Ze spodniami nadal jest problem, na prawdę rzadko 40 jest wystarczająca. Prędzej na górę. Więc zakupy, nie często są łatwe i przyjemne.
I strasznie ci tych 38 zazdroszczę. Bo ja na dole nawet nie wejdę, a na górze się nie zapnę, nie mam co marzyć póki co. Inna sprawa, że ty może i ważysz więcej (ledwo co) ale w tej wadze masz o wiele więcej mięśni i stąd takie różnice. Z resztą, możemy kiedyś porównać wymiary.
Ale co tam. Jutro jedziemy do krawcowej celem obgadania pomysłów naszych ślubnych, więc nie narzekam! :)
Na obiad zjadłam sobie... kanapkę. Nigdy nie zrozumiem jak to jest że kawałek bułki z serem i warzywkami ma tyle samo kalorii co dwa naleśniki.
-
Zosienko! Chyba rzeczywiscie musimy porownac wymiary, bo dalej do mnie nie dociera, jak mozesz nosic 42. Ja na gorze nieraz musze kupowac 40 przez cycki, ze tak powiem, bo sa o rozmiar za duze (jest C, chcialoby sie B..to znaczy ja chce, moj D kategorycznie nie :wink: )
Jedz do krawcowej...jej..slicznie bedziesz wygladac, ja sie czulam jak krolewna...a potem jak kilkadziesiat aparatow zaczelo fotografowac, to czulam sie calkiem jak VIP..hehe...bedzie super
A co do kanapki..ser ma zazwyczaj 45% tluszczu, to dlatego...buleczka sama nie jest taka zla...
Buziaki Zosiu!
http://www.gifart.de/gif234/halloween/00004089.gif
-
Hej Zosiu :)
Slonko wpadam nocą by zyczyć miłej niedzielki.. :)
no i zakomunikowac ze teoretycznie zakochałam się brokułowej zupce, miałam robić dziś, ale ogrniczyłam się do zrobienia sałatki, a zupkę zrobię na dniach bankowo :D brokułek już w lodówce na to czeka.. :lol:
Zosiu widze tu wymianę zdań o rozmiiarach.. ech, ja też marzę o 40.. na razie jestem w szoku, ze kupiłam kurteczkę 42 :wink: to cud chyba hehe.. ja spodnie to najczęściej 44 a nawet 46, góra też 42-44.. buuu.. a marzę właśnie o 40-stkach..
Zosiu jak tam wyprawa do krawcowej?
ech.. Wasz ślub coraz blizej.. :) pamiętam jak mi zostało 2 m-ce.. niby tyle czasu, a wcale nie! Zleci szybciutko! buziaczki i do jutra :) miłej niedzielki! :)
No i unormowania wagi na poziomie 65 a nie 66 kg 8) :lol:
http://www.edycja.pl/upload/kartki/460.jpeg
-
Jakoś ostatnio mam niechęć do pisania. Ale trzeba się przemów, żeby potem pamiętać :)
Po pierwsze, w ogóle nie byliśmy u krawcowej. Rozchorowała się i jedziemy za tydzień. Pojechaliśmy za to odwiedzić Majora, u którego służył kiedyś Mężczyzna. Major jest świetnym facetem i panowie utrzymują kontakty. Dzięki wizycie tam miałam niepowtarzalną okazję zjedzenia prawdziwego żołnierskiego obiadu, na prawdziwej wojskowej stołówce! Porcja mnie powaliła. Zjadłam chochlę grochówki i mniej niż piątą część drugiego. W ogóle zasiedzieliśmy się więc nie jadłam potem już dużo, pomarańczkę tylko.
No i dziś waga pokazała 65,3. I mam wrażenie, że więcej już nie będzie. Oby! :)
Dziś z kolei pojechałam do przyjaciółki na farbowanie włosów i już na szczęście wyglądają w miarę. Nie wiem czemu nie złapały do końca, czarna farba nie pokryła brązowej. Ale jest i tak sto razy lepiej niż było. Potem pojechałyśmy na zakupy, gdzie nabyłam sobie piękny brązowy stanik. Jest rewelacyjny. I Już wiem jaki w tej chwili mam rozmiar. A jest to bowiem 75D (Tak tak, a było sporo więcej). Jestem nim zachwycona, mimo że kupić planowałam bluzkę tudzież sweterek :)
Potem była jeszcze sałatka w Sphinxie i wróciłam do domu. I zrobiłam na obiad makaron razowy z sosem śmietanowo pieczarkowym. Całkiem niezłe.
A teraz:
Magdalenko, jutro postaram się zmierzyć z rana i zapisać jak to teraz wygląda. Kilka dni temu jednak nie kupiłam bardzo tanich tweedowych spodni rozmiar 40, bo w udach były piekielnie opięte. A na górze to ja tego, mam czym oddychać. Choć i tak jest tego conajmniej 5 cm mniej niż kiedyś.
Co do sera to oczywiście masz rację, ale sera w kanapce jest plasterek, a wychodzi strasznie dużo. Aż żal bo czasami mam ochotę na pyszną bułeczkę z serkiem i warzywami :)
Anikasku, ale ty nosisz taki rozmiar w dużym stopniu przez wzrost! Masz 10 cm wzrostu więcej niż ja! Więc ta waga rozkłada się zupełnie inaczej. A kurteczka jest świetna! Bardzo dobrze w niej wyglądasz. Oczywiście, życzę ci 40 za niezbyt długi czas :) Waga chyba zaczyna się normować i znów po prostu wachała się przed spadkiem. Zobaczę jutro.
Co do ślubu to właśnie się zastanawiam jak to będzie, bo póki co dzieje się powoli to wszystko. W środę mam nadzieję, roześlemy zaproszenia, które jutro wydrukujemy. W sobotę jedziemy do krawcowej... :)
-
Zosienko kochana ...ja chcialam zyczyc Ci mielgo poniedzialku i kolorowych snow..wiem wiem za wczesnie jeszcze :P No i mniej zmartwien z rozmiarowka bo to glowni od ciuch \a zalezy :D:D:D:D:D
pozdrowienia :*
-
Witaj Zosieńko,
Zazdroszczę tej krawcowej. U mnie jeszcze minie kilka miesięcy, zanim przymierzę cokolwiek. Zapisałam się do Klubu Kwadransowych Grubasów, byłam już na pierwszym spotkaniu. I od wtorku zaczynam dietę 1000kcal.
Buźka!
Anita