-
Zosia bardzo łądnie i równiutko Ci idzie....tak systematycznie :) Gratulacje!
Ja ostatnio rzadko jestem na Forum, z racji wakacjiowania :wink: Dlatego daaaawno u Ciebie nie byłam, wpadam i widze, że jest super! Trzymaj tak dalej!
U mnie po miesiącu stania w miejscu waga w końcu drgnęła i dziś rano pokazała pół kilo mnie niż 4-5 dni temu :)
-
Zosieńko czekamy na relację z wyjazdu :D
Pozdrawiam wtorkowo
Grażyna
-
DZIENDOBRY BARDZO ! :D
jestem juz wrocona...sybko minelo...za szybko i nie chcialo mi sie wracac...ale musialam...(nauka :( ) jezeli pozaliczam wszystko za 1 podejsciem do jeszcze we wrzesniu uciekne ;) z dietka slabo...opieralam sie cioci ale nie zawsze udawalo sie :( za to teraz jestem w domu i jest inaczej...wracam do starych nawykow ;) jak po łikendzie :P
-
Cześć Dziewczyny!
Trzy dni mnie nie było, a zaległości mnóstwo. Jestem więc tylko na momencik, więcej napiszę pewnie po południu / wieczorem. W każdym razie było rewelacyjnie (oczywiście, jako że byłam pod namiotem - połowę czasu lało, ale to nic :) ). Jadłam trochę niedietowych rzeczy, choć w sensownych ilościach, sporo chodziłam, mało spałam, bawiłam się rewelacyjnie, choć zdecydowanie za krótko!
Waga powiedziała dziś rano 70,8 czyli rewelacja, nic nie przytyłam!
Dziś w planie joga, o ile wyrobię się ze wszystkim. Jak nie, to pod koniec tygodnia dopiero.
Do zobaczenia!
Ps. Do Was też powpadam dopiero później, za co z góry przepraszam.
-
Wkra kochana!!!
Troszku mnie nie było ale już się odzywam... choć dopiero jutro napisze nowinki. Cieszę się, że odpoczynek był i sadząc po humorku całkiem dobry;)
-
Już jestem!
:) Obowiązków po powrocie trochę (zająć się opuszczonymi na półtora tygodnia kotami przyjaciółki, odwiedzić zaniedbanych dziadków i takie tam :) ). Za chwilkę zrobimy z Mężczyzną kolację, a po niej zaczynam się uczyć, jak zrobić moje zlecenie. Zajmie mi one po 3 godziny dziennie do końca miesiąca, więc pewnie będzie mnie mniej, ale przynajmniej jakiś pieniądz skapnie.
Dietowo dziś jeszcze żonglerka jedzeniowa, bo choć w limicie wszystko będzie, to na obiad zjadłam canneloni ze szpinakiem ;)
Na jogę dziś nie dotarłam, ale za to rower stoi w przedpokoju. Jutro mam nadzieję, trafi do serwisu na przegląd i o ile tylko okaże się, że da się go tanio wyregulować i w ogóle, o na dniach zacznę go używać! :)
I to póki co tyle, idę poczytać co u was ! :)
-
Hej Zosiu!
Ciesze sie, ze wrocilas i ze tak fajnie bylo!! Super!!! A teraz znowu do roboty sie prosze zabierac i chudnac!! Chociaz, co ja ci tu bede mowila, twoja waga leci w dol jak szalona. Juz atakujesz szosteczke! juz juz!!! Buziaki sle
-
Cześć dziewczyny! :)
Magdalenko, już już! Jak kazałaś, tak zrobiłam. Dziś waga powiedziała 70,4. Jeszcze kilka chwil i będę miała 6 z przodu! Jupi. Ale ciii oczywiście, żeby nie zapeszyć.
Dziś rano znów szłam na pobranie krwi, więc śniadanie w pracy, wasa z żółtym serem light i mała morelka. Za chwilę zbieram się na szybki lunch i nakarmić koty przyjaciółki.
W pracy od rana nadrabiałam zaległości i dopiero teraz weszłam. Ale co tam. Będę miała chyba po południu trochę czasu by ponadrabiać je i na forum. :)
Magdalenko jeszcze w kwestii twojej propozycji zamiany wagi. Czy jesteś pewna, że chcesz wymienić swoje stabilne 68 na moje nawet spadające 70,4? :> Ps. gratuluję tych 40 km na rowerze! Ja dopiero zacznę się męczyć i podejrzewam, że początkowo przejechanie 2 będzie problemem :)
Basterko, to jak będzie z tymi nowinkami? U mnie humor świetny, nawet praca mi go nie zepsuje! :)
Smutna witaj znowu. Mam nadzieję, że na własnym terytorium będzie łatwiej utrzymać rygor. Nie martw się niepowodzeniami tylko walcz. :) I będzie dobrze. Co zaś się tyczy niechęci do wracania to doskonale ją rozumiem. Oj tak.
Yagnah gratuluję poruszenia na wadze, teraz już będzie łatwiej :) Wpadaj do mnie jak najczęściej, choć oczywiście rozumiem, że jak człowiek ma wakacje to i lepsze rzeczy do roboty niż siedzenie przed kompem. Ja niestety tym przedłużonym weekendem zaliczyłam połowę tegorocznych wyjazdów. Ale przynajmniej było dobrze! I baterie naładowane.
Kaszaniu Harrego czytam pierwszego. Choć to chyba za dużo powiedziane, bo nawet jednej strony nie ruszyłam w trakcie wyjazdu. Po prostu nie było kiedy! Z kolanem masz rację. Zawsze wiedziałam, że nowotwór jest i chyba bałam się coś robić, by nie dowiedzieć się, że jest gorzej albo coś w tym stylu. A tu zapalenie tylko. I już prawie mnie nie boli. Świetne uczucie!
Gayga generalnie już chyba wszystko co miałam to napisałam. Działo się tak dużo, sporo chodzenia, nocne rozmowy i w ogóle, że zjedzone dwa razy pierogi, zapiekanka, ani nawet kawa mrożona słodka, nie zakłóciły diety. I jestem z tego powodu przeszczęśliwa :)
-
Niechęć taaaaaaaaaaak...z tym ze ja mam jeszcze wakacje a Ty biedna musialas wracac do pracki...:( ja w sumnie tez zaczynam prace...nie normowane godziny i wogole...:P tak tak ...do nauki sie trzeba zabrac...:P dzisiaj bylam na pierwszych korasach z matmy i okazalo sie ze ta babeczka wyklada u mnie na uczelni ;) no bomba :D Za dietke sie wzielam spowrotem i zaraz podlicze kalorie...w 1200 powinnam sie zmiescic:)
POZDRAWIAM :*
-
Smutna wiesz, praca to praca. Czy na etat, czy przygotowanie do egzaminów, czy cokolwiek. Ja w tej chwili przez miesiąc mam dodatkową jeszcze, poza etatową. Obawiam się, że zajmie mi większość tak zwanego wolnego czasu. Ale przynajmniej pieniądz jakiś będzie.
Ja dziś na obiad zjadłam trochę jajka z pomidorem i kalafiorem, sałatki owocowej. Potem jogobellę light i melona. Coś dziwnie to wychodzi. :) Jak wrócę do domu to coś upichcę :)