-
Jakby blog dietowy.
Dieta przynosi efekty! Dziś waga powiedziała do mnie, że schudłam dwa kilo. Tak więc motywacja pozytywna, bardzo silna i w ogóle. Póki co, to jeszcze nie wielkie halo, bo niestety, przez miniony prawie rok trochę mnie przybyło. Mam więc świadomość, że to powrót do czegoś, co już osiągnęłam wcześniej. Ale to nie zmienia faktu, że sukcesem można to spokojnie nazwać.
Ale może od początku. Znaczy nie od samego, od początku obecnej diety. W miarę bowiem upływu czasu i posiadania wolnych chwil postaram się cofnąć w sumie o jakieś trzy lata i napisać, jak to w ogóle było.
Tak więc zaczęłam teraz bardzo prozaicznie. Do diety zabierałam się całą wiosnę. Ale bez rezultatów, bo ani mi się nie chciało gotować, ani w ogóle zapszątać umysłu takimi sprawami jak jadłospis czy liczenie kalorii. Ale pewnej niedzieli, 29 maja, rozchorowałam się paskudnie, czego efektem były trzy dni niemal nic nie jedzenia. Pomyślałam więc, nadal co prawda bez szczególnego przekonania, że to dobry początek diety.
I tak się zaczęło.
Zaraz potem przyjaciółka pokazała mi Dietę.pl gdzie odkryłam, że można liczyć kalorię bez specjalnego wysiłku. No i poszło.
Dziś waga pokazała spadek równo dwuch kg. A to cieszy bardzo.
Tak więc, na chwilę obecną:
Wiek: 24
Wzrost: 165
Waga: 76,4
Oczekiwania: 75 absolutne minimum
73 zadowolające minimum
69 będę zadowolona
jeśli będzie spadać nadal to będę się trzymać i kibicować swojemu ciału.
Bardzo w nie wierzę i liczę, że się uda.
-
Hej
Trzymaj sie dzielnie, na pewno, jak sie uprzesz i zaprzesz bedziesz dalej chudla.
Moja rade jest taka lepiej wolniej i dluzej, niz na łapu capu.
Ja sobie dietkuje od lutego i juz ubylo mi 5 kg czyli troszke ponad 1 kg chudne na miesiac! Co widzisz nie jest jakas szybko dieta, ale na pewno skuteczną.
Jestem na diecie 1200 kcal.
Mysle, ze do konca lata sobie jeszcze schudne ok 2 kg i bede wtedy bardzo z siebie zadowolona!
-
Witam witam,
Ależ tu posty śmigają, jeszcze się nie przyzwyczaiłam. Twoja waga jest dla mnie kompletnie abstrakcyjna, ale wiadomo - to kwestia indywidualna. Podoba mi się podejście, że lepiej na spokojnie i w pełni je popieram... rozumem. Ale niestety jestem strasznie niecierpliwa.
Plusem sytuacji jest to, iż zaczęłam się już przyzwyczajać do dietowego jedzenia.
-
Ja musze przyznac, ze tez polubilam swoja dietke.
Juz od swiat wielkanocnych nawet nie skusilam sie na zadne slodkosci . A to byl moj glowny problem: wafelki i ciasteczka. Teraz jem duzo owoców, niedlugo zas przyjdzie moja ulubiona pora, kiedy pomidorki beda tansze, wiec bede sie nimi zajadac .
-
Jakoś zawsze pisanie wychodzi mi lepiej od środka. Jak widać.
Jestem na diecie około 1000 kcal. Znaczy się plan obejmuje zjadanie 1000-1100, max. 1200. Póki co dwa razy wyszło więcej, ale to początek, jeszcze mi liczenie nie szło, to z pewnością tylko dlatego.
Jadam generalnie 4 posiłki. Śniadanie koło 7 (w weekendy później) lunch koło 12, podwieczorek 16-17 i kolację 20-21. I niech mi nikt nie mówi, że późno, bo nie jedzenie po 21 to i tak sukces. Z pracy wracam bowiem najwcześniej koło 18, a nieraz jest to 19-20, a nawet 21, a kolację staram się zjadać z narzeczonym, już w domu. Tak więc i tak jest nieźle.
I to działa.
-
Jak szaleć to szaleć. Dodałam sobie w sygnaturce swoją glizdę wagową
-
Oj tak, pomidory, brokuły, papryka i różne inne dość tanie pyszności. Bo ja to generalnie jestem warzywo i owoco żerca, więc jedzenie tego w czasie diety to żaden problem. Jem za do tość mało mięsa i wcale ryb, może poza tuńczykiem z puszki, w sosie własnym oczywiście! Dlatego ustalone programy jedzeniowe nie są dla mnie.
No, może napisałam tak z przyzwyczajenia. Od jakiegoś czasu bowiem staram się próbować różnych ryb i nauczyć się, że da się je przełknąć. Moja mama doskonale gotuje i pomysłów na ryby zrobione tak, by nie 'śmierdziały' rybą ma mnóstwo. Tylko jakoś mało czasu żeby wpadać do niej na posiłki.
-
Hm, tak to jest, jak się kombinuje. Glizda mi znikała. No i co mam zrobić?
Początkowo wkleiłam to co mi TickerFactory.com powiedział i było dobrze. Postanowiłam jednak zmienić wagę docelową, żeby było okrągłe 10 kg, a co. No i klops. Teraz nie działa. Co z tym zrobić?
-
Czemu nie można skasować napisanego własnoręcznie posta?
-
No, w końcu działa jak trzeba, ta glizda przebrzydła!
Dziś na obiad duży talerz sałaty z pomidorami, ogórkiem i trochę fety. Zastanawiam się, jak to jest z tą moją wagą w oku. Bo jak oszacować ile tej fety do sałatki wrzucono? Na wszelki wypadek wpisuję więcej niż sądze, że jej było, ale jak wy robicie?
Dzisiejszy bilans w jak najlepszym porządku. DO tej pory 550 kcal. Koło 17 będzie jeszcze jogurt (141kcal) i kolacja, na którą jeszcze nie wymyśliłam co zjem.
Błogosławię restaurację w budynku, w którym pracuję, bo do niedawna najbardziej dietetyczne co mogłam tu zjeść były kanapki z ciemnego chleba. Nawet buraczki były zagęszczane.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki