Wkra, i jak minał czas spedzony na basenie. :?:
Widze, ze z Milas dajecie czadu, jesli chodzi o cwiczenia. Podziwiam Was:D
Kurczak z anansem. 8) Pycha!!! az mi slinka cieknie!
Wersja do druku
Wkra, i jak minał czas spedzony na basenie. :?:
Widze, ze z Milas dajecie czadu, jesli chodzi o cwiczenia. Podziwiam Was:D
Kurczak z anansem. 8) Pycha!!! az mi slinka cieknie!
Żeby było chronologicznie.
Wczoraj poszłam na basen. 45 minut z czego przepłyniętych 26 basenów i po kilka minut w jakuzzi i pod wodospadem. Basen jednak mnie nie powalił. 13 zł za trzy kwadranse, a tory dość wąskie, zjeżdżalnia nie ciekawa, jakuzzi dość małe, a wodospady w brodziku dziecięcym z dość chłodną wodą. Rzeki żadnej. Tak samo wychodzi basen na potockiej, a dużo lepszy. Fakt, że pewnie też więcej ludzi.
Aha i oczywiście aquarobic mają, tylko zapomnieli dodać na stronie, że od września. Tak więc szukam dalej.
Po basenie zaczęłam robić jedzenie, wyszło bardzo dobre. Zjadłam jeszcze trochę arbuza czym dobiłam do tysiąca.
Muszę przyznać, że byłam po pływaniu zmęczona. Wzięłam się więc szybko za ćwiczenia. Dałam radę 45 minut, w tym 20 min hula hopa. Po prostu padałam. No i padłam. O 22:30 już spałam.
Ale już wczoraj czułam, że waga dziś się do mnie nie uśmiechnie. I słusznie, bo powiedziałam 73,4. Czyli znów więcej. A miałam nadzieję, że pokaże 73 równe albo coś. Blech. Humoru to ja dziś nie mam.
Wkra!
Nie przejmuj się basenem, napewno znajdziejsz taki, który bedzie tobie odpowiadał... Widzę, że podły nastrój udziela się innym, ja dziś nie mam humoru i to bardzo, muszę dac znac mojemu facetowi, że dziś potrzebuje odstresowacza... czasem zycie jest ciezkie tak ze nas przygniata, a ja dzis mam taki dzien :( moze jutro bedzie troszke lepiej?
Dość tych smutków... czas zawsze jest najlepszym rozwiazywaczem problemow...
Z tym czasem, masz rację. Ja czekam już aż wyjdę z pracy, a dokładniej mówiąc, aż Mężczyzna wróci do domu z wyjazdu. Jak się obudziłam, jego już nie było, waga się wyzłośliwia, marznę i kicham (alergia czy wczorajszy basen?) i w ogóle jest mi źle. Myślałam nawet o kawałku czekolady na poprawę humoru, ale ta, która leży w domu ma 565 kcal w 100 g i na dodatek trzy a nie cztery kostki w rzędzie, więc jedna ma strasznie dużo. Tak więc dieta nie ucierpiała. Póki co mam na koncie 195 kcal czyli trzy kanapki z wasy z żółtym serem ligt, polędwicą sopocką i warzywami oraz sporą marchewę i kilka malin.
O 12 będę szła na lunch, może wyjście z biura, mimo że na chwilę tylko, poprawi mi humor?
Strasznie ale to strasznie potrzebuję wyjechać. Może uda się nam cokolwiek zorganizować na weekend.
Wkra, rozumiem Ciebie doskonale, mi też marzy sie wyjazd gdziekolwiek. Na szczescie mamy dzialke, wiec jak nadchodzi weekend i jest ładna pogoda zaraz tam jedziemy. To idealne miejsce na wypoczynek i odstresowanie.
Jesl chodzi o wage, to nie przejmuj sie. Mysle, ze teraz jak zaczelas wiecej cwiczyc, to po prostu wyrabiasz sobie mięsnie, a one faktycznie wiecej ważą. Poczekaj z kilka dni, waga na pewno ruszy w dół :D
Zjadłam na obiad dwa kotleciki ziemniaczane, po których strasznie boli mnie brzuch. No już normalnie nie mam co jeść w tej pracy! A dają mi pieniądze, które mogę wydać tylko w restauracji na dole, więc bez sensu byłoby nie korzystać. Uh, piję teraz gorzką herbatę i cierpię.
Betsabe taka działka to fajna rzecz, ale jakoś tak się złożyło, że nawet znajomych z działką nie mam. A szkoda.
Co zaś się wagi tyczy, to może masz rację, ale żeby tak było to po wadze widać? Po dwóch tygodniach ćwiczeń? Jakoś ciężko mi uwierzyć, że te moje wygibasy mogłyby przynosić aż takie efekty. W centymetrach też nie bardzo chudnę niestety.
Humor nadal flakowaty. Ale Mężczyzna powinien być koło 22 w Warszawie to może będzie lepiej.
aloha:)
wkro,nie przejmuj się tak bardzo tą wagą.samą pisałaś u mnie że troche sobie postoi,czy może ciut się podniesie ale potem ruszy z górki...i tak na dobrą sprawę znowu pojawia się kwestia częstego ważenia ;) a może raczej wogóle ważenia. bo to co zobaczymy rano na wyświetlaczu ustawia nam humor na całą resztę dnia :| idiotyczna zależność.
ja siedze na praktyce..i mam za sobą 500kcal :!: ale jak nie ma co robic to jem..zwłaszcza że jestem niezle wygłodzona po tym zeszłym tygodniu :| ale dziś wieczorkiem znowu popedałuje na rowerze i jakośto będzie.zresztą przecież ja mam się zmieścić w 1200 kcal..więc mam jeszcze troszkę zapasu ;) choć patrząc jak przygotowuje obiady mama lubego to powinnam zacząć się zastanwiać czy aby to nie jest za mało... ;) w każdym razie pobyt tutaj (w Kielcach) będzie się raczej wiązał z niejedzeniem kolacji i jak najmniejszymi śniadaniami..echh
miłego dnia :!:
buziaczki :D
Dum, a jak ci idą praktyki? Nie ma co robić bo początek, czy ten typ tak ma i już tak zostanie?
Z ważeniem to odwieczny problem, ale dziś humor miałam do bani zanim weszłam na wagę, choć ta dodała swoje trzy grosze. Wiem, że ona tak się majta, u mnie co chwilę góra - dół, ale jak trafi na zły humor, to nie poradzę. A twoje 500 kcal to chyba idealnie jak na tę godzinę? Ja sama mam już trochę ponad przez te cholerne kotleciki. W pracy zjem jeszcze jogurt (jeśli żołądek to wytrzyma). Zastanawiam się co jeszcze, bo Mężczyzna wróci późno, muszę coś dla niego przygotować, a sama zjeść wcześniej. Z pewnością mam ochotę na maliny i myślę że będa stanowiły sporą część mojego wieczornego posiłku. :)
nie jest tak źle, myśle że bedzie co robić,w każdym razie zawsze się coś znajdzie - wczoraj robilam prezentacje jakiejs kobiecie która jedzie na meeting,a w tej chwili jest na urlopie :| i trzeba robic za nia.a potem sie kobieta zdziwi ze bedzie troche np "nie w jej typie" ...echh.. ;) ale jakos to bedzie ;)
a teraz ide do opiekuna..ustalic w koncu ile ja tu mam siedziec godzin dziennie ;)
buzka
Wkra Słonko!
A co Cię taka deprecha albo inny zły humorek trzyma. Nie smutaj się.
Daj wadze odpocząć. NIe waż się i nie psuj sobie jeszcze bardziej humoru.
Popatrz lepiej na suwaczek, ile to już schudłaś.
Będzie dobrze :!: A jak chcesz się wygadać to daj znać.
papa