-
Na obiad zjadłam małą miseczkę zupy grzybowej i surówkę z selera. Brzuch mnie pobolewa, głowa tak samo, nic mi nie smakuje, a humor psuje z każdą godziną. Zakombinowałam więc i jeśli wszystko się uda, to wyjdę z pracy już o 16.
Planuję udać się w pewne miejsce i spotkać wieki nie widzianą znajomą, którą chcę 'zatrudnić' do pomocy w organizacji pewnego przedsięwzięcia. Wiem, strasznie na około i komplikuję, ale co tam. Jakoś wolałabym po prostu na nią wpaść, a nie dzwonić po półtora roku nie widzenia się.
A później kawa z przyjaciółką, która zaleca zjedzenie czegoś słodkiego, bo mi cukier spadł. Zastanowię się nad jej radami.
Ps. Na przegryzkę właśnie mam miseczkę ze 125g jagód (zważyłam na cudownej wadze listowej! :) ). I wiecie co? To wcale nie takie łatwe zjeść tyle jagód. Mała łyżeczka, one z niej spadają i w ogóle. Więc jem powoli i się czuję coraz pełniejsza, a jeszcze nie połowa. Kaloriami nie dobiłam jeszcze do 500.
-
Na kolację zjadłam pół placka ziemniaczanego z łyżką sosu grzybowo-śmietanowego. Wszędzie piszą, że jeden placek ma 185 kcal, czasami 200, ale jakiej wielkości placek? Bo jedni robią takie o średnicy 5 cm, a inni na cały duży talerz! Ten miał jakieś 7 cm średnicy, a trzy takie zostały usmażone na nieco ponad łyżce oleju, więc chyba nie mógł mieć aż tyle. Policzyłam 140 i wydaje mi się to sensowne.
A potem pojechałam na kawę z przyjaciółką. Co chyba bardzo dobrze mi zrobiło.
Od wtorku zaczynam chodzić na jogę, dwa razy w tygodniu po półtorej godziny. Tylko że jeszcze nie wie o tym ani Mężczyzna, ani mój portfel. Zobaczymy co powiedzą. Jestem jednak dobrej myśli :)
-
Jestem na 21 stronie i coraz bardziej podziwiam. Dziewczyno ponad 90 kg? :shock: Tak mniej więcej wyglądałam przez cały dzień. Poczytałam sobie co jaesz i jak jesz i jestem na prawdę pod wrażeniem. Szkoda, że nie możesz jeść więcej w dzień, a mniej wieczorami, ale wiem jak to jest w pracy.
Spodnenki lniane, czerwone też posiadam, ale się w nie nie mieszczę :( i już w te wakacje nie zmieszczę niestety.
Ja też dzień miałam dzisiaj ciężki. Właściwie cały tydzień jestem jak zbity pies.
Dzisiaj widzę, że u Ciebie grzybowa - MNIAM!!! Narobiłaś mi smaka!
Super, że zdecydowałaś się na jogę. Ja marzę o basenie i chociaż mój Kaszak mówi tak to portwel nie jest z nim jednomyślny.
Pozdrawiam gorąco
Kaszania
ps Jagódki to najlepiej smakują jedzone paluszkami :wink:
-
Hej Wkra:!:
Jak ja Ci tej jogi zazdroszczę, u mnie tu nigdzie nie ma.
A do Lublina nie chce mi się dojeżdzać, a poza tym praca, dom, mężczyzna, korepetycje, angielski, niemiecki w planach od września.
Zostaje mi tylko joga z płytki.
Ale po aerobiku z płytki i na żywo wiem, że to nie to samo
-
Kaszanno, jagody najlepiej paluszkami i to prosto z krzaka, ale jak się nie ma co się lubi itd. :) Ano było mnie ponad 90 i to grubo ponad. Efekt jojo od trzech lat się za mną ciągnie, ale z każdym rokiem coraz mniejszy i liczę, że w końcu z nim wygram. Może już za tym podejściem?
W czerwone spodenki jak nie latem, to na jesieni się zmieścisz. Ja tak lubię takie portki, że nawet jak jest zimno, to zakładam pod nie rajstopy i się cieszę :)
Z jogą jest już niemal pewne, jeszcze tylko pieniądze zdobyć, ale jak człowiek czegoś bardzo chce, to powinno mu się udać. A jakiś czas temu mama coś wspominała. Muszę jej o tym przypomnieć i już we wtorek po pracy idę pierwszy raz.
Milasku współczuję, że nie masz gdzie się zapisać. Ja z jogą do tej pory nie miałam nic wspólnego, ale przyjaciółka moja od lat już kilku ma z nią romans i bardzo dobrze to na nią wpływa. A to i rozciąganie i wysiłek, o ile tylko nie będzie mnie nudzić (a mnie ćwiczenia rzadko nudzą), to będę zadowolona.
A teraz o dziś. Tak sobie pomyślałam, że dwa dni bez ćwiczeń to nie tragedia, szczególnie, że to dwa pierwsze dni okresu. Nie ma co przeginać. Dziś planowałam się wyspać, poćwiczyć rano, przed śniadaniem i w ogóle dzień zacząć na spokojnie.
Tak też zrobiłam. Snu było bitych 8 godzin, a po nim stanęłam na wadze. I wiecie co powiedziała? 72,3 !! Prawie kilogram mniej niż wczoraj. Czyżbym nie miała racji sądząc iż okres nie wpływa na moją wagę? Może po prostu wcześniej tego nie zauważałam? No i kolejny raz waga spada po porządnym wyspaniu. Jeśli jutro waga potwierdzi dzisiejszą opinię, to przesuwam ślimaka.
Jak już tak mi rano poprawiono i tak dobry humor, to zabrałam się za sprzątanie (godzina) i za ćwiczenia (półtorej). 8minutes zrobiłam tylko jedno na nogi (mam dwa różne) ale za to hula hop kręciłam dwa razy. Najpierw 15 minut, a potem, na koniec 25, w tym 18 za jednym razem! Nie wiem czemu, ale po wysiłku lepiej mi się kręci, niż przed. Mało logiczne. I jeszcze na skakance poskakałam kilka minut. 30 skoków za jednym razem - tyle daję radę. Potem albo brak oddechu albo nogi mi się plączą. Ale wszystkiego się da nauczyć :)
No i tak wyszło, że śniadanie zjadłam po 12. Późno strasznie, ale wiecie co? Strasznie przyjemne uczucie, zjeść coś na taki na prawdę pusty żołądek. Jeść powoli i smakować. No właśnie, bo mi to autentycznie smakowało!
Czuję, że moje mięśnie są wymęczone, ale poza tym tryskam energią. Biegnę zaraz do sklepu po składniki między innymi do lazanii (pewnie już jest spolszczona wersja słowa lasagne). Za półtorej godzinki mamy gości, a potem może jakieś kino się trafi? :)
Ale się rozpisałam!
-
SUPER! Gratuluję!
Biegnę do porządków, bo troszkę się zaniedbałam.
Pozdrawiam serdecznie
Kaszania
-
Więcej napiszę pewnie wieczorem. Teraz tylko powiem, że waga powiedziała 71,8 !! I ja twierdziłam, że okres nie zmienia mi nic w wadze?
Cieszę się i to bardzo, zaraz przesunę ślimaka.
Ćwiczenia, jak wczoraj, zrobiłam zaraz po wstaniu. Nie wiem czy to przez okres, czy przez inną porę dnia, czy przez co, jednak piekielnie się męczyłam te dwa dni ćwicząc. Może jeszcze dlatego, że dołożyłam niedawno nowe cwiczenia, które jeszcze sprawiają mi dużą trudność. Ech. Uciekam!
-
Hej Wkra!
Wielkie gratulacje mniejszej wagi, jeszcze trochę i 6 z przodu Ci się pokaże.
Ja kiedyś też ćwiczyłam rano, ale to było dawno i nie pamiętam czy sie męczyąłm :)
Ale z biezących doświadczeń moge Ci powiedzieć, że jak jeżdze na rowerze rano
to mi to strasznie idzie. CZuję się nawet gorzej niż jak wsiadam na rower w piątek popołudniu po całym tygodniu niedosypiania i pracy.
Pewnie chodzi o nierozgrzane mięsnie i niedobudzony organizm. Ja to sobie tak tłumaczę i ćwiczę wieczorkiem.
-
Cześć Milasku :) Właśnie na tę szóstkę z przodu liczę i bardzo na nią czekam. Ale dzisiejsza waga zrobiła mi i tak wielką przyjemność. Równe 7 kg w nieco ponad półtora miesiąca, całkiem niezły wynik :)
Z ćwiczeniami to też nie wiem czemu tak, wieczorami mi się ćwiczy lepiej. Inna sprawa, że miałam teraz przerwy i dołożyłam nowe ćwiczenia, może temu.
Właśnie w piecu dochodzi lasagna, denerwuję się bo wyszedł na jednym rogu makaron i nie wiem, czy to dobre wyjdzie? Powinno, ale czy aby?
Nie przyznałam się moim chłopakom (Mężczyzna i brat), ale sama, to pierwszy raz robię ;) Za kilka minut wyciągam i zobaczę. W planie jednak bardzo mały kawałek na spróbowanie. Mam na koncie 500 kcal dziś więc mogę :)
-
Jeszcze raz gratuluję, a lazanie na pewno wyszła pyszna - smacznego.
Wpadłam się pożegnać, bo jadę na dwa tygodnie na wakacje :D
Nie mam najmniejszych wątpliwości, że jak wrócę to będzie co najmniej 2 kg mniej(oczywiście u Ciebie, bo ja liczę na kilogram)
Pozdrawiam serdecznie i życzę "przyjaznej" pogody.
Kaszania