Zosiu!!!!!!!!!! I bardzo dobrze ze jestes dumna bo masz z czego byc dumna! A jak :D
Mam nadzieje ze do konca dnia spokojnie zamknelas sie w tysiaczku...?! No i gratulacje za e ciacha...\
no wspaniala jestes :D
Wersja do druku
Zosiu!!!!!!!!!! I bardzo dobrze ze jestes dumna bo masz z czego byc dumna! A jak :D
Mam nadzieje ze do konca dnia spokojnie zamknelas sie w tysiaczku...?! No i gratulacje za e ciacha...\
no wspaniala jestes :D
Smutna, dziękuję bardzo. Zamknęłam się w tysiaku, a nawet mniej. mam 930 kcal i koniec.
Dziewczyny, jednak jedziemy do teściów. Wyjeżdżamy jutro Rano. Znaczy się o 5 rano. Taki jest plan. By były choć malutkie szane na jego realizację, zaraz idę spać. Muszę rano wstać, umyć włosy, zebrać się i jechać. Jest ślisko, a ja mam nie zmienione opony. Wracamy w niedzilę wieczorem pewnie. Wtedy postaram się wszystko nadrobić. Magdalenko, wybacz mi ale jadłospis z dziś będzie po powrocie albo po prostu rozpocznijmy akcję spisywania go od poniedziałku żeby była ciągłość. Biegnę spakować kilka rzeczy i spać. Miłego weekendu!
Zosiu w takim razie milego wypoczynku...bo mam nadzieje ze tam troszeczke odpoczniesz :) I nabierzesz sil...bo tesciowie chyba nie sa tacy zli prawda??
Ciesze sie niezmiernie ze zamknelas sie w tysiaczku...Buziaczki i mielgo weekendu :D
hej Zosiu!
Udało mi się wszystko nadrobić.
Miłego weekendu i jedzcie bezpiecznie i wracajcie też.
pozdrawiam
pozdrowienia niedzielne
http://imagecache2.allposters.com/im...RI/Z214007.jpg
Zosiu pozdrowienia!
Ślicznie Ci idzie i oby tak dalej!
Trzymam kciuki zadietkę :)
Już jestem! Znaczy się wróciłam zgodnie z planem, wczoraj wieczorem. Chwilę po 19 byliśmy pod domem. Po zaniesieniu rzeczy do domu pojechałam na chwilkę do rodziców, a potem już tylko mała kolacja i powolne, gdzie tam powolne, bardzo szybkie opadanie z sił! O 10 byłam już w łóżku. Nawet nie miałam siły włączyć komputera. Ostatkami sił natomiast otworzyłam kufer, wyciągnęłam z niego zimowe ciuchy i płaszcze, a schowałam letnie, tak z grubsza bo kupę ich jeszcze w szafie zostało.
Z przerażeniem odkryłam, że mój ukochany czarnu kożuch, cieplutki i sięgający niemal ziemi jest gigantycznym workiem, który nie nadaje się do noszenia! I znów nie mam nic ciepłego na zimę! Mam jeszcze jesienny płaszcz długi, który również jest za duży ale chyba od bidy się nada. Problem polega na tym, że on w ogóle nie jest ciepły. Na szczęście szyję płaszcz z okazji ślubu. Gorzej, że on też nie będzie bardzo zimowy!
Wyciągnęłam też kilka za dużych swetrów. Wszystko wylądowało na półce do przejrzenia.
Ale to powinno raczej mnie cieszyć. I cieszy choć przeraża równocześnie. Tak czy siak, weekend był bardzo udany mimo że przeraźliwie intensywny. Wyjechaliśmy w sobotę o 5 rano, a wstaliśmy o 3:30, spać poszliśmy w sobotę o 2 rano by wstać przed 9 i o drugiej wyjechać. Dwa razy po ponad 5 godzin jazdy, w jedną stronę na szczęście już na zimowych oponach.
Poodwiedzaliśmy rodzinę i jednych przyjaciół, rozdaliśmy wszystkie poza jednym zaproszenia i... uwaga... pożyczyłam rowerek treningowy!! Tadam!! Jest co prawdę starym gruchotem, taki zwykły rower na stojaku, z łańcuchem na wierzchu itd, ale ma regulację obciążenia i jakiś licznik, a przede wszystkim, działa! Od dziś trenuję! Jupi!
Drugi sukces to waga. Dziś rano pokazała 64.9 czyli mniej niż przed wyjazdem. Starałam się pilnować jak mogłam ale niestety nie obyło się bez słodyczy. Ciasta domowe, jakieś tofifee, czy inne redbulle. Ale udało się!
Dziś na śniadanie to co zwykle i Magdalenko, obiecuję pod koniec dokładnie rozpisany jadłospis!
Smutna, teściowie są w porządku, teściowa jak ma odpały to skupia się na synu, a nie na mnie więc też ok :) Generalnie jestem zadowolona z weekendu :)
Milasku, cieszę się, że już jesteś normalnie. Weekend udany, mimo złych warunków pogodowych dojechaliśmy bezpiecznie, choć odkryłam jak pomocnym urządzeniem jest ABS :)
Yagnah, dziękuję bardzo *ukłon*. Za pochwałę i za życzenia, postaram się nie zawieść.
A teraz uciekam po herbatkę. W porze lunchu idziemy przedyskutować temat obrączek z jubilerem! :)
Zosienko, ja dzis tak na raty pisze, bo jednak sie troche pracy nazbieralo, przez to moje obijanie sie w zeszlym tygodniu.
ciesze sie, ze weekendzik fajnie minal i ze waga jest znowu dla ciebie taka przychylna. Moja nie reaguje na nic. Ale nicto. Ja bede jescze bardziej uparta. Od dzis licze kcal i to skrupulatnie. 1000-1200 do wigilii. Mam wielka nadzieje, ze w koncu cos sie ruszy!
I czekam na twoje liczydelka!
Buziaki
http://kartki.onet.pl/_i/d/kawka.gif
Magdalenko, trzymam kciuki za powodzenie! Musisz ten swój organizm z różnych stron próbować atakować! Jadłospis ładnie rozpisany będzie wieczorem, obiecuję!
Póki co zaś, wróciłam właśnie z lunchu, na który zjadłam połowę nałożonych mi buraczków i 3/4 kotleta jajecznego! A na deser dwie mandarynki, co daje radosną sumę 500 kcal. Na podwieczorek będzie jogurt za 90 i kombinowanie co na kolację dziś zrobić. Ha, jestem całkiem zadowolona z przebiugu dzisiejszej diety! Szczególnie, że dostaliśmy od teściowej kawał ciasta do domu, a ja go nie ruszyłam!
Poza tym byliśmy u jubilera i zamówiliśmy obrączki. Będą klasyczne, baryłkowate, niezbyt szerokie i z białego złota. Mają być gotowe do 12 grudnia albo wcześniej, jak będą, to zadzwonią. Czekam też aż dojdzie komplet szkieł do drugiego oka :) Zaproszenia ruszone w piątek, niedługo następna przymiarka, poszukiwania butów w toku. Została nietknięta lista prezenów (mamy zrobić), wymyślenie biżuterii, wizyta w sklepie pończoszniczym i solarium. Rano, a wszystko po to, żeby powiedzieć 'tak' przy ludziach. Jakbym codzień nie używała tego słowa! :)
Hej Zosiu!
To miło, że weekend się udał.
Tak jak sobie czytam ile robisz, to straszny prauś i przykład nalezy brać z Ciebie.
Ja w weekendzik tylk bawiłam się, albo jadłam :oops:
A co do płaszcza to chyba miłe, że za wielki jest, ale problem to jest szczególnie finansowy.
No i szkoda troche, ale nie daj się i nie przytyj chciaż do niego :wink:
pozdrawia
Milasku i to akurat ty mówisz o mnie per pracuś?! Robię sporo, staram się zagospodarować czas sensownie i zaplanować czas tak, by ze wszystkim się wyrabiać, a pozapracowej roboty mam teraz (z resztą zawsze) sporo. Ale to i tak nic w prównaniu do twojej codzienności :) Tak czy siak, faktem jest, że ostatnio niedosypiam i robie więcej niż bym chciała. Tylko koordynowanie nie zawsze idzie mi tak dobrze jak bym chciała. Ale daję radę.
Jogi póki co nie będzie (finanse) ale mam upragniony rowerek i będę sie uczyć na nim jeździć. Zaczynam dziś, minimum 20 minut z niezbyt wielkim obciążeniem (nie jeździłam od dawna w ogóle) chyba, że dam radę więcej. Jak się przyzwyczaję to po kilku dniach będę zwiększać obciążenie tudzież wydłużać czas i zobaczymy.
Co do płaszcza to absolutnie nie mam zamiaru się powiększać i do niego dopasowywać ale prawda jest taka, że to boski kożuch jest, nigdy wcześniej nie miałam nic tak ciepłego i milusiego. I szkoda mi, bo dwa sezony w nim przechodziłam i chciałoby się jeszcze, a tu kompletnie się nie nadaje. No nic.
Przesunęłam wagę na tickerze. I zobaczyłam, że do całkiem sensownej wagi brakuje mi 3 kg. Najchętniej zrzuciłabym je z ud i dołu brzucha. Wiem, że już całkiem niewiele brakuje mi do naprawdę fajnego wyglądu. Wiem głową, a nie oczami ale do tego też dojdę. Mam nadzieję, że rowerek pomoże mi pozbyć się nadmiaru ud i że utrzymywanie diety da rezultaty. Brzmi to wszystko trochę jak mantra i chyba słusznie. Bo to w końcu ode mnie głównie zależy.
Na święta nie wyjeżdżamy do rodziny Mężczyzny, a u mojej łatwiej mi będzie się powstrzymać przed obrzarstwem, mniej będzie tuczących rzeczy i w ogóle obchodzimy tylko wigilę, dwa dni świąt są zupełnie normalne. Więc w najgorszym razie będzie jeden dzień jedzenia, a reszta w normie. Postaram się więc nie traktować świąt jako usprawiedliwienia. Szczególnie, że niedługo potem, 7 stycznia, bierzemy ślub i choć bez wesela, to obiad i impreza będą, a na nich pyszne jedzenie, wtedy nie ma bata, będzie urlop od diety. Sylwester bowiem też nie będzie huczny w tym roku.
Realnie więc rzecz biorąc, jest szansa, że do ślubu będę ważyła 62 kg. I chyba do tego będę dążyć. Od wielu osób już słyszałam, że wyglądam dobrze i nie powinnam chudnąć więcej. Kilka mówiła by tak niezależnie od mojego wyglądu, widząc jedynie, że schudłam. Kilka innych jednak mówiło to z przekonaniem i niesposób nie wziąć ich opinii pod uwagę.
Bredzę. :)
Jestem z siebie dumna. Poszłam na przerwę celem skonsumowania jogobelli light popitej herbatą. A tam, z nienacka, zaatakował mnie czekoladowy tort, nałożony specjalnie dla mnie. Koleżanki same już się zajadały, namawiały mnie, a ja się nie dałam. Jadłam już taki tort, wiem jak smakuje, a czkoladowe ciasta nie są moimi ulubionymi więc po co? Zostawiłam dla nich, sama zjadłam pyszny wiśniowy jogurt, dzięki czemu mam na koncie 590 kcal i pole do popisu wieczorem! :)
Witaj Zosiu :D
i tak trzymaj dalej! :) żadne torciki Ci nie straszne...!! :)
gratuluję tez pięknej wagi dzisiaj.. :) jesteś juz bliziutko celu i jestem pewna, ze na ślubie 62 kg będzie jak nic.. a może i mniej! :)
kurcze, jestes potwornie dzielna :shock: 8) super! :)
Zosiu rzadko pisze ostatnio, ale czytam i myślami jestem. Niestety cierpię na deficyt czasu, za tydzień powinno być juz trochę lepiej.. tak więc wybacz!
pozdrawiam gorąco - fajnie, ze taki udany weekendu u teściów za Tobą :) pa! :) miłego wieczorku :D
Hej zosiu!
Super, super, super :!:
I jak Cię nie traktować jak guru :?: :!:
schudnąc dasz rade spokojnie do ślubu! rowerek na pewno pomoże, oczywiście na sam!
a to już będzie Twoja wada ostateczna czy zamierzasz coś jeszzce później chudnąć, czy tylko utrzymywać?
a co do kożucha: to nie da się go jakoś przerobić?
pozdrawiam
Niedawno skończyłam jeść kolację. Po porcji makaronu z sosem pomidorowym zjadłam kawałeczek ciasta od teściowej (taki 1,5x1,5 cm liczę 50 kcal za to) mam na koncie 900 kcal i zastanawiam się czy tak nie zostawić. Jaka nie zapadnie decyzja, czekam chwilę i wsiadam na rower! Już mam buty sportowe na nogach i wygodne spodnie i nie mogę się doczekać! Chyba jednak nie będę jadła żeby nie opóźniać. ;)
Magdalenko, dla ciebie jadłospis:
otręby pszenne granulowan ze śliwką - 2 łyżki - 40kcal
musli z owocami - 2 łyżki - 64 kcal
frutina - 1 łyżka - 30 kcal
mleko 0,5% - 200ml - 70 kcal
kotlet jajeczny - 80g - 223 kcal
buraczki gotowane - 100g - 27 kcal
manadrynki - 2 sztuki - 50 kcal
jogut light - 150ml - 90kcal
spagetti - 60g - 204 kcal
oliwa - 0,3 łyżki (dałam łyżkę, a Mężczyzna zjadł 2/3 sosu :) ) - 27 kcal
pomidory - 200g - 34 kcal
czosnek - 1 ząbek - 2,5 kcal
ciasto - kawałeczek 1,5x1,5cm - 50 kcal
-------------------------------------------------
= 911,5 kcal
Anikasku, piszcie tę pracę, to najważniejsze. Cieszę się, że znajdujesz czas na czytanie chociaż :) Mam nadzieję, że jesteś dobrą wróżką i rzeczywiście do ślubu te 62 osiągnę. Mniej nie musi być, z resztą, to pewnie wyjdzie w praniu. Bo skąd ja mam wiedzieć, jak będę wyglądała przy tej wadze? :)
Tobie również życzę miłego wieczoru i w ogóle :)
Milasku, ty mi lepiej powiedz, jak mnie traktować jak guru, skoro ta moja dieta się z takiej ilości słodyczy składa? Ty w każdym razie jesteś moim absolutnym guru naukowo-pracowym. Oj tak! Rowerek nie będzie sam, oczywiście w parze z dietą. Już nawet chyba nie bardzo wiem jak to jest NIE BYĆ na diecie. :) Nie pamiętam. 62 jest wagą chwilowo ostateczną. Znaczy się, jak napisałam Anikaskowi piętro wyżej, nie mam pojęcia jak będę w niej wyglądała, bo chyba od podstawówki tyle nie ważyłam. Ale wydaje mi się, że będzie ok, Mężczyzna lubi mnie, jaka bym nie była, a jak mam więcej ciała to tym lepiej. Tak więc zobaczę. Jak będę wyglądała, czuła się itd. 62 to wynik realny do osiągnięcia, dlatego taki cel obrałam. A potem się okaże.
Co do kożucha, to nie mam pojęcia. To jest taki kożuch do ziemi i przerabianie go wymagałoby z pewnością specjalnej maszyny i umiejętności. Nie mam żadnych doświadczeń z przerabianiem takich rzeczy (zwężone spodnie zawoże do poprawki, są za szerokie nadal poza tym po przesunięciu zaka, guzik jest jakby dalej niż dziurka :) ) (zwężała je krawcowa, broń boże nie pomyśl, że ja sama) i trochę się boję. Poza tym obawiam się też, że kiedyś nie daj boże utyję i znów będę miała problem, a ostatecznie na rozmiar 40 łatwiej coś znaleźć niż na 44, a taki jest własnie płaszcz. Pomyślę, póki jeszcze nie ma siarczystych mrozów :)
Nie śmiejcie się ze mnie! Jeździłam dokładnie 30 minut. Pierwsze 20 na małym obciążeniu, na kolejne 10 zwiększyłam i ledwo zeszłam! Problem polega na tym, że coś jest nie tak z prędkościomierzem albo licznikiem, bo cały czas jechałam 25-30 km/h, przez pół godziny, a pokazał mi, że przejechałam 11 km. Co nijak nie tworzy matematycznej całości o ile umiem liczyć :)
Tak czy siak, jeździłam na rowerku pierwsze pół godziny, jestem zmęczona i czerwona na twarzy. A przede wszystkim zadowolona! :)
Jeszcze jednym minusem rowerka, poza jego brzydotą, jest głośność. Telewizor idzie półtora raza głośniej niż zwykle, jeśli mam go słyszeć, a do Mężczyzny siedzącego obok prawię krzyczę. Obawiam się, że któreś z nas od tego zwariuje, a przynajmniej rozboli głowa.
Boli mnie tyłek i jestem przeszczęśliwa!
Hej Zosiu!
właśnie tego się bałam w tej całej opowięsci o płaszczu :!:
Ze będziesz go sobie w stanie nieruszonym zostawiać i że założysz, że możesz kiedyś przytyć.
Masz tak nawet nie myśleć! Nie nie i jeszcze raz nie!!!!!
Pozbywamy się przeszłości, swojej grubości i za dużych ciuchów, żeby sobie furtki w tył nie zostawiać.
Nie ma drogi powrotnej, rozumiesz :!: Schudłaś i tak ma zostać.
Nie cofamy się. Koniec i kropka. :evil:
A co do głośności sprzętu do ćwiczen, to dobrze, że z teściami nie mieszkasz, a szczególnie nad nimi. MOja kolezanka, świezo upieczona żona i matka, dostała steperek i ćwiczyła na nim.
A on strasznie głośny był. I pewnego dnia teściowa powiedziała jej, żeby się wstydziła, bo jak można tak publicznie, w dzien i jeszcze przy małym dziećku i to tak głośno dzień w dzień się seks uprawiać :shock:
pozdrawiam serdecznie i dobrych snów życzę :D
Milasku, ok, już. Poddaję się :) Nie pisałam o tym ale myślałam, żeby ten płaszcz komuś oddać albo sprzedać na jakimś allegro. Tylko, że to prezent od Babci więc chyba nie wypada. Nad zwężeniem pomyślę, tylko kompletnie nie wiem gdzie takie rzeczy się robi. U jakiegoś kaletnika (dobrze mówię? taki od futer?) czy u zwykłej krawcowej? No nic, dziś idę na poprawkę spodni do krawcowej to jej zapytam. Masz rację z tym nie zostawianiem sobie furtki. Absolutną.
Co do historii twojej koleżanki to... prawie spadłam z krzesła jak sobie to wyobraziłam. Hehe, musiała się teściowa głowić długo zanim odważyła się jej zwrócić uwagę! Rowerek na szczęście wydaje jednoznacznie rowerowe dźwięki :) Mężczyzna próbował go rozkręcić i coś poprawić, żeby było ciszej ale bezskutecznie. Pozostaje mi tylko przyzwyczaić się. :)
Dziś dzień rozpoczęty jak zwykle. Czyli płatki na mleku i herbata w pracy. Mam ze sobą serek wiejski light, mandarynki i jabłko. Planuję zjeść dziś lekkostrawnie, w sumie nie jest to wymagane ale idę do dentysty i jakoś się lepiej będę czuła.
Jeśli zaś chodzi o wagę to grr. Wczoraj już było 64,9 rano. Potem było 911 kcal zjedzonych w tym kolacja była przed 19, a później już tylko herbatka, woda i pół godziny jazdy na rowerku. I co pokazała waga dziś? 65,2. Mam nadzieję, że to takie wachania wagi przed spadkiem. Bo jak nie...! :)
Na drugie śniadanie o 10 zjadłam jabłko, a na lunch niepełny talerz barszczu i 2 mandarynki. Wychodzię dziś o 16, a wcześniej zjem sobie serek wiejski z miodem. Potem dentysta i nie wiem czy będę mogła jeść. Wiem, dramatyzuję :)
Póki co mam na koncie 417 kcal, więc niespecjalnie dużo. Ale dozbieram, bez obaw. A wieczorem może coś z sosem szpinakowo-seropleśniowym bo ostatnio zrobiłam tak dużo, że pełen słoiczek w lodówce czeka na zmiłowanie. A wielbię to połączenie smaku ostatnio bardzo!
Zjadłam serek z miodem, umyłam zęby i popijam już tylko wodę, żadnej herbaty. Za godzinę i kwadrans mam umówioną dentystkę i jakoś tak, trochę się cykam. :) Ale w końcu ponoć dorosła już jestem to chyba nie powinnam :)
Zosiu trzymam mocno kciuki za dentystę, bądz dzielna i ręki jej nie obgryź :wink:
I żadnych furtek zostawiania :evil:
chudniemy po raz ostatni
wszystkie
pozdrawiam serdecznie
Byłam, czytałam, pozdrawiam i całuję :D
http://www.wisarts.com/digital/manda...ala001_jpg.jpg
Niestety cierpię na katastrofalny brak czasu :evil:
Do następnego :roll:
***
Grażyna
p.s. dentystę odkładam na po ginekologu :evil: mam nadzieję,ze było bezbólowo :wink:
Witaj Zosiu...dziewczyny maja racje...jak najszybciej do dentysty bo to nie przelewki...ja na chwilke tylko...chcialam zobaczyc co u Ciebie slychac...i w ogole
Milego dnia :*
Byłam i przeżyłam! A co więcej, nie było tak źle. Najwięcej strachu brzed, a najbardziej bolesne było samo znieczulanie. Co więcej okazało się, że mimo mojego pokpienia sprawy i dwuletniej nieobecności u przedstawiciela tego okropnego zawodu, mam tylko trzy małe dziury i troszkę kamienia. Dwie dziury pod znieczuleniem załatane dziś, ostatnia za tydzień, potem czyszczenie i spokój! Muszę natomiast przemyśleć temat szyny na zęby, przeciwdziałającej zaciskaniu szczęk w nocy. Jeszcze nie teraz bo po pierwsze kosztuje, a po drugie nie chcę by przyszły mąż uciekł przed ślubem (jak się już podpisze, to nie będzie miał wyjścia! :> ). Mam dostać próbkę jakiegoś płynu na dziąsła bo mam stan zapalny ale poza tym oceniono moją paszczękę całkiem nieźle.
Jupi! Teraz czekam aż zejdzie znieczulenie, starajac się nie mówić, bo mi to niezbyt wychodzi. Wykorzystam ten czas, bo jeszcze z pół godziny napewno minie zanim będę mogła jeść i wskoczę na rowerek na ten czas. A potem chyba tagiatelle z sosem szpinakowym. A co. Mam 410 kcal wolnych bodaj!
Milasku, byłam dzielna i następnej wizyty już się nie boję! Mam nadzieję, że będę tego nadal taka pewna, jak zejdzie znieczulenie i że nie zacznie się wtedy coś nieprzyjemnego o czym jeszcze nie wiem :) Furtek nie będzie. O zwężenie płaszcza zapomniałam zapytać ze stresu, ale będę odbierać w piątek to nadrobię. :)
Grażynko, brak czasu rozumiem i cieszę się że mimo wszystko znajdujesz czas by tu wpaść. Do ginekologa idę w piątek :> A na następną wizytę u dentysty we wtorek za tydzień. Było bezbólowo poza nieprzyjemnym zastrzykiem. :)
Smutna, byłam i okazało się, że to ja paniki narobiłam, bo wydawało mi się, że w niewiem jak opłakanym stanie mam te zębiszcza. A jest ponoć dobrze :) Miłego tobie również!
Uciekam się przebrać i poćwiczyć!
Sciadłam przed chwilą z rowerku. Od początku pedałowałam na obciążeniu nieco większym niż cięższe wczoraj. I to był błąd. Wytrzymałam 15 minut i padłam. Drugie tyle postaram się przepedałować później, a za chwilkę idę do kuchni pichcić kolację.
Hej Zosiu!
Moje gratulacje, ja ostatnio mało co nie zemdlałam u dentystki swojej: wyrywała mi kawałek ułamanego zęba, ze znieczuleniem o smaku poziomkowym a mi ze strachu biało przed oczami się robiło. :roll: ale przeżyłam :D
niestety przypomiałaś mi to czego się tak boję i co próbyuje wymazać z pamięci:
tez planuję wizytę u ginka w piątek i to w moim przypadku nie jest fajna wizyta, bo na każdej wizycie zapada decyzja czy idę do szpitala, czy nie :cry: :cry: :cry: :cry:
i boję się diabelnie :(
pozdrawiam
Wiecie co? Padam na pysk. Normalnie ledwo siedzę. Idę więc spać póki mam siły, by się do łóżka doczłapać. Magdalenko, jutro rano spiszę jadłospis, dobrze?
Milasku, u mnie po proetu okazało się, że nie ma żadnych trudnych rzeczy do zrobienia. Nie tam wyrywanie, brr. Zimno mi na samą myśl.
Natomiast przestraszyłaś mnie z tym ginekologiem, czemu miałabyś iść do szpitala? Oczywiście jeśli można spytać. Jak nie chcesz tuta to może napisz mi na priwa? Milasku, nie ważne co ma się dziać, zdrowie jest najważniejsze, a jeśli nie daj boże dzieje się coś złego to zawsze lepiej jest wcześne leczenie niż zwlekać! Bądź dzielna.
Zosiu! wielkie dzieki za te jadlospisy! Bardzo mi pomagaja! I za twoje rady u mnie na wateczku! strasznie mi pomagaja!
czasu tez mam tyle co nic!
zadyma sie tu robi staraszliwa, a tak bylo przyjemnie w zeszlym tygodniu....
dzis juz sroda..oby do weekendu!
Oj tak, Magdalenko, oby do weekendu. I oby ten weekend był luźniejszy niż tydzień, bo u mnie to wcale nie koniecznie ;/
Jadłospis wczorajszy:
otręby pszenne granulowan ze śliwką - 2 łyżki - 40kcal
musli z owocami - 2 łyżki - 64 kcal
frutina - 1 łyżka - 30 kcal
mleko 0,5% - 200ml - 70 kcal
jabłko średnie - 75 kcal
barszcz ukraiński - 200ml - 79 kcal
serek wiejski light - 150g - 121 kcal
miód - łyżeczka - 23 kcal
manadrynki - 1,5 sztuki - 37,5 kcal
makaron - 40g - 136 kcal
sos spinakowo serowy - 3 łyżki - 90 kcal (kiedyś wcześniej liczyłam jego kaloryczność)
czekolada nadziewana (wstyd) - 96 kcal
------------------------------------------------
= 812 kcal
Albo o czymś zapomniałam albo rzeczywiście tak mało. Makaronu zjadłam końcówkę opakowania i dlatego tak mała porcja wyszła. Nie byłam głodna, a podliczyłam dopiero teraz.
Wczoraj po dentyście zjadłam kolację i czując, że jest za mało trzy kostki czekolady. Może sposób kiepski ale owoców żadnych nie miałam, a kanapka czy coś (wydawało mi się) to byłoby za dużo. Sięgnęłam po czekoladę, a tu zaskoczenie bo i tak wyszło mniej :)
W międzyczasie jeszcze tylko wsiadłam na rowerek. Miałam dobre chęci ale podkręciłam go jednak za mocno jak na początek i wytrzymałam tylko kwadrans. Drugi miał być po jedzeniu ale o 21 padłam do łóżka. Głowa bolała mnie piekielnie i słaniałam się na nogach. Chyba jednak za dużo robię ostatnimi czasy. Rano miałam odstawić samochód do mechanika ale okazało się, że koleżanka się rozchorowała i muszę być wcześniej w pracy. Bueh. To będzie długi dzień.
Magdalenko, mam nadzieję, że zadyma szybko się skończy i w końcu odetchniesz.
Wróciłam z lunchu. Rano sobie przemyśliwałam, żeby może jeść więcej na obiad bo ostatnio wychodzę z pracy mająć 600 kcal zjedzonych i potem muszę kombinować w domu i takie tam. I co zjadłam? Kluski śląskie gotowane z odrobiną sosiku, dzięki czemu mam na koncie jakieś 512 kcal. Kupiłam więc zwykły jogurt (nie light). Ma 98kcal w 100g, a opakowanie 150g, powinno być nieźle. Jagodowy jest. :) A co będzie na kolację nie wiem jak zwykle, nie mam pojęcia też kiedy będzie, bo moja głowa się przegrzała i kompletnie nie wiem co mam dziś robić po pracy. Znaczy, którą z rzeczy robić.
Zoiu!
Normalnie zuch z Ciebie dziewczyna.
jak sobie czyam Twoje pościki, to od razu chce mi się dlaej walczyć i chudąć.
A Tobie jeszcze raz radzę porządnie dziś odpocząć.
pozdrawiam :D
Zosiu
nieustannie podziwiam Twoje 1000kcal :shock: Ja w ramach przygotowań do akcji Asi 0606 przeliczyłam sobie swoje jadłospisy i wychodzi,ze przy 1600 w porywach do 2000 nie tyję, a nawet chudnę i chyba napisze petycję do Asi o zgodę na 1200 :twisted:
Dzisiaj w ramach przygotowań całe popołudniu jestem na jogurtach i płynach i nie jestem głodna, ale nie czuję ,ze w ogóle coś jadłam :shock: Łakomczuch jestem i tyle :twisted: albo sybarytka :D
http://www.dzieci.org.pl/kartki/remo...Zima/Zima4.jpg
Całuski
***
Grażyna
Nastąpi spowiedź. Mam od kilku dni problem z dobiciem do tysiąca, a wszystko chyba przede wszystkim przez nerwy. Po pracy umówiłam się z przyjaciółką na kawę. Niestety, z przykrością stwierdzam, że do jasnej ciasnej, tylko gorzej na tym wyszłam. Zamiast wsparcia czy rady dostaję krytykę niekonstruktywną na dodatek. W międzyczasie zadzwonił Mężczyzna z pretensjami. A potem od progu żeśmy się pożarli.
Już po sprawie ale przyznam szczerze, że nie miałam siły myśleć o jedzeniu. Zjadłam trochę przygotowanej w czasie kłótni kolacji i doliczyłam się braków. Zjadłam więc 3 ciasteczka tym razem. Braki mam nadal tyle że mniejsze no i zjadłam coś słodkiego na pocieszenie. Miałam świecić przykładem, a dzień w dzień daję ciała zwyczajnie.
Magdalenko, jadłospis.
x Mleko 0,5 % średnio - 190ml - 66,50 kcal
X Otręby pszenne - 2 łyżki - 40 kcal
X Musli z owocami - 2 łyżki - 64 kcal
X Frutina porcja 30g - trochę ponad łyżka - 40 kcal
X Mandarynka średnia - 3 - 75 kcal
X Kluski śląskie - 120g - 202 kcal
X Sos pomidorowy - 1,5 łyżki - 25,5 kcal
X Jogolella zwykła - 150g - 148 kcal
X Ryż długoziarnisty 75 g - 105 kcal
X Oliwa łyżka - pół łyżki - 45 kcal
X Papryka surowa czerwona - 100g - 29 kcal
X Pomidory surowe - 150g - 25,5 kcal
X Kruche ciastka - 3 - 98,00
---------------------------------------------
= 963,5 kcal
Ta oliwa, papryka itd to sos do ryżu. Ale głodna z pewnością nie jestem.
Milasku, mam nadzieję, że ten cię nie zniechęci do walki. Ja tylko tak. Po prostu za dużo mam na głowie i wysiadam. Nawet nie dałam rady po tej awanturze wsiąść na rowerek. A zaraz pójdę spać po prostu. Odpocząć jak widać mi się nie udało. I nie wiem kiedy się uda. Ale jutro jadę odebrać szkła kontaktowe. Dostałam Twojego priva, odpiszę jutro z pracy, ok? Tam nie ma Meżczyzny pytającego z kim rozmawiam i o czym ;-)
Grażynko, dzięki za podziw, dziś jednak chyba niezbyt zasłużony. Trzymam kciuki za twój udział i za powodzenie w ogóle akcji Asi. 1200 to dobry limit :) Ja po prostu dobrze się czuję na tysiącu, nie chodzę głodna itd. Jogurtami i owocami uczę się najadać, to w dużym stopniu kwestia psychiki i nastawienia. Za to po herbacie i kawie za zwyczaj czuję ssanie w żołądku. A łakomczuchem (jak widać ostatnimi dniami) jestem i ja.
Mam wrażenie, że szastam dobrymi radami i mądrymi słowy na lewo i prawo, a sama nie umiem się zastosować. Przyjmę każde słowo krytyki. Czuję się dziś wieczór nie uprawniona. Do niczego. Do branoc.
E tam Zosia, co Ci Słońce, czemu taka krytyczna dla siebie jesteś?
Co z tego, że jakieś tam ciastka, masz przepiękny bilans. Ja dzisiaj zjadłam dwa kawałki pizzy, dwie czekoladki i właśnie G nalewa mi kieliszek winka, razem będzie tego około 1600 Kcal...a jestem z siebie zadowolona. Chociaż po przeczytaniu Twojego postu to juz troszkę mniej :wink: Ja tam nie widze powodów do krytykowania Ciebie :)
Zosienko, a co to jest frutina??
Gdzie sie zapodzialas dzisiaj ty nasz tadku-niejadku??
Wiesz, tak sobie mysle, ze ty chyba jestes coraz bardziej zestresowana przedslubna sytuacja. Ale zobaczysz wszystko bedzie super!! Jestem pewna!
Jak tam dzisiaj idzie?
Ja rozpoczelam akcje z dziewczynami...strach sie bac :wink:
Dziewczyny. Ależ mam dzień do d... Sama nie wiem co pisać. Zawiozłam samochód do warsztatu i właśnie się dowiedziałam, że za naprawę zapłacę 2/3 mojej miesięcznej pensji. Skąd ja na to wezmę, jak mam zaległości nawet w czynszu? Mam nieodparte wrażenie, że nasza podróż pośludna odchodzi w sferę marzeń. Poza tym mam w pracy sajgon straszny, a rano prawie pokłóciłam się z Mężczyzną.
Na dodatek nie miałam kiedy zjeść drugiego śniadania bo dopiero teraz skończył się nawał pracy, a za 20 minut pójdę na lunch. Więc siedzę, ssie mnie w żołądku, chce mi się płakać, wyć, a przede wszystkim wyjść stąd i schować się pod kołdrę.
Dziś śniadanie jak zwykle, tylko zjedzone w biegu.
Yagnah, krytycyzm spowodowany niskim poziomem samozadowlenia i realną oceną sytuacji. Masz oczywiście rację, że limit zachowany, nie ma trgedii. Ale ja tak od kilku dni wtranżalam słodycze i wpisuję je w limit a od czekolady i ciastek się specjalnie nie chudnie. Co prawda dziś waga pokazała 64,7 ale pewnie byłoby już mniej gdyby nie te wpadki. Ale postaram się przynajmniej nie marudzić. :)
Magdalenko, frutina to taka mieszanka płatków pszennych z suszonym jabłkiem, rodzynkami i czymś jeszcze. W miarę mało kaloryczna, a słodkawa i smaczna.
Masz oczywiście rację ze stresem przedślubnym, zostało dokładnie 5 tygodni, a np. zaproszenia nadal leżakują u nas w domu. Ale dziś powinniśmy dostać większość brakujących adresów i może jeszcze dziś wysłać. Albo jutro najdalej. Bardzo bym chciała.
Trzymam kciuki za ciebie i resztę dziewczyn, bardzo mocno. Będę wam kibicować!
Nie jestem zadowolona z dzisiejszego obiadu! To znaczy, żeby nie było, był bardzo smaczny. ALe miałam ochotę na słone i ostre, jak zobaczyłam pierogi ruskie to aż zaklaskałam uszami. Poprosiłam o trzy i co? Okazało się, że są z serem na słodko! Pomyliło się im. No nic pomyślałam, są świeże i smaczne, to zjem. Nie najadłam się bardzo więc poszłam raz jeszcze do barku i zobaczyłam zachęcającą bułczkę, myślę sobie o! Słona piwna bułeczka, to jest to! Upewniłam się, że jest taka w istocie i co? I nic, bo nie miała w sobie nawet szczypty soli chyba! Też była pyszna i świeża więc zjadłam. Ale nie czuję się zdowolona. Mam problemy, co?
Dzieje się tak dużo, że przynajmniej dzień mija w miarę szybko.
Zosiu...najgorzej nie jest...przeciez zamiast pieroow mogla byc pizza a zamiast buleczki hmmm..czekolada:D To bylby beznadziejny obiad.
Wpadam tylko z pozdrowionkami i caluje mocno :*
Uroki zakładowych bufetów :?
U nas pani ostatnio zapytana z czym jest surówka z selera - spytała z czym? jak to z czym? z selerem!!! hehe
http://kartki.onet.pl/_i/d/zima.jpg
Pozdrawiam
***
Grażyna