xx
Wersja do druku
xx
I liczę na to, że weteranki walki z nadwagą, będą tu czasem zaglądać i zaganiać mnie do szeregu!!!
pozdrawiam ciepło :)
STRES. pierwszy egzamin za 1,5 h. ide jednak na drugi termin. nie nadazam. w takich chwilach najczesciej mam ochote wyjsc do sklepu, albo jeszcze lepiej kawiarni i kupic sobie makaron z pesto a na deser tiramisu i duza kawe latte. Z pelnym zoladkiem i ociezalym umyslem, moglabym olac juz wszystkie egzaminy i po prostu przespac sesje.
ale ok, poczatek jest niezly- omlet bez tluszczu z 2 jajek, pol cukinii, do tego amly swiezy pomidor i zielona herbata.
jeszcze nie wyszlam z domu. zaraz puszczam mozarta i zabieram sie za nauke. staram sie nie stresowac i myslec o tym, jak 1 lipca bede swietowac sukcesy w szkole, a troche pozniej, albo i wtedy (co mi tam), bede chodzic po miescie w pieknej zwiewnej sukience na ramionczkach, dumna z siebie i ufajaca we wlasne sily.
musze dac sobie limit, ze bede tu zagladac raz dziennie, bo od internetu tez mozna sie uzaleznic, wiem to z autopsji.
czasami lubie spontanicznosc i impulsywnosc w sobie, ale wolalabym byc spontaniczna, wtedy kiedy mam na to ochote, a nie wtedy kiedy ktos inny daje mi sygnal. a jeszcze najgorzej jak to jest komputer albo ciasto, to juz zupelny absurd, zeby przedmioty rzadzily czlowiekiem.
A więc było tak. zjadłam ok.1500 kcal, czyli więcej niż zamierzałam. przy moim niskim wzroście idealnie byłoby jeść 1000-1200 kcal.
jadłam same zdrowe, dobre rzeczy.
śniadanie: omlet z dwoch jajek i polwki cukinii. herbata zielona
II sn. kilka truskawek z malym bananem, pol filizanki maslanki i lyzeczka miodu
serek wiejski lekki
obiad- ok.400 ml zupy z kilku rozyczek kalafiora, brokula, szklanki soku pomidorowego natki, koperku, lyzeczki bulionu i do tego pokrojony plasterek sera. a na drugie zapiekanka z polowy malego baklazana, malego pomidora, pol cukinii, czosnek i kilka plastrow sera, herbata czerwona
kolacja resztka zupy z obiadu, surowka z salaty, ogorka, strak papryki, koperek, ocet winny (to bylo najmniej smaczne) i jeszcze brzoskwinia z kilkoma truskawkami i polowa lyzeczki miodu, kawa sojowa
generalnie za duzo!!!
sport- 40 minut:) to sie udalo. tanczylam w rytm madonny, robilam brzuszki i troche cwiczylam talie na takim kole, co sie kreci.
Moje wnioski na dzisiaj: nie dodawac zoltego sera, przygotowywac mniejsze porcje, zamiast maslanki znalezc gdzies serki i jogurty naturalne o%.
poza tym to dietowanie pochlania duzo mysli i energii. w pozytywnym, ale tez negatywnym sensie. poszlam do parku sie uczyc, lezalam sobie i probowalam czytac, ale nie moglam sie skupic:( myslalam o tym, co bede jesc jak wroce, czy inni parkowicze maja nadwage, czy powinnam pojsc do kawiarni po kawe...
jednak pierwsyz dizen oceniam pozytywnie. tak trzymac. :)
ja też dziś jakoś przeżyłam dzień pierwszy diety ale teraz strasznie boli mnie glowa i mam straszną ochote na coś niezdrowego i absolutnie zakazanego. życze powodzenia, widze że obie mamy chyba tyle samo kg do zrzucenia. ja też widze już siebie w małych ciuchach, ubierającą to na co mam ochote a nie to co tuszuje moje niedoskonałości :evil:
życze wytrwałości i pozdrawiam!
czesc gameover:)
podobno imbir pomaga na bol glowy. moze serek albo jogurt z imbirem i ananasem? tez mam mysli o zjedzeniu czegos... a jeszcze musze siedziec przed kompem i sie uczyc, warunki nudy sprzyjaja tym myslom.
chce jednak zmienic swoje nawyki, postaram sie szybko nauczyc tego, co musze i isc spac.
pozdrawiam cieplo
Cześć aleebabo.
Mamy bardzo podobny problem:
"Jem, gdy się stresuję, jem, gdy widzę jedzienie, jem, gdy pracuję. Sport, to spacer na przystanek tramwajowy." (w moim przypadku na parking)
Będe ci kibicować jeśli pozwolisz.[/quote]
Czesc Meteorko:)
super, ja tez bede Cie wspierac. zajrzalam do Twojego forum i widze, ze jestes na diecie cambridge. masz tam pewnie ciezko, bo w domu pelno ludzi, ktorzy nie zywia sie tylko proszkami. i nie rozumieja, ze nie powinni Ci pod nos podstawiac cukierkow i ciasteczek.
mnie to denerwuje, ze jak ktos do mnie przychodzi to zawsze z paczkami itp., a jak mowie, ze nie chce i sie odchudzam, to slysze ej no co Ty, daj spokoj, jedz... dla Ciebie przynioslem/am. i tak zazwyczaj sie koncza moje dietetyczne przyzeczenia.
Meteorko, a co Cie najbardziej motywuje do odchudzania? I jakie postepy?
pozdrawiam cieplo i czekam na wiesci
leki dnia pierwszego.... wplyw innych ludzi na moje nawyki zywieniowe:
niedlugo przyjezdza kolezanka na tydzien, dziewczyna je jak odkurzacz a wazy jakies 45 kilo. jest ZA chuda. ciagle chce wychodzic na piwo, kawy itp. prawie sie nie rusza.
inne wizyty, to obiekt moich westchnien i inni znajomi. obiekt moich westchnien dziala na mnie tak, ze jak wychodzi, to rzucam sie z rozpaczy (ze wyszedl i ze znowu NIC) do lodowki i wyjadam wszystko.
zycie towarzyskie mi utrudnia odchudzanie. w kawiarni moge zamawiac sok grejfrutowy, ale w pubie? sok pomidorowy, jak reszta pije jasne pelne? a co gdy widze jak piec kolezanek zajada sie sernikiem?:(
a poza tym niedlugo jade do rodzicow. a tam oni maja w lodowce wedliny, ser zolty. poza tym bialy chleb, maslo, z warzyw-ketchup. moja mama ma juz otylosc, pali, nie je sniadan, za to w ciagu dnia z 10 kaw, ciastka, paluszki i chleb z kielbasami. martwie sie o nia, ale jak mowie, zeby zaczela jesc warzywa. to ona mowi, ze jej nie smakuja!
reszta rodziny jest szczupla, tylko jeszcze moja babcia wazy powyzej 100 kg, a jest niziutka. mysle, ze tendencje do tycia mam wiec w DNA.
hmmm... to takie marudzenie, wszystko jest pewnie do wygrania:
z kolezanka do parku, zamiast do kawiarni.
zamiast rzucac sie do lodowki ,rzucic sie na chlopaka (albo rzucic go),
u rodzicow samodzielnie (!) zrobic zakupy i ugotowac im cos zdrowego, nawet jesli ostatecznie zjem to ja i pies.
poza tym teraz zrobe swoim nawykiem taniec, sport i czytanie, a nie jedzenie jak kiedys. a do stresu mozna podejsc zadaniowo np.rzucic chlopaka, albo uderzyc w emocje, czyli np. pomedytowac przy muzyce klasycznej.
w pracy bede pic sok warzywny i jesc jablka, albo najlepiej oduczyc sie i w ogole nic nie wkladac do ust czesciej niz co dwie h.
ojj popadam w paranoje, ide spac:)
wiesz co, wszystko pięknie łądnie, ale w życiu jest trudniej, nieprawdaż :?: można to jednak pokonać ;) wiem to napewno, bo mi się już 15kg zrzucić ;) nawet 18kg, ale sobie pofolgowałąm i 3 przytyłąm ;p no ale myślę, że jakoś przebrnę na tych wakacjach przez moje 25 kg, bo chociaż chce tylko do 65kg, to wolałabym do 60kg;p, ale niepogardze tesh tylko 70 ;) trzeba brać co Bóg daje ;) postaram się i mi wyjdzie. tobie tesh się uda, trzeba tylko w siebie uwierzyć, a nie siąść i płakać, bo to nic nie da ;) a z tymi facetami daj sobie spokój. sam się zjawi odpowiedni ;) wiem, że ciężko to zrobić, ale taka prawda ;) nic na siłe ;)
pozdrawiam, życze powodzenia i zapraszam do mnie ;)
http://forum.dieta.pl/forum/viewtopic.php?t=56613
Cześć Aaniko! weszłam na Twoje forum. ja w klasie maturalnej przytyłam ponad 10 kilo. Nikt nigdzie nie wychodził, wszyscy siedzieli w domach i oglądali telewizję. nikt też sie nie uczył. No i jadłam... gdy sie obejrzałam, ważyłam już o 14 kilo więcej. Po prostu pewnego dnia zauważyłam, że ze spodni wyłarzą mi fałdy tluszczu.
Od tamtego czasu udało mi sie schudnąć jakieś 5 kilo, ale ciągle nie mogę wrócić do dawnej wagi. zresztą kilogramy nie są takie ważne, ja chcę przede wszystkim odzyskać kontrolę nad sobą, nie zachoywać się jak mój pies, któremu na widok najgorszego jedzenia ślinka cieknie.
Masz rację co do facetów, posłucham Twojej rady.
miłych i aktywnych wakacji
powodzenia i czekam na wieści.
dzisiaj jem zdrowo
sniadanie 'móżdżek'- jajecznica z dwoch jajek, pol kostki drozdzy, pół łyżeczki oleju z pestek winogron, czosnek, dwa plastry baklazana i cwiartka cukinii, drożdże trzeba energicznie mieszać, żeby sie rozpuściły, jakby ktoś miał ochotę:)
II sn cztery kromki wasa żytni i 1/2 puszki tunczyka, kubek maslanki
sok pomidorowy
kawa mrozona, bez dodatkow-kawa , mleko i kostki lodu
obiad pokrojone surowe marchewki, rozyczka kalafiora, plaster szynki z indyka (jednak nie lubie miesa), strak papryki a na drugie: baklazan, cukinia i pomidor usmazone na pol lyzeczki oleju z cebula i czosnkiem i oregano
a na kolacje planuje zjesc warzywa curry- brokuly i kalafior zmieszane z jogurtem i kilkoma łyżeczkami curry
wszystko super- ale to nie jest dieta odchudzajaca, przy moim 158 cm...
nie schudne na tym. pytanie: jak schudnac?
poza tym dzisiaj powtorze schemat z tanczeniem w rytm madonny i brzuszkami, mam za soba tez bardzo szybki spacer, 40 minutowy.
dzisiaj dostalam kolejna piątke do indeksu, kupilam sobie kapelusz rodeo, a od swoich uczniów (daję korki) dostałam bukiet kwiatów. wspaniały dzień:) czuję dzisiaj, że mogę wszystko, tylko JAK?
hmmm... chyba, musze jeść mniej po prostu, ale wtedy będę głodna, zimno mi będzie i będę rozdrazniona. może więcej ćwiczyć? ale skąd wziąść czas?
może do wieczora znajdę odpowiedzi na te pytania...
dla tych co juz mają dość odchudzania:)
- zagnieść ciasto z mąki, cukru, jajek, dodać proszek do pieczenia
ubić pianę z białek, dodać do niej szklankę soku cytrynowego, wlewać powoli, ubijając jajka w misce włożonej do garnka z gotującą sie wodą, dodać żelatynę
blachę wyłożyć ciastem i upiec je. gdy ostygnie położyć na biszkopt kapelusz muchomora i polać go pianą z białek
poczekać aż stężeje.
opruszyć całość cukrem pudrem
jeść powoli......
czekać......
zjadłam jak wyżej + chudy biały ser prawie cała kostka! z otrębami i natką pietruszki, bo sie ucze a zimno mi
może w czasie tak ciężkiej sesji, nie powinnam się dietować. mam 9 egz. i 6 zaluczen. ale i tak będę wszystko zapisywać, starac się jeść mniej, a jak już ten koszmar sesyjny się skończy, to przejdę na 1000 kcal
teraz piję herbatę malinową i zastanawiam się, jak przetrwać sesję, biedę, dietę, brak faceta i brak stymulacji...
trochę mi smutno, pogadałabym sobie a jest pierwsza w nocy, przyjaciele spią w swoich domach, niektórzy nie tak sami jak ja, no i muszę się uczyć.
:(
Witam!!!
Na początek powiem Ci, że masz naprawdę fajny styl pisania... Taki inny niz wszyscy. Masz juz we mnie stała czytelniczkę - gwarantuję Ci to.
No tak odchudzanko. Dlaczego to nam nigdy nie idzie tak jak chcemy, tylko zawsze wszystko musi się pogmatwać? Ale ja wierzę, że w końcu wszystkie osiągniemy wymarzone wymiary i wage do której dążymy. Oczywiście Tobie zyczę tego z całego mojego serducha!!!
Pozdrawiam.
Agape, dziekuje:)
wpadaj jak najczesciej i komentuj, moze powymieniamy sie jakimis ciekawymi pomyslami na odchudzanie?
ja jestem zielona na razie. chce przetestowac na sobie jakies plyty z cwiczeniami. a fajnie byloby znalezc tez jakies plyty motywacyjne z autosugestiami itp. znasz takie? na razie widze, ze to forum bardzo mi pomaga:)
Tobie sie udaje. swietnie Ci idzie! mieszkajac z rodzicami jest strasznie trudno sie odchudzac, podziwiam Cie!!! gdy ja mieszkalam jeszcze w domu rodzicow, to musialam brac od mamy dodatkowa kase na warzywa, bo ona nie uwzgledniala ich na swojej liscie zakupow. robilam sama sobie salatki, a rodzice patrzyli na mnie z oburzeniem, nikt nie chcial jesc tego co ja, a nie potrafili przejsc do porzadku dziennego, ze zamiast schabowego wybieram salatke grecka. teraz mieszkam sama i sto razy lepiej sie odzywiam.
duzo juz schudlas :) 54 znaczy, ze juz jestes szczupla:) wiadomo, ze chwila powrotu do starych nawykow i jojo. ale gratuluje Ci, Twoj chlopak oniemieje z zachwytu, jak Cie zobaczy.
ja jutro wybieram sie w odwiedziny do rodzicow, wiec bede sie borykac z podobnym do Twojego problemem.
jak tu sie odzywiac, gdy w lodowce ketchup, ser brie , do picia cola, a w chlebaku bialy chleb. ale nie dam sie, bede mila, ale stanowczo bede mowic, nie!
a jak Ci idzie?
moze popros ojca, skoro i tak jest taki dobry, ze gotuje, zeby w ramach tego tygodnia urzadzil maraton zdrowej zywnosci i niech gotuje Ci zdrowe obiady? moi by na to nie psozli, ale moze masz bardziej postepowych rodzicow? przepisy sa na necie, wiec nie bedzie problemu. albo moze sama cos im ugotuj, a oni sie wkreca w pomysl zdrowego jedzenia?
pozdrawiam ciepło i czekam na wiesci:)
http://download1.agefotostock.com/fo...A93-276459.jpg
Dzisiaj moje menu wyglądało następująco:
śn 3 kromki wasa zytnie z tunczykiem i koperkiem, salatka owocowa:brzoskwinia, kiwi, 2 plastry ananasa i pol lyzeczki miodu
obiad spieszylam sie, a bylam zestresowana strasznie, bieglam na egzamin:( wiec pochlonelam 6! kromek wasa zytniego z sezamem z czymns co sie nazywa mielonka sojowa i pasta meksykanska rowniez z soi. do tego posililam sie deserem sojowym o smaku czekoladowym
po poludniowy obiad czesc druga warzywa z wczoraj (brokuly, kalafior, kapusta czerwona zmieszalam na patelni teflonowej z koperkiem, dolalam lyzke przyprawy chinskiej 5 smakow, troche sosu sojowego i soku z ananasa. na to polozylam kilka orzechow nerkowca. bylo bardzo dobre.
kolacja 2 jajka usmazone z czosnkiem i koperkiem, pol lyzeczki oleju z pestek win.
pewnie ok.1500 kcal bedzie?
uzywam ostroznie wszystkich produktow- np sos sojowy nie ma cukru, bulion jest ze sklepu ze zdrowa zywnoscia, sloik kosztuje tylko 3 zl, a nie ma w nim zadnej chemii. te sojowe produkty cos mialy w sobie,ale bylam ciekawa jak smakuja. odpowiedz- wg mnie, srednio.
wniosek: za duzo jedzenia, za duzo smazenia, za duzo oleju, za duzo chleba, najlepiej jakbym jadla swieze warzywa i owoce. moze powinnam pozbyc sie lodowki?;)
co do sportu, to ta kwestia jeszcze przede mna dzisiaj. planuje pocwiczyc razem z panienkami z plyty dodanej do jakiejs gazety. tylko musze sie sprezyc, bo jeszcze nauka do egzaminu przede mna.
dzisiaj wpadla mi kolejna piatka do indeksu, na razie moje oceny to 5,5,5,6. sama w to nie wierze:) pierwszy raz tak mi dobrze idzie:)
jutro jeden egzamin i podroz na polnoc. tam bede musiala ostro sie zdyscyplinowac. ale tez bede miala wiecej mozliwosci rekreacyjnych. mam hantle, skakanke, polne sciezki, moze i rower sie znajdzie. no i spacer po plazy gwarantowany:)
w Promodzie przymierzyłam piękna sukienkę, trochę mam w niej za pryszczate plecy, no i pokazuje ciała trochę, postanowiłam jednak, że kupię ją sobie w prezencie na zakonczenie sesji i rozpoczęcie diety, czyli ok.1 lipca:) jest piękna: ciemnozielona, na ramiączkach, góra obcisła, dół ze sztywniejszego materiału w jakieś etniczne motywy:)
jutro zamierzam sie przyłożyć do diety i bardziej ograniczyć jedzenie. wierzę w siebie :)
http://download1.agefotostock.com/fo...4/WE014922.jpg
http://download1.agefotostock.com/fo...4/WE014937.jpg
no i wpadka. zjadłam coś zdrowego, ale chyba miało z 600 dodatkowych kcal :shock:
robi się to tak: 3 łyżki płatków oswianych, kilka migdałów, kilka orzechow (np.nerkowce), kilka plastrów ananasa, pół kiwi, wiórki kokosowe ( dodałam ze 4 lychy) i szklanka mleka 0,5%. było bardzo dobre, ale mam wyrzuty sumienia, zawiodłam siebie.
muszę przyjąć w końcu, ze łyżka orzechów itp. ma ok. 50 kcal, a łyżka płatków ze 40. bo wydają się być takie małe!
oooocccccchhhhhhhh
nauka czeka........ a ja piję zieloną herbatę i ziewam.........
PODAJĘ DOBRE TYTUŁY NA TEMAT ODCHUDZANIA
Na Bakier z Jedzeniem Anoreksja, bulimia, otyłość : przewodnik dla rodziców Autorzy:Jablow Martha Maraghan , Children's Hospital (Philadelphia) : IS , Przylipiak Mirosław : Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne
Na Bakier z Jedzeniem Nadwaga jest sprawą rodziny : poradnik dla cierpiącychna zaburzenia łaknienia oraz osób, które ich kochają
Autorzy:Hollis Judi Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne
Na Bakier z Jedzeniem Schudnąć bez diety : mity na temat nadwagi Autorzy:Zubrzycka Elżbieta Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne ta książka jest rewelacyjna.kosztuje poniżej 15 zl, polecam goraco.
Cześć
:arrow: Oj niestety, mój tata nie jest ąż tak postepowy, żeby gotować zdrowo i małokalorycznie. On uwielbia dobrze zjeść, więc nie da się na to namówić
:arrow: Jak mi idzie? Chyba całkiem dobrze. Dziś mija 7 tygodni od rozpoczęcia mojej diety i mówię to z pełną dumą, że jestem z tego dumna, choć muszę odpukać w niemalowane, żeby tylko nie obróciło się to przeciwko mnie. Tak za 4 tygodnie mam zamiar przejść w drugą faze odchudzania, tzn. zaprzestanie odchudzania i zwiększanie co tydzień racji pokarmowych o 100 kalorii (gdziesz przeczytałam, że to najlepszy sposób, żeby nie mieć efektu jojo)
:arrow: Co do tych płyt, niestety nie znam niczego takiego, bo nie korzystam z tego typy rzeczy. Przykro mi... :(
:arrow: Pytałas się, czy jak ważę 54 kg, to czy jestem szczupła. wszystcy mi mówią, że zostało pół ze mnie, ale ja uważam, że cały czas mam co nieco jeszcze do zrzucenia. Sama sobie uświadomiłam, że mam myślenie anorekyczki, ale grunt, że zdaję sobie z tego sprawę, więc chyba jest dobrze. Moja wymarzona waga to 49/50 kg.
:arrow: Dodaję Twój pamiętnich do "moich ulubionych" więc na pewno będę Cię tu w miarę moich możliwości często odwiedzała.
:arrow: Pozdrawiam i życzę ogromniastych sukcesów.
tak będzie dzisiaj.......
http://download1.agefotostock.com/fo...0/CD060038.jpg
http://download1.agefotostock.com/fo...P-P2350333.jpg
tak będzie jutro....
http://download1.agefotostock.com/fo...D-PX066019.jpg
http://download1.agefotostock.com/fo...SI-0300303.jpg
tak będzie za miesiąc....
http://download1.agefotostock.com/fo...8/WE008127.jpg
http://download1.agefotostock.com/fo...15279-36CV.jpg
a tak będzie za dwa miesiące...
http://download1.agefotostock.com/fo...A75-338795.jpg
jak czytam Twoje menu to żołądek zawiązuje mi się w supeł, a ślina kapie na klawiaturę! :D ale masz fantazję! :)
dzien czwarty
ojjjj dziewczyny, zrobie dzisiaj najwyzej pare brzuszkow. nie bylo czasu. moje menu tez srednie.......
sn: szpinak pieczony z jednym jajkiem
obiad kalafior i brokuly z galka muszkatolowa i serem-pieczone
w pociagu kanapki z razowca z serem i tunczykiem, plus salatka owocowa z moreli, truskawek i banana
niestety po przyjezdzie zjadlam 3 placki ziemniaczane ociekajace tluszczem i kalafior
jutro ide nad morze:)
Agape, jest mi ciezko przejsc na mniejsze posilki. jak malo jem, to ciagle mysle o jedzeniu i nie moge sie skoncentrowac na nauce, tym gorzej, ze nauka jest nudna czasem. jak Ty to robisz? podziwiam Cie:)
co do gotowania, to pracowalam lacznie 6 miesiecy w restauracjach w hyattie tutaj i w usa w luksusowym kurorcie. moze stad ta moja pulchnosc, bo gotowanie wychodzi mi rewelacyjnie.
moze powinnam kiedys otowrzyc restauracje light. pozdrowienia z egzotycznych kaszub!!!!!!
dzisiaj widzialam pola pelne czerwonych makow. czerwone serduszka na zielonej rowninie. ten krajobraz jest tak rozny od tego, ktory ogladam na codzien.... szara praga, biegajacy ludzie, smierdzaca wisla... a tu tysiace makowych serc bijacych do pasazerow pociagu.
moje serce ciagle bije do tego samego mezczyzny, ale bije na darmo, marnuje sie, bo on jest daleko. i pewnie nie mysli o makowych polach.
acha i dla wszystkich grubasek powiem, ze jak wazylam 5 kilo mniej, to ignorowal mnie jeszcze bardziej.
dzisiaj jadlam takie rzeczy, ze wole tu nie pisac. :oops:
spacer po plazy zadzialal kojaco na moje egzystencjalne leki:)
jutro bede jezdzic na rowerze i jesc same niskokaloryczne smakolyki
kolejne sukcesy w szkole podnosza moja wiare we wlasne mozliwosci.
do uslyszenia forumiczki
milego weekendu:)
nie wiem jakim cudem, ale po wczorajszym szalenstwie schudlam kilogram!
no i niestety z roweru nici, bo pada, ze hej...
pozdrowienia z egzotycznych Kaszub dla wszystkich dietowiczek!
ja zaraz wykonam taniec brzucha ze szczęścia, że waga idzie w dół:)
dzisjesze menu:
sn jajecznica z 1 jajka i 2 kromki chrupkiego z papryką
obiad salatka grecka
po poludniu 2 grahamki z hummusem
kolacja 3 nalesniki z truskawkami
i ok. 2 godziny tanczenia:)
niestety juz jutro wracam do stresujacej rzeczywistosci stolicy
teraz bedzie duzo sie dzialo, boje sie tego. ale tez jestem podekscytowana.
mysle, ze wszystko zmierza w dobrym kierunku, nawet moja dieta:)
dzisiejsze menu
sn sałatka grecka
obiad zupa grzybowa ze słoika (grzyby, kasza, fasola)
4 kromki pieczywa chrupkiego
kolacja makaron z pomidorami z puszki
sport ok. 15 minut, ale może jeszcze poćwiczę dzisiaj
w tym tygodniu masa egzaminów, odwiedzać mnie będą chude koleżanki, i wraca mój obiekt westchnień, nieosiągalny Romeo
jutro spróbuję rozpocząć sezon rolkowo-joggingowy, przyda mi się to, bo potrzebuję zwiększonej dawki serotoniny.
mam trądzik taki, że hej. biorę leki, ale to trwa i trwa... w związku z tym czuję się tak, że żadne randki mi nie w głowie. a powinnam iść tam i zdobywać miłość!!! babcia mówi, ze jak bym się przespała z facetem, to by było po trądziku. niestety pani dermatolog nie potwierdza teorii babci na pryszcze i przepisuje mi co raz to droższe i gorsze leki...
jestem więc pryszczata, pulchna, mam sesję, jestem biedna, zakochana bez perspektyw na spełnienie.
mimo to jestem szczęśliwa:) swietnie się bawię i podoba mi się to forum. czuję, że zaczynam lepiej rozumieć problem odchudzania, zaczynam panować nad swoimi impulsami, jak chce coś zjeść, to myślę o innych grubaskach z forum i nie jem, bo wiem, że dużo osób to czyta. nie chcę ciągle pisać o boże wpadka...
chudnę, będę wysportowana, chcę nauczyć się konsekwencji w działaniu, nie tylko w odchudzaniu, ale tez w pracy, nauce, postanowieniach dotyczących relacji...
dziękuję Ci forum:)
http://download1.agefotostock.com/fo...TK-KS13498.jpg
najgorszym moim wrogiem w walce o siebie jest stres i lęki. wczoraj dużo tańczyłam, ale dzisiaj efektów nie ma i nawet przytyłam spowrotem jedno kilo. zjadłam grahamkę z tuńczykiem i małego banana. czuję się pełna, aż nazbyt. dzisiaj egzmain i nauka, cały tydzień taki będzie i jeszcze ci wszyscy ludzie. boję się spotkania z chłopakiem, boję się egzaminów, boję się przytyć i boję sie schudnąć. Boję się mieć same piatki. boję się, że jak już będzie super, to co mi zostanie? co dalej? i już zawsze będę na diecie? zawsze będę sie uczyć? czy mi się to podoba?
Jak ostatnio myslalam o tym, co byloby dla mnie zyciowa katastrofa, to wyobrazilam sobie siebie 35letnia, gruba, pryszczata, samotna, nieszczesliwa, pracujaca z jakimis starymi babami chorymi psychicznie w osrodku szkolno-wychowawczym w pruszkowie, zdala od swiata, wyizolowana i wyobrazilam sobie, ze tam mieszkam, jadam zupe grochowa i nie mam nikogo. Ale potem sobie zdalam sprawe z tego, ze wlasciwie to ode mnie będzie zalezec, czy ta wizja będzie nieszczesliwa czy nie. Mogę schudnac, wyleczyc pryszcze, zmienic prace, wyjechac gdzie chce, poznawac ludzi,ale nawet bedac w takim osrodku, mogę tak pracowac, żeby zmienic go na cos pozytywnego. Mogę nawet mieć pryszcze, przytyc 20 kilo i tanczyc taniec brzucha i być szczesliwa. Mogę nawet znalezc faceta, który będzie myslal tak jak ja. Niezaleznie od tego co się wydarzy, to ode mnie ebdzie zalezalo, czy jestem szczesliwa czy nie.
idę się uczyć...
Cześć
Cholernie podoba mi się to, co napisałaś. Masz całkowita rację co do naszej przyszłości - tylko od nas ona zależy!
W sumie nie wiem, czy niedoczytałam, czy zapomniałam, ale jaką dietkę stosujesz? Czy nie masz żadnej obranej dietki i jesz wszystko, ale w ograniczonych ilościach? Ja bedziesz miała czas, to napisz
A jak minął Ci weekend? Mi fatalnie. Zjadłam ponad normę i do dziś pokutuję. Cały czas mam nudności. Ale to dobrze - przy najmniej mam nauczkę i drugi raz nie popełnie tego samego błędu (chociaż przez najbliższe 7 tygodni).
Napisz jak minął Ci weekend, czy dałaś radę, czy wytrwałaś i jak ogólnie Ci idzie.
Witam Aleebabo
Strasznie mi sie podoba Twoj pamietnik. Uwielbiam Twoje jadlospisy, a szczegolnie hummus;-). Odzywiasz sie naprawde wzorcowo.
Ja osobiscie jestem na diecie 1000kcal i w mniej wiecej 1.5miesiaca udalo mi sie zgubic 6-8kg. Nie jestem pewna ile dokladnie, bo nie znalam swojej dokladnej wagi wyjsciowej. Teraz waze 52kg przy wzroscie 164cm i chcialabym zrzucic jeszcze te 2 kilo, ale powoli zaczynam wychodzic z diety dodajac 100kcal tygodniowo do bilansu kalorycznego.
Zauwazylam ze bardzo czesto sie wazysz, chyba nawet codziennie. Odradzalabym Ci to. Raz w tygodniu wystarczy, bo wtedy jestes swiadoma realnych spadkow wagi, a nie wachan wody w organizmie np zwiazanych z okresem.
W diecie bardzo wazny jest ruch. Ja zaczynalam od 40min callaneticsu z kaseta i 10min joggingu. Teraz biegam codziennie po 30min. To mi najbardziej sluzy. No i robie brzuszki.
Pozdrawiam i zycze w wytrwalosci w uczeniu sie do egzamow.
Cześć Agape!:)
No właśnie na razie nie mam żadnej diety, przygotowuję się. Na czas sesji po prostu się ograniczam i wprowadzam sport. Pierwszego lipca zacznę jakąś dietę. Teraz szukam inspiracji. Na mnie super szybko działa dieta warzywno-owocowa, ale wtedy jest mi zimno, mam czkawkę i jestem strasznie drażliwa. Może po prostu spróbuję liczyć kalorie do 1000ca + Montignac i SB w jednym, co o tym myślisz?
Weekend miałam udany, chociaż liczyłam na to, że będzie ładna pogoda i pojadę na rower na wieś. Byłam nad morzem, ale było pochmurno. No a poza tym weekend spędziłam na kanapie usilnie próbując się skupić na nauce przy akompaniamencie telewizora... czyli obejrzałam ‘Życie i cała reszta’, ‘Jak stracić chłopaka w 10 dni’, mimo że oglądałam już wcześniej te filmy, to chyba z desperacji śmiałam się do łez. Nad morzem kupiłam sobie loda, no a poza tym zjadłam kawałek sernika w gdyńskim green way’u. Niby zdrowiej, ale sernik, to sernik. Owoc zakazany.
Czytam, że masz dzisiaj nudności. Mam nadzieję, że czujesz się już dobrze. Weszłam na Twoje forum i moim zdaniem jesteś dla siebie zbyt surowa. Zamiast się karać lepiej pomyśl jak urozmaicić swoje menu, żeby ta niskokaloryczna żywność była bardziej zachęcająca. Kary i poczucie winy nie pomogą Ci, jeszcze bardziej spychają w dół!
Moim zdaniem świetnie Ci idzie! I jeszcze musisz stawiać nieustannie opór tylu ludziom.... mi nikt się do tego co mam na talerzu nie miesza. Jesteś zdeterminowana, więc Ci się uda, ale wierz mi, jak chcesz sobie pomóc to się nagradzaj za każde nie zjedzone ciastko. Żadnych kar i samobiczowania.
Ja przesyłam Ci dużo pozytywnych wibracji :)
Powodzenia i czekam na wieści!
http://download1.agefotostock.com/fo...-BCP023-09.jpg
Cześć Bambii!
Gratuluję Ci!!! Jakbym ważyła 52, to byłabym już usatysfakcjonowana, chociaż jestem niższa od Ciebie, mam jakieś 158-160 cm.
No masz rację z tym ważeniem się. Naprawdę Ci się udało! I jesteś systematyczna, zawsze taka byłaś? Kiedyś też biegałam regularnie. Przestałam w klasie maturalnej i wtedy przytyłam. I jeszcze kilka kilo mi przybyło podczas czteromiesięcznej pracy w Stanach.
Co najbardziej Cię motywuje do odchudzania?
Masz swój pamiętnik odchudzania? Co zazwyczaj jadasz? Bo ja na razie dopiero się wprawiam, jem za dużo i to będę zmieniać.
Pozdrawiam Cię ciepło i będę wdzięczna za więcej wskazówek!
Moje dzisiejsze menu:
Śniadanie: grahamka z tuńczykiem, mały banan
Obiad: zrobiłam sobie pyszne naleśniki- trochę mąki, otręby pszenne, jajko, woda min., łyżeczka miodu. Do tego truskawki, zawinęłam naleśniki, polałam je serkiem waniliowym i na wierzchu położyłam pokrojoną morelę. Byłoby dobrze, gdyby nie to, ze zjadłam aż 3.
Po południu kefir z truskawkami i jedna kromka wasa żytnie z tuńczykiem
Kolacja: absolutnie polecam! sałatka: trzeba upiec paprykę np. czerwoną i zieloną z pomidorem do miękkości i na 5 minut przed końcem położyć na warzywa pokrojony ser pleśniowy np. Turek figura. Można posypać bazylią. To było pyszne. Ale pewnie wyszło jakieś 1500 kcal dzisiaj i sesja mnie nie usprawiedliwia, bo jadłam do bólu żołądka.
Sport brzuszki, przysiady itp. ok. 25 minut
a hummus zrobiłam tak: puszka cieciorki, sok z cytryny, łyżeczka musztardy, trochę chilli, ziarno sezamu, oliwa a najlepiej olej sezamowy (albo jogurt czy woda)
cześć!
według mnie jesz zdrowo i to jest swietne! to pierwszy krok do schudnięcia... moze i rzeczywiscie jesz za duzo ale i na 1500 mozna schudnac...
polecam basen!
i regularny ruch...
ale w zasadzie sama o ty wiesz:D
co do facetów, to nie wiem co Ci poradzic... moja dobra kolezanka tez ma taki problem, ze jest zakochana w takim jednym debilu... i nie wie co ma robic...
a moze umów sie z jednym z tyhc normalnych?
pyszne jedzonko sobie robisz:D
trzymaj sie! i powodzenia i w sesji i w chudnięciu!
Witaj Aleebabo;-)
A moze pomyslalabys nad zwiekszona dawka sportu. Jesli nawet bedziesz spozywala te 1500kcal i codziennie cwiczyla to przyniesie to efekty. Bedziesz chudla wolniej, ale wtedy jest bardzo male prawdopodobienstwo napadow glodu. Ja wiem ze ciezko jest sie czasem do cwiczen zmobilizowac, ale opowiem jak to bylo w moim przypadku...
Wiec najpierw zaczelam cwiczyc callanetics z kaseta. Codziennie po 40min. To sa cwiczenia rozciagajaco-wzmacniajace, ale po pewnym czasie znudzily mi sie i postanowilam biegac. Na poczatku bylo bardzo ciezko. Po 10 min bylam zziajana i czerwona jak burak a nastepnego dnia mialam takie zakwasy, ze nie moglam po schodach wchodzic. Ale sie nie poddalam. Odczekalam az bol ustapi i znowu biegalam po 10min. Po kilku dniach 15min i tak co kilka dni zwiekszalam dawke ruchu. Az tu w pewnym momencie doszlam do 30min i to przebiegnietych bez zadyszki.
Ale to moje bieganie nie jest takim klasycznym bieganiem, bo ja biegam w miejscu. Poniewaz szybko sie nudze, to zaczelam ogladac ''sex and the city'' podczas tych swoich biegow i zanim sie obejrze mija 30min.
Moj jadlospis jednak nie jest tak wzorcowo zdorwy jak Twoj, ale podam jego przyklad;
sniadanie; 4 kopiaste lyzki platkow owsianych, lyzka rodzynek, mus z 1 banana albo jablka. wszystko zalane woda i odstawiam do napecznienia platkow najlepiej na pol godziny aby smaki sie przegryzly (250-300kcal)
2 sniadanie; kromka chleba z lyzka miodu, 100ml jogurtu naturalnego, owoc (250kcal)
obiad; ryz/makaron/soczewica/kasza z warzywami (250-300kcal)
kolacja; 30gr platkow czekoladowych z 125ml mleka, owoc (230kcal)
Czesto pozwalam sobie na cos slodkiego, bo wiem ze bym szybko przerwala diete. Ale tylko do 200kcal. Nie jem nic po 18, co akurat nie jest dla mnie az takim problemem bo nie zasne z pelnym zoladkiem.
Jestem bardzo z siebie dumna, ze tym razem mi sie udalo. Zawsze sobie mowilam ze powinnam przejsc na diete, a teraz naprawde wdrozylam to w zycie.
I najwazniejsza zasada, nawet jesli masz chwile zalamania NIE REZYGNUJ. Kontynuj diete nastepnego dnia. Nie zaprzepaszczaj wysilku. Taki jednodniowy wybryk moze nawet miec pozytywne skutki, bo nakreca przemiane. Chociaz przyznaje ze po takim moim codziennym sniadaniu, to moja przemiana pracuje jak w zegarku.
Przyznaje ze u mnie dzisiaj bylo pewnie i ze 2000kcal, ale od jutra grzecznie wracam do diety. Jeszcze tylko 2 kilo i powoli bede starala sie ''wychodzic'' z diety, co tez nie jest latwym zadaniem. Chce uniknac jojo, dlatego bede dodawala 100kcal tygodniowo do swojego bilansu kalorycznego i nadal cwiczyla.
Pozdrawiam i zycze mnostwo wytrwalosci
Cześć!!!
To bardzo miłe uczucie czytać od Was posty!!! Oby jak najczęściej, dziękuję!
Julcyk, no dzisiaj się obudziłam z tego szekspirowskiego snu i rozejrzałam się wokół siebie. Okazuje się, że jest sporo ciekawych mężczyzn, nie tylko pomyleńcy. Tylko boję się, że jak się z spotkam z moim katem, to znowu namiesza mi w głowie. Muszę coś zmienić w swoim myśleniu i w percepcji siebie w związku. Na razie jest dobrze :) Dzisiaj nawet uśmiechnęłam się do jednego przystojniaka na przystanku, odwzajemnił uśmiech, ale czy można zaufać gościowi, który nosi sztruksową marynarkę, gdy jest 35 stopni w cieniu?!;)
Bambii, wybuchnęłam śmiechem przy tym momencie, jak piszesz, ze biegasz w miejscu oglądając seks w wielkim mieście :) to bardzo pozytywna wizja! No ja będę wychodzić z mieszkania, chcę biegać nad Wisłą. Mieszkam w kamienicy, więc tu podłoga trochę trzeszczy. Generalnie lubię sport, najbardziej taniec, jestem dobrej myśli, że uda mi się wprowadzić nowe zwyczaje.
Wiem, że przeciwko mnie jest stres, geny, lenistwo. Jakieś 5 lat temu ważyłam 49 kilo, ale to wymaga naprawdę dużo samozaparcia utrzymanie takiej wagi. Mi się nie udało wtedy, wpadłam w paranoję, ze i tak jestem za gruba, przyszła matura, potem Stany, problemy, mała motywacja i tak wróciło 60kg.
Teraz mi się uda, bo jestem dojrzalsza, mądrzejsza, bardziej lubię siebie.
No więc Bambii Ty też nigdy nie rezygnuj, wszystko co piszesz jest dobre i prawdziwe, jeśli tylko będziesz tak postępować, to wierzę, że już zawsze będzie tak jak chcesz.
pozdrawiam i czekam na wieści od Ciebie
Dzisiejsze menu:
Śn: jajecznica z 2 jajek, 2 chrupkie kromki, kilka moreli
Obiad: kostka mrożonej ryby upieczonej w folii, opakowanie szpinaku z łyżką bulionu
Po południu: truskawki, czereśnie, kubek kefiru
Kolacja: 2 naleśniki (mąka, otręby, woda, jajko) z kawałkiem startego jabłka, cynamonem. i kilkoma łyżkami twarogu.
Dzisiaj w ramach praktyk spędziłam cały dzień z dzieciakami w parku. Było sporo biegania, noszenia na barana itp. No to sobie dzisiaj sport odpuszczam, bo jestem i tak już wyczerpana fizycznie i umysłowo:)
dzieciaki są fajowe:D
ladny ten jadlospis Ci dzis wyszedł...
hm. moze podsunęłabyś mi jakies proste przepisy na jedzonko dla dzieciakow. bo jade do pracy jako opiekunka i nie wiem co mam gotowac na obiad dzieciom. bede sie zajmowac 2 dziewczynkami, 5 i 8 lat. jakies tam pomysly mam ale niewiele, a nie im robic co 2 dni to samo...
z gory dzieki...
Witaj!!!
Przepraszam Cię Aleebabo, ale w najbliższych dniach nie będę w stanie Cie odwiedzać - sesja się mi zaczyna. Uczę sie (a właściwie tylko czytam notatki), ale czas jakoś mi leci i za bardzo nie mam czasu żeby tu wchodzić. Bedziesz musiała wybaczyć mi moja absencję. Do następnego razu... może w niedzielę???