-
SILA WOLI czyli mój pamiętnik odchudzania
-
I liczę na to, że weteranki walki z nadwagą, będą tu czasem zaglądać i zaganiać mnie do szeregu!!!
pozdrawiam ciepło
-
dzien pierwszy-rano
STRES. pierwszy egzamin za 1,5 h. ide jednak na drugi termin. nie nadazam. w takich chwilach najczesciej mam ochote wyjsc do sklepu, albo jeszcze lepiej kawiarni i kupic sobie makaron z pesto a na deser tiramisu i duza kawe latte. Z pelnym zoladkiem i ociezalym umyslem, moglabym olac juz wszystkie egzaminy i po prostu przespac sesje.
ale ok, poczatek jest niezly- omlet bez tluszczu z 2 jajek, pol cukinii, do tego amly swiezy pomidor i zielona herbata.
jeszcze nie wyszlam z domu. zaraz puszczam mozarta i zabieram sie za nauke. staram sie nie stresowac i myslec o tym, jak 1 lipca bede swietowac sukcesy w szkole, a troche pozniej, albo i wtedy (co mi tam), bede chodzic po miescie w pieknej zwiewnej sukience na ramionczkach, dumna z siebie i ufajaca we wlasne sily.
musze dac sobie limit, ze bede tu zagladac raz dziennie, bo od internetu tez mozna sie uzaleznic, wiem to z autopsji.
czasami lubie spontanicznosc i impulsywnosc w sobie, ale wolalabym byc spontaniczna, wtedy kiedy mam na to ochote, a nie wtedy kiedy ktos inny daje mi sygnal. a jeszcze najgorzej jak to jest komputer albo ciasto, to juz zupelny absurd, zeby przedmioty rzadzily czlowiekiem.
-
dzień pierwszy
A więc było tak. zjadłam ok.1500 kcal, czyli więcej niż zamierzałam. przy moim niskim wzroście idealnie byłoby jeść 1000-1200 kcal.
jadłam same zdrowe, dobre rzeczy.
śniadanie: omlet z dwoch jajek i polwki cukinii. herbata zielona
II sn. kilka truskawek z malym bananem, pol filizanki maslanki i lyzeczka miodu
serek wiejski lekki
obiad- ok.400 ml zupy z kilku rozyczek kalafiora, brokula, szklanki soku pomidorowego natki, koperku, lyzeczki bulionu i do tego pokrojony plasterek sera. a na drugie zapiekanka z polowy malego baklazana, malego pomidora, pol cukinii, czosnek i kilka plastrow sera, herbata czerwona
kolacja resztka zupy z obiadu, surowka z salaty, ogorka, strak papryki, koperek, ocet winny (to bylo najmniej smaczne) i jeszcze brzoskwinia z kilkoma truskawkami i polowa lyzeczki miodu, kawa sojowa
generalnie za duzo!!!
sport- 40 minut to sie udalo. tanczylam w rytm madonny, robilam brzuszki i troche cwiczylam talie na takim kole, co sie kreci.
Moje wnioski na dzisiaj: nie dodawac zoltego sera, przygotowywac mniejsze porcje, zamiast maslanki znalezc gdzies serki i jogurty naturalne o%.
poza tym to dietowanie pochlania duzo mysli i energii. w pozytywnym, ale tez negatywnym sensie. poszlam do parku sie uczyc, lezalam sobie i probowalam czytac, ale nie moglam sie skupic myslalam o tym, co bede jesc jak wroce, czy inni parkowicze maja nadwage, czy powinnam pojsc do kawiarni po kawe...
jednak pierwsyz dizen oceniam pozytywnie. tak trzymac.
-
ja też dziś jakoś przeżyłam dzień pierwszy diety ale teraz strasznie boli mnie glowa i mam straszną ochote na coś niezdrowego i absolutnie zakazanego. życze powodzenia, widze że obie mamy chyba tyle samo kg do zrzucenia. ja też widze już siebie w małych ciuchach, ubierającą to na co mam ochote a nie to co tuszuje moje niedoskonałości
życze wytrwałości i pozdrawiam!
-
czesc gameover
podobno imbir pomaga na bol glowy. moze serek albo jogurt z imbirem i ananasem? tez mam mysli o zjedzeniu czegos... a jeszcze musze siedziec przed kompem i sie uczyc, warunki nudy sprzyjaja tym myslom.
chce jednak zmienic swoje nawyki, postaram sie szybko nauczyc tego, co musze i isc spac.
pozdrawiam cieplo
-
Cześć aleebabo.
Mamy bardzo podobny problem:
"Jem, gdy się stresuję, jem, gdy widzę jedzienie, jem, gdy pracuję. Sport, to spacer na przystanek tramwajowy." (w moim przypadku na parking)
Będe ci kibicować jeśli pozwolisz.[/quote]
cel nr 1:
-
Czesc Meteorko
super, ja tez bede Cie wspierac. zajrzalam do Twojego forum i widze, ze jestes na diecie cambridge. masz tam pewnie ciezko, bo w domu pelno ludzi, ktorzy nie zywia sie tylko proszkami. i nie rozumieja, ze nie powinni Ci pod nos podstawiac cukierkow i ciasteczek.
mnie to denerwuje, ze jak ktos do mnie przychodzi to zawsze z paczkami itp., a jak mowie, ze nie chce i sie odchudzam, to slysze ej no co Ty, daj spokoj, jedz... dla Ciebie przynioslem/am. i tak zazwyczaj sie koncza moje dietetyczne przyzeczenia.
Meteorko, a co Cie najbardziej motywuje do odchudzania? I jakie postepy?
pozdrawiam cieplo i czekam na wiesci
-
wplyw innych ludzi na moje nawyki zywieniowe
leki dnia pierwszego.... wplyw innych ludzi na moje nawyki zywieniowe:
niedlugo przyjezdza kolezanka na tydzien, dziewczyna je jak odkurzacz a wazy jakies 45 kilo. jest ZA chuda. ciagle chce wychodzic na piwo, kawy itp. prawie sie nie rusza.
inne wizyty, to obiekt moich westchnien i inni znajomi. obiekt moich westchnien dziala na mnie tak, ze jak wychodzi, to rzucam sie z rozpaczy (ze wyszedl i ze znowu NIC) do lodowki i wyjadam wszystko.
zycie towarzyskie mi utrudnia odchudzanie. w kawiarni moge zamawiac sok grejfrutowy, ale w pubie? sok pomidorowy, jak reszta pije jasne pelne? a co gdy widze jak piec kolezanek zajada sie sernikiem?
a poza tym niedlugo jade do rodzicow. a tam oni maja w lodowce wedliny, ser zolty. poza tym bialy chleb, maslo, z warzyw-ketchup. moja mama ma juz otylosc, pali, nie je sniadan, za to w ciagu dnia z 10 kaw, ciastka, paluszki i chleb z kielbasami. martwie sie o nia, ale jak mowie, zeby zaczela jesc warzywa. to ona mowi, ze jej nie smakuja!
reszta rodziny jest szczupla, tylko jeszcze moja babcia wazy powyzej 100 kg, a jest niziutka. mysle, ze tendencje do tycia mam wiec w DNA.
hmmm... to takie marudzenie, wszystko jest pewnie do wygrania:
z kolezanka do parku, zamiast do kawiarni.
zamiast rzucac sie do lodowki ,rzucic sie na chlopaka (albo rzucic go),
u rodzicow samodzielnie (!) zrobic zakupy i ugotowac im cos zdrowego, nawet jesli ostatecznie zjem to ja i pies.
poza tym teraz zrobe swoim nawykiem taniec, sport i czytanie, a nie jedzenie jak kiedys. a do stresu mozna podejsc zadaniowo np.rzucic chlopaka, albo uderzyc w emocje, czyli np. pomedytowac przy muzyce klasycznej.
w pracy bede pic sok warzywny i jesc jablka, albo najlepiej oduczyc sie i w ogole nic nie wkladac do ust czesciej niz co dwie h.
ojj popadam w paranoje, ide spac
-
wiesz co, wszystko pięknie łądnie, ale w życiu jest trudniej, nieprawdaż można to jednak pokonać wiem to napewno, bo mi się już 15kg zrzucić nawet 18kg, ale sobie pofolgowałąm i 3 przytyłąm ;p no ale myślę, że jakoś przebrnę na tych wakacjach przez moje 25 kg, bo chociaż chce tylko do 65kg, to wolałabym do 60kg;p, ale niepogardze tesh tylko 70 trzeba brać co Bóg daje postaram się i mi wyjdzie. tobie tesh się uda, trzeba tylko w siebie uwierzyć, a nie siąść i płakać, bo to nic nie da a z tymi facetami daj sobie spokój. sam się zjawi odpowiedni wiem, że ciężko to zrobić, ale taka prawda nic na siłe
pozdrawiam, życze powodzenia i zapraszam do mnie
http://forum.dieta.pl/forum/viewtopic.php?t=56613
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki