dziewczynki z Warszawy i okolic. W moim klubie jest
http://www.ucsir.pl/run/images/stori...ness/5_fit.jpg
Może któraś się ze mną wybierze na 5 godzin darmowego skakania???
Wersja do druku
dziewczynki z Warszawy i okolic. W moim klubie jest
http://www.ucsir.pl/run/images/stori...ness/5_fit.jpg
Może któraś się ze mną wybierze na 5 godzin darmowego skakania???
Kochane moje,
napisałam dłuuuuuugiego posta i wszystko poleciało w kosmos :evil: :evil: :evil:
Już nie zdążę więcej, bo Kaszak mnie wygania od komputera, a Zuzanka woła do czytania.
Powiem tylko szybciutko, że cały dzień byłam baaardzo dzielna 1100kcal i spro się ruszałam.
Aniu jestem dumna z ciebie, kochanie
Kaszaniu
niestety tak sie dzieje czasami, ja nauczyłam się pisać w Wordzie, albo przynajmniej kopiować przed wysłaniem,żeby nie było......
udanej środy i dzięki za życzenia :D
Buziolix2
***
Grażyna
Kaszaniu,
dumnam z Ciebie :D :D :D
A jak dzisiaj Ci idzie?
Miłego dnia
DZIEŃ 2/I
SPOWIEDŹ: 1.400 kcal
8.30 - owsianka z mlekiem + płatki słonecznika (256 kcal)
12.30 - jabłko (65 kcal)
15.30 - brokuły zapiekane z jogurtem i odrobiną sera pleśniowego ( 298 kcal)
16.30 - orzeszki ziemne 30g (180 kcal)
19.30 - sałatka z tuńczyka z sałatą lodową i innymi ważywami (305 kcal)
razem 1.100 kcal, żaden z posiłków nie ważył więcej niż 300g i to nie było miłe dla mojego rozepchanego wora.
Niestety w nocy bałam się zasnąć, żeby nie jeść przez sen, więc zasnęłam dzisiaj koło 3 nad ranem, a wstałam o 6. Mimo, że spałam tylko trzy godziny i tak zjadłam 2 maślane bułeczki za 294 kcal :evil:
Jadę dzisiaj kupić kłódkę na lodówkę, bo wszystko co osiągnę w dzień - zaprzepaszczam w nocy.
RUSZANKO:
rower stacjonarny 6 km
ćwiczenia 30miinut
szybki spacer po lesie 1h.
Jestem dzisiaj niewyspana i do tego jakiś "świrus" przyczeppił mi się do migdałków :twisted:
Kaszak o 6.00 rozkręcił zadymę, bo nie mógł znaleźć czapki dla Zuzanki. Okazało się, że sam pochował wszystkie czapki, szaliki i rękawiczki do pudełek w garderobie, ale nie spuścił z tonu, tylko dalej krzyczał, że nie będzie ich szukał po pudłach :shock: Porąbało faceta normalnie.
Z zemsty postanowiłam dzisiaj nic nie robić. Nie sprzątam, nie gotuję (dzieci zjedzą sobie pizzę). Jednym słowem leżę i pachnę balsamem ujędrniającym.
Bardzo chce mi się iść do lasu, ale tak bardzo nie mam siły. Będę musiała z czegoś zrezygnować, albo z rowerka, albo z lasu, bo z zapaleniem gardła nie będę szarżować.
GAYGA - ja też zawsze zapisywałam, ale po tak długiej nieobecności zapomniało mi się, że teksty lubią się zgubić. Ja też myślę, że wiosna to super czas na odchudzanie. Normalnie chce się żyć. :D Może tym razem się uda? Tak coś czuję....
WASZKA - niestety nie mogę pojechać na fitnes, bo przy takiej kondycji, po tylu godzinach wyciągnęłabym kopytka i oddała Kaszakowi przysługę. Nie lubię go na tyle (przynajmniej dzisiaj) żeby robić mu dobrze :twisted: Oj ja też mam nadzieję, że tym razem będę z siebie dumna :oops:
BIKUŚ - dziękuję kochanie za to, że mnie tak wytrwale wspierasz, nawet jak mnie nie ma. Do fryzjera pójdę, kurde i będę chodzić regularnie :twisted: Dosyć tego oszczędzania na sobie!!!!
GOSIU - Ty mi proszę reklamówki nie przypominaj, bo normalnie zaraz się zapakuję. Bojowa dzisiaj jestem, a do PMSu jeszcze daleko. Mam nadzieję, że pogoda pozytywnie wpłynie na pokurcze w Twojej pracy :wink:
MILASKU - nie ważne czyj pomysł, ale jest świetny. Dzisiaj Kaszak zafundował mi niechcący wolny dzień, więc chodzę sobie po forum to tu to tam i znajduję całą masę świetnych pomysłów. Właściwie to powinnam mu podziękować jak wróci z pracy :D .
Niestety mam jojo, ale nie dla tego nie było mnie tak długo. W wakacje włamano się do nas i ukradziono cały sprzęt oprócz telewizora, bo był za ciężki i pralki, bo stara. Wyrwali nawet okap ze ściany. Pralka zepsuła się natychmiast :twisted: , a telewizor chwilę potem :? Dopiero od poniedziałku mam internet i wcale nie wróciłam tak w podskokach. Strasznie mi wstyd, korciło mnie żeby poczekać aż schudnę i dopiero wrócić nie przyznając się do niczego, ale doskonale sobie zdaję sprawę, że sama sobie nie poradzę.
ANIKAS - dobry pomysł z nowym wątkiem. Trochę ciężko tak ciągnąć za sobą kilkaset stron bez sukcesu. Baardzo Cię rozumiem, bo sama płaczę ze złości na siebie i wstydu.
Co do moich Kaszątek to rzeczywiście można napisać książkę, zwłaszcza o Zuzance.
Zuza jest osobą, która jeśli postanowi sobie, że zostanie astronautą, to astronautą z całą pewnością będzie. Niestety ja już nie dożyję tej chwili, bo zabije mnie jej okres dojrzewania i buntu. Ostatnio w największe mrozy nie pozwoliłam jej wyjść na dwór, bo chorowała cały tydzień. Poszła więc do koleżanki, która mieszka w tym samym bloku. Po godzinie zauważyliśmy, że ździry biegają po dworze bez kurtek i czapek za to w samych kapciach. Biedule wpadały tylko od czasu do czasu na klatkę żeby się ogrzać jak już nie wytrzymywały na mrozie. Jeszcze nigdy w życiu tak się nie darłam, a dziewczyny wcale się nie rozchorowały :shock: :shock:
Życie z Zuzanką pod jednym dachem na pewno nie jest nudne.
http://img.bonprix.pl/0/aha037x05_600.jpg
Witaj KaszAniu :D
ja sobie myślę, że dobrze by Ci było w takiej fryzurce jak na fotce powyżej ( nie mam tu na myśli koloru, bo to to już sama powinnaś sobie odpowiedzieć w jakim się czujesz nalepiej ) :D
czas na zmiany, masz rację, że nie powinnaś na sobie oszczędzać :!: :)
a Kaszakiem się nie przejmuj, oni tacy już są, że nawet jeśli ich wina jest ewidentna, będą się wykręcać od przyznania jak piskorze :lol: :wink: :lol:
a co do lodówki, to może faktycznie pomyśl o kłódce jakiejś, bo o ile wiem to nocne podjadanie od dawna jest Twoją bolączką :wink:
buziaki wysyłam wiosenne :D
DZIEŃ 3/I
SPOWIEDŹ: 1240 kcal
10.00 3 bułeczki maślane (440)
14.00 jabłko (65)
14.40 ziarenka słonecznika 10g (57)
15.30 mintaj gotowany z sosikiem śmietanowym + kiszona kapusta (242)
18.00 orzeszki 10g (60)
19.30 ryż brązowy z chińskimi ważywami + sałata lodowa z serem feta i oliwą (375)
przez cały dzień nie jestem głodna, czuję lekki niedosyt, bo porcje są mniejsze niż kiedyś.
Jedzonko pyszne, dużą radość sprawia mi wymyślanie i planowanie tego co zjem, a liczenie kalorii daje poczucie bezpieczeństwa. Podzieliłam odchudzanie na 10. Pierwsza 10 to 1200 kcal + tyle ruchu ile się da. Jeżeli to poskutkuje przeniesiemy na kolejną dziesiątkę.
Niestety dzisiaj się nie ruszałam. Boi mnie wszystko. Nie wiem czy to wina wirusa, czy detoksu, ale skutecznie mnie unieruchomiło. Zagoniłam Kaszaczki wcześniej do wyrka, a sama wezmę gorącą kąpiel z solą, zabalsamuję się, wypiję jakąś fikuśną cherbatkę i nasmarowana pouczę angielskiego w łóżku. Cudny wieczór przede mną, kto wie może nawet wybaczę Kaszakowi :wink:
Z okazji jutrzejszego dnia kobiet mam obiecaną kłódkę :D super!
BIKUŚ a Ty wiesz, że Kaszak też coś dzisiaj przebąkiwał o fryzjerze?! Prorok czy cóś?
Fryzurka fajna, ale ja mam chyba za mało włosków.
http://eu2.inmagine.com/img/pixtal/pts1206/CD320038.jpg
KaszAniu, myślę że w miarę dobry fryzjer jest w stanie z trzech ( jak to gdzieś napisałaś ) włosów zrobić fajną fryzurkę, więc marsz moja droga do fryzjera :!: :D
a skoro Kaszak o tym też coś przebąkuje, to tym bardziej pędź szybko i rób coś dla siebie :wink:
dobranocka :D
Dzielnie dietujesz :D:D:D
to dobrze :D:D
i kłódka się przyda.....
Kaszaniu,
wszystkiego naj z okazji Dnia Kobiet :D
Na gardle urosły mi cuda- wianki i plecionki. Oczki mi zapuchli, zaropiali i czerwone som. Temperatórę mam, a jakże 35,2 :shock:
Roboty po wczorajszym dniu wolnym raczej sporo, a siły niekoniecznie.
Do tego Zuza została w domu, a Bartek ma na popołudnie.
Przed chwilą Bartuś zwrócił całe śniadanko do talerzyka, bo mu Zuzanka obrzydzała jedzenie. Sama dokończyła swoje bez mrugnięcia okiem :shock: Dobrze, że jeszcze nic nie jadłam.
Waga pokazuje 0.5 kg więcej, odbija mi się kiełbaską, która zjadłam w nocy (jako wieloletnia wegetarianka) bo pieczywo spało pod opieką Kaszaka coby bezpiecznie dotrwało do rana.
Nie łatwo będzie przerobić tak rozpoczęty dzień :? gdybym tylko była tak kreatywna jak Zuza...
http://eu2.inmagine.com/img/glowimag...gws8335150.jpg
Witaj KaszAniu kochana :D
wpadam z poranną motywacją do Ciebie :wink:
Skarbie, jak ja lubię czytać te Twoje wpisy :!: :lol:
ja wiem, że dla Ciebie te "przygody" nie były przyjemne, ale Ty to tak opisujesz, że nie sposób uśmiechnąć się do ekranu :wink: co ja mówię: "uśmiechnąć" :?: :wink: bywa, że płaczę ze śmiechu czytając to co piszesz :oops: :lol:
ten śpiący pod opieką Kaszaka chlebuś, ta kiełbaska znikająca w buzi wegetarianki, ta Zuzia kreatywna :lol: :lol:
jaka to radość, że jesteś znowu z nami :D :!:
ubolewam strasznie nad tym, że teraz mój skype nie działa kompletnie, mamy taki jakiś niski transfer, że niestety nie da się porozmawiać normalnie... a tak fajnie byłoby poplotkować sobie z Tobą :) jak za dawnych dobrych czasów :wink:
życzę Ci zdrowia, kuruj się szybko, bo przecież musimy na tę kawkę skoczyć razem :D
buziaki :D :!:
Oj Kaszaniu :D :D :D Wciaz nie wierze ze jestes juz :]
Koniecznie sie kuruj bo wiosna idzie :D
http://kartki.onet.pl/_i/d/tulipany_d.jpg
Wszystkiego co sobie wymarzysz na dzień Kobiet
życzy
Grażyna
p.s.
uwielbiam zaczynać poranek od czytania Twoich wpisów :D zaraz humor lepszy i dzień milszy :D a może zamiast kłódki na lodówkę, zamek na drzwiach kuchni :?:
Witaj kochana, wróciłam na forum ;)
Życzenia... wszystkiego szczupłego :)
http://www.creo.wroclaw.pl/foty/tulip.jpg
Wszystkiego Najlepszego
http://www.kartki.bej.pl/kartki/gins...iet_2_duza.jpg
http://eu2.inmagine.com/img/Corbis/c...rbs0590597.jpg
Buziak na dobranoc:*
http://eu2.inmagine.com/img/Comstock...6/ks110694.jpg
A teraz na dzień dobry :wink: :D
DZIEŃ 4/I
SPOWIEDŹ: 1600 KCAL
RUSZANKO: 0
Kalorie pochodziły głównie z mleka z masłem i czosnkiem i z tłustego rosołu.
Wczoraj dostałam obiecaną kłódkę. Kaszaczek mój ulubiony :wink: natychmiast ją zainstalował i tadam: NIE JADŁAM W NOCY :D :D :D
Obudziłam się lekka jak piórko, szczęśliwa i gotowa podjąć pracę w balecie :lol:
Niestety mam postawione bańki i muszę leżeć placusiem. Noc świętojańska w moim gardle jakby mniejsza, ale oczki ciągle czerwone i zaropiałe.
Muszę zmykać, bo Bogduś właśnie parkuje w garażu i jak zobaczy, że nie leżę to znów będzie mnie bił :wink:
Kaszaniu,
pięknie dajesz radę. Trzymam mocno kciuki za sukcesy dietowe.
Kuruj się i sił nabieraj bo ćwiczyć trzeba, spacerować i wiosną się cieszyc.
Z poza dietowych tematów to czekam na opowieści o Kaszakach :D
http://www.neeby.com/ebaypics/sb2.jpg
Kaszaniu nawet nie wiesz, jak się cieszę, że wróciłaś........... Twoje teksty rozbawiają mnie do łez......... Mam nadzieję, że kiedyś poznam Cię osobiście...........
Życzę samych sukcesów na dietkowej drodze
Pozdrawiam
http://www.power-systems.com/News/Im...erseLundge.jpg
Kaszaniu kochana, buziaki Ci wysyłam sobotnie i życzę zdrówka :)
brawa dla Ciebie za nocne nie podjadanie, a dla Twojego Kaszaka za zainstalowanie kłódki :D :!:
oj, mówisz że miałaś ochotę zatrudnić się w balecie :?: :lol: :lol:
to musiało być wspaniałe uczucie, być tak leciuteńką jak motylek :D
pozdrawiam całą Rodzinkę :D
DZIEŃ 5/I
Dzisiaj się chwalić nie będę, bo nie mam czym :oops:
Kalorii nie liczyłam. Nie jadłam jak zwykle i słodyczy w dalszym ciągu też nie, ale po takim dniu na pewno nie schudnę.
Cały czas leżę, a tak strasznie chciałabym już zacząć ćwiczyć. Energia mnie rozpiera, a Kaszak bezlitośnie mnie uziemił w łóżku.
Czytam i czytam i czytam i chociaż lubię to już mi bokiem wyłazi.
Rodzinnych historii będzie już pewnie mniej, bo dzieci starsze to i mądrzejsze (ha ha ha ha sama się w głos uśmiałam he he). Zuza mi ostatnio doniosła, że jeśli ktoś w przedszkolu zrobi dobrze całe zadanie, to potem wszyscy się na niego gniewają. Wytłumaczyłam jej oczywiście, że to niekoleżeńskkie i niegrzeczne zachowanie.
- Nie martw się mamusiu - pocieszyła mnie moja cór - na mnie się dzieci nie muszą gniewać.......
No i to niestety prawdą jest. :lol:
BEATKO - za to wieczorem to mogę za balast w łodzi robić. Z tej radości, że w nocy nie jem troszku za bardzo odpuściłam sobie w dzień. Cały czas mam nadzieję, że w jakiś piękny dzień uda się Ciebie zwabić do Starej Miłosnej :D
ASIU - ja też mam nadzieję, że uda nam się spotkać. Chciałabym tylko troszku schudnąć do tego czasu żaeby się nie spalić ze wstydu.
EMILKO - a propo cieszenia się wiosną.....Kaszak nawoływał mnie z sypialni
- żoooonooo, żonoooo chodź na sex - ponieważ oglądałam fajny film udawałam, że go nie słyszę. Za 6tym razem słyszę
- mamo nie słyszysz tata woła cię na sex, idź już bo mi przeszkadza w czytaniu - to Bartek, który od dwóch godzin udawał, że śpi a czytał pod kołdrą :shock:
Okąd Bartek polubił czytanie musimy być bardziej czujni :lol:
WASZKO - dziękuję za życzenia - zarąbiste. Nie wykasuję ich tylko będę trzymać ku pokrzepieniu.
GAYGA - nie mogę zamknąć kuchni, bo jest w aneksie, a saluun nie ma drzwi :evil: Nocne jedzenie zrobiło mi się przez karmienie piersią Zuzki (przez 2 lata). Zmora dopinała się do cyca i całą noc doiła. Spadał mi cukier, więc wstawałam coś zjeść....i tak już zostało :cry:
Mam nadzieję, że kłódka załatwi sprawę.
GOSIU - sama nie wierzę, że znowu stanęłam do walki, ale to chyba lepsze niż dezercja. Ależ z Ciebie mały-wielki gigancik.
Kaszaniu,
no pociechę z dzieci to Ty masz :lol: :lol: :lol: A ile się one przy was nauczą :wink:
Proszę o więcej, bo przyda mi się takie poprawianie humoru.
Co do kłódki, to niewątpliwie załatwi sprawę. Tylko trzeba wziąć pod uwagę ile zeszło Ci uczenie się nocnego jedzenia. Mnie ostatnio wyszkolono i mądra jestem :wink:. Dobra, ale przecież nie o to chodzi. A więc: człowiekowi potrzeba ok 3 miesięcy żeby przestawił sie na nowe, zaakceptował zmianę jako nowy nawyk. Siłę masz, wiarę, tez, motywacji masę, kłódkę - więc musi się udać.
I musisz być dla siebie dobra (co nie oznacza nakarmienia się), bo każda zmiana to ból.
O i wymądrzyłam się, no ale w sumie unia za coś płaci. :wink: :roll:
Miłej niedzieli.
http://motjo.blox.pl/resource/przebisniegi.JPG
Mil - wymądrzaj się bardzo proszę, bo im więcej wymądrzania tym ja mądrzejsza. Mój największy problem polega właśnie na tym, że nie potrafię być dla siebie dobra, a jedyną formą dogadzania sobie było jedznie, no i używanie Kaszaka :wink: Z całym szacunkiem i nie ujmując nic Kaszakowi - to chyba jednak za mało!
Obawiam się, że dla mnie 3 miesiące na zmiany to też malutko, bo ja sparta prawie jak Zuza jestem (choć nie tak kreatywna :wink: ). Nastawiam się psychicznie, że odchudzanie to nie liczenie kalorii, ale proces, który będzie trwał i trwał aż do końca życia. Może się uda i nadejdzie taki dzień, że porozpaczam nad moimi 62 kg :lol: Nie mogę się już doczekać :D :D :D
Kaszaniu, będziesz rozpaczać, nawet jak będziesz ważyć 60:wink: Gwarantuje Ci to. W sklepie, przed lustrem i wieszakami. No bo zawsze da sie coś poprawić. I my to zawsze widzimy.
Podejście do diety masz przepięknie słuszne. To nie kalorie i nie liczenie, nie ćwiczenie i minuty, a przede wszystkim proces nie-przejściowy.
Nie raz się przekonałam, że grubasem (chociaż może nawet te maxymalne 68 kg to nie tragedia) mentalnym będę do końca życia. Było nawet tak jak ważyłam 51 kg.
Wystarczył jeden cukierek, ciastko, kanapka i ruszała lawina. Nawet jak ostatnio powiedziałam sobie, ze nie jem słodyczy, a dostałam jednego wafelka to 2 tygodnie się uspokoić nie mogłam (czyt. jadła co mi w ręce wpadło :oops: ).
Bo jak powiem sobie, że nie jem słodyczy, to przecież mam nie jeść. Zjem jedno maleństwo i już mam poczucie, ze całą dietę zmarnowałam, a skoro zmarnowałam to przecież mogę dalej :roll:
Poza tym jak zobaczę coś co lubię, to muszę! Nie pomaga tłumaczenie, ze przecież kolejny kawałek będzie smakował tak samo i że zjem to jeszcze kiedyś.
I to właśnie jest ten mój grubas wewnętrzny.
Pewnie masz swojego podobnego:wink:
Co do dogadzania sobie to bardzo mi się podoba, że napisałaś.Cytat:
było jedzenie, no i używanie Kaszaka
świetne jest to było. Poza tym przecież lubisz robić inne rzeczy: a czytanie, a spacerki, a pisanie na forum. Wiem, zenie może to się równać z Kaszakiem, ale :wink: :wink: :wink:
I jestem pewna, że sobie coś jeszcze znajdziesz. Są przecież kremy, kąpiele, inne kosmetyki. No i mogą być ćwiczenia. Tu pożytek jest podwójny, bo nie dość, że spalasz, to jeszcze nie masz możliwości wzięcia czegoś do łapki :wink: :lol:
Kaszaniu Kochana dasz radę. Uściskuję!
Kaszaniu
i w tym tkwi problem,że stawiamy wszystko i wszystkich przed sobą :roll: trzeba się nauczyć zdrowego egoizmu - wszyscy będą zadowoleni jak będziesz Ty sama zadowolona :roll: wiem,ze mi łatwiej, bo dzieciaki bezobsługowe sie zrobiły, nawet ostatnio chętni do pomocy, obiady gotują / tylko rachunki za telefon mi wzrosły od pytań typu - to najpierw mam usmażyć cebule czy mieso? :wink: / dodatkowo zajęło mi lata całe ustawienie sie psychiczne po toksycznym związku, nauczyłam sie akceptować siebie, nie obwiniać za nie swoje grzechy....a tak w ogóle to polecam:
http://www.dojrzewalnia.pl/
co prawda część zajęć juz się odbyła, ale może znajdziesz jeszcze cos dla siebie :D część wykładów jest darmowa, warto skorzystać chocby z nich :D
Pytałaś o Mixera - dorosły pies się zrobił, kastrację rozważam - jest taki ogólnopolski program , który rusza od 24 marca - chodzi o wzięcie odpowiedzialności za swoje zwierzę :wink: Roger co prawda nie jest agresywny, zle pewnych typów ludzi i psów nie lubi i wtedy jest jazda :roll: paru wrogów mi przybyło z powodu psa :twisted:
Dobra
powymądrzałam się, zaraz spadam do Mamy / nie wiem czy doczytałaś, pewnie nie bo jak przebrnąć wstecz wszyskie wątki - w sierpniu zmarł mój Tata po długiej chorobie, staram się spędzać z Mamą w miarę dużo czasu, bo odsunęła się od ludzi i żyje tylko faktem,ze musi spłacić raty za okna, a potem to już może umierać......nie pomaga,ze minęło już pól roku.....teraz straciła zajęcie, które zmuszało ją do wyjścia z domu 2x w tygodniu.....i tak smęcę tu u Ciebie :roll:
http://kartki.onet.pl/_i/d/2maki_d_.jpg
Pozdrawiam
***
Grażyna
DZIEŃ 6/I
SPOWIEDŹ: 1.220
9.00 kawa z mlekiem (30)
10.30 Muslii + mleko (273)
14.00 ziemniaki + surówka + jajko sadzone (380)
16.00 jabłko (65) + banan 5og (65)
18.00 makaron razowy + surówka +pesto + oliwa (374)
18.30 orzeszki ziemne 10g - (60)
RUCH:
- rowerek stacjonarny - 6km (20 minut)
- ćwiczenia 35 minut
Wczoraj jadłam to co wszyscy, bo nie miałam siły oddzielnie dla siebie cudaczyć, tylko porcje nakładałam maleńkie :cry: Po odejściu od stołu czuję książkowy niedosyt, bo baaardzo się pilnuję żeby nie było więcej niż 300g. Niezbytbardzo mi z tym wygodnie, ale trzymam Emilę za słowo, że przyzwyczaję się za trzy miesiące.
W nocy błąkam się i tłukę z głodu :twisted: Budzę się regularnie i szukam, szarpię te nieszczęsne drzwi od lodówki, a nawet mówię sobie, że się poddaję i chcę być gruba na zawsze....Okazuje się, że kłódka to było jedyne mądre rozwiązanie.
Najdziwniejsze, że rano wstaję i nie jestem już głodna, za to potwornie niewyspana.
GAYGA - strasznie mi przykro z powodu taty. To okropne patrzeć jak rodzice przestają sobie radzić i musimy się nimi zająć. Moja teściowa, po śmierci męża kompletnie zdziecinniała. Oczekiwała, że synowie zastąpią jej męża, a jeśli nie poświęcili jej tyle czasu ile chciała to straszyła nas, że popełni samobójstwo. Niestety nie była gołosłowna. Teraz jest już dużo lepiej, ale pierwszy rok był na prawdę ciężki.
Dobrze, że Twoja mama ma Ciebie.
Muszę się wreszcie nauczyć dbać o siebie. Właściwie to nawet nie wiem od czego zacząć. Może właśnie od tej nieszczęsnej wizyty u fryzjera i kupna butów :wink:
Jeszcze nie nadrobiłam zaległości na dietce. Robię to bardzo powolutku, a do tego niechcący znalazłam fajny pamiętnik i mnie wciągnęło - polecam 123mr, bardzo mądra dziewczyna i fajnie pisze.
Dojrzewalnia róż jest super. Na pewno znajdę coś dla siebie (jej jak to dziwnie brzmi - coś dla siebie :shock: )
MILASKU - wiem wiem, że będę rozpaczać, bo już to przerabiałam. Tak naprawdę gruba to jestem od urodzenia Zuzanki. Wcześniej sen z powiek spędzało mi 57 kg po urodzeniu Bartka, bo ja całe życie szkieletorek byłam.....zupełnie jak moje dzieciorki.
Mój grubas wewnętrzny rozpasał się na dobre. Jedynym lekarstwem jest absolutny odwyk od słodyczy. Nie potrafię w żaden sposób kontrolować ilości zjadanego cukru.
Takie ble ble ble to moje pisanie dzisiaj, bo strasznie jestem śpiąca, a do tego dzieci siedzą mi na głowie. Wpadnę na dietkę później, jak już będę w lepszej kondycji.
http://www.studentsoftheworld.info/s..._you__crit.jpg
KaszAniu, uśmiecham się do Ciebie, choć dziś jakoś mi się nie chce uśmiechać...
słońce świeci, w sumie powinnam mieć boski humor, a mi jakoś tak :roll:
przepracowałam się wczoraj, czy co :roll:
ale do Ciebie się uśmiecham :)
ps
to już prędzej ja Ciebie zwabię gdzieś do centrum, żebyśmy miały obie jednakową drogę do przebycia :wink:
Ja na szczescie w nocy śpie ;] w nocy zupełnie nie mam apetytu, ani wczesnie rano. Od jakiegos czasu pilnuje sie zeby nie jesc po 18 (a zdazalo sie ze kolo 15 jadlam ostatni posiłek) - to działa!!!
No i odkąd zaczelam regularnie ćwiczyć, to waga spadala z tygodnia na tydzien :]
Juz moglam zrobic to dawno dawno temu, ale nie wolalam podjadac i nie cwiczyc... tylko tak sie bujalam troche w ta troche w ta... sama siebie nie rozumiem...
Teraz tylko musze utrzymac to do czego w koncu doszlam...
Buziaczki Aniu kochana :)
cieszę się bardzo, że kłódka na lodowce działa. W końcu opanujesz nocnego żarłoka. I wreszcie się wyśpisz. Będzie dobrze, mam nadzieję, że nawet szybciej przywykniesz:):):)
Hej Aniu :)
Zyczę Ci zdrówka Aniu bardzo mocno i cieszę się, ze nocne podjadanie ogarniasz :D
dietkuj dzielnie i odstawiaj te cholerne słodycze!! jestem pewna ze dasz radę bo juz na takim detoksie słodyczowym byłas jak pamiętam!!
Anusia pozdrawiam Cię gorąco! buziaczki
Kaszaniu,
trzymaj mnie za słowo. Gwarantuję 100% efektów. :D
Miłego dnia :D
http://www.carolbrowne.com/media/1/20060529-ladybug.jpg
KaszAniu, co tam u Ciebie Słoneczko :?: :)
jak tam dietkowanie Ci idzie :?:
dziś wspaniała pogoda, humorek też już mam lepszy :)
buziaki wysyłam :D
Dzień 7/I 1.300
kalorie OK, ruszanko też wykonane tylko śpiąca jestem jak nie wiem co. Wcześniej jadłam przez sen, a teraz budzę się z głodu w nocy i nie mogę spać. To już kolejna nie przespana noc i padam na pysk. Jeść też jem jakoś głupio. W limicie się mieszczę, ale same śmieci niepotrzebne, co to ani wartości, ani radości.
Cieniasek dzisiaj jestem. Nie mam tylko pojęcia jak poćwiczyć kiedy ja biedna ledwo pionu się trzymam.
Mam nadzieję, że już niedługo mój organizm przestawi się na spanie w nocy, bo przecież długo nie wytrzymam śpiąc dwie godziny dziennie :evil: :evil: :evil:
No to trzymam kciuki,żebyś z tego 2dniowego niewyspania przespała dzisiaj całą noc ciurkiem :D pamiętaj ,ze masz 3 miesiące na zmianę nawyków :D
Buziolex2
***
Grażyna
Kaszaniu,
dasz radę.
Ile już wytrzymałaś? Wytrzymasz jeszcze trochę. jesteś w sumie coraz bliżej. codziennie bliżej oduczenia się.
Nie przerywaj, niem łam sie. Przecież nie chcesz zaczynać od nowa i przechodzić wszystkiego co masz już za sobą raz jeszcze.
Trzymam mocno kciuki i wierzę, ze dasz radę. Organizm kiedyś wybierze sen zamiast jedzenia. Daj mu jeszcze tylko trochę czasu.
pozdrawiam :D
Nie przerwę, chociaż miałaś rację - zmiana nawyków boli. Jak już jutro lepiej się poczuję to posiedzę na dietce, bo dzisiaj jestem bleee.