A ja mam dzis doła.Kg po weekndzie do przodu dalej sie trzyma skubany.
No i wogóle jest jakoś bez sensu.Ratujcie moją motywację!!!!!Bo ja szlag trafi.To nie znaczy,że chce rezygnowac z diety ale....chciałabym mieć lepsze nastawienie :(
Wersja do druku
A ja mam dzis doła.Kg po weekndzie do przodu dalej sie trzyma skubany.
No i wogóle jest jakoś bez sensu.Ratujcie moją motywację!!!!!Bo ja szlag trafi.To nie znaczy,że chce rezygnowac z diety ale....chciałabym mieć lepsze nastawienie :(
anekk : główka do góry... No co ja mam powiedzieć... dzisiaj się zważyłam i po ponad miesiącu diety, ćwiczeń itedeee - NIC. waga pokazuje dokładnie tyle co wcześniej. Niby cm w pupie ubył , i w pasie ze 2 ... ale waga jest niewzruszona
nie przejmuj się wagą - lepiej się czasem zmierzyć - to wiarygodniejsza miara :)
też lekko podłamana jestem ale ide do przodu :) trwam :)
buziaki !
Dziewczyny,
Nie łamcie się. Mi też łatwo nie idzie. Po 24 dniach diety waga też wskazuje różne rzeczy, ale w biodrach za to 4 cm mniej. Przed świetami było 83,5 po swietach 85,5. A teraz około 82,5. Wiec nie wiem czy schudłam 3 czy 1 kg. Ale najważniejsze, ze w biodrach i w talii leca centymetry. Zreszta praw fizyki sie nie oszuka. Stosujac diete w koncu schudniemy, nawet gdyby nam to miało zająć pół roku :roll:
FLEUVE_raz_lepiej_raz_gorzej
Cześć Dziewczyny!!
Wydaje mi się, ze faktycznie waga to nie wszystko.
Ja zawsze oceniam sie w lustrze poprostu i przymierzam stare ubrania i patrze jak na mnie leżą.Co z tego, ze będę ważyć dużo, kiedy będę wyglądać rewelacyjnie :) I tak samo w drugą stronę - mogę ważyć mało, a mimo tego nie wyglądać zgrabnie.
Dzisiaj rano spodobałam się sobie w lustrze :D ( oczywiscie szczupła to nie jestem, ale wydaje mi się, ze wyglądam lepiej)
Nie czuję głodu poki co :D
Jestem, może nie szczęśliwa, ale zadowlona :D
Pozdrawiam Was goraco
Medusa
małą refleksja z dziś (abstra***ąc już od tematów załamań :) ) : od stycznia staram się mądrze odchudzać : chudnę, chociaż wolno, czuję się dobrze i wyglądam lepiej (w sensie przede wszystkim : zdrowiej) , ale co jest najśmieszniejsze to fakt, że psychika zupełnie się mi zmieniła no i styl życia również...
Nauczyłam się cierpliwości (waga spada bardzo powoli), bycia bardziej odpowiedizalnym za siebie (zrozumiałam że nawet jeśli po cichu coś zjem, tak żeby nikt nie widział - to i tak robie sobie krzywde. waga się zemści :( ) przestałam szukać wymówek, polubiłam aktywny tryb życia (to jest prawda z tym prawem parkinsona - im mamy mniej czasu tym wiecej i lepiej pracujemy) i polubiłam zdrowe jedzenie.
reasumując : strasznie marudzimy na diety a gdyby tak spojrzeć na tą szklankę z drugiej strony to pomijając fakt że odchudza to jeszcze jak ubogaca wewnętrznie :lol:
ps - a co do wagi : solidaryzując się w akcie protestu proponuje wyznaczyć datę i godzinę kiedy wywalimy te stresujące kłamliwe urządzenia za okno !!!
Gorąco i wyjątkowo optymistycznie pozdrawiam ! Wielka buźka !
ja nie moge jakie wy macie dziwne problemy nie potrawicie zobaczyc w sobie czegos ladnego zawsze to jest problem jak shudnac zaden problem wystarczy jesc racjonalnie nie jakies tam diety bezdety bo i tak bedzie JOJO i tyle wystarczy odsawic te rzeczy ktore naprawde tucza typu slodycze i rzeczy ktore sa tuste jak cholera np golonka i bedize luuz ja wpierdzielam wszystko i i tak jestem przy chudy to jest problem jak przytyc sie nie da jak macie jakis pomysl na przytycie to bym byl wdzieczny chce nabrac masy tylko prosze nie ta dieta na przytycie bo od niej mozna tylko schudnac anie przytyc tam w sumie nic nie ma do jedzenia dzienie 2300 kalori w zyciu nigdy ja potrzebuje duzo wiecej i bez ochydnych rzeczy typu mleko fuuu
Detektyw,
Masz sporo racji pisząc o zdrowym trybie życia i odżywiania zamiast diet. Większość z nas właśnie w ten sposób postępuje - nie stosuje krótkich drakońskich diet tylko zmienia model ożywiania na stałe i zażywa więcej ruchu. To jedna strona medalu. A druga jest taka, ze istnieją predyspozycje genetyczne - jeden przez lata zachowa sylwetkę wsuwając golonki, a drugi utyje jedząc poniżej 2000 kcal. Co więcej, kobiety aby schudnac musza przechytrzyć matke nature, która wyposażyła nas w estrogen - hormon odpowiedzialny za tycie w udach i biodrach - na wypadek głodu, aby zapenić "zapasy" dla noworozwijającego się zycia. I to nie sa zadne bzdury, tylko fakt. Łatwe i przyjemne chudnięcie przy minimum wyrzeczeń - to domena facetów.
Natomiast co do Twojego problemu - nie musisz na siłę nabijać masy. Moim zdaniem wystarczyłyby cwiczenia siłowe i duzo białka. Powiem Ci, ze mi osobiscie i wielu dziewczynom najbardziej sie podobaja faceci szczupli, ale z ładną rzeźbą, bynajmniej nie strong-meni.
Powodzenia,
FLEUVE
Witajcie Dziewczynki,
Z reguły nie oglądam Jerrego Springera, bo tam w sumie ludzie się szarpią i obrzucają błotem, a głupi tłum skanduje: Jerry, Jerry, Jerry... Beznadzieja... Ale wczoraj przerzucając kanały, zobaczyłam w tym dzikim programie człowieka-monstrum z brzuchem do kolan. Facet, jak się okazało miał 27 lat i ważył 350 kg :shock: Wyobrażacie to sobie. Prawie nie mógł chodzic i nie potrafił przestać jeść. Mogl pochłonąć cały chleb i połtora kilo sera. Dla mnie to był szok. Pomijam juz kwestię odleżyn na brzuchu i w pachwinach i iinych tego typu spraw. Oczywiście bardzo mi było szkoda tego człowieka, ale pomyslałam sobie, ze oto do czego moze doprowadzic brak kontroli nad jedzeniem; skadinad problem z którym kazda z nas sie w jakims stopniu boryka. Dalej zdałam sobie sprawe jak błachym problemem jest 10, 20 czy nawet 30 kilo, jesli ten czlowiek potrzebuje zrzucic 300. Idea programu była pomoc temu człowiekowi i sfinansowanie leczenia. Nie wiem jak się to potoczyło dalej, ale przypominam sobie innym program o kobiecie, która zrzuciła ponad 100 kg i musiała przejsc operacje wycinania całych fałdów skóry. To dopiero był koszmar. Nie chciałam Was szokować, tylko uswiadomic rzeczywista wage naszych problemików. Chyba nabrałam większego dystansu do swoich 14 kilo do zrzucenia...
FLEUVE
No masz rację Flu......mi tez te kilkanaście kg wydaje się coraz to mniejszym problemem.Dużo dało mi to,że gdzies w sobie głęboko postanowiłam tak jeść całe życie.Lepiej się teraz czuję fizycznie.Uświadomiłam sobie cos dziwnego....chyba pierwszy raz w życiu nie jestem sfrustrowana.No czasem mam takie chwile ale rzadko i krótkie.Coraz częściej myśłę,że jem ok,że mogę tak zawsze.Myslę,że tym łatwiej będzie kiedy juz osiągne to co chcę-moją wymarzoną wagę.Myśle też,że nieługo łatwiej będzie mi komponowac posiłki zeby pewnych rzeczy ze soba nie łączyć.Jestem optymistycznie nastawiona dziś więc bierzcie to ode mnie!!!
Buziaczki dla wszytskich kobietek.....facetom mogę w policzek :wink: ....o ile czytaja to jacyś
Masz rację Anekk, te parenascie kilosow to pryszcz. Sama jestem pozytywnie z rana nastawiona, mimo, ze waga znow wskazala 82,5 - od tygodnia nic nie schudlam, cwiczac i stosujac diete. Nic to, w koncu ruszy. "free falling... lalala, I'm free falling..." Genialna muza, Tom Pete. Lubie taki pol folk, jak Bob Geldof i rozne inne irlandzkie. Ale mam dzisiaj faze. Wydaje mi sie, ze wszystko moge. Poza tym moj brat powiedzial, ze widac ze schudlam. Wymyslil, ze bedziemy na rowerach jezdzic na basen, zeby wiecej spalic. Moze sie przekonam.
Buzka, przesylam Wam miliard dzuli energii
FLEUVE