-
Nie przejmuj się Kati tym kompotem, jak sobie będziesz odmawiała wszystkiego to wiesz jak to się skończy... Zazdroszcze Ci teraz towarzystwa :) ja się sama męczę. Chociaż źle to napisałam, nie męczę, bo to wszystko to przecież sama przyjemność :lol: Trzymam kciuki za Waszą trójeczkę, napewno się uda :!:
Jak będziesz miała wiadomości z Kany to napisz. Jeśli chodzi o basen, to też bym popływała, ale u mnie na okres letni kryta pływalnia jest zamknięta, a jakoś np. na Żeromskiego mnie nie ciągnie, bo to takie nie moje... No zobaczymy może się skuszę, wyciągne faceta i popływam.
Zaraz sobie zrobie ostatni posiłeczek i zaliczam dzień do udanych :) Pogimnastykowałam się z Cindy i planuje jeszcze wieczorny spacerek :)
Trzymajcie się forumowiczki :D pisać, pisać
-
ja swój dzień też zaliczam do udanych :D kalorie nie przekroczone i byłam wieczorkiem na spacerku jeszcze :wink: jutro się waże i bedzie prawdziwa chwila prawdy..wytrzymałam cały tydzień bez skuszenia się na cokolwiek i chce tak dotrwać do końca :D dzisiaj byłam pod Kaną i zapraszają na sierpień...nie wiem czy sekretariat też tak mają czynny, ale to zadzwonie na samym początku sierpnia :wink: może pójde na siłownie tam, bo to też by było dobre, ale wszystko w swoim czasie :) trzymajcie się ciepło..pozdrawiam, Kati :D
-
Witajcie,
Katastrofa :cry:
Kilka weekendowych imprez - piątek, sobota, niedziela i jedzenie poza domem (w gościach) sprawiło, że muszę swojego tickera podciągnąć o kilogram w górę, tzn. z 52,5 na 53,5 :cry:
Już jestem w domu, dzisiaj siłownia, ale co z tego :shock: Jak tego szybko nie zrzucę, to nie wiem jak dalej ze mną będzie. A w następną sobotę znowu imieniny u mamy mojego chłopaka i wyjazd do niej na weekend. A ona strasznie dużo gotuje i gościnnie wszystkich przyjmuje :?
:cry: :cry: :cry:
-
Bardzo niefajnie się tego tickera w górę podciąga :? Teraz się cieszę, że nie ma połówek kilogramów, bo ticker wyglądałby jeszcze straszniej :evil:
Mam nadzieję, że dzisiaj będę trzymać dietę... oby...
:cry:
-
Witajcie w kolejnym dniu naszych zmagań :)
Szeflera głowa do góry! Nie smuć się, ani nie przejmuj się tym kg :!: Kilka dni wytrwałości i znowu będzie 52,5. Nic się nie martw. A jak będziesz u przyszłej teściowej to proponuje skusić się tylko na pół porcji, albo ładnie napomknąć, że jesteś na diecie :) Wszystko będzie dobrze. A dzisiaj wyżyj sie na siłowni tak, żeby już żadne wyrzuty sumienia nie chodziły Ci po głowie. Trzymam kciuki :twisted:
Kati czekam z niecierpliwością aż "przepchniesz" swój ticker :!: Wiem, że waga spadła więc juz jestem z Ciebie dumna i baaaardzo gratuluje!
Ja ustaliłam sobie ważenie na przyszłą niedzielę, mam nadzieje, że bedę miło zaskoczona :D
Dzisiejszy dzionek zaczynam od poziomkowego jogurciku z otrębami, który wydaje mi się jakis cholernie slodki i nie moge go dojesc :P Czyzbym już tak bardzo odzwyczaila się od tego smaku? Heheh.
Piszcie co u Was, pozdrawiam, papa :!:
-
Tylko wiesz jak jest, jak się tak siedzi przy stole :P A wszystkie rarytasy i ciasta są centralnie przed moimi oczami. I piwo też oczywiście piłam każdego dnia :? Dzisiaj postaram się być bardziej aktywna, bo jakoś źle mi z tym utyciem... A tak było fajnie... Wcześniej niecierpliwiłam się, że waga na dłużej zatrzymała się na 52,5, a teraz myślę, żeby jak najszybciej do niej wrócić :?
Dzięki za wsparcie!
-
Ja ważę się codziennie, ale gdybym miała raz w tygodniu, to na pewno nie wybrałabym niedzieli, bo to dzień po weekendowych imprezach :P Pewnie wybrałabym piątek, po tygodniu dni typowo dietowych 8)
A brzuch to mam taki wielki, że patrzeć na niego nie mogę, normalnie jakbym spuchła :oops:
Ktosiula, cały czas zapominam Ci powiedzieć, że masz bardzo fajne zdjęcie :)
-
O dziękuje bardzo :) Twoj kurczaczek też taki słodziuchny :)
Mam inna propozycję na przyszły weekend dla Ciebie. Jak będziesz siedziała przy tym stole, wszystko bedzie tak pięknie pachniało i apetycznie wyglądało, tu jakieś ciacho, tam jakieś jajeczka, sałatki i inne takie ,to przypomnij sobie wtedy jak się czułaś gdy musialaś podciągnąc tikerek do góry, jaka byłaś na siebie zła i smutna. Pomyśl o tym, że nie musisz być bezsilna, tylko możesz sama decydować o tym co jesz i czy bedziesz mogła przepchnąc tikerek na niższą wage czy nie.
Natomiast jeśli chodzi o ważenie, hmmm..mi to tito czy to będzie niedziela czy nie :) A Tobie proponuje, żebys ważyła się własnie raz w tygodniu, albo i rzadziej. Pomyśl jaka to będzie miła niespodzianka jak zobaczysz całe 2 kg mniej :) Przy ostatnim moim odchudzaniu ważyłam się co 2 tygodnie. Nawet sobie nie wyobrazasz jak stanęłam na wadze i zobaczyłam 4 kg mniej, to było cuuuudowne uczucie :) Cały dzień swiergotalam ze szczescia :) Polecam
-
Witam!
Widzę babeczki, że dobrze Wam idzie dietkowanie :) Tak trzymać!
Szeflera nie przejmuj się - w normalnym (czyli bezdietowym) życiu nie da się bez przerwy liczyć kalorii i odmawiać sobie wszystkiego - 1 kilogram w górę to nie dramat - ale warto się pilnować i po takim imprezowym łikendzie więcej poćwiczyć, a przede wszystkim nie mieć wyrzutów sumienia! :) Trzymam kciuki!
Ktosiula - podziwiam ważenie raz na 2 tygodnie. Ja chyba się uzależniłam i ważę się codziennie rano :roll: Choć wiem, że to bez sensu. Ale za to wymiary sprawdzam raz w tygodniu hihihi :)
Pozdrawiam!
http://www.3fatchicks.com/weight-tra.../59/50/56/.png
-
Witaj Olu!
Ja już po siłowni :) Właśnie czekam aż dogotuje mi się kalafior i podjadam paluszki słone... To znaczy zjadłam już 6, ale już więcej postaram się nie zjeść :wink: