:) PODSYLAM MOC BUZIAKOW :D
http://bloomstoday.com/images/flowers_max/C34-3579.jpg
Wersja do druku
:) PODSYLAM MOC BUZIAKOW :D
http://bloomstoday.com/images/flowers_max/C34-3579.jpg
Oooo nie cierpie takich wymuszonych imprezek, a jak już wpychają jedzenie to jest strasznie, chociaz oddkaąd jestem z miskiem to ten temat mamy doskonale opanowany, naprawdę gdyby ktoś przyuwazyl to posmiać się mozna ;), zawze kąsam trochę jedzenia (wiedząc ze zarax podadzą natępne! i ukradkem spycham na miśka talerz, on to za mnie zjada ;), a jakby mnie przypadkiem ktos złapał to tłumacze sie chorym żoładkiem ;). Ty Aniu możesz na głos przy kuzynce powidzieć: " Nie dziękuję, ale ja muszę dbać o linię" ;)
Aniu o wadze nie zapominam, staram się zdrowo jeść chudo i witaminkowo ;), także naprawdę dbam o siebie. To znaczy apetyt mam w normie, chociaz w zeszłyym tygodniu to nawet nie miałam na nic ochoty, prawie nie jadłam, bo przez gorączke nie mogłam... w sobote menu bylo iscie nie dietetyczne, bo uczelniane i bylam tak glodna po egzaminie , ze zjadlam hamburgera ale w sumie za cały dzien to był ten hambuger, princessa i 4 krówki wiec kalorycznie ok, dietetycznie - dno ;). Ale tak to jem normalnie w okolicach 1000-1200... ale widzisz jak nei cwicze to grubnę nie wiem dlaczego tam mam, może to złudzenie, bo boje sie wchodzic na wagę ale tak jakos mam... ehhh no nic teraz i tak tylko zdrowie sie liczy...
Nie mów nikomu ;)... mam wirusowe zapalenie płuc i wszyscy na mnei krzyczą, no ale ja naprawdę nie przyczyniłam się do tego w zaden sposób, podobno taki wirus panuje i tyle... w sumie to czuję się lepiej niż w zeszłym tygodniu, bo nic mnei nie boli, nie mam goraczki tylko ten kaszel paskudny... ehhh przezyje, nie to jedno ;)
Mam nadzieję, że u Ciebie wszystko ok., tylko brak czasu spowodował Twój brak tutaj. Pytałaś gdzie jeżdżę........ To jest malutka wioska 15 km od Wadowic. Jak tam jadę, to czuję jabym wracała do siebie, bo tam się urodziłam. Uwiielbiam to miejsce, klimat i spokojne , leniwe życie...........Nie to co w dużym mieście...........Wszyscy gdzieś pędzą na złamanie karku ( w tym i ja ) a życie przecieka im przez palce.
Aniu pozdrawiam i życzę spokojnej nocki
PRZEJECHANYCH 55,1KM :arrow: W CZASIE 77,32 MINUT :arrow: PRęDKOść różna
Miał być step a było pedałowanie :-) Step zaczyna się o 18 a z pracy wyszłam o 18.20...chciałam skończyć jedną rzecz a właściwie też musiałam...jeszcze i tak zostawiłam sobie trochę na jutro rano ale już nie miałam sił ... Wróciłam do domku koło 19 i tylko przebrałam się w strój do ćwiczeń, przywitałam się z mężem i dawaj ... Jarek troszkę był zdziwiony i chyba zły bo zaraz zaczęłam pedałować ... ale wytłumaczyłam mu, że o 20 będę już po i wtedy będę mieć czas tylko dla niego ( no i dla forum ale tego już nie dodałam :-)) ...
Dziś jechałam szybko... 50 km zobaczyłam na 69,56 minucie...:-) Ale tempo było dla mnie bardzo szybkie...dziś nie tylko się spociłam ale też zadyszki dostałam i pierwszy raz odkąd pedałuję dostałam kolki ... bardzo nieprzyjemna sprawa zwłaszcza gdy nie chce się przerwać pedałowania ... ale jakoś przeżyłam :-)
Dziś opuściłam zajęcia więc idę jutro na Fut Burning ...
Marti dzięki za smska ... Uspokoiłaś mnie ... ale i tak proszę Cię, żebyś się pilnowała ... Co do imprezek to wiesz w sumie jestem w tej rodzinie od niedawna i tak naprawdę rzadko spotykamy się z tymi ludźmi, którzy będą na imprezie ... muszę więc uważać co robię ... :-) Ale nadal wierzę, że uda nam się nie iść... Mama moja też podpowiada mi żebym powiedziała, że boli mnie żołądek :-)
Psotka ale piękny kwiatuszek :- Dziękuję Ci kochana...
Asia pisałyśmy równoczesnie chyba :-) Koło Wadowic mówisz? Znam tamte okolice ... bo moja mama stamtąd właśnie pochodzi :-) A jak się nazywa ta miejscowość?
Skoro tam sie urodziłaś to nie dziwię się, że lubisz wracać do tego miejsca .... i masz rację na wsi życie płynie inaczej...nikt sie nie spieszy... wszystko jest jakieś takie spokojne ... zupełne oderwanie od rzeczywistości ... tym bardziej zazdroszczę tego wyjazdu ... naładujesz akumlulatory :-)[/url]
Aniu,
ja na takich rodzinnych spędach to jedną sztuczkę stosuję: cały czas mam pełny talerz i nikt się wtedy nie czepia :wink:
Dasz radę :!:
Emilko dzięki za radę .. to jest jakiś pomysł ... Gdy jednak sie okaże, że będe musiała tam iść to zastosuję wszystkie triki dziewczyn z forum ... któryś musi zadziałać :-)
Aniu, hehehe, skąd ja to znam, to wskakiwanie w strój do ćwiczeń od razu po przekroczeniu progu domu, ten etap mam już wprawdzie za sobą, ale śmieję się sama do siebie, jak sobie przypominam :lol: :lol:
Staraj się nie doprowadzać do kolki, może nieprawidłowo oddychałaś?
Spokojnej nocki życzę! :D
och jak ja nie lubię takich imprez...
teraz mnie czek spęd u mojej babci, na który idziemy z Miśkiem oboje - ze względu na babcię. Ale niestety bedzie tam cała reszta rodziny, w tym 3-ci mąż mojej jednej ciotki - bufon zarozumiały - grrrr :evil: Oraz druga ciotka - stara zrzęda - egoistka i ogólnie antypatyczna baba. Nie zapomnę jak się ucieszyła, gdy zobaczyła że przytyłam. Normalnie nie potrafiła nawet tego ukryć :evil:
Ale ze względu na babcię pójdę - rodzinę przetrzymamy, wymkniemy się w miarę szybko (coś tam mnie będzie boleć - ;) ) - najgorzej będzie z jedzeniem. Żeby babci nie było przykro i żebym ja nie miała potem wyrzutów sumienia. A babcia piecze pyszne pączki...
Ale dawniej robiłam taki manewr, że sobie cały czas nakładałam coś i jadłam, tyle, że to było - trochę sałatki, dwa plasterki ogórka, plasterek pomidorka, znów plasterek ogórka, pół jajka itp. I liczylam co jem - wychodziło kalorycznie niewiele (no bo jedno jajko to niecałe 90 kcal, nawet jakbym w tych plasterkach zjadlacałego ogórka to z 20 kcal bedzie, pomidor niewiele wiecej, a żadnych kaloryczniejszych rzeczy łącznie z chlebem nie jadłam). I tak ja zjadałam niewiele, a wszyscy widzieli że cały czas coś jem... A nikt aż tak dokładnie nie patrzył mi w talerz CO jem ;) :lol:
Znów bedę musiała taki trick zastosować. No i może jednego pączka zjem. I dużo będę pić - mnie to też pomagało :)
Buziaki
Ula
PS. Ale może uda Wam się wymigać :)