-
O ja, Buraczq! Nawet z tego zdjęcia jakby groźniej na mnie dzisiaj patrzysz... :( ... . Ale ja od razu napisałam, że to nie było grzecznie i że tak nie należy robic nununu... :oops: :oops: :oops: . No dobra, przyjmuję całą winę na siebie za Twoje dzisiejsze jedzeniowe wybryki <skruszona> ...
A dzisiaj sobie wyprodukowałam własnie endorfinki - na 10 kilometrze była tylko premia w postaci 1 (słownie: jednej) gałki lodów. Na 12tym kilometrze mnie deszczyk złapał i musiałam podjechac tramwajem, ale w sumie zrobiłam dziś dziarskim kroczkiem 15 kilometrów na nóżkach :P ! Prześcieradło dostałam, materac tylko zamówiłam, bo nie było na stanie - będę musiała się za parę dni znowu tam przejść, hihi :roll: :P.
Xixa! No właśnie o takim upojeniu mówiłam! Dokładnie się rozumiemy, kurczę! No, to jest po prostu jak nałóg. Uczucie genialne, ale niewarte tej chwili i trzeba się normalnie od tego uwolnić, bo to nas krępuje i ogranicza (nununu Buraczq! :wink: ).
Jeszcze raz wielkie dzięki dla Agaska i Kardloza za dzisiaj. No i dla Was wszystkich - za całokształt <cmok> <cmok> <cmok> :P :P :P !
Jutro nowy dzień, a obżerania mi nie w głowie :P ! Jutro tez ważenie... :oops: . Dobrze bardzo nie będzie, wagowo, ale dziś to tylko przez marchewkę, bo dużo jej wagowo zjadłam, no i przez nadchodzącą @, ale to nic.
Dziś było ZWYCIĘSTWO :P ! A bez Was by go nie było - obzarłabym się jak nic :roll: - :D :D :D !
-
chyba sobie powiesze w kuchni motto
Chwila w ustach, godzina w żołądku, WIECZNOŚĆ w biodrach
może poskutkuje :)
-
co się wstydzisz, laseczka :D waż się i mów jak poszło :D ja tez się ważę, ale wiem, że będzie kilo więcej po tym napadzie z miodem, ale cóż, postaram się szybko to zrzucić :roll:
-
Dokładnie - święte słowa, Buraczq! No i to co napisała Xixa: przecież lepiej takie samiuśkie endorfinki sobie samemu przez wysiłek fizyczny wytworzyć :P ! No, nie opłaca się inaczej :roll: :P !
U mnie te obżerania to jeszcze nigdy nie były z głodu - zawsze ze smutku, przybicia, itd. A to się musi dac inaczej rozwiązać niż przez obżeranie :evil: :P !
-
a przecież bo tak jest - jak się ćwiczy, to się odczuwa ulge pewną, przyjemność itp. no ja właśnie odkryłam, że tak jest w moim przypadku. można, dziewczyny, mozna :lol: jak się człowiek fajnie zmęczy, pot leje się ciurkiem, ciuchy sa mokre, ale taka ulga...boż, co ja gadam, prawie orgazm :roll: :twisted:
-
No, dokładnie, Xixa :P ! Ale ciężko czasem przełamać stare przyzwyczajenia... . W smutku i stresie pierwszy odruch to sięgnąć po stare, dobrze znane choć nie najlepsze sposoby. Choć absolutnie się da sie nie dać :wink: :D !!!
-
zmienic stare przyzwyczajenia...oj, cocci, zmieniłam całe meniu *prawie), poszło łatwo, ale gdy się dołuję, podświadomie łamię zasady :oops: muszę mysleć, a nie działac instynktownie :D
-
Dokładnie tak jest. Jak jest dół to trudno użyć rozumu... . Chce się, żeby przestało boleć TERAZ i bez wysiłku... . Mi pomaga przypominanie sobie, że takie obżeranie to potem prowadzi do jeszcze większego dołu. Ale jeśli dół głęboki bardzo to i pamięć czasem zawodzi... :( .
Nic to, każde małe zwycięstwo jest zwycięstwem :P !!!
Kupiłam sobie dziś lakier do paznokci - dotychczas miałam taki całkiem naturalny i go nie było bardzo widać (leniuch ze mnie - nie chciało mi się za często malować :roll: :wink: ), ale do tych szpilek to już trzeba troszkę inaczej, nie? :P
-
-
no no... widze, że Cocci to nam tu prawdziwą metamorfoze przechodzi :P
ja w wakacje tez... choć chyba w drugą stronę :lol: jak jest rok akademicki to codziennie perfekcyjny makijaż (oj jak ja się luuuubie malować :P ) pazurki zawsze we francuskim i to najlepiej z jakimiś wzorkami, diamencikami czy innymi duperelami (oczywiście nie wtedy kiedy miałam prakyki w szkole lub jak mam egzamin, ale... nawet jak szłam na obrone to dzień wcześniej malowałam paznokcie a babka na egzaminie powiedziała "Pani Doroto.. szkoda tych paznokci-niech sobie pani kartke drze" i dała mi kartke.. :? bo z nerwów prawie paznokcie łamałam :lol: ) a teraz... teraz maluje się w niedziele - jak ide do kościoła i to tez tylko tak od picu... noo... i chyba, że w sobote na jakieś dicho wybywam... włosy cały czas spięte w kucyk...
ale endorfinki z ćwiczeń... mmmm... tylko tego uczucia przymusu i niechęci przed nie lubie :? ale zwalczam dzielnie :) podobno po miesiącu się człowiek przyzwyczaja... czemu aż po miesiącu?? :evil: dzisiaj to mnie boli nawet jak czajnik z wodą podnosze :P ale... hehe... tak ból może być :P tylko w nocy mnie wkurza, bo żeby się przewrócić z jednogo boku na drugi to cały rytuał :P
aaa.. Xixa... ja to chyba wole.. ekhm ekhm... takie normalne orgazmy :lol: