-
Czesc MAXymalny,
Widze, ze dietka u Ciebie pełna para, i z kaloriami za pan brat, to dobrze.
O tych zygowinach w musli wpominac co prawda nie musiałes, ale fakt ze dosc obrazowo to brzmi.I jaki efekt, ha.
Jaka Ty masz ta motywacje, ze tak działa? Moze mnie zarazisz :wink:
Ja padam na moja pyskata morde bo włuczyłam sie calusienki dzien po Krakowie.
Wyprawa ta zaowocowała kilkoma zakupami ( chyba miałam hipoglikemie jak płaciłam za spodnie nie w moim rozmiarze) No ale moze to mi da kopa w koncu do cholery jasnej :wink:
Jakbys czuł sie słabo to kup witaminki musujace, swietnie działaja, uzupełniaja niedobory i masz kopa oraz działaja chyba podobnie jak kawa czyli wyzwalaja endorfiny :wink:
Wczoraj tak ich potrzebowałam ( tzn endorfin), ze zamiast 2 dozwolonych wypiłam 5 i nabawiłam sie pieknego uczulenia na rekach. Wiec ostrzegam.
Myslałam o tych twoich treningach i linkach i chyba jutro sie w to wszystko wgłebie.
Ide sobie pohulac po pokoju :P To chyba tez dobrze człowieka wytarmosi z negatywnych emocji :)
Scisk G.
-
Siemanko Gotka,
Czy ja mam motywację? Tak, myślę, że mam dość dużo. Skąd? W pewnym momencie zobaczyłem jasno i bardzo wyraźnie, że stoję oto sam przed sobą, i trzymam swoje życie w swoich rękach - i tylko ja mogę je zmienić (korzystając ze wsparcia ludzi rzecz jasna, ale i tak nikt nic z moim życiem nie zrobi a mnie). A tu przede mną tyle pięknych rzeczy...
Napiszę ci, co według mnie przez parę ładnych lat powstrzymywało mnie przed rozpoczęciem i zakończeniem odchudzania:
1. poczucie winy (czyli obarczanie siebie za to, że nie jestem idealny - np. w kwestii wagi), które trzeba natychmiast i bezwarunkowo wyrzucać, i uczyć się wyrozumiałości i ciepła dla siebie; czasami myślę, że aby zmienić swoją nielubianą cechę, najpierw trzeba się ... z nią mocno pogodzić :)
2. nierealistyczne oczekiwania (kiedyś jak nie chudłem 3 kg w tygodniu, to uważałem, że jetem cienias - jakie skutki takiego podejścia patrz pkt. 1); ludzie rzadko kiedy chcą zrozumieć, że skoków wzwyż trzeba się uczyć w ten sposób, że poprzeczka jest najpierw nisko, potem wyżej, a rekordy są na końcu. Realistyczny obraz siebie oznacza stawianie sobie planów lekko ponad swoje możliwości, badanie tychże możliwości i podnoszenie poprzeczki,
3. no i na końcu taki szept, który często wsadzono nam do głowy w dzieciństwie ... "i tak nic ci z tego nie wyjdzie, i tak ci się nie uda"... też śmieć do wyeliminowania :)
Dla mnie to ty trochę podstawiasz sobie nogę. Nieświadomie oczywiście, ale tak troszkę działasz tak, żeby ci się nie udało. Jakbyś na głos mówiła "uda mi się", a w sercu myślała "nie uda mi się". Jeśli tak jest - a mogę się mylić!!! - to najlepiej powiedz sobie głośno "tak, myślę, że mi się nie uda", troszkę poboli, ale nie przywiązuj się do tej myśli, pooglądaj ją sobie na różne strony, zobacz może kto ci takie brednie wciskał dawno temu ... a potem zacznij robić swoje. To ty rządzisz swoim życiem, lepiej lub gorzej, jak każdy, ale ty, nikt inny, takie głupie teksty także nie.
I nie ładuj się w jedzenie 400 kcal dziennie, bo wiesz dobrze, że jutro możesz nie wytrzymać i zjeść 2000 ... (czego ci, cholera jasna, z całego serca nie życzę!!!!!!)
MAXicho
-
Kolejny spokojny dzień. Żołądek chyba mi się przyzwyczaił do mniejszych porcji jedzenia. Jestem oczywiście stale głodny, ale jakoś da się to wytrzymać. Musli mam rzeczywiście troszkę dość, jutro raczej cieniutkie kanapki z razowego chleba z górą pomidorów :D Zakochałem się od wczoraj w ... dorszu (kolejne zboczenie do zwalczania dla LPR), jarzyny z dorszem, ziołami i trzema śliwkami suszonymi dla smaku są ... pyszne !!! A dzisiaj wieczorem zaczęło mnie nosić na ... musztardę, więc zjadłem trzy kanapki w wersji light - plasterek chleba razowego jak jedna trzecia tego z "tłustych" lat, odrobinka margaryny i dwie łyczeżki fajnej musztardy.
No dobra, zobaczymy co jutro. W piątek i sobotę sprawdzian samozaparcia, bo szykuje mi się wyjazd i ... pakuję dwie torebki z mieszanką musli do plecaka, dwa opakowania gulaszu sojowego z podaną kalorycznością, prawie spakowałem wagę kuchenną do bagażu ... notek i długopis biorę na pewno.
Jak zobaczę w poniedziałek na wadze "94 kg", to będzie super. Będę niesamowicie zadowolony.
A dlaczego to piszę? Bo kiedyś, ważąc w poniedziałek przedwczoraj 95 kg., gdybym zobaczył w poniedziałek za parę dni 94 kg., a nie 92 kg., miałbym koszmarnego doła i zacząłbym żreć, w związku z czym w poniedziałek za dwa tygodnie byłoby 97 kg. :shock:
Tak ten system działa 8)
Starszy MAXowy
-
Byłam, poczytalam... Dajesz rade!
Ja tak filozoficznie do diety nie podchodze :lol: Ale wiadomo, kazdy ma swoje upodobania i sposoby do zrzucania kilogramów.
Pozdrawiam!
PS Sm gotujesz? :shock:
-
WITAJ MAX.
BARDZO FAJNY WĄTECZEK.
PRZECZYTAŁAM GO JEDNYM TCHEM. JA NARAZIE MAM PRZERWĘ W ODCHUDZANIU, A WCZEŚNIEJ TAK MI SZŁO, ŻE LEPIEJ NIE BĘDĘ UDZIELAĆ CI PORAD :oops:
ŻYCZĘ CI JEDNAK DUŻO WYTRWAŁOŚCI I TEGO, ABY ZRZUCANIE ZBĘDNEGO BALASTU STAŁO SIĘ DLA CIEBIE PRZYJEMNOŚCIĄ A NIE UDRĘKĄ.
POZDRAWIAM.
http://tickers.TickerFactory.com/ezt.../b06c/preg.png
-
Siemanko dziewuchy,
Dzięki za liściki. Formo: tak, większość dań gotuję sam (kto by to wszystko ważył i liczył kalorie?). Motywuje mnie do tego moja nowa waga (kurcze, zakocham się chyba, hehehehe) i licznik kalorii tutaj na forum. Licznik jest po prostu świetny - bat jak diabli.
Spadam na parę dni. Wyjeżdżam w rodzinne strony, zmieniam dach, trzeba pogadać z właścicielem firmy która będzie to robić. Pakuję do bagażu wagę, woreczki z odmierzonym musli do szybkiego zalania wodą i zjedzenia rano (jak nie wepchnę w siebie rano sycącego jedzenia w czasie wyjazdu, to obawiam się, że pęknę).
Jak wygram z samym sobą w czasie tego wyjazdu, i w poniedziałek będzie "94" na wadze, to znaczy, że kolejna rafa za mną :D
MAXicho
-
-
Siemanko,
Wróciłem. Odwiedziłem rodzinne strony. Miła chwila: spotykam znajomą, widzianą ostatnio wiosną, a ona mnie pyta "słuchaj, ale ty chyba schudłeś...". Keep going!
Padaj na ryja, idę się wymoczyć w wannie, ogolić, musli wtrząchnięte, dalej do pracy!
A jutro spowiedź powszechna na forum :)
MAXicho
-
Czesc Maxymalny,
Bardzo dziekuje, za Twoje podbudowujace wiesci, no i za troske..
Kurde, historia lubi sie powtarzac.
Nawet nie za bardzo idzie mi to pisanie bo nie wiem co mam napisac, mam jajecznice w mozgownicy :wink:
W kazdym razie dziekuje.
Fajny facet z Ciebie :wink:
-
Cześć ludzie,
Gotka, miło, że jesteś!!! Szkoda by ciebie było dziewczyno... Jeśli historia lubi się powtarzać, to warto nie tyle ładować się w auto-sado-maso, ile pomyśleć o co w tym wszystkim chodziło, i np. przeanalizować sobie tzw. "sekwencje emocjonalne", czyli co się działo w twoich pragnieniach, myślach o sobie i emocjach tak samo jak zawsze, a potem ... zmienić to kolejnym razem.
Ludzie są na ogół schematyczni. Wiem to doskonale, ponieważ sam byłem nie raz i nie dwa mocno schematyczny w swoim postępowaniu wobec własnego brzucha. To forum ma jedną zaletę: gada człowiek z innymi i może zweryfikować swoje postępowanie.
No dobra, lecimy dalej, teraz ja.
POCZĄTEK TRZECIEGO TYGODNIA ODCHUDZANIA.
Znowu kilo mniej w cotygodniowym ważeniu. Teraz już 94. Od początku mojej tutaj obecności (6 września) 4 kg, ale jak pisałem kilogram spokojnie mogę sobie odjąć na "opuchliznę głodową" :twisted: tuż przed rozpoczęciem odchudzania.
Czyli trzy kilo w dwa i pół tygodnia... Nieźle... Co się we mnie odzywa? Stare żale, że mogłoby być tak ze sześć kilo... hehehehehehe... wiem już, że się nie da, i że samego siebie trzeba "rozbujać" jak to się ładnie kiedyś mówiło przed rozpoczęciem męskiego obrzędu chlania piwa.
Konkrety:
1. W czasie wyjazdu średnia klapa, na osiedlu gdzie mam dom podają świetne szaszłyki, no i ... hehehehehehe ... ale grzech był mniej grzeszny, bo przytomnie nie wziąłem bułki, czyli było sporo białka nie łączonego z węglowodanami. Potem wizyta u mojej matki, gdzie przynajmniej pomachałem sobie siekierą (jakieś pnie drzew w ogrodzie cwaniara wykopała i kazała rozwalić na drobne), ale też raczej bez 1000 kcal. Myślę, że wynik byłby lepszy o jakieś pół kg., gdybym nie wykazał się chwilą nieuwagi, ale -- co tam!
2. Znowu spadł mi kilogram, czuję, że się zaczyna na dobre praca, motywacja mi rośnie ... ochota na więcej też ...
3. Obkurczył mi się żołądek, nie domaga się dużych ilości jedzenia. Dzisiaj wystarczyło mi tylko 770 kcal, jutro już dociągnę do tysiąca, ale fajnie, że nie musiało być dzisiaj jeszcze 1500 lub jeszcze lepiej. Zacząłem chodzić na godzinne bardzo intensywne spacery, z czasem (jeszcze tej jesieni) zacznę biegać.
4. Wnioski? Plany na ten tydzień? Oto one:
- postarać się dłużej utrzymywać dietę 1000 kcal, jak padnę na ryja, to postarać się, żeby to był już tylko jeden dzień a nie dwa - trzy,
- zintensyfikować spacery - w miarę możliwości codziennie,
- wrocić do pompek, ale nie ładować się zaraz w codzinne ćwiczenia - dać sobie trochę luzu,
- dużo picia, włączyć zioła oczyszczające organizm (bratek, pokrzywa)
- doprowadzić do bezwzględnie codziennego rozliczania swojej pracy w moim notesie z wojskowe wzorki :D - codzienna kontrola jest jak widzę baaardzo ważna (dotyczy to też np. codzinnego wpisywania zjedzonego jedzenia w "liczniku kalorii" na tym forum.
- zacząć myśleć o okresowej mocno odchudzającej diecie - może np. kopenhaskiej (myśleć! jeszcze minie trochę czasu, nim zacznę w pełni panować nad swoim talerzem).
jeśli uda mi się być lepszym niż w zeszłym tygodniu, myślę, że mam szansę na 1,5 kg mniej na wadze w przyszły poniedziałek. Jeśli się uda, to będzie to 92,50 kg., czyli prawie dziesięć kilo mniej niż w lutym tego roku. A jeśli utrzymam tempo, za trzy tygodnie powinienem zejść poniżej 90 kg. Jeśli do tego dojdę, będzie to potężne wsparcie i zastrzyk motywacji.
Do roboty. A ty Gotka do konfesjonału albo spowiedź publiczną proszę :D :D :D jakby co, mój mail maxicho@gazeta.pl
siemanko!
MAXicho
-
O prosze prosze, zdecydowanie za dobrze panu idzie to odszczuplanie, zaczynam wpadac w kompleksy, kazda babka ma cos w sobie z feministki chociaz ja tym ruchem ogólnie gardze, ale-ale facet lepszy od kobity o nie!! :lol:
Gratuluje spadku kilogramów, jestes szybszy od wiatru jak widac :wink: Ale to sie tylko chwali, widac konsekwencje w postepowaniu i kurde, planowanie sie sprawdza, no no.
W sumie to Ci powiem ( tylko sobie nie wyobrazaj bog wie czego :twisted: bo jak wiemy kazdy facet ma w sobie wrodzone ogromne pokłady megalomanii) :lol: ze zastanawiałam sie co u Ciebie, jak idzie, jak psycho - fizyczne sprawy zwiazane z dieta. I jakos tak czekałam na te posty , ale niestety ( tutaj ponownie moment bolesnej autorefleksji) ja oprocz tego ze jestem harpagan niezłego lotu, to mam w sobie cechy histeryczki , przewrazliwionej niewiasty rodem z jakiegos tandetnego serialu made in portugalia, hiszpania, wenezuela czy kto wie co jeszcze. No i sie bałam wogóle wchodzic na to. Ale ciesze sie ze jestem juz, i ze Ty tez byłes i ze dziewczyny były, i teraz zdaje sobie sprawe ze człowiek w takich chwilach sam nie jest i to cholernie podbudowuje. O widzisz. Juz sie zaczynaja moje spazmy. Widzisz? wiele mi nie trzeba :shock:
No ale przestaje sie tutaj zalic, wole na privie. i chyba musze na privie.
-
Bądź realistką: ty zgubiłaś 16 kg., zostało ci 5, ja zguiłem 4 zostało mi coś ponad dwadzieścia. Gdzie ty widzisz mój kolosalny sukces? Po drugie, ja od dwóch tygodni pisze, że zdarza mi się być niekonsekwentnym!!!! Tyle tylko, że nie wymagam od siebie dążenia do doskonałości, a nie doskonalości tu i teraz...
Pozdro
MAXicho
-
No to mija właśnie kolejny dzień...
1. mam coraz większą motywację. Im bardziej widzę efekty, im więcej myślę o przyjemności zrzucania kolejnych kilogramów, tym coraz mocniej czuję ochotę na węcej :D
2. wróciłem dzisiaj do pompek. Jutro machnę jakąś większą ilość, zobaczymy co mięśnie na to, jeśli będę miał zakwasy, poczekam aż miną i ruszę dalej do boju. Szkoda, że nie wystarczyło mi dzisiaj samozaparcia (źle zorganizowałem sobie czas) do godzinnego intensywnego spaceru. Brakuje mi.
3. Jedzenie - okej, jakieś 1030 kcal wg. licznika z forum. Nosi mnie na musztardę, nie wiem czemu, hehehehehe ;-) Odkryłem na nowo uroki potraw sojowych...
Co dzisiaj?
- wcześnie rano po obudzeniu się mocna kawa z fusami, mlekiem i łyżeczką cukru (uczciwie doliczyłem do kalorii!)
- rano musli z rodzynkami (łyżka) i migdałami (3 szt.) zalane wodą, bez mleka
- w dzień z braku czasu gotowe danie z torebki - czyli flaki sojowe, dołożyłem trochę razowego makaronu (nitek), który kocham nad życie ... i wystarczyło.
- wieczorem trzy cieniutkie kromeczki razowego chleba (70 g całość), jedno ugotowane jajko i to wszystko z rzeczoną musztardą.
- no i woda, woda, woda, herbata, woda, woda, woda...
Do jutra. Wieczory są trudne, ale nagrodą za niejedzenie po 18tej (co wiąże się z wysiłkiem woli) jest lekki i świeży poranek.
Pozdrowienia
MAXicho
-
czesc Stary,
Pisze, bo mam strasznie duzo energii dzis w sobie i mysle ze raczej pozytywnej.
Dzis sciagneli mi opatrunek i widziałam wszystko- ogólnie jest niezle, a za jakies pare tygodni sie całkiem zagoi i bedzie slicznie.
W takich własnie chwilach nawet nie mam czasu(?) siły(?) ochoty(?) myslec o jedzeniu, czuje sie jakbym władowała w siebie byczego schabowego- to chyba niezle.
Mam tak ostatnio ze odrzuca mnie od miesa i wedlin - no nie moge na to wszystko patrzec poprostu i jem soje z warzywkami. Moze znasz jakies ciekawe potrawy z soi? Bo kotleciki sie szybko znudza chyba, a rutyna w zadnym przypadku nie jest wskazana :wink:
Własnie próbuje złapac oddech po przedchwilowych pląsach po mieszkaniu do muzyki irlandziekiej. Chyba mi odbiło, ale w pozytywny sposób.
Spotkałam dzis mojego (tfu) byłego , a on "Fantazja, co te spodnie tak na tobie wisza" bomba nie? :D
Jestem troche zmeczona, wiec daruje sobie cwiczenia- nie mam siły.
Fajnie ze robisz pompki ale ja CI mowie aeroby człowieku!!
Nie przesadzaj z tymi pompkami bo za bardzo rozrosniesz sie w barach a zapewne wiesz, ze jak idzie w miesnie to tez w wagę.
No nic , ide zobaczyc co sie w swiecie dzieje.Trzymaj sie stary.
-
Siema laska,
No wiesz, byłego to zapytaj "kochanie, czy ci aby brzuch nie rośnie? ... a wiesz, że nadciśnienie szkodzi na potencję?".
Pompki tylko troszkę, zaczynam chodzić potem bieganie, siłowania raczej jak schudnę.
Nie mam przepisów na soję. Zawsze możesz zrobić coś gulaszopodobnego, czyli papryka, cebula, pieczarki, cukinia (same niskokalory jak się patrzy!), przecierek, ziółka, łyżeczka oliwy. Całkiem niezłe.
Mnie nosi na warzywka z curry. Łyżeczka oleju, na nim podsmażam czarną gorczycę (prawie nie do kupienia, kupiłem pół kilo w hurtowni zaopatrującej masarnie, hahahaha), troszkę kminku, na to pokrojona marchewa, fasolka szparagowa, woda, kalafior i łyżeczka curry z dużą ilością kurkumy (podobna dobra na oczy i wątróbkę, cholercia), woda aż się odparuje. Pychotka.
Mięso to tylko jako samiec jadam saute, czyli jak mięso, to nie schabowy, ale raczej szaszłyk (właśnie jadłem w piątek w Szczecinie na Pogodnie, suuuuper, hehehehe).
A porozglądaj się po świecie. Słuchaj, co się dzieje z pałacem Tarnowskich w Dzikowie? Wiesz co tam było przed wojną? Skarbiec! M.in. chyba rękopis "Pana Tadeusza"... Ciekawe co jest teraz...
MAXicho
-
Dziendoberek Panu.
Musze przyznac ze mnie zagiołes czlowieku wszechwiedzacy, bo ja fioletowego pojecia nie mam co sie dzieje z pałacem tarnowskich w Dzikowie, i szczerze mowiac nie znam szczegułów jego istnienia.. Obciach jak nie wiem, ale zaciekawiłes mnie, musze chyba poczytac albo poszperac w necie, bo nie lubie byc przylapywana na elementarnej niewiedzy :wink:
Nie wiem czemu do diabła nie moge spac :x chyba tucze mnie podswiadoma nerwica, tyle ze ja nie wiem czym sie denerwuje :D
Jestem nieco spokojniejsza bo wczoraj odwiedziłam babcie, która zawsze jak przychodze wrózy mi z kart. Karty wyszły całkiem niezłe, podobno duzo dobrego koło mnie, no i same kiery :D . Nie mysl sobie ze ja jakas fanatyczka , i mozliwe ze to siła jakies podswiadomosci, ale ja czuje nadejscie dobrego :)
Stwierdziłam, ze bez sensu lezec wiec skoro swit, swieza jak poranek postanowiłam przebiec kilka kóleczek na stiadionie :lol:
Warzywka z curry spozywam w ilosciach nadmiernych ( uwielbiam wszelkie rozgrzewajace przyprawy jak curry, kurkuma, cynamon, imbir, chili) masz racje ze pycha.
Ja czasami dodaje kostke rosołowa , czosnek i rozbełtane jajko - tez niezłe :)
Dobra ide sie nawilzac bo siedze sobie z mokrymi włosami i w reczniku, klawiatura w wodzie, papiery w wodzie , woda spływa ze mnie- jest pieknie, no slicznie poprostu.
No to Miłego kolejnego dnia na diecie, cmokas.
-
Siema laska,
Czosnek to mi pasuje do zestawu nr 2: fasolka szparagowa, papryka, cebula, pomidory (dużo) bazylia lub zioła prowansalskie (acha, zapomniałem: czarna gorczyca :D ), czosnek... i znajomych mam z głowy :P
Zestaw nr 3: dobry filet z dorsza, seler, por, troszkę marchewki, zioła prowansalskie i trzy śliwki suszone na krzyż (cholera, bez czarnej gorczycy 8) ).
O Tarnowskim Stanisławie możesz poczytać tutaj: http://en.wikipedia.org/wiki/Stanis%C5%82aw_Tarnowski_(1837-1917). On pisał książki (m.in. na temat literatury), z niewiadomych przyczyn w Toruniu w bibliotece uniwersyteckiej jest część księgozbioru z Dzikowa, w skórzanych oprawach, z wytłoczonym złotem superekslibrisem na okładce.
Dlaczego były dla mnie takie wzruszające? Ponieważ to są tomy specjalne. Jak były drukowane, Tarnowski najwyraźniej zamawiał kilka egzemplarzy wydrukowanych na papierze najwyższej jakości (papier z XIX wieku był dość marny, bo mocno zasiarczony chyba, i teraz spora część książek z XIX w. rozsypuje się w proch, podczas gdy z XVIII wieku o ile nie dostały w kości od macochy Historii są w świetnym stanie), a na drugiej stronie wydrukowana dedykacja: "Mojej ukochanej żonie Róży...". Piękne...
Spadam, pojawię się wieczorkiem na spowiedź
MAXicho
-
wiesz co, ten link coś nie działa, poszukaj jakby co przez Googla ;-)))
M.
-
Jestem w szoku, facet, kóry tak pieknie pisze o gotowaniu heheh... Pomijajac Okrase, Pascala i innych panów w TV to żadkość, a może tylko mi się tak wydaje, bo mam faceta, ktory kocha kuchnie wyłącznie od strony konsumpcji... I do tego nie widać po nim tego zamiłowania do jedzonka!
Fajnie sobie razisz z tą dietką...
http://republika.pl/blog_hy_235778/3...c_na_dloni.jpg
Miłego dnia!
-
Siema bejb :D
W sumie to nie spodziewałam sie z twoich ust usłyszec, a raczej zobaczyc słowa "wzruszające", zwłaszcza ze dotyczy literatury i dedykacji dla kobiety..
Wiem , ze mowiłes kiedys ze facetom sie wydaje ze obciach na sto dwa jak przyznaja sie do jakiejkolwiek swojej słabosci, czy wrazliwosci,a juz totalna wioska jak maja cos z romea.To nie w modzie dzis. To nie trendy. Natomiast na topie wszyscy supermeni, napoleoni, macho i inna hołota.
Czy to znaczy ze jestes z tych romantycznych? wrazliwych na literature, muzyke, dobry film i sztuke? :wink:
Ja lubie czytac o miłosci ale bardziej takiej tragicznej, niespełnionej, skomplikowanej , a nie oczywistej. Czytałes o Henriecie Ankwiczowej i Mickiewiczu? Mnie wciągneło strasznie.. A teraz Hłaskę czytam całymi dniami i nocami :D
No ale -ale prosze pana jak na spowiedzi wszysciutenko jak dzien i dieta.
Kobieta czeka.
Kobieta z bolącym brzuchem dodam.
Strzała :wink:
Gotka
-
Hm...
Co do uczuć, to średni ze mnie romantyk, a uczucia interesują mnie raczej w aspekcie polegania na sobie, solidności, odpowiedzialności... Ale zabiłaś mi trochę ćwieka takim pytaniem... Jak byłem w szkole (pierwsze klasy ogólniaka) przeczytałem jednak "Cierpienia młodego Wertera" Goethego i ... dopadło mnie :) romantyzm, uczucia...
A ja nagrzeszyłem wczoraj jak diabli i dlatego spadam lizać rany. Korzyść taka, że mam przed oczyma cel, pierwsze osiągnięcia, wizje przyjemności uniemożliwiających osiągnięcie celu i świadomość, że ... nie są tego warte :twisted: jak się nie pojawię ze dwa dni, to nie dlatego, że pożeram całe upieczone prosię, ale dlatego, że polazlem do lasu pomedytować.
Pozdrowienia
MAXicho
-
wstydz sie wstydz (siemka MAXymalny)
Nie wiem co Ty w tym lesie wyprawiasz i jak wyglada ta medytacja skoro pogoda pod zdechłym azorkiem, no ale skoro pomaga...
No spieprzyłes ale to co , zdarza sie. Mam nadzieje ze chociaz przyjemne to grzeszenie było, zreszta chyba jak kazde :twisted:
Ufam, ze wrocisz szybko i znowu bedziesz sie wywnetrzniał ze swoich refleksji zwiazanych z dieta i nie tylko.
Wiec ja Ci zdrowia przede wszystkim zycze po tej eskapadzie w las w towarzystwie tak fantastycznej aury.
Pozdrawiam
Gotka
-
Siemanko ludzie,
Przemyślałem sprawy, wracam z lasu, mam dość żywienia się surowym mięsem i jagódkami (bo grzybów ni ma, za sucho).
Dołączyłem tutaj szóstego września, od tego czasu spadło mi trzy-cztery kilo. Niezły wynik, nie mam na co narzekać. Zauważyłem - ze sporym przyznam zdziwieniem - że jak sie człowiek rzeczywiście przyłoży do odchudzania, to nie ma mocnych - waga spada...
Jeśli utrzymam tempo, mam szansę (i to całkiem sporą!) pod koniec października zobaczyć jak wskazówka wagi zatrzymuje się przed kolejną 'dziesiątką', już drugą (w lutym to było 102 kg. żywca). Zejście poniżej dziewięćdziesięciu kilo to już dużo. Co więcej, jeśli przyłożę się baaaardzo mocno, na sylwestra mogę zobaczyć jak waga nie przekracza osiemdziesiątki. Czyli zatrzymuje się tam, gdzie nie zatrzymywała się od piętnastu lat. Zmiana stanu rzeczy o piętnastoletnim stażu obecności w moim życiu to ogromna zmiana. Warto o nią walczyć! A jeśli wytrzymam potem jeszcze parę tygodni, to na początek marca, kiedy planuję otwieranie firmy (i - nie powiem - nowy 'ymydż' byłby przydatny), będę miał zrealizowany swój zamiar. Plan jest realny i wykonalny. Trudny, ale nie niemożliwy.
Co osiągnąłem przez ten miesiąc? Przestałem bać się poczucia lekkiego głodu, a nawet polubiłem ten lekko pusty żołądek. Zobaczyłem, że można do czegoś dojść (a raczej z czegoś zejść - z wagi) jak się człowiek NAPRAWDĘ zdecyduje. No i - spodnie, w które wciskalem się w lutym, teraz mogę zdjąć z siebie bez odpianania guzika :D :D :D
A zaraz jeszcze jeden liścik ...
MAXicho
-
A od lektury tego postu będę chyba przez najbliższy miesiąc zaczynał każdy dzień...
1. CEL NA KONIEC PAŹDZIERNIKA: zobaczyć na wadze jak schodzę poniżej 90 kg. (89,50 to minimum).
2. PRACA DO WYKONANIA W PAŹDZIERNIKU:
Nic prócz kontynuowania diety. Stopniowe ograniczanie odstępstw od diety (ograniczanie skali i czasu trwania), aż do całkowitego zdyscyplinowania własnego talerza. Jeśli poczuję, że już to osiągnąłem, pomyślę bardzo poważnie o zrobieniu kopenhaskiej, ale chcę, żeby to była baaaaardzo poważna decyzja, decyzja, której nie będę mógł nie zrealizować.
3. CO SIĘ SPRAWDZA W MOJEJ PRACY?:
- waga kuchenna i licznik kalorii na forum to podstawa;
- sprawdza się codzienne rozliczanie siebie w kalendarzu, ale powinno być jedynie zapisem stanu rzeczywistości a nie marzeń - nie ma sensu katować się, że coś jest 'nie tak';
- dłuuuugie spacery, sprzyjające myśleniu :P są świetne, kontynuować z myślą o rozpoczęciu biegania jeszcze w październiku (przed zimą);
4. Z CZYM MAM PROBLEM I JAK TEMU ZARADZIĆ?:
p r o b l e m:
- mam koszmarne kłopoty z utrzymaniem diety po południu. Jeśli jem więcej po osiemnastej, odbija się to na moim samopoczuciu kolejnego dnial. W rezultacie mam skopany wieczór, zmarnowane trochę efektów i do bani kolejny poranek.
p r z y c z y n y:
- przyczyna pierwsza to niejedzenie sycącego śniadania. Nie jem śniadania, bo nie chce mi się jeść, skutkiem czego wieczorem chce mi się bardzo jeść i ... no wiecie co :evil:
- przyczyna druga to zbyt wygórowane żądania wobec siebie - chciałbym samą 'siłą woli' opanować wieczorny głód. I oczywiściej okej, fajna zasada, ale czasami się sprawdza, a czasami nie, a jeśli czeka mnie jeszcze co najmniej 5-6 miesięczna praca, tych chwil kiedy się nie sprawdza może być za dużo.
r o z w i ą z a n i e:
- rano obowiązkowe śniadania, sycące, o niskim indeksie hipoglikemicznym (czyli po polsku nieśmiertelne musli w wielu wariacjach)
- woda, woda, woda (dzięki, Gotka, za przypomnienie o cytrynie!)
- na popołudnia wymyślić niskokaloryczną surówkę (może kapusta pekińska?), którą w razie napadu głodu będzie można się zatkać - i nie zapchać.
No dobra, MAXicho
do roboty.
-
Witaj !
Widze , ze popoludnia i wieczory to zmora wielu z nas :) Z wlasnego doswiadczenia polecam
- chrupanie surowej marchewki
- chrupanie ogorkow kiszonych lub zwylkych "wezy"
-nagotowanie sobie na wieczor gara fasolki szparagowej, lub kalafiora lub brukselki i jedzenie do woli ( oczywiscie bez zasmazki)
Polecam tez kawe, u wielu ludzi " zabija" uczucie glodu i potrzebe przekaszenia czegos .
Pozdrawiam !!
-
Witam niedzielnie :D
http://www.tapety.izg.pl/tapety/beach/5_sredni.jpg
Przeczytałam, produkowac będę sie jutro :D
Pozdrawiam
Grażyna
-
Nie no ja sie denerwowac nie mam zamiaru ale tu ktos chyba bumelke odstawia :x
Ty juz co? zakonczyłes diete?
Moze bys mi napisał od czasu do czasu cos miłego, ale nie poprostu zostałam pominieta. Siedzisz sobie na tajniaku przegladasz forum, ale nie odezwiesz sie ni słowem. Fantazja .
fajnie ze etat pustelnika w lesie przyniósł oczekiwany efekt w formie rozkminek i uporzadkowania mysli. To chyba pomaga co? Ja bym cholery dostała w takim otoczeniu. Ja musze miec wrzask, muzyke, ksiazki i elektryke :wink:
Jestem strasznie ale to strasznie głodna. A zeby bylo smieszniej - nie moge sie odchudzac :x Ale to nic. Nie wszystkim lekarzom nalezy zawierzyc :wink:
Buzka
-
-
Cześć ludziska, z wrzaskliwą Gotką na czele (ty to masz pyskate poczucie humoru jak ci nikt tego nie powiedział jeszcze),
Wróciłem. Dietkę już uporządkowałem, dzisiaj już okej --- czyli tysiączek kalorii w żołądasie i nic więcej, bez jedzenia po 18tej. Dużo myślałem o motywacji, i cholernie szkoda byłoby zwiać teraz do życia z brzuchem w silnym zwisie pozmęczeniowym. Jak coś się zaczyna, to się kończy.
No dobra, spowiedź powszechna i powszednia (czyli dzisiejsza):
1. bita godzina ostrego spaceru -- mięśnie mi się rozruszały, chodzę tak szybko i energicznie, że pewnie mi się policja poderzaliwie przygląda :P
2. jedzenie:
- musli nieśmiertelne, wreszcie umiłowane,
- kromeczka razowe chleba i dwa potężne w masie i chude w kaloriach pomidory,
- podzielone na dwie części danie z pora, marchewki, selera, z 30 dag filetu z dorsza (fajne jedzenie),
- sałata z cytryną i olejem
no i w ogóle cytryna mi schodzi jakbym był Kawalerem Orderu Uśmiechu, bo jak mawiała pewna wrzaskliwa żona Wikinga --- woda, woda, woda, woda, woda ... :D :D :D
Idę spokojnie skończyć wieczór, w kuchni gotuja się już jarzyny na niskokaloryczna sałatkę (tylko seler, marchew, jabłko, tony ogórka kiszonego -- tylko 17kcal 100!!!, odrobina majonezu do smaku, jogurt chudy jak budżet służby zdrowia).
Do zobaczenia, do jutra
MAXicho
ps. a ważenie w poniedziałek ... zobaczymy jak mnie bozia za grzeby pokarała, lub co mi wszyscy świeci mimo wszystko w kwestii zwisu brzusznego wymodlili.
-
jupi jupi jupi :D :D :D
Ale fajowo , ze wreszcie jestes :)
Nikt mi tego nie powiedział ze jestem wrzeszczaca z rownie wrzeszczacym poczuciem humoru, ale dobrze wiedziec.
Ja chyba wywale swoja wage przez okno - napewno sie zepsuła, ale nie zmieniam tickera jeszcze.
Dobrze, ze znowu na dobrej drodze odnosnie diety jestes. Przerabane tak z normalnego pyszcznego jedzonka przejsc na króliczą niemal karme.Wizja poprzedniego zycia z brzuchem tez co prawda i mi wydaje sie przekonuwująco-motywujaca, ale nie na tyle zeby zrezygnowac ze słodyczy całkowicie :x
Widze ze Twoj jadłospis idealnie dietowo sie przedstawia no i ruszanko (spacer) tez jak najbardziej w porzo.
( nie znudziły CI sie te jarzynowe kulinarne piruety??, matko jak widze teraz kalafiora to mdłosci dostaje)
A ze woda to dobrze :D
Słuchaj sie słuchaj zony Wikingów to przewaznie mądre kobiety :D :D
Tez sobie zrobiłam wczoraj sałatke jarzynowa - mniam :D
Nie wiem czy była dozwolona na SB ( South Beach - dieta , która jest podzielona na III fazy i tak, masz racje ta o niskim indeksie glikemicznym).
Na tej diecie czuje sie troche słabo - bo masa produktów jest niedozwolonych w I fazie( np moj ukochany chlebus) Wiec najprawdopodobniej rzuce to w diabły.
Hm moj poczatek roku ( tylko dla wtajemniczonych) przeszedł o dziwo normalnie. Wygladam teraz troche inaczej, chociaz sie tak przyzwyczaiłam do nowego oblicza, ze raktuje je jak swoje od zawsze.
Były komentarze co prawda rozne : dobrze wygladasz, wygladasz lepiej ale tak naprawde nie wiem co sie w Tobie zmieniło, czy sie zakochałam ( :D ) chociaz były i negatywne ale pochodziły od osób, z którymi nie szukam i nie chce miec kontaktu z własnej woli. Zreszta ja nigdy pieknoscia nie byłam wiec zadne takie hasełko nie jest mnie w stanie z rownowagi wyprowadzic :) (pisze zdawkowo bo jak juz pisałam niewtajemniczeni tez czytaja:D )
Chce mi sie strasznie weglowodanów bo dalej jestem pod napięciem :x i marza mi sie puste kalorie w najrózniejszej formie :x co rowniez idzie w parze z moim nieco bardziej wybuchowym niz wykle charakterkiem :twisted: wiesz mieszanka naprawde odjazdowa :wink:
No, to jeszcze raz dobrze ze Cie w koncu ujrzałam na tym forum, mam nadzieje ze teraz juz bez załamek, ale w przód :wink:
Buzka
Gotka.
-
Cześć ludziska, z Twardą Babą na czele,
Wlazłem dzisiaj na wagę i pokazała -- chyba pijana i się kiwa :D -- 93 kg., co oznaczałoby, że spadł mi kolejny kilogram, a jak spadnie kolejny, to będzie równo 10 kg. od lutego i 6 od momentu zaistnienia na tym forum.
Pierwsze koty poszły już za płoty, i oczywiście chwalić się będę po faktach, a nie przed, ale chyba już mi się odchudzanko ustabilizowało.
Dzisiaj rano godzinny spacer (tak intensywny, że musiałem suszyć ciuchy w domu), lekkie jedzenie, woda, ... kalafiorki to ja lubię bardzo mocno, nie mam kalafiorowstrętu ... ja zresztą mam łatwiej jako facet, bo ciągnie mnie nie do słodyczy, ale do np. ostrych i kwaśnych mięs, więc zamiast ładować się shoarma u Araba wcianm ogórki kiszone (przy okazji popieram finansowo polskie rolnictwo a nie Al Kaidę 8) ).
Gotka, myślę dość mocno o zrobieniu kopenhaskiej, SB raczej mnie nie ciągnie, ale jak wiesz kopenhaska też jest wysokobiałkowa i niskowęglowodanowa, więc strategia postępowania podoba, i powiem ci, że będę dochodził stopniowo. Czyli na początku jak przez tydzień nie upadnę na nos ze stołka z napisem "1000 kcal.", to zacznę poważnie się szykować, a przed samą kopenhaską chyba zobaczę jak to jest rano bez np. musli mojego ukochanego (węglowodaniki mimo wszystko), a na samych jarzynach łączonych na obiad z chudym mięsem.
Jeśli szykując się do wysiłku szarpniesz z "mocą" za linę, którą jesteś uwiązana do celu (=linę czyli swoją wolę), to pękniesz, a jak zaczniesz naprężać stopniowo czując swój organizmi, to ani się obejrzysz, jak wszystko ruszy :D :D :D :D
Do wieczora
MAXicho
-
Witam :D
http://kartki.onet.pl/_i/d/lisc.jpg
Przesyłam dietkowa jesienną wrózkę żeby pomogła przetrwać udanie weekend :wink:
Całuski
***
Grażyna
p.s. uwielbiam czytać wpisy Twoje i Gotki :wink: Tez uważam,ze intensywne spacery są najprostszą i przy tym bardzo skuteczna forma ruchu :roll:
-
Gayga, gdzie świsnęłaś moją fotkę ?????
:evil: :evil: :twisted: :twisted: :P :P
M.
-
Cześć,
Kolejny dzień z głowy. Zmienam porządek dnia -- zaczynam dzień o czwartej trzydzieści, najpierw trochę pracy nad swoją duszą i stanem świadomości ... a potem do roboty nad konkretami.
1. spacer zaliczony, będę walczył, żeby był codziennie, potem bieganie,
2. jedzenie:
- rano musli,
- potem ogórki kiszone,
- jarzyny (seler, marchew, kalafior - cholera, wyszły wstrętne :evil:
- kopytka (no niestety, obiadowe, ale doliczyłem do menu i wyszło mi, że jak zjem dziesięć deko, to nie przekroczę 1000 kcal),
- niskokaloryczna sałatka jarzynowa (marchew, seler, jabłko, dużo ogórka kiszonego, odrobina majonezu do smaku, jogurt niskokaloryczny -- porcja 25 dag to ok. 150 kcal, dobra kolacja).
Witaminy na obiad (zżeram jakiś leżący od jakiegoś czasu Geriavit Pharmaton), dużo wody, sporo herbaty (jedna z łyżeczką domowego soku z jeżyn, a co!), jutro kolejny dzień.
Jak się postaram w poniedziałek będzie na wadze 93 kg! Za tydzień 92! Za dwa 91!! ... a za parę miesięcy 72 :D :D :D :D :D :D :D
Maxicho
-
czesc :twisted:
Ales sie naprodukował nad poscikiem u mnie, a miałes sie mscic :D
Matko kochana jestem strasznie pociagajaca - dopadło mnie choróbsko straszne , mam goraczke i wogóle wygladam swietnie - tylko sie teraz we mnie zakochac.
Ja nie wiem co Wy macie z tymi gotami :?:
Nie, drogi MAXymalny, nie mam rysunków na twarzy, nie chodze w skórze od stop do głow, nie mam wytatuowanego krzyza na piersi, oraz kolczyków w intymnych czesciach ciała :D
A tak naprawde nie jezdze na zloty gotów i nie wygladam jak got,chociaz zdarzyło mi sie słuchac tej muzyki,Bardziej bym sie chyba identyfikowała z zona wikinga z Gotlandii :D
Mama mowiła do mnie od małego Gotka ( od mojego imienia), apozniej przeczytałam troche roznych knig no i jestem Gotka - :D
Powinienes napisac mi w trybie natychmiastowych kilka pokrzepiajacych słów, gdyz jestem chorutka bardzo :)
Licze na meskie silne mentalnie ramie i wspomagacza duchowego :twisted:
Buzka :D
-
Waga kuchenna jest fantastyczną rzeczą. W połączeniu z licznikiem kalorii tutaj na forum to po prostu Balcerowicz dla odchudzanka -- zero sentymentów, żelazna logika, same cyferki.
Dzisiaj uświadomiłem sobie, że lekko czubata łyżeczka od herbaty majonezu to 15 dag, czyli 90 kcal, a więc tyle samo co ... 120 g filet z dorsza! Taka ilość fileta to już naprawdę potężny kawał jedzenia ...
I tyle samo, co sałatka z dwóch dużych pomidorów, cebuli, odrobiny przypraw prowansalskich i 50 g niskokalorycznego jogurtu ...
Słowem, waga kuchenna to świetny sposób na wydobycie się z żywieniowego matrixa :o w końcu wiadomo, gdzie się ukrywają wredne programy 8) 8) 8)
MAXicho
-
Siemanko Peszymistin,
Ależ oczywiście, że kącik wzajemnej adoracji!!! Czasami wzajemna adoracja jest potrzebna ... jest raźniej ... :D a jak trzeba, to dziewczyny pogonią, szczególnie taka jedna :twisted:
Zadaniem tego forum jest pomóc ludziom schudnąć, i jak dla mnie sprawdza się to znakomicie -- przydatne narzędzia i towarzystwo ludzi.
Pączek w maśle? Eeeeee... ja się czuję jak jak człowiek z człowiekami :D tylko czasami patrzę podejrzliwie, co te laski znowu wymyślą :roll:
Jako facet nie mam kłopotów z pączkami, z chęcią na obiad w arabsiej knajpie tak (chociaż gust mi się zmienia, i ostatnio w ramach obżarstwa zamawiam w Green Wayu ... zestaw surówek !! -- dają pełen talerz obiadowy różnistych pysznych surówek, a jak jest moja ulubiona Pani za ladą, z którą sobie gadamy, to mam jeszcze górkę na tym talerzy).
Idę pić kawę, do zobaczenia do wieczora, zdam sprawozdanie
MAXicho
-
No jasne ze Cie pogodnie, w koncu od czego tutaj jestem :twisted:
MAX, ja poprostu potrzebuje weglowodanów, nie ma siły, jestem uzalezniona :x
Moze faktycznie przecholowałam z tym odchudzaniem i cwiczeniami ( ostatnio zauwazłam ze waga mi wzrasta a w centymetrach jest mnie mniej - czyli idzie mi w miesnie)
Zreszta zawsze chciałam miec wysportowane i odrobine umiesnione ciało.
Nie, nie, ja az tak bardzo grozna nie jestem, nie pastwiłabym sie nad Toba az tak :twisted:
Przyznam ze mnie zaskoczyłes upodobaniami muzycznymi. Myslałam ze wolisz cos spokojniejszego a taka niespodzianka.
Ja uwielbiam rock w formie najrózniejszej ale nie tylko. wielbiam pearl jam, soundgarden, troche lzejsze granie czyli U2, stinga, troche muzyki irlandzkiej - loreena mckennitt, eimear quin, nie zamykam sie w jakims konkretnym jednym gatunku. No, moze boysbandy - to trend , który tak naprawde nigdy mnie nie pociagał :P
ide po kawe - moj nałog , który wrócił :roll:
Cmokas :)
-
Parę lat temu się zakochałem. Niestety z góry miłość skazana była na porażkę, bo to był głos Skin ze Skunk Anansie :D
M.
-
Mam pytanie z innej beczki.
Czy Ty moze nosisz wąsy?